Rozdział 6

Pamela była spóźniona. Nie wiedziała jak to się stało, ale budzik jej nie zadzwonił. Mogła też go nie słyszeć... W każdym razie bardzo się spieszyła. Wybrała pierwsze lepsze rzeczy z szafy. Nigdy nie przywiązywała szczególnej wagi do ubrań, ale tego dnia przeszła samą siebie. Otworzyła szafę, a następnie wzięła jeansy, które leżały na wierzchu i bluzę, która rzuciła jej się w oczy. Jej wzrok na moment zatrzymał się na skórzanej kurtce znajomego brata. Musiała mu ją w końcu oddać, chociaż robiła to niechętnie. Podobała jej się ta kurtka. Oczywiście była na nią za duża, ale była świetna.

Skup się Asher, skarciła się w myślach. Zamiast przebierać się gapiła się na skórzaną kurtkę Logana. Finalnie ją też ubrała. Czemu nie? Chwilowo to ona ją miała, a skoro nie miała okazji oddać jej właścicielowi... Chyba mogła ją czasami ubrać, co nie?

Zamknęła pokój, po czym skierowała się do odpowiedniej sali. Na jej niekorzyść znajdowała się w tak zwanej "piwnicy". Nie była to dokładnie piwnica, bo na dole znajdowało się jeszcze jedno piętro. Jednak tamte sale umieszczone były pod ziemią. Z okien widać było, gdzie dokładnie zaczynała się trawa i gdzie kończyła gleba. Poza tym sale były dość stare i w większości niewyremontowane. Czy to możliwe, że szkole brakowało funduszy? Rudowłosa w to wątpiła. Po prostu Madison miało inne priorytety jak na przykład wypasione boiska szkolne. No i mieli mnóstwo nowych, pięknych sal, tyle że zaczynały się one od pierwszego piętra. Piwnica nie była liczona jako piętro.

Pamela weszła do klasy spóźniona dobry kwadrans. Przeprosiła nauczycielkę i szybko zajęła swoje miejsce. Sean skinął głową w jej kierunku na powitanie. Odpowiedziała podobnym gestem. Tak, ciągle z nim siedziała. Ten kiedyś niezwykle popularny gość okazał się wyjątkowo symatyczny. Nie wszystkim odbijało od popularności.

W pewnym momencie rudowłosa przypomniała sobie o niezwykle ważnej sprawie - Heather, tajemniczej dziewczynie jej brata. Musiała jak najszybciej poznać jej nazwisko, żeby móc ją znaleźć. Niestety Logan w tej sprawie milczał. Uznała, że sama do niego napisze. Nie przejmowała się tym, że aktualnie trwała lekcja. Schowała telefon pod ławką i zaczęła pisać:

Od Pamela: Ciągle nie znalazłeś albumu? Mógłbyś się pospieszyć. To cholernie ważne.

Rudowłosa nienawidziła czekania. Naprawdę nie mogła tego znieść. Czuła się wtedy taka bezsilna, jakby nie mogła nic zrobić tylko czekać. Kilka lat temu czekała i jak to się skończyło? Luke zniknął na dobre.

Rudowłosa dziewczynka poczłapała do kuchni, powłócząc nogami jakby zrobiła sobie krzywdę. Tak naprawdę była wyjątkowo znudzona. Brakowało jej osoby do zabawy.

- Mamo, co robisz?- spytała, wdrapując się na obrotowe krzesło barowe. To był jej ulubiony mebel w domu. Uwielbiała go od samego początku, a im była wyższa tym łatwiej było jej na nie wejść.

- Gotuję obiad. Ktoś musi gotować, bo umarli byście z głodu.

- Wiem- odparła, unosząc ręce do góry i jednocześnie kręcąc się na krześle.

- Już ci mówiłam, żebyś uważała i nie podnoś tych rąk, na miłość boską- skarciła ją mama.

Pokiwała głową bez przekonania. Zawsze tak mówiła, a ona później i tak robiła to samo. To krzesło było świetne i nie mogła odpuścić sobie kręcenia.

- Luke przyjedzie w ten weekend?- zapytała rudowłosa dziewczynka z nadzieją. Chciała pokazać mu kilka rzeczy, porozmawiać z nim... Dawno nie rozmawiali. Ostatnio był bardzo zajęty.

- Przykro mi, ale nie może. Ma bardzo ważne egzaminy i cały czas się uczy.

Rudowłosa posmutniała. Egzaminy naprawdę były ważniejsze od niej i rodziców? Miała wątpliwości. Luke nie przyjechał do nich już od miesiąca!

- Aha.

- Nie smuć się. Czasami tak jest, że ktoś nie ma czasu ze względu na obowiązki. Jestem pewna, że po zdanych egzaminach przyjedzie i spędzi z tobą mnóstwo czasu. Pomożesz mi?

Wtedy uwierzyła mamie. Myślała, że faktycznie miał dużo obowiązków. Dopiero później dowiedziała się, że więcej imprezował niż się uczył.

*****

Podczas przerwy na lunch do Pameli przysiadły się trzy dziewczyny, z którymi do tej pory nie zamieniła ani słowa. Znała je z widzenia, bo chodziły razem do jednej klasy, ale do tej pory kontakt na tym się kończył. Wszystkie trzy były ładne, ale miały za dużo makijażu jak na jej gust.

- Hej, Asher- odezwała się jedna z nich, o włosach w kolorze miodu. Brzmiała uprzejmie, ale było coś sztucznego w jej zachowaniu.

Rudowłosa nie wiedziała o co im chodzi, ale zamierzała być ostrożna. Bez powodu się do niej nie dosiadły, to pewne.

- Cześć wam- przywitała się niepewnie z wymuszonym uśmiechem. Nie znała ich imion. Nie zapamiętała ich.- Jak leci?

- Mamy do ciebie prośbę, a konkretnie Ashley- odpowiedziała ta co wcześniej, wskazując na blondynkę obok.

Ashley jako jedyna wydawała się lekko zdenerwowana. Jej wzrok krążył wokół jakby szukała pomocy albo rozglądała się za kimś. Pamela nie była pewna. W końcu blondynka wbiła w nią swoje spojrzenie.

- Spotykasz się z Seanem Evansem? Tylko mów szczerze- wypaliła blondynka.

Asher otworzyła oczy szerzej z zaskoczenia. Niemal wybuchnęła śmiechem na widok powagi Ashley. Zupełnie jakby od jej odpowiedzi zależało życie blondynki. Ona i Sean? Nigdy w życiu. Lubiła go, ale nie w ten sposób. Po prostu nie był w jej typie.

- Nie, jasne że nie. Skąd ci to przyszło do głowy?- spytała, na co rozmówczyni wyraźnie się rozluźniła.

- Po prostu często razem chodzicie. Siedzicie w jednej ławce... Nie ważne. Skoro się przyjaźnicie, to w porządku. Wiesz czy się z kimś spotyka?- kontynuowała Ashley już z lekkim uśmiechem.

Rudowłosa nie nazywałaby tego przyjaźnią. Było stanowczo za wcześnie, żeby tak to nazwać. Ponadto nie miała pojęcia czy się z kimś spotykał. Nie rozmawiali na ten temat.

- Nie wspominał o żadnej dziewczynie- odpowiedziała zgodnie z prawdą.

Ashley wymieniła uradowane spojrzenie z tą, która mówiła na początku.

- W takim razie pomogłabyś mi się z nim umówić? Skoro jesteście przyjaciółmi...

- Nie jesteśmy przyjaciółmi- przerwała jej Pamela, uznając że powinna powiedzieć prawdę.- Tak naprawdę to zagadał do mnie tylko dlatego że chodziliśmy razem do szkoły...

- To świetna wiadomość- weszła jej w słowo blondynka.- Na pewno wiesz co lubi. Przemyśl jak mogłabym gdzieś z nim wyjść, ale wiesz... Żebym nie musiała go zapraszać. Może to wyglądać na przypadek, żebyśmy na siebie wpadli czy coś. Zdaję się na ciebie.

- Jeśli pomożesz Ashley, będziesz zaproszona na wszystkie moje imprezy, a one są najlepsze. Do zobaczenia.

Dziewczyny zniknęły tak szybko jak się pojawiły. Nie dały jej dojść do słowa. Chciała odmówić. Nie bawiła się w swatkę. Zwłaszcza jeśli nie przyjaźniła się z Seanem. Kto wie, może jednak się z kimś spotykał, a jej o tym nie powiedział. Być może bez powodu dała Ashley nadzieję. Nie widziała sensu dla jej udziału, tyle że nie zdążyła im odmówić. Nie zależało jej na imprezach laski, której imienia nie pamiętała. Po chwili dostała SMS'a.

Od Logan: I co zamierzasz zrobić? Znaleźć Heather i ją przesłuchać?

Asher przewróciła oczami. Nie zamierzała mu się spowiadać. Rozmawiała z nim zaledwie jeden raz i nie okazał się świrem ani zboczeńcem. To dobrze, biorąc pod uwagę że była u niego w mieszkaniu. W każdym razie to nie znaczyło, że zamierzała mu cokolwiek mówić. Jej odpowiedź nie była ani trochę uprzejma.

Od Pamela: Nie twój interes. Zdobyłeś to nazwisko czy nie?

Znajomy brata odpisał jej niemal od razu. Chyba właśnie miał przerwę w pisaniu swojej fascynującej pracy magisterskiej na nie miała pojęcia jaki temat.

Od Logan: Może...

Świetna odpowiedź, stwierdziła w duchu, mrużąc oczy ze złości.

Od Pamela: Czyli??? Tak czy nie?

Od Logan: Spotkajmy się, wtedy ci odpowiem.

Rudowłosa stwierdziła, że pewnie chciał odzyskać swoją kurtkę. Spojrzała na nią z  nostalgią. Polubiła ją. Trudno. Będzie musiała zainwestować we własną. Odpisała mu, że może być za pół godziny w kawiarni, której adres mu podała. Zgodził się. Uśmiechnęła się lekko. Na pewno miał nazwisko Heather.

*****

Pamela wyszła ze szkoły tak jak była ubrana. Plecak z książkami wrzuciła do pokoju, dosłownie, na jej łóżko. Kolejnymi lekcjami też się nie przejmowała. Miała jasno określone priorytety. Istniały ważniejsze rzeczy niż szkoła, nawet tak dobra jak Madison.

Rudowłosa była spóźniona tylko dziesięć minut. Przyjaciel brata czekał na nią przy jednym ze stolików. Skinął jej głową na powitanie, gdy usiadła naprzeciwko niego. Nie odezwał się tylko lustrował ją wzrokiem z czymś na kształt zadowolenia. Nie była pewna. Odchrząknęła, chcąc przerwać ciszę.

- Więc? Co z tym nazwiskiem?

- Podobieństwo między tobą, a Luke'iem jest uderzające. Naprawdę jesteście tak podobni... Z każdym spotkaniem coraz bardziej się o tym przekonuję- stwierdził Logan.

Jego niewiarygodnie niebieskie oczy były tak mocno na niej skupione, że aż poczuła się dziwnie.

- Świetnie. Co z Heather?

- Mam nazwisko, co wcale nie było łatwe. Strych jest tak zawalony różnego rodzaju dokumentami, że ciężko się tam dostać, już nie mówiąc o znalezieniu czegokolwiek...- ciemnowłosy urwał na moment, gdy do ich stolika podeszła kelnerka z dwoma kubkami parującej kawy. W powietrzu unosił się przyjemny, aromatyczny zapach.- Zamówiłem ci kawę. Taką jak lubisz. Mam nadzieję, że masz na nią ochotę.

- Pewnie. Dzięki- mruknęła, obejmując dłonią kubek, który przyjemnie grzał jej ręce.

- Dam ci to nazwisko pod jednym warunkiem- oznajmił Logan, po upiciu łyka swojej kawy. Była z mlekiem. Rudowłosa nie rozumiała jak można psuć smak kawy mlekiem.

- Myślałam, że pomagasz charytatywnie- odparła, przyglądając mu się podejrzliwie. Czego on mógł chcieć? Powinna się bać?

- W pewnym stopniu. Chcę ci pomóc i w zamian dowiedzieć się co stało się z Luke'iem. Nie jesteś jedyną osobą, która zastanawia się, dlaczego zapadł się pod ziemię. Analizowałem sytuację tysiąc razy i nic.

W pierwszej chwili Pamela nie wiedziała, co powiedzieć. Nie spodziewała się czegoś takiego. Logan wydawał się w porządku, ale jego "warunek" był dość nietypowy. Czy aby na pewno nie miał z tym nic wspólnego? Może chciał upewnić się, że nic na niego nie znajdzie?

- Muszę się nad tym zastanowić- odpowiedziała Asher ostrożnie.

- Widzę jak na mnie patrzysz. Podejrzewasz mnie?- zapytał ciemnowłosy. Rudowłosa przygryzła nerwowo wargę i odwróciła wzrok. Nie chciała mu tak prosto z mostu powiedzieć, że mu nie ufa, ale skoro pytał... Będzie z nim szczera.

- Wcześniej nie, ale po tej prośbie... Sama nie wiem.

- Nigdy w życiu nie zrobiłbym mu krzywdy. Luke był dla mnie jak brat. Rozumiem, że możesz mi nie ufać. Praktycznie w ogóle się nie znamy, ale... Spójrz na to. Może to cię przekona.

Logan przez chwilę szukał czegoś w telefonie, po czym jej go podał. Pameli ścisnęło się serce na widok zdjęcia Luke'a i Logana. Oprócz nich było jeszcze kilku innych znajomych. Siedzieli sobie w barze z kuflami piwa, a ich wesołe miny sugerowały, że dobrze się bawili. Kiedy przesunęła palcem po ekranie, zobaczyła kolejne zdjęcia. Z różnych okazji. Wyjść wieczornych, imprez, barów, lekcji, przerw, stołówki. Rudowłosa oddała telefon właścicielowi, bo do oczu napłynęły jej łzy. Te zdjęcia przełamały kruchą równowagę, którą udawało jej się utrzymać. Do jej głowy napłynęły wspomnienia jak spędzała czas ze swoim starszym bratem, który uwielbiał mierzwić jej włosy. Nienawidziła tego gestu. Kiedyś. Teraz dałaby wszystko, żeby ponownie ją wkurzył.

- Zaraz wrócę- poinformowała, idąc w kierunku toalety. Intensywnie mrugała powiekami, żeby pozbyć się łez. Te zdjęcia całkowicie ją rozbiły. Przez chwilę znowu była nastolatką, która dowiedziała się o zaginięciu brata. Doskonale pamiętała jak się wtedy czuła - jakby grunt osunął jej się spod nóg. Początkowo myślała, że gdzieś pojechał. Dopiero po kilku tygodniach, z każdym dniem coraz bardziej, docierało do niej, że coś jest nie tak. Weekendy wyjazd do znajomego okazał się kilkutygodniową nieobecnością, która bardzo ją niepokoiła.

Rudowłosa opłukała twarz zimną wodą z kranu. Odczekała chwilę aż na pewno się uspokoi i wróciła do stolika.

- No dobra. Wierzę ci, ale chyba wolę zająć się tym sama. Byłabym wdzięczna, gdybyś dał mi to nazwisko. Muszę porozmawiać z Heather.

Nie dodała, że trawiła ją ciekawość, kim była dziewczyna brata. Od kiedy o niej usłyszała, zastanawiała się jaka dziewczyna wpadła w oko Luke'owi. Podobno miał kilka partnerek seksualnych. Za to dziewczynę tylko jedną...

- Połączmy siły. Interesuje mnie to samo co ciebie - prawda. Będę się angażował na tyle na ile mi pozwolisz. Poza tym mogę być przydatny. Chodziłem z Luke'iem do szkoły i wiem więcej niż ty- powiedział Logan, spoglądając na nią wyczekująco.

Rudowłosa prawdopodobnie popełni duży błąd. Jednak chciała się zgodzić. Logan na pewno wiedział więcej niż mu się wydawało. Razem mogli dojść do prawdy. Nie wiedziała, co ją ostatecznie przekonały. Jego słowa, coś w jego postawie, te zdjęcia... Na pewno nie chodziło o to że był przystojny. Na pewno.

- Nie masz przypadkiem pracy magisterskiej do napisania?- spytała kontrolnie. Nie chciała, żeby przez jego zobowiązania musiała rezygnować ze swojego śledztwa. Nie zamierzała się do niego dostosowywać i chciała, żeby to było jasne.

- Ty masz szkołę i jakoś znajdujesz czas- odparował ciemnowłosy.

- Kiepski argument- skwitowała z uśmiechem.- Według planu lekcji powinnam być teraz na zajęciach. Nie komentuj tego, jasne?

- Nic nie mówię- rzucił ciemnowłosy, unosząc ręce w obronnym geście. Chociaż starał się brzmieć poważnie, nieznacznie uniósł kąciki ust.

Pewnie w tym momencie była bardzo podobna do Luke'a w jego ostatnim roku w Madison. Uśmiech dosłownie zamarł jej na ustach. Chciała wyjść, ale przypomniała sobie o kurtce skórzanej.

- Przepraszam, zapomniałam oddać ci kurtkę. Już ją zdejmuję. Przysięgam, że jej nie zniszczyłam. Jest w stanie idealnym.

- Nie musisz mi jej oddawać. Tobie bardziej pasuje. Potraktuj to jako prezent na początek naszej współpracy.

Pamela podziękowała. Była zdziwiona, że Logan nie chciał odzyskać swojej własności. Z drugiej strony bardzo lubiła tę kurtkę, więc nie sprzeciwiała się. Ustalili, że po pierwsze Logan wyśle jej nazwisko, a poza tym będą się kontaktować, jeśli któreś z nich namierzy Heather.

Rudowłosa po wyjściu z kawiarni spojrzała na telefon. Miała wiadomość od Logana. Więc dziewczyną jego brata była Heather Levis. Nic jej to nie mówiło. Zmarszczyła brwi na widok jeszcze jednej wiadomości. Znowu ten nieznany numer.

Czas na wyzwanie #1 Idź na imprezę Daisy. Oczekuję dowodu w postaci zdjęcia, na którym będzie wyraźnie widać, że znajdujesz się na wspomnianej imprezie. Nie mów nikomu o wyzwaniu. Powodzenia.

Asher nie mogła uwierzyć własnym oczom. Czy ktoś faktycznie chciał płacić jej za chodzenie na imprezy? To raczej nie było normalne zachowanie. Zresztą nie wierzyła w te całe pieniądze i stypendium. Dlaczego ktoś miałby dawać taką nagrodę za sześć wyzwań typu "idź na imprezę"? To nie miało sensu. Mimo tego postanowiła przez chwilę poudawać, że faktycznie zamierza to zrobić.

Od Pamela: Kim jest Daisy? Jak mam się dostać na jej imprezę?

Nieznany numer wysłał jej zdjęcie, a właściwie screen z facebooka. Ze zdjęcia patrzyła na nią dziewczyna o miodowych włosach w krótkim topie i obcisłych spodenkach. Znała tę twarz. To właśnie z nią i jej koleżankami dzisiaj rozmawiała.

Jeśli pomożesz Ashley, będziesz zaproszona na wszystkie moje imprezy, a one są najlepsze.

Słowa jak się okazało Daisy same rozbrzmiały jej w głowie. To wydawało się takie proste. Pomoże Ashley z Seanem, a jej przyjaciółka w zamian zaprosi ją na imprezę i dzięki temu wykona pierwsze wyzwanie. Jeszcze pięć i nagroda będzie należeć do niej. Dzięki niej mogłaby iść na wymarzone studia i miałaby luz do końca Madison. Mogłaby więcej czasu poświęcić na odkrycie prawdy o Luke'u. Nic by jej nie ograniczało. Chociaż obecnie podchodziła do nauki dość swobodnie, wiedziała że to nie będzie trwać wiecznie. W końcu zaległości jej się nawarstwią i będzie musiała poświęcić dużo czasu, żeby wszystko zarobić. Gdyby wygrała, jej problemy by wyparowały. Poza tym dzięki takiej sumce mogłaby odciążyć rodziców albo kupić sobie samochód. W głębi duszy wiedziała, że już podjęła decyzję. Nagroda była kusząca.

Jeśli chodzi o to jak masz się dostać na imprezę, zostawiam to tobie. Wymyśl coś.

Zaraz po tej wiadomości dostała jeszcze jedną - zdjęcie. Otworzyła szerzej oczy na widok walizki pełnej pieniędzy. Nie wiedziała ile tego tam było. Studolarowe banknoty były ułożone w równe stosy o pokaźnych rozmiarach. To mogłyby być fałszywki, ale nie wierzyła, że ktoś zadawałby sobie tyle trudu. Mogła wmawiać sobie co tylko chciała, ale ta nagroda była jej potrzebna. Chciała ją, bardziej niż się spodziewała.

Od Pamela: Zrobię to. Po imprezie wyślę zdjęcie.

W odpowiedzi przyszła jej uśmiechnięta emotikonka. Pokręciła głową z pobłażaniem. Chyba pisała z prawdziwym idiotą albo znudzonym życiem milionerem. Kimkolwiek on był, dawał jej szansę, której nie chciała zmarnować.

Najszybciej jak to było możliwe Pamela wróciła do Madison. Miała pomysł. Skoro Ashley chciała przypadkowe spotkanie, zamierzała jej je załatwić. Musiała się spieszyć, bo najbliższa impreza Daisy była dzisiaj wieczorem. Najpierw napisała do Ashley. Chciała się z nią spotkać i wyjaśnić plan. To był klasyk. Plan stary jak świat. Umówi się z Seanem na naukę, a potem w ostatniej chwili napisze mu, że coś jej wypadło. Na miejscu pojawi się Ashley i uda, że również została wystawiona, zaczną rozmawiać, a reszta zależy od nich. Miała zaaranżować spotkanie, więc to zrobi. Dzięki temu uda jej się dostać na imprezę Daisy i wykona pierwsze wyzwanie. Aż się bała co będzie później. Wypicie kieliszka wódki? To wyzwanie było tak proste.

- Hej, Sean- przywitała się rudowłosa, gdy do niego zadzwoniła. Wymienili się numerami w ramach wspólnego projektu, który niedawno mieli. Wyszedł im całkiem nieźle. Dobrze im się razem pracowało, chociaż to dalej nie zmieniało jej stosunku do Seana. Nie był w jej typie. Nie czuła ani odrobiny żalu, że mógłby spotykać się z kimś innym.

- Cześć, Pamelo. Coś się stało?- spytał lekko zaskoczony Sean. W pewnym stopniu go rozumiała. Dzwoniła do niego po raz pierwszy.

- Nie. To znaczy tak. Jutro mamy sprawdzian, a kompletnie nie rozumiem tych zagadnień z matematyki. Mógłbyś mi to wytłumaczyć?

- Jasne. Mam do ciebie przyjść?

- To zły pomysł. Moje współlokatorki siedzą w pokoju- wymyśliła na szybko Asher. Nie miała pojęcia czy ona tam były, ale musiała umówić się z nim na mieście.- Wyślę ci adres kawiarni. Odpowiada ci to? Jest całkiem blisko szkoły.

- W porządku. Widzimy się za godzinę? Muszę jeszcze skończyć...

- Pewnie- przerwała mu rudowłosa, w duchu ciesząc się że miał tego dnia czas. Mogło nie pójść tak łatwo. Rozłączyła się po krótkim "pa".

Rudowłosa znalazła Ashley na Facebooku, co nie okazało się ani odrobinę trudne. Znała jej nazwisko, a blondynka miała swoje zdjęcie na profilowym. Rozpoznała ją bez trudu. Miała na twarzy tak samo dużą ilość makijażu, co zwykle. Napisała do niej krótką wiadomość, że załatwiła spotkanie, ale musi z nią wcześniej porozmawiać. Blondynka odpowiedziała niemal od razu:

Od Ashley: Jesteś najlepsza! Przyjdź do pokoju sto pięćdziesiąt cztery.

Asher przewróciła oczami. Niby Ashley była taka miła, ale nie zamierzała włożyć ani odrobiny wysiłku, żeby się z nią spotkać. Rudowłosa nie miała złudzeń. Wiedziała, że chodziło tylko i wyłącznie o Seana. Póki była jej potrzebna, będzie dla niej wyjątkowo przyjacielska. Później skończy się słynnym "miło było, pa". Tak to zazwyczaj działało.

Mimo wszystko, Pamela poszła szukać tego numeru. Sama mieszkała w innej części akademika. Przez kilka minut krążyła po korytarzach. Madison czasami potrafiło być istnym labiryntem zwłaszcza dla pierwszaków. W końcu znalazła srebrny napis sto pięćdziesiąt cztery. Zapukała. Usłyszawszy "proszę" weszła do środka.

Choć pokój miał identyczny rozkład jak jej, był diametralnie różny. U Ashley panował ogromny bałagan. Po łóżkach i w ich okolicy walały się ubrania, kosmetyki, opakowania po jedzeniu. Szczerze mówiąc, chyba w całym swoim życiu nie uzbierała tyle kosmetyków ile widziała w tym pokoju.

- Nareszcie Asher. Powiedz mi gdzie mam pójść i co myśli Sean- poprosiła Ashley z uśmiechem. Chociaż wyglądał naturalnie, podejrzewał, że był sztuczny.

- Umówiłam się z Seanem w kawiarni. Zaraz podam ci adres. Poprosiłam go, żeby mi coś wytłumaczył. Nieistotne co, bo ja tam nie pójdę. Zamiast mnie pojawisz się ty. Możesz udawać, że też zostałaś wystawiona. Jak chcesz. Resztę zostawiam tobie.

Ashley uściskała ją z radości.

- Nie wiem jak ci dziękować.

Rudowłosa wzruszyła ramionami. Wydawało jej się, że to jasne od samego początku.

- Wystarczy, że będę mogła iść na imprezę do Daisy. To wszystko.

- Masz to załatwione. Trzymaj kciuki. Będzie świetnie.

Pamela uśmiechnęła się, tym razem szczerze. Entuzjazm Ashley był prawdziwy. Podobał jej się Sean. Cieszyła się, że może jej pomóc. Oby Sean odwzajemniał to uczucie, bo inaczej będzie kiepsko. Przyszła jej do głowy myśl, że ostatnio sporo rzeczy jej wychodziło. Zdobyła nazwisko Heather i niespodziewanego sojusznika przy okazji. Uśmiechnęła się szerzej na myśl o Loganie. Chyba go lubiła. Poza tym wykona pierwsze wyzwanie. Jeszcze pięć i czekała na nią nagroda. Żyć nie umierać.

W tym momencie nie wiedziała, że następne wyzwania wcale nie będą takie łatwe. To był dopiero początek gry, której stawka była większa niż ktokolwiek podejrzewał...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top