Rozdział 22
Mia jak zwykle, gdy miała wolny czas, udała się do biblioteki. Skierowała się do swojego ulubionego, zazwyczaj wolnego kącika. Uśmiechnęła się na widok Deana, chociaż nie spodziewała się go w tym miejscu o tej porze.
- Cześć. Co się stało? Postanowiłeś spać nocami jak normalny człowiek? Nie wierzę- przywitała go ciemnowłosa.
Informatyk obrzucił ją wyjątkowo poważnym jak na niego spojrzeniem, wpisał jeszcze kilka linijek tekstu, po czym zamknął laptopa.
- Woźny zorientował się, że zniknął mu jeden zestaw kluczy. Wieczorami częściej sprawdzają czy aby na pewno jest pusto. Podzielę się z tobą pewnym sekretem, ale nie możesz o tym nikomu powiedzieć. Nikomu, rozumiesz? Dylanowi też nie.
Ciemnowłosa spiorunowała go spojrzeniem. Czemu dodał "Dylanowi też nie"? Kim myślał, że dla niej jest?! Okej, pracowali razem nad szkolną gazetką, mieli wspólną pasję - dziennikarstwo, ale to tyle. Powiedziała mu o dziwnej odpowiedzi w ankiecie, bo sprawa dotyczyła gazetki. Mogła rozwinąć ich karierę. Przede wszystkim Mia potrzebowała wsparcia, sojusznika, któremu ufała i który mógł jej pomóc. Poza tym, nie mogłaby tego zataić przed Cooperem. To nie byłoby w porządku. Miałaby osiągnąć sukces, napisać najlepszy w życiu artykuł i wypiąć się na niego, chociaż dał jej szansę zaistnieć jakoś w świecie dziennikarstwa? Może ktoś na jej miejscu potrafiłby tak zrobić, ale ona nie.
- Nie wiem, co insynuujesz, nawiązując do Dylana, ale mnie to nie obchodzi. Nie mówię mu o wszystkim tylko o tym co dotyczy gazetki, jasne?- zapytała nieco zbyt ostro Sanchez.
Dean przytaknął, chociaż uniósł nieznacznie brwi na widok jej przesadnej reakcji. Zauważył, że coś było na rzeczy. Ciemnowłosa przeklęła. Sama sprowadzi na siebie niewygodne pytania. Musiała działać.
- Więc co to za sekret? Będę milczeć jak grób. Przysięgam.
Informatyk momentalnie spoważniał, rozglądając się jakby w obawie, że ktoś może ich podsłuchać.
- Tworzę własną grę, dlatego tak często tutaj przesiaduję. Poświęcam każdą wolną chwilę na tworzenie kodów. Nie zdradzisz mnie?
Ciemnowłosa miała ochotę zaśmiać się z powagi rozmówcy. Mówił jakby to były co najmniej sekrety państwo. Ewentualnie bardzo popularna gra, której wypłynięcie mogłoby kosztować go miliony dolarów. Jednak żeby go nie urazić, stłumiła śmiech.
- Jasne, że nie. Nie masz się czego obawiać z mojej strony. Pokażesz mi co do tej pory masz? Albo chociaż opowiesz jaki masz plan?
- Nie, i tak już dużo ci powiedziałem. Zresztą nawet gdybym pokazał ci kody, nic byś z tego nie zrozumiała. Póki co zajmuję się stroną techniczną. Dopiero później zajmę się stroną praktyczną i sprawdzę czy wszystko działa tak jak powinno. Może będziesz pierwszą osobą, która będzie miała okazję zobaczyć grę w całej okazałości.
Mia trochę się rozczarowała. Chciała chociaż poznać ogólny zarys, usłyszeć jaki pomysł miał Dean. Była naprawdę ciekawa jego twórczości. Niemniej doceniała fakt, że może będzie pierwszą osobą, która zobaczy efekt końcowy.
- Doceniam szczerość i już nie mogę doczekać się aż będę mogła zagrać- rzuciła ciemnowłosa. Nawet nie wiedziała, w którym momencie awansowała na osobę godną zaufania u Deana. W każdym razie nie zamierzała go zawieść.
- To będzie arcydzieło. Zobaczysz- zapowiedział blondyn.- A jak idą sprawy z wiesz czym?
W tym momencie Sanchez straciła wszelki entuzjazm. Nie mieli absolutnie nic i to było wyjątkowo frustrujące.
- Nijak. Brakuje nam jakiegoś punktu startowego, poszlaki, czegokolwiek od czego można zacząć. Za to przynajmniej rozmawiałam z dziewczyną, którą zaliczył footballista. Jeszcze nie wiem jak, ale wspólnymi siłami dotrzemy do innych dziewczyn. Będziemy miały takie dowody, że szkolna drużyna się nie wywinie.
- Życzę powodzenia. Mam nadzieję, że wam się uda.
Mia miała kontakt z Chelsea. Naprawdę ją polubiła. Często spotykały się, żeby tak po prostu pogadać. Nie tylko na temat footballistów.
Zgodnie z obietnicą Sanchez nie wydała profesora, który podzielił się z nią newralgicznym faktem. Dyrektor, ten prawdziwy, dał się przekupić. Przyjął łapówkę, żeby uniknąć skandalu, co było niewyobrażalne. To znaczy, to mogło się zdarzyć. Chodziło o kwestię etyczną. Gość złamał wszelkie prawne regulacje, którym podlegał jako dyrektor Madison. Zachował się jak na zatwardziałego szowinistę przystało i zamiótł sprawę pod dywan. Udawał, że nic takiego się nie wydarzyło. Mimo że wiedział, iż to prawda. Ciemnowłosa chciała znaleźć na to dowody. Żeby uniknąć problemów, mogłaby wysłać je anonimowo na przykład do Manhattan's Skylight. Na pewno napisaliby na ten temat artykuł i prędzej czy później dotarłoby to do policji. Póki co, nie miała żadnych dowodów. Mogła jedynie wyobrażać sobie takową sytuację. Wiedziała jedynie, że nie odpuści.
Nagle z hukiem wpadła do biblioteki farbowana blondynka. Dziewczyna, ignorując posyłane w jej kierunku mordercze spojrzenia, odezwała się. Mówiła głośno i do nikogo konkretnego, czym wywołała kolejną falę zirytowanych spojrzeń.
- Czy jest tutaj Mia Sanchez? Potrzebuję z nią porozmawiać. To pilne- oznajmiła dziewczyna, rozglądając się wokół.
Dean posłał jej zdziwione spojrzenie. Ciemnowłosa w odpowiedzi wzruszyła ramionami. Nie znała jej i nie wiedziała, czego mogła od niej chcieć. Czy to możliwe, że chodziło o footballistów? Raczej w to wątpiła, ale mimo wszystko, zamierzała to sprawdzić.
- Za chwilę wrócę- rzuciła Mia do informatyka, po czym wstała i podeszła do blondynki.- To ja. Lepiej stąd wyjdźmy.
Spojrzenia niektórych osób w bibliotece faktycznie wyglądały jak groźby. No dobra może im przeszkodzono, ale bez przesady. Skąd taka nienawiść w oczach?
- Jasne- zgodziła się nieznajoma, unosząc lekko kąciki ust. Jej uśmiech nie sięgał oczu.
Ciemnowłosa przyjrzała jej się dokładniej i zauważyła kilka szczegółów. Przede wszystkim, zwróciła uwagę na widoczne pod warstwą makijażu wory pod oczami. Chyba ostatnimi czasy nie sypiała za dobrze. Ubrana była też dość niezobowiązująco, w dresy i bluzę, co mogło być normalne albo nie. W ogóle jej nie znała, więc nie potrafiła zbyt jednoznacznie jej ocenić.
- Skąd mnie znasz i czemu chcesz ze mną rozmawiać?- spytała Mia nieco podejrzliwie. To chyba nie miało nic wspólnego z Dyrektorem, prawda? Skąd ten ktoś miałby wiedzieć, że próbuje go lub ją znaleźć? Nie zrobiła nic podejrzanego.
- Widziałam twoje teksty w szkolnej gazetce. Ten o dziewczynie Justina był naprawdę świetny. Mogłaś ocenić Justina tak jak głoszą plotki, ale skorzystałaś z wiarygodnego źródła i opisałaś to, co mówiła jego dziewczyna. Nie jesteś typową dziennikarką, która idzie po trupach- powiedziała nieznajoma.
Sanchez powstrzymała uśmiech, który chciał pojawić się na jej ustach. Nazwała ją dziennikarką. Bardzo się z tego powodu ucieszyła, ale zachowała kamienną minę. Chciała sprawiać wrażenie profesjonalistkiz chociaż w środku miała ochotę skakać ze szczęścia.
- Jak się nazywasz? Nie przedstawiłaś się- wtrąciła ciemnowłosa.
- Zapomniałam o tym. Nazywam się Melissa. Wracając do tematu, uważam, że jesteś całkiem niezłą dziennikarką i wydajesz się milsza niż ten gbur z gazetki... Jak on się nazywa?
Mia z trudem powstrzymała wybuch śmiechu. "Gbur z gazetki". Gdyby Dylan to usłyszał, byłby doszczętnie oburzony. Przy okazji pewnie mocno ucierpiałoby na tym jego ego i duma.
- Dylan Cooper. Nie określiłabym go w ten sposób. Po prostu nie jest zbyt taktowny w stosunku do nieznajomych. Niemniej chętnie służę pomocą. Masz jakiś problem lub pomysł na artykuł, Melisso?
- Tak. Bo widzisz... Moja przyjaciółka zaginęła. Nie mam z nią kontaktu od kilku dni. Nie ma jej w szkole. Dzwoniłam nawet do jej rodziców. Dostali to samo co ja. Spójrz.
Melissa pokazała jej wiadomość na ekranie telefonu od niejakiej Nicole.
Przykro mi, Melisso. Nie chciałam wyjeżdżać bez pożegnania, ale tak zrobię. Nie mogę tak dłużej. Muszę się stąd wyrwać. Może kiedyś powiem ci, gdzie jestem. Nie dzwoń do mnie i nie próbuj mnie szukać. Jak będę chciała, sama się odezwę.
- Nie wierzysz, że mogła chcieć wyjechać?
- Oczywiście, że nie i mam ku temu kilka dobrych powodów. Przede wszystkim ona nigdy nie zwracała się do mnie pełnym imieniem. Zawsze mówiła "Mel". Tutaj pisze Melissa. To nie w jej stylu. Poza tym sformułowanie "nie mogę tak dłużej" nie ma sensu. Nicole nie miała żadnych problemów. Nic poważnego, co mogłoby skłonić ją do wyjazdu. Nie miała też odłożonych pieniędzy. Nie wierzę, że mogłaby wyjechać z dnia na dzień bez grosza. To nie jest realne.
Ciekawe, pomyślała Sanchez. Czy to możliwe, że Melissa miała rację? Może. Chociaż zawsze istniała również możliwość, że o czymś nie wiedziała. Niektórzy błędnie zakładali, że skoro się przyjaźnią, to mówią sobie wszystko. Nie zawsze tak było. Czasami przyjaciele ukrywali przed sobą pewne problemy, dlatego że wstydzili się o tym mówić albo nie chcieli ich martwić. Powody były różne, ale każdy miał jakieś sekrety. Przyjaźń nie gwarantowała ich braku.
- Wspomniałaś o jej rodzicach. Rozmawiałaś z nimi? Dostali podobną wiadomość?
- Tak, zadzwoniłam do nich tuż po tym jak Nicole nie odzywała się do mnie przez cały dzień. Jestem jej współlokatorką, więc zauważyłabym, gdyby się pojawiła. Poza tym w pokoju zostały jej rzeczy. To znaczy część. Trochę zniknęło.
- A jej rodzice?- zapytała Mia, przypominając o pytaniu, które przed momentem zadała.
- Dostali niemal identyczną wiadomość. Kiedy usłyszeli, że jej rzeczy częściowo zniknęły, doszli do wniosku, że naprawdę uciekła. Ale ja w to nie wierzę. Nie napisałaby do mnie w ten sposób.
- Twierdzisz, że ktoś napisał wiadomość za nią?
- Wiem, że to poważne oskarżenia, ale tak. To by wyjaśniało, dlaczego ta osoba nie wykorzystała używanego przez Nicole zdrobnienia mojego imienia. Nie znała go. To proste. Boję się, że coś jej się stało.
Melissa była wyjątkowo poważna i wyglądała na naprawdę zaniepokojoną. Sanchez zaintrygowała ta sprawa. Chciała jej się przyjrzeć. Nawet jeśli okaże się, że Nicole nic nie jest, będzie miała artykuł o jej zaginięciu. Tego rodzaju tekst na pewno będzie cieszył się dużą popularnością.
- Czego ode mnie oczekujesz? Chętnie napiszę artykuł o jej zaginięciu, chociaż będę potrzebowała do niego jeszcze kilku informacji.
Mia nie sądziła, że Melissa chciała jedynie tekstu w gazetce. Chodziło o coś jeszcze, tylko nie potrafiła określić co. Farbowana blondynka przegryzła wargę, potwierdzając tym samym jej przypuszczenia.
- Tak, chcę, żebyś napisała artykuł. Odpowiem na wszelkie pytania. Myślałam też, że mogłabyś... Dowiedzieć się co wie policja. Bo rodzice Nicole, mimo że myślą, iż wyjechała, zgłosili jej zaginięcie. Chcą, żeby się znalazła i wróciła do domu albo Madison... Śledzę uważnie szkolną gazetkę i wiem, że macie tam dojścia. Ten artykuł o Justinie był szokujący i napisany na faktach. To nie wyglądało na opis amatora. Macie informatora w policji, co jest całkiem spoko z waszej strony. Twojej i Dylana... Nie muszę znać nazwiska. Chcę po prostu wiedzieć co ustalili. Proszę. Pomożesz mi?
Ciemnowłosa przez moment nie wiedziała co powiedzieć. To było aż tak widoczne? Czy każda osoba czytająca tekst domyśliła się, że wiedzą to od policjanta? Niemniej Melissa miała rację. Cooper miał znajomego w policji. Znajomego, który nawisem mówiąc, uwielbia straszyć swoich rozmówców drastycznymi szczegółami. Do tej pory prześladował ją widok krwawej masy, czyli Justina, a raczej tego co z niego zostało oraz jego nietkniętej, starczącej obok ręki. Gwoli ścisłości, nigdy nie widziała zdjęć. Po prostu po opisie jej mózg sobie to zwizualizował i ten obraz utkwił jej w głowie. Współczuła pierwszym osobom, które go znalazły.
- Proponuję najpierw zająć się artykułem. Jeśli Nicole wyjechała z własnej woli, to może skłonić ją do powrotu. Co do twojej prośby, zobaczę co da się zrobić. Niczego nie obiecuję. Jeśli się czegoś dowiem, to dam ci znać.
Melissa przytuliła ją z radości. Sanchez w pierwszej chwili była zdziwiona tym jakże przyjacielskim gestem, ale później go odwzajemniła. Niestety, nie mogła niczego zagwarantować rozmówczyni. To nie był jej kontakt, tylko znajomy Dylana. Najpierw musiała zapytać się czy w ogóle skontaktuje się w takiej sprawie ze znajomym policjantem. Dopiero później mogła w ogóle pomyśleć o wydobyciu jakichkolwiek informacji.
- Dziękuję ci bardzo. Jesteś najlepsza!
*****
Ciemnowłosa weszła do ich bazy operacyjnej, po czym odłożyła torebkę na bok, jednocześnie rozkładając swojego laptopa. Przywitała się z Dylanem, uśmiechając się szeroko. Musiała jakoś tak zręcznie przedstawić temat, żeby zgodził się umówić na spotkanie z kumplem policjantem.
- Mam temat na artykuł. Bardzo ciekawy. Na pewno chcesz wiedzieć o co chodzi- zaczęła Mia.
- Nie pozwolę ci niczego więcej opublikować bez mojej zgody i dobrze o tym wiesz- odparł brunet, jak zwykle wykazując się kompletnym brakiem taktu i uprzejmości. Sanchez dalej się uśmiechała, mimo że miała ochotę przewrócić oczami.- Opowiedz o co chodzi, chociaż myślałem, że już mamy skonkretyzowane plany na najbliższe tygodnie.
Strasznie nudne plany na najbliższe tygodnie, pomyślała, ale nie powiedziała tego na głos. Poza enigmatycznym hasłem "Dyrektor" nie mieli w planach nic szczególnego. Raczej nudne i wyjątkowo przeciętne tematy. No chyba że uda jej się ruszyć sprawę footballistów...
- Dzisiaj przyszła do mnie niejaka Melissa White. Jej przyjaciółka nie pojawiła się w Madison od kilku dni i wysłała jej wiadomość, że rzekomo wyjechała. Melissa sądzi, że tą wiadomość napisał ktoś inny. Ma kilka całkiem rozsądnych argumentów.
- Jak dobre są te argumenty? Myślisz, że ma rację?- zapytał Dylan. Mia z satysfakcją zauważyła zmianę w jego zachowaniu. Po raz kolejny widziała na jego twarzy to skupienie, mówiące, że dokładnie analizuje sytuację w głowie, a jednocześnie uważnie jej słucha. Zaciekawiła go.
- Pozwól, że najpierw napiszę artykuł, a później ci go pokażę. Jak będziesz chciał o coś zapytać wtedy, to chętnie odpowiem. Okej?
- W porządku. Tylko nie zwlekaj z tym tematem zbyt długo. Nie wiadomo czy ta dziewczyna na serio zaginęła. Jak nagle wróci, stracimy temat.
Ciemnowłosa z trudem powstrzymała komentarz cisnący się jej na usta. Na serio?! To go interesowało?! Że mogą stracić temat?! Nie brał pod uwagę, że Nicole mogło się coś stać? Mogło już być za późno, cokolwiek jej się przydarzyło.
- Przyszłam tutaj dokładnie w tym celu. Twoja troska o innych jest wręcz powalająca- dodała, nie mogąc się powstrzymać.- Mniejsza z tym. Mam do ciebie prośbę. To znaczy... Przekazuję prośbę od Melissy. Bo widzisz rodzice zaginionej zgłosili sprawę na policję i pomyślałam, że mógłbyś skontaktować się z tym twoim znajomym... Przypomnisz mi imię?
- Jonathan. Chcesz żebym wypytał o sprawę zaginionej dziewczyny? Powiesz mi skąd Melissa wie, że w ogóle mamy kontakt z policją?- zapytał Cooper z naganą w głosie. To nie była jej wina. Niesłusznie od razu zakładał, że to ona jej powiedziała. Nigdy nie zrobiłaby czegoś takiego.
- Wyobraź sobie, że sama to wywnioskowała po tekście z Justinem... I ręką. Ja tylko jej odpowiedziałam, że zobaczę co da się zrobić. Wielkie dzięki za zaufanie. Twoja mina od razu zakładała, że jej wszystko powiedziałam- rzuciła ciemnowłosa ze złością.
- Okej, przepraszam- powiedział Dylan, co było dla niej kompletnie zaskakujące. Czy on ją właśnie przepraszał? Wielki redaktor gazetki szkolnej przyznał się do błędu? Złość momentalnie ją opuściła. Wiedziała, że to go pewnie sporo kosztowało. Nie był osobą, która łatwo przyznaje się do błędów.- Po prostu ostatnio mam sporo na głowie.
Jako że Dylan nie dodał nic więcej, Mia nie drążyła tematu. Najwidoczniej nie chciał o tym rozmawiać. Nie zamierzała naciskać.
- Jakbyś chciał pogadać, to wiesz gdzie mnie znaleźć. Możesz na mnie liczyć. Potrafię zachować sekrety dla siebie.
Ciemnowłosa nawet już miała w głowie plan jak poprawić mu nastrój. W każdym razie najpierw praca, później przyjemności. Na razie zajmie się zaginięciem Nicole, a potem zastanowi się jak wprowadzić swój plan w życie.
- Dzięki, ale poradzę sobie- odparł brunet, skinąwszy głową. Sanchez miała ochotę przewrócić oczami. Jego mimika sugerowała, że prędzej piekło zamarznie niż on postanowi się jej zwierzyć. Nie skomentowała tego w żaden sposób. Nie chodziło o to, że jej nie ufał. Po prostu był bardzo skryty. Taki miał charakter.
- Czyli zadzwonisz do Jonathana?- podsumowała Mia z nadzieją w głosie.- Po pierwsze moglibyśmy użyć tego do artykułu i nadać mu większej wiarygodności. Poza tym... Przyjaciółka zaginionej wydawała się naprawdę przejęta. Jeśli Nicole faktycznie wyjechała, powinna o tym wiedzieć. Tak uważam.
Brunet obrzucił ją nieprzeniknionym spojrzeniem. Ciemnowłosa nie miała pojęcia o czym aktualnie myśli. Zastanawiał się czy zgodzić się na jej prośbę? Może nie wiedział jak jej odmówić? Równie dobrze mógłby myśleć teraz o czymś zupełnie innym. Był jak jedna wielka zagadka. Kiedy go poznała, nigdy nie pomyślałaby, że jest zdolny do bójki. Zwłaszcza w jej obronie. Nigdy mu tego nie zapomni. Teraz, wiedząc o tym, próbowała go jakoś rozszyfrować, ale widziała tyle sprzeczności, iż nie była w stanie utworzyć w głowie jednego spójnego obrazu.
- Zrobię to, ale wszystko zależy od Jonathana. Jeśli nie będzie chciał pomóc, nic nie wskóram.
- Dziękuję- mruknęła Mia z uśmiechem. Zaraz po tym obróciła się tyłem do Dylana, żeby być przodem do laptopa i zaczęła pisać artykuł. Nie miała pojęcia czemu, ale naprawdę ciężko było jej się skoncentrować. Czuła jakby w powietrzu wisiało jakieś napięcie, którego nie potrafiła bliżej zidentyfikować.
Trochę jej to zajęło, ale dokończyła artykuł. Od razu pokazała go Cooperowi, który podszedł do tekstu wyjątkowo obiektywnie, dając jej kilka sensownych rad. Tylko jedno ją niepokoiło. Kiedy Dylan pochyliła się nad nią, żeby przeczytać tekst na ekranie laptopa, zrobiło jej się dziwnie ciepło. Tym bardziej, gdy poczuła na ramieniu jego dużą, ciepłą dłoń. Znowu czuła jakby przez jej ciało przeszedł prąd. Ponadto miała wrażenie, że jej serce zaraz wyskoczy z piersi. Biło tak mocno, że aż zaczęła zastanawiać się czy brunet to słyszy, bo znajdował się wyjątkowo blisko. Starała się udawać, że ta bliskość nie zrobiła na niej żadnego wrażenia. Miała nadzieję, że się udało.
*****
Mia spała, gdy w środku nocy zadzwonił jej telefon. Niechętnie otworzyła oczy. Jedynym źródłem światła w pokoju był wyświetlacz. Swoją drogą, świecił tak mocno jak jakaś pieprzona latarnia. Zmrużyła oczy, ale odebrała telefon. Tylko ze względu na współlokatorki. Nie chciała ich obudzić. Ktokolwiek dzwonił, zamierzała go ostro opieprzyć za tak nieludzką porę.
- Halo?- spytała, odruchowo zasłaniając usta podczas ziewania, mimo że było ciemno i nikt nie mógł zobaczyć tego gestu.
- Przepraszam, Mia. Nie chciałem cię obudzić. Po prostu mam bardzo ważną informację. Pomyślałem, że chcesz wiedzieć od razu- powiedział męski głos, który dopiero po chwili przyporządkowała do twarzy.
To Dylan potrafił korzystać z telefonu?! W życiu by go o to nie podejrzewała! Zwłaszcza w środku nocy.
- To ty umiesz dzwonić?- rzuciła zdziwiona. Chyba jeszcze nie do końca się obudziła, bo kompletnie nie zastanawiała się nad tym co powiedzieć. Mówiła to co przychodziło jej do głowy.- Nie podejrzewałam cię o to.
- Dobrze wiedzieć. To prawda, mówiłem, że nie przepadam za tego rodzaju komunikacją, ale czasami nie mam innego wyboru. Widzimy się za pięć minut przy głównym wejściu do akademika.
Cooper nie dał jej czasu na odpowiedź. Rozłączył się. Mia z niezadowoleniem zerknęła w dół na swoją piżamę w jednorożce. Chyba powinna się przebrać, a tak dobrze jej się spało... Nawet miała jakiś sen. Nie pamiętała o czym był, ale wiedziała, że był przyjemny.
Ciemnowłosa najciszej jak potrafiła wstała z łóżka i podeszła do szafy. Świecąc sobie telefonem wybrała jeansy i jakąś bluzę. Rozejrzała się, sprawdzając czy przypadkiem podczas rozmowy obudziła Lilę albo Thalię. Jednak obie spały. Musiały mieć naprawdę mocny sen. To dobrze. Przynajmniej nie będzie musiała tłumaczyć im się z nocnego spotkania z Dylanem. Chodziło o sprawy gazetki, ale jej współlokatorki na pewno insynuowałyby coś jeszcze. Myliły się. Między nią, a Cooperem nic się nie działo, prawda? Miała taką nadzieję, bo w tym momencie miała na głowie wystarczająco dużo zmartwień. Footballiści, nauka, zaginiona dziewczyna, Dyrektor... Właśnie na tym chciała się skupić.
Przed wyjściem Mia ostatni raz sprawdziła czy jej współlokatorki śpią. Kiedy zauważyła ruch w łóżku Thalii, pomyślała że ta się obudziła. Okazało się, że jedynie przewróciła się na drugi bok. Ciągle głęboko spała. Ciemnowłosa wyszła z pokoju. Miała nadzieję załatwić to szybko i wrócić do pokoju zanim przyjaciółki zobaczą jej nieobecność.
- Mam nadzieję, że masz dobry powód, żeby mnie budzić- oznajmiła Sanchez, otulając się mocniej bluzą i jednocześnie tłumiąc ziewnięcie. Na zewnątrz było chłodno. Zdecydowanie wolałaby zakopać się w tym momencie pod kołdrą w swoim pokoju.
- Nie robiłbym tego bez powodu. Rozmawiałem z Jonathanem i nie uwierzysz czego się dowiedziałem- poinformował brunet, co od razu ją zaciekawiło.
Ona pewnie wyglądała w tym momencie dokładnie tak jak się czuła. Jakby wyrwano ją ze snu w środku nocy. Czesała się chociaż czy miała na głowie szopę? Nie mogła sobie tego przypomnieć. Z kolei Dylan wyglądał jakby w ogóle nie spał. Miał te same ubrania co wcześniej i tak samo byste i uważne spojrzenie.
- No to powiedz. Chyba nie będziemy tutaj stać całą noc.
- Pomyślałem, że będzie lepiej jak usłyszysz to prosto ze źródła. Jonathan już tutaj jedzie. Powinien być lada moment.
Super, pomyślą Mia z sarkazmem. Organizowanie spotkania w środku nocy. Może jeszcze Deana zaproszą? Prawdopodobnie siedział w bibliotece i tworzył tę swoją grę? Czy tylko ona w tym towarzystwie miała potrzebę spania?
- Okej, przynajmniej sobie usiądę- rzuciła Sanchez, siadając na niskim murku okalającym schody. Cooper usiadł tuż obok niej. Za blisko jak na jej gust, bo ich uda się stykały. W tym momencie była zbyt zmęczona, żeby to analizować.- Więc czemu tak właściwie nie śpisz? Większość ludzi o tej porze to robi.
- Po prostu nie mogłem zasnąć, więc postanowiłam zrobić coś pożytecznego i zadzwoniłem do Jonathana. Wiedziałem, że pracuje, bo wcześniej z nim rozmawiałem. Powiem ci tyle, że miałaś rację. Tej dziewczynie faktycznie coś się stało.
W tym momencie resztki snu kompletnie ją opuściły. Otworzyła szerzej oczy i obrzuciła bruneta pytającym spojrzeniem. Wcale nie chodziło o to, że przyznał się do błędu. Po raz kolejny. Chociaż miło było być przez niego docenianą. Była po prostu zaskoczona, że był tego pewien. Tym bardziej trawiła ją ciekawość, czego mógł się dowiedzieć, ale wiedziała, że jej tego nie powie. Nie po to dzwonił do znajomego, żeby go odesłać na komisariat.
- W tym kontekście wcale mnie to nie cieszy. Wolałabym, żeby okazała się, że no nie wiem... Pokłóciła się z przyjaciółką i postanowiła trochę ją postraszyć.
- Czasami ziszcza się najgorszy scenariusz i nic nie można na to poradzić- wzruszył ramionami Dylan.
Mia przez chwilę miała ochotę położyć mu głowę na ramieniu i zrzucić to na zmęczenie. Chciała znowu poczuć jego zapach. Tak jak wtedy w gabinecie pielęgniarki tuż po bójce... Powstrzymała się. Między nią, a Dylanem nic się nie mogło wydarzyć. Dla dobra gazetki.
- Coś się stało?- spytał brunet.- Tak się na mnie patrzysz jakbyś...
- Nie, po prostu się zamyśliłam- przerwała mu ciemnowłosa, nie chcąc usłyszeć dalszej części. Cokolwiek sobie wyobrażał, to nie miało znaczenia.
Z opresji uratował ją Jonathan, machając im na powitanie. Wyglądał jakby nie spał, tyle że na jego twarzy było widoczne zmęczenie, w przeciwieństwie do Dylana. Ale skoro i tak był w pracy... Cooper wcale go nie obudził. Tak jak ostatnim razem jego długie włosy były związane w kucyk, a na nogach miał duże i ciężkie trapery. To takie buty nie przeszkadzały mu w pracy, gdyby czysto teoretycznie, musiałby biegać?
- Cierpicie na bezsenność czy co?- przywitał ich zniecierpliwiony głos Jonathana.- O tej godzinie na komisariacie nic się nie dzieje. W zasadzie zamierzałem iść spać. Chociaż ty skarbie wyglądasz jakbyś została wyrwana ze snu. Obudziłeś ją, co Dylan?
Mia miała ochotę wtrącić coś o tym, że nie lubi sformułowania "skarbie". Podczas ostatniej rozmowy też ją tak nazywał i to ją irytowało. Jednak uprzedził ją Cooper.
- Tak, więc żeby nie marnować niczyjego czasu, powiedz Mii to co mi wcześniej.
Policjant przewrócił oczami, po czym uśmiechnął się.
- Zawsze prosisz mnie o przysługę z ciekawymi sprawami, Dylan. Nie wiem jak ty to robisz. W każdym razie, skarbie, miałem ci opowiedzieć o niejakiej Nicole. Sprawa jest niezwykle prosta i przez to tak zagadkowa.
- To znaczy?- spytała Sanchez z niecierpliwością. Mógłby to w końcu powiedzieć. Nie znosiła sytuacji, gdy wszyscy wokół niej wiedzieli o co chodzi poza nią.
- Nikogo o takim imieniu i nazwisku nie ma w bazie danych.
- Co? Ale jak?- mruknęła ciemnowłosa z konsternacją. Teraz to już niczego nie rozumiała. Nie zgłoszono zaginięcia tej dziewczyny? Melissa ją okłamała czy sama została oszukana i nikt nie rozmawiał o jej przyjaciółce z policją?
- W pierwszej chwili myślałem, że to wy pokręciliście coś z Dylanem albo ktoś wam wcisnął bzdurę. Dopiero później doszedłem do wniosku, że to może znaczyć jeszcze coś innego. Ta dziewczyna nie zaginęła albo ktoś z policji zatuszował sprawę i pozbył się wszelkiego śladu z bazy danych.
Ciemnowłosa nie wiedziała co powiedzieć. Kto i dlaczego miałby to robić? Nie, to głupie pytanie. Nicole została porwana albo gorzej i ktoś postarał się, żeby jej nie odnaleziono. Musiała odkryć tożsamość tej osoby. Nie wiedziała jak, ale razem z Dylanem coś wymyślą.
- Interesujące, prawda? Wszystkie sprawy, z którymi do mnie przychodzicie nie są jednoznaczne. Ciągle nie wiadomo kto potrącił Justina Price'a, a teraz jeszcze to zaginięcie...
Nikt mu nie odpowiedział. Ani Dylan ani Mia nie mieli pojęcia o co w tym chodzi, ale wiedzieli, że te sprawy są powiązane.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top