19 - Trzeźwy
*(Tęskniliście? 🥰)*
__________________
Zastanawiałeś się kiedyś czym tak naprawdę jest piekło? Czy to miejsce gdzie znajdują się ludzkie dusze skazane na odwieczne potępienie? Coś bardziej na kształt pieca? Płomienie, rozżarzone węgle i upał tak ogromny, że skóra się topi? A może to i to?
Nie wiem. Przez większość życia sądziłem, że już znajduję się w piekle. Kto wie, właściwie cały nasz żywot mógłby być miejscem, w którym musimy odpokutować wszystkie swoje winy?
Po operacji, wprowadzono mnie w śpiączkę, by wszystko się trochę podgoiło. W ubytek kostny mojego złamania, wstawiono mi sztuczną płytkę. Gdyby nie to, nie byłbym w stanie normalnie funkcjonować. Wszystko trwało długo. Prawie miesiąc leżałem w szpitalu, dochodząc do siebie. Niestety na początku nie było łatwo. Zapomniałem wielu słów, miałem problemy z adaptacją i... pamięcią. Oczywiście mama z Casem odebrali mnie i pojechaliśmy razem do domu. Miałem wygolone wlosy z boku głowy i dość sporą bliznę, prócz tego mój lekarz twierdził, że przez jakiś czas mogę cierpieć na małą amnezję. To bardzo normalne i przejdzie z czasem. Tak mówił.
- Może zjesz coś, Gabbie? - zapytała mama, patrząc w moim kierunku bardzo przenikliwym i troskliwym wzrokiem. Pokręciłem tylko głową. Nie miałem ochoty na jedzenie.
- Niedługo przyjdzie do Ciebie Sam - oświadczył Castiel. - Pamiętasz go, prawda?
Musiałem się zastanowić. Sam? Coś mi to mówiło... Ale pokręciłem głową. Mama i Castiel spojrzeli po sobie zmartwieni.
- G-Gdzie jest ojciec? - zapytałem, starając się nie wyglądać na mocno przerażonego. Zdziwiłem ich. Dlaczego?
- Gabriel... - powoli zaczęła mama. - On nie żyje, zapomniałeś?
- Ach - skinąłem. Złapałem się za ramiona. Siedziałem na kanapie, a oni na fotelach i patrzyli się na mnie jak na niemowlę. Wtedy z sypialni ojca wyszła jakaś mała dziewczynka. Wykrzyczała radośnie moje imię i wtuliła się. Zmarszczyłem brwi i spojrzałam na mamę. - Co to za dziecko?
- To twoja siostra. Hope.
Mam siostrę? Natychmiastowo się od niej odsunąłem. Nie znam jej.
- Ojciec znów Cię zgwałcił? - zapytałem.
- Gabe - sucho rzucił Castiel. Był jakiś dziwny. Miał tatuaże, nie tak go zapamiętałem. Tak długo byłem w śpiączce?
- No co? Będziesz mi teraz prawił, dlaczego mam nie mówić na głos tego, co myślę?
- Ogarnij się, Gabriel, zachowujesz się jakbyś miał piętnaście lat - nie był miły. Zamknąłem się i poszedłem do swojego pokoju. Też był inny. Czułem się strasznie zagubiony. Lekarz mówił, że mogłem się trochę cofnąć... Ale żeby aż tak? Zapomniałbym, że mam małą siostrę? Że... że ten potwór nie żyje? Dziwne to wszystko. Usiadłem na materacu i dotknąłem głowy. Prawie nie bolało, przyjmowałem lek przeciwbólowy. Czy to w ogóle możliwe, że nie pamiętałem tak sporej części swojego życia? Ktoś zapukał, do mojego pokoju. Podniosłem się niechętnie i uchyliłem drzwi. Stał w nich młody, wysoki chłopiec, gdy tylko mnie ujrzał, jego oczy zabłyszczały.
- Mogę jakoś pomóc?
- Och. Nie pamiętasz mnie? - mina mu zrzędła. Pokręciłem głową. Chłopak wszedł do mojego pokoju. Zamknąłem za nim drzwi.
- Nie pamiętam.
- Jestem Sam. Twój chłopak - uśmiechnął się słabo. Doszukiwał się jakiejś reakcji na mojej twarzy. Doczekał się, parsknąłem śmiechem.
- Nie jestem pedałem. Żartujesz sobie ze mnie?
Sam wywrócił oczami.
- Więc znów jesteśmy na tym etapie. Okej. Słuchaj, nie jesteś pedałem, jak to określiłeś. Jesteś biseksualny i odkryłeś to, gdy mnie poznałeś. Na początku bardzo uciekałeś ode mnie.... Ale z czasem - tu zrobił przerwę i uśmiechnął się. - Chyba trochę mnie pokochałeś.
Wyśmiałem go. Widziałem ból w jego oczach, ale to na pewno nie była prawda. On jednak dalej się uśmiechał. Dziwak.
- Wiem, że to chwilowe. Ta niepamięć. Poczekam, ale... musiałem tu przyjść. Wyglądasz pięknie, Gabe - dotknął nagle mojego policzka. - Moja piękna księżniczka.
Odsunąłem się nieco zniesmaczony.
- Powinieneś już wyjść, Sam.
Wyszedł. Nie miał tu czego szukać. Całe spotkanie z nim wydawało sie sztywne, sztuczne i... Bardzo nieprzyjemne. Położyłem sie i powąchałem pościel. Zamknąłem oczy. Czułem się źle. Po prostu źle. Widziałem się nago. Całe ciało miałem w bliznach. Tyle cierpienia. Po co miałem żyć? Czym właściwie jest życie jak nie cierpieniem? Depresyjne myśli mnie już dobijały. Ja sam siebie dobijałem...
~○~
Następnego dnia Castiel przyszedł mnie obudzić. Okazało się, że chodzę do szkoły. To dobrze. Po drodze brat poinformował mnie, że jestem również w zespole szkolnym. Super... Zawsze chciałem być w zespole.
- Nie będą się ze mnie śmiać? - zapytałem.
- Nie. Dzięki temu wygoleniu wyglądasz trochę bardziej rockowo - uśmiechnął się szeroko. Podobno ten chłopak, który mnie tak urządził został aresztowany. Niedługo miała być rozprawa w sądzie dotycząca jego osoby i mojego porwania. Brzmiało to jak wyjęte z jakiegoś serialu. Chore. Kto normalny robi takie rzeczy?
- Hej, Gabe. Nie myśl tyle, proszę - westchnął. - Za dużo myślisz. Jak zawsze.
- Może coś jest nie tak z moją głową?
- To akurat pewne - parsknął.
Podszedł do nas jakiś mężczyzna. Mój brat jakoś dziwnie na niego zareagował, odwrócił wzrok i wyraźnie się spiął.
- Cześć, Gabriel - odezwał się. Specyficzny, suchy głos. - Nieźle wyglądasz.
- On Cię nie pamięta - Cas prawie warknął, zaciskając palce na plecaku.
- Ile razy mam Ci przypominać, że masz do mnie zwracać się "Proszę pana", albo "Panie Winchester"? - on również dość ostro odpowiedział. Zwrócił swój wzrok jednak z powrotem na mnie. - Jestem opiekunem zespołu, w którym grasz. Oprócz tego uczę angielskiego.
Zagryzłem lekko wargę i pokiwałem głową. Wydawał się mimo wszystko nieco znajomy.
- Ach. No i na dodatek umawiasz się z moim bratem - pan Winchester dodał skwaszony. Sam? Dziwne.
- Rozumiem... dziękuję za informację.
Winchester pokiwał głową i sobie poszedł. Musiał zorientować się, że nie czuję się komfortowo. Widziałem, jak Cas za nim patrzył. O co chodziło?
- Co z tym nauczycielem? - zapytałem natychmiast.
- Nic... Jest dupkiem - wymamrotał. Skoro nie chce ze mną rozmawiać, to nie. Zaprowadził mnie pod klasę. Czułem się źle, z racji tego, że wszyscy patrzyli się na mnie jakoś dziwnie. Zawsze tak było? Czy to ze względu ma mój wygląd?
Stanął przede mną Sam. Uśmiechnął się.
- Cześć... Jak się dziś czujesz? - zapytał i usiadł ostatecznie obok.
- Dobrze, dzięki. Twój brat mnie dziś zaczepił.
- Dean tak ma. W ogóle się nim nie przejmuj - uśmiechnął się znów. Ładnie pachniał.
Wzruszyłem ramionami. Chciałem powiedzieć, że w ogóle się tym nie przejmowałem, ale pojawiła się dwójka chłopaków.
- Siema stary - powiedział jeden z uśmiechem.
- Ale masz niezły fryz! - skomentował drugi. Sam chyba nie za bardzo ich lubił, od razu sobie poszedł. Nie wiedziałem kim są...
- No... cześć - odpowiedziałem im. Mieli na sobie ubrania w bardzo rockowym stylu. Ten z dłuższymi włosami miał nawet opaskę z ćwiekami. Wyglądali fajnie. Może się z nimi przyjaźniłem?
- Cas mówił nam, że niewiele pamiętasz. Ja jestem Jared - powiedział chłopak z opaską.
- A ja Robbie - uśmiechnął się. - Spędzasz z nami od cholery czasu. Odwiedziliśmy Cię kilka razy, ale zawsze byłeś nieprzytomny. Gramy razem w zespole.
Próbowałem ułożyć sobie w głowie po kolei wszystko. Jared i Rob. Moi przyjaciele. Sam mój rzekomy chłopak. Winchester, jego brat. Chyba mam wszytsko pod kontrolą.
- Dzięki, że mnie odwiedzaliście - uśmiechnąłem się sztucznie. Nie miałem ochoty na jakieś durne wymiany zdań.
- To... Jak to jest być w śpiączce? - zapytał ten niższy.
- To jest... uhm, n-no wiecie...- zacisnąłem usta. Źle. Okropnie. Wszystko w głowie zaczyna działać przeciwko Tobie. Choć to nie była moja pierwsza śpiączka w życiu, to była najgorsza. Nie wiedziałem, że zamilkłem na dłuższą chwilę. Zwyczajnie się zaciąłem.
- Wiesz co, nie mów - z zamyślenia wyrwał mnie Jared. - Wyglądasz jakby to nie należało do najmilszych wspomnień.
Pokiwałem głową. Owszem. Nie należało. Po dzownku weszliśmy do klasy, rozpoczęły się zajęcia. Usiadłem gdzieś z tyłu. Nie rozumiałem niczego co mówił nauczyciel. Jedyne co chciałem, to wyjść stąd. Myślałem, że w szkole będą się ze mnie naśmiewać, ale jedynie się dziwnie gapili...
~○~
Zaległości w szkole nadrobiłem w mgnieniu oka. To było moje lekarstwo na rozmyślanie. Kilka rzeczy wróciło do mnie zbyt szybko. To jak Castiel zamordował tatę, albo to jak Rowena zdradziła mnie. Płakałem co noc. Nie mogłem znaleźć w nikim oparcia. A Sam? Nie chciałem go widzieć, nie wiedziałem czy naprawdę coś do niego czułem. Lekarz twierdził, że skoro już zaczynałem sobie przypominać cząstki z życia to niewiele zajmie mi przypomnienie reszty. Zdecydowałem się również w końcu iść do terapeuty. Czy mi jakoś pomagał? Nie miałem pojęcia, ale przynajmniej mogłem się wygadać. Nigdy nic nie mówił. Zawsze tylko słuchał.
Siedziałem w pokoju i pisałem wypracowanie z historii. Usłyszałem pukanie do drzwi. Wstałem z łóżka i je otwarłem.
- Hej, bracie - powiedział i objął dziewczynę, która stała za nim. Miała różowe, dość krótkie włosy i była mojego wzrostu. Uśmiechnęła się do mnie. - To jest Noele. Moja dziewczyna.
Też się wyszczerzyłem. Wow, w końcu kogoś... miał. Kogoś przeprowadził, przedstawił. Nagle mi się przypomniało, że już ją widziałem z nim w łóżku. Pół nadzy.
- Och, już Cię widziałem - uścisnąłem jej dłoń.
- Tak... Ale nie przedstawiłam się - miała bardzo słodki głos. W ogóle była urocza.
- Nie szkodzi. Cieszę się, że... że jesteście razem. Opiekuj się nim, to niezły łobuz - powiedziałem.
Poszli do siebie, a ja znów zająłem się wypracowaniem. Skończyłem późnym wieczorem i po kąpieli poszedłem spać. Śnił mi się Sam...
~○~
Często zastanawiałem się jak wiele jest w stanie przeżyć mój brat. Co chwilę coś się działo w jego życiu co albo niszczyło jego psychikę, albo ciało. Gdybym tylko spotkał Marka, udusiłbym go gołymi rękoma. Mama była w rozsypce. Starałem się pomóc jak tylko mogłem, ale sam nie byłem w lepszym stanie. Zwłaszcza po zdradzie Noele. I po tym co zrobiłem z Winchesterem. Siniaki na szyi dość szybko się zagoiły. Moja była nawet nie chodziła do szkoły, a ja... ja nie mogłem patrzeć na tego nauczyciela. Potrzebowałem tego, co mi zrobił ostatnio, pomimo tego, że przez to się nienawidziłem. Zauważyłem też, że kręci się wokół niego taka blondynka z drugiej klasy, taka rockowa dziewczyna. Chyba ją też pieprzył. Ciekawe, czy wiedziała, co on mi zrobił.
Pewnego dnia, w ciągu lekcji postanowiłem do niego pójść. Noele nadal nie chodziła do szkoły, Gabe dalej był w śpiączce, a ja byłem sam. Wszedłem bez pukania do jego gabinetu i zobaczyłem to, czego raczej nie chciałem oglądać. Ta blondyna leżała na biurku, a on ją całował. Co za jebany dureń. Każdy mógł sobie tu wejść, mógł zostać przyłapany i wyrzucony!
- Ale z Ciebie kutas, Dean - rzuciłem, kręcąc głową. Wyszedłem, zatrzaskując za sobą drzwi. Szedłem wściekły do wyjścia, ale on jednak za mną wyszedł.
- Czekaj - szarpnął mnie za ramię. - Masz nikomu nie mówić, rozumiesz? Nikomu!
- Ta - zacisnąłem zęby i nawet na niego nie zerknąłem. - Nikomu nie powiem. Choć każdy się powinien dowiedzieć. Kogo jeszcze pieprzysz, co?
- A co? Zazdrosny? - parsknął. Wywróciłem oczami. Nie miałem pojęcia co mógłbym mu na to odpowiedzieć. Nie byłem zazdrosny, ale jakoś... Dziwnie się z tym czułem.
- Puść mnie - szarpnąłem się i po prostu odszedłem.
Znów chciałem sięgnąć po narkotyki, zawsze gdy coś się sypało nie widziałem innego wyjścia. Ale nie mogłem. Moja rodzina nie zniosłaby tego. Zwłaszcza Gabriel. Nie mogłem mu znów tego zrobić. Znienawidziłby mnie.
Kolejnego dnia nie mogłem się powstrzymać, wyszedłem szybciej z domu i skierowałem się do gabinetu Winchestera. Jak totalna pizda. Zapukałem do jego gabinetu i wszedłem z opuszczoną głową.
- Wiedziałem, że wrócisz - oznajmił.
- Niezły z Ciebie wróżbita.
Zaśmiał się cicho i zaraz chrząknął. Spojrzałem na niego. Miał na szyi apaszkę, czyżby blondyna zostawiła na nim malinki?
- Nie mogę Cię już pieprzyć, młody. Okazało sie, że mam dziewczynę, czy coś - wyjaśnił, skrzywiłem się.
- Proszę... - szepnąłem - Zrobię co... co byś chciał.
- Castiel - zaczął poważnie - Nie, znaczy nie.
Zacisnąłem wściekle usta. Chciałem zapomnieć o swoich uczuciach do Noele. O wszystkim. Wyżyć się. Potrzebowałem tego, a on mnie odrzucił.
- Okej - wymamrotałem i wyszedłem. Pokazałem mu jeszcze środkowy palec. Jak mogłem zachować się aż tak naiwnie? Znów zatęskniłem za Noele... Może jednak powinienem iść z nią porozmawiać? Mieszkała niedaleko mnie, tuż obok parku. Nogi niemalże same mnie tam zaprowadziły. Zadzwoniłem dzownkiem do drzwi i czekałem. Otworzyła jej matka.
- Ona Cię nie chce widzieć - oznajmiła wprost i chciała już zamykać drzwi. Jednak je przytrzymałem.
- Muszę się z nią zobaczyć, to ona... ona nabroiła i to ona...
- Nabroiła? - uniosła brew i parsknęła. - Castiel, to ja jestem jej matką i to ja będę stwierdzać czy nabroiła czy nie.
- Ciekawe, zatem uznaje pani zdradę za coś normalnego? - syknąłem, mierząc się z kobietą wzrokiem. Co za bezczelność.
- Cas? - usłyszałem jej miękki głos tuż za plecami matki. Wychyliłem się i zobaczyłem ją. Piękna, drobna. Zapłakana.
- Noele - powiedziałem, a serce zabiło mi mocniej. - Proszę, porozmawiajmy...
Kobieta w średnim wieku spojrzała na swoją córkę i czekała na jej reakcję. Różowowłosa skinęła lekko głową. Mogłem wejść. Poszliśmy od razu do jej pokoju. Usiadłem na brzegu łóżka, a ona na fotelu. Długo milczeliśmy. Nie wiedziałem jak zacząć.
- Zrobiłam to tylko dlatego, że byłam zazdrosna - odważyła się. - Ta dziewczyna, która wyrwała Cię do tańca... Widziałam jak Ci się podobało i... I nie wytrzymałam. Zrobiłam głupotę, nie chciałam. N-nigdy wcześniej nie byłam pijana.
- Wiem - przymknąłem ciężko oczy. - Dlatego tu jestem. Tęsknię i... Chcę Ci wybaczyć. Bo zeświruje. Potrzebuje Cię, Noele... Bo znów zacznę brać, a to by zniszczyło wszystko - wyznałem.
Podeszła do mnie i po prostu się wtuliła. Zaczęła płakać i przepraszać. Nie byłem gorszy. Też się trochę rozbeczałem. Pokochałem ją.
Ale jak mam jej powiedzieć o tym, co wydarzyło się między mną a Deanem?
________________________________
Trochę mnie nie było. Bardzo długo. Nie wiem czy jeszcze pamiętacie to ff, ale zrobi mi się miło jeśli zostawcie coś po sobie. Za niedługo wleci 20 rozdział, pewnie za jakąś godzinę. To takie moje "przepraszam" za to, że tyle mnie nie było. Wybaczcie.
Kisses, mishati
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top