#24 Paryż i mecz Stade Rennes
Sobota, tak nareszcie dzień naszego wyjazdu do Francji. Dzisiaj miałam spotkać samego Kamila Grosickiego. Nie umiem się doczekać. Jeszcze do tego wczoraj dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Mam dopiero 19 lat. Zanim się obejrzę to te 9 miesięcy minie i będę się razem z Kacprem cieszyć naszym dzieckiem. Mam cichą nadzieję, że to będzie córka. Kacper też coś tam wspominał o synku, że niby pójdzie w jego ślady i podobnie jak on zostanie siatkarzem. Jeśli tak będzie to będzie miał ojca oraz wujka siatkarza.
-Nad czym tak myślisz kochanie?- spytał i obdarował mnie pocałunkiem w policzek.
-Myślę nad naszym dzieckiem. Nad naszą córeczką.
-Chciałaś chyba powiedzieć, że nad naszym synem. -poprawił mnie. -Boisz się?
-Trochę, a ty? -Spojrzałam na niego.
-Oczywiście, że się boję. Mam dopiero 20 lat. Za niedługo 21 ale myślę żyto odpowiedni wiek. Która godzina?- spytał.
-Jest za dziesięć szósta, o siódmej trzydzieści mamy wylot. -Spojrzałam na niego.- Idziemy się ubrać.
-Dobrze, Paulina po przyjeździe chce abyśmy razem zamieszkali. -Powiedział i pocałował mnie czule. -Będziemy mieć dziecko, chce abyśmy byli teraz blisko siebie.
-Ale jak przecież u ciebie nawet nie ma miejsca na jedną osobę. -Powiedziałam zdziwiona.
-Dlatego też, postanowiłem sprzedać moje mieszkanie i te pieniądze przeznaczyć na nasz związek. Zgadzasz się? -Spojrzał na mnie.
-Też o tym myślałam. Zgadzam się, ale teraz naprawdę musimy się już zbierać Kacper.- pociągnęłam libero za rękę. Zaczęliśmy się ubierać. Po pół godzinie byliśmy już gotowi. Następne pół godziny spędziliśmy w aucie rozmawiając na temat przeprowadzki Kacpra. Braliśmy także pod uwagę zgrupowania w Spale oraz dwudniowe wyjazdy meczowe. (UZNAJMY, ŻE JEST POCZĄTEK SIERPNIA) Kacper mi mówił, że 12 sierpnia mają zgrupowanie, a już 18 mają zagrać Mistrzostwa Europy. Na szczęście odbędą się one w Polsce.
-Pomożesz mi z tym, czy sama mam to zrobić?!- powiedziałam, no dobra trochę krzyknęłam.
-Jejku, zapomniałem, przepraszam zamyśliłem się. -Wziął z moich rąk bagaże.- przecież ty nie możesz się przemęczać. Daj mi je.
Po zrobieniu wszystkich czynności, ze spokojem zajęliśmy nasze miejsca. Trafiliśmy na bardzo miłych ludzi obok nas. Niektórzy też rozpoznali Kacpra, ale kulturalnie się przywitali i na pamiątkę zrobili zdjęcia. Kobiety pytały się mnie jak to jest być z siatkarzem. Zawsze odpowiadałam, że jest ciężko, ale dajemy sobie z tym wszystkim radę. Lot minął nam dosyć szybko. Wysiedliśmy z naszymi bagażami i udaliśmy się w celu zdobycia jakiejś taksówki, która mogłaby nas zawieźć do piłkarza. W końcu nam się udało. Pan kierowca podwiózł nas pod samo mieszkanie. Na zewnątrz wyglądało bardzo ładnie. Białe, z dużym ogrodem za którym rozciągały się kolorowe kwiaty. W oknach były widoczne zasłony, także koloru jasnego. Lecz gdy się weszło do środka, czuło się normalnie jak w niebie. Nie dało się tego opisać jakimi kolwiek słowami.
-Kacper!- krzyknął na powitanie Grosicki,a tuż obok niego stała mała dziewczynka.
- Siema Kamil! Witaj Majeczko. - Dziewczynka podbiegła i wtuliła się w Kacpra.
-Cześć, jestem Kamil Grosicki. Miło Cię poznać Paulina. - Podał mi rękę na powitanie.
-Dzień dobry - wydukałam, a on jedynie sie zaśmiał.
-Mów mi Kamil, nie jestem chyba aż taki stary, co?- mrugnął do mnie, a moje kolana się lekko ugieły.
-Hej ja jestem Majka, a ty? - Powiedziała do mnie córka Grosickiego.
-Paulina, masz ładną sukienkę Majeczko. -Złapała mnie za rękę i skierowała mnie do salonu.
-No to chyba Maja cie już polubiła -powiedział piłkarz.
Pierwszy dzień minął nam bardzo szybko. Pomyśleć, że już jutro w nocy będziemy wracać. Najlepsze jest to, że on ma w poniedziałek o 14 być w Spale, bo wyjeżdżają na dwa tygodnie do Francji do Capebraton (w multimediach filmik) Jeżeli dobrze pójdzie, co ja mówię mówi dobrze pójść, bo Kacper ma wrócić z medalem. Najlepiej, żeby ze złotym.
-Co to idziemy na miasto, a później o 16 mamy mecz. Wchodzicie w to? - Zapytał Kamil.
-No ok.- powiedzieliśmy chórem.
-Wezmę tylko torbę i jedziemy. Maja zostanie z Dominiką, ona śpi w sypialni więc ja tylko ją poinformuję, że idziemy. - Powiedział. - Zaraz wrócę.
Ubrałam się, wraz z Kacprem podziwialiśmy piękne widoki z okien. Widać, że Dominika ma bardzo dobry gust. Nie dano mi jeszcze jej poznać, ale jeżeli już wrócimy to muszę z nią porozmawiać. Kto wie, może mnie polubi. Na razie przełamałam swój lęk i odezwałam się do Grosika aż z 4 razy.
-Najbardziej mi się podoba tutaj ten kamień. Jest taki twardy.- powiedziała moja druga połówka.
-Widzę, że nie zaprzestałeś filozofować. -Pokręcił głową i uśmiechnął się.- Jak za starych dobrych czasów.
-Paulina musisz wiedzieć, że twój kochaś chciał kiedyś zostać naukowcem, tak jak Einstein. -Zaśmiał się Grosicki.
-Kacy, ty?? Przecież ty miałeś z matematyki i fizyki same dwóje i tróje! - Odpowiedziałam zaskoczona.
-No ej, raz nawet piątka była i wtedy pani od fizyki mnie pochwaliła. - Powiedział dumnie libero.
-No tak, ale i tak zawsze na koniec roku zostawałeś po lekcjach na pogadance.
Siedzieliśmy na kanapie, pół godziny temu dołączyła żona Kamila, Dominika. Ja bawiłam się z Majką. Marcel był na jakimś obozie. Rozmawialiśmy na różnie tematy, ale kiedy doszliśmy do mnie to przypomniało się Grosickim o moich urodzinach. Majka poszła do swojego pokoju oglądać bajki, a my świętowaliśmy moje urodziny. Odstawiłam swój napój z procentami i zobaczyłam na twarzy Kamila zdziwienie. Kiedy jednak od Kacpra dowiedzieli się o ciąży, zaczęli mi gratulować. Tańczyliśmy, śpiewaliśmy jakieś disco polo i zajadaliśmy sie w międzyczasie przekąskami przygotowanymi przez Dominikę. Siedzieliśmy tak jeszcze przez godzinkę.
-Jutro około godziny 8 przyjedzie Łukasz. -Odrzekł Grosik.
-Dobra, to my idziemy spać. Dobranoc. -Odrzekł Kacper i wziął mnie za rękę.
*****
-Kochanie co jutro będziemy robić? -Powiedziałam.
-Moja droga, co ty taka ciekawska? -Spytał i skradł mi całusa.
-No Kacper! -Walnęłam go w ramię. -A pójdziemy chociaż na wieże Eiffla?
-Hmmm.... No dobrze, pójdziemy. -Uśmiechnął się.
-Jestem już zmęczona, pójdę już spać.-odpowiedziałam.
-Śpij dobrze. Pamiętaj, że cię kocham -przytulił się do mnie.
-Ja ciebie też Kacy.
******
RANEK, 8:00
-Kacper wstawaj, ten Łukasz chyba już przyszedł. -Szturchałam go, aby go obudzić. Na szczęście dzisiaj się to udało.
-Co jest...-odpowiedział zaspanym głosem.
-Fabiański przyjechał!- krzyknęłam. -Ubieraj się i idziemy go przywitać.
-No już, już. A co ty tak nagle do niego musisz iść. Jak Ci na początku powiedziałem, że on tam będzie to nie miałaś takiej radości jak teraz. -Powiedział.
-Tak jakoś... -Odrzekłam, a Kacper wstał i zaczął się ubiegać. Ja byłam już ubrana w białą koszulkę i czarne rurki. Na tą koszulkę założyłam bluzę, którą dostałam od Kacpra, ze Skry tą czarną.
-To co idziemy? -Zapytał, a ja przytaknęłam.
***********
-Wiesz u nas jest jeszcze ten Kacper z dziewczyną. -Powiedział Kamil.
-Który Kacper?? -Zapytał zdziwiony.
-No ten z siatkówki, Piechocki, libero. -Odpowiedział.
-Ach ten! Dawno go nie widziałem.-przyznał Fabiański.
-Cześć chłopaki!-krzyknął Kacper.
-Siema, stary jak ja cię dawno nie widziałem co tam u ciebie słychać.?- spytał i po chwili chyba mnie dostrzegł.
-Jakoś leci, poznaj moją dziewczynę. To jest Paulina.-podał mi rękę, a ja ją uścisnęłam.
-Miło mi ją jestem Łukasz.-uśmiechnął się.
-To co może jakieś śniadanie? -Zaproponował Kamil, a wszyscy mu przytaknęliśmy.
-------
No i mamy następny. Wybaczcie mi, ale dzisiaj nie mam humoru. Łapcie rozdział i widzimy się w następnym.
Cześć!
Skrzatskry 😉
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top