"Wesele"
Przeczytaj notatkę pod rozdziałem:)
Styczeń 1388 Litwa, Wilno
- Nie mówisz naprawdę! - podniosła głos Oleńka.
Jadwiga cicho się zaśmiała. Właśnie opowiadała historię księżniczce jak to niechcący weszła do komnaty króla gdy ten dopiero co wyszedł z kąpieli.
- Mówię prawdę. Sługa powiedział, że mogę wejść jednakże...Sama wiesz.
Oleńka uśmiechała się szeroko. Postanowiła, że teraz ona coś powie.
- Może teraz ja ci coś opowiem o moim kochanym bracie. Jak pewnie zdążyłaś zauważyć, Jogaiła nie lubi jabłek - przerwała i zobaczyła, że popełniła błąd. - Znaczy Władysław. Wybacz, jeszcze się przyzwyczajam.
Jadwiga delikatnie się uśmiechała. Królowa już przyzwyczaiła się do tego błędu. Często jak rozmawiała z Aleksandrem, Kazimierzem czy też Skirgiełłą zdarzał im się taki błąd.
Bardzo polubiła Oleńkę. Boże Narodzenie już minęło w przyjemnym nastroju. Było mnóstwo śniegu, więcej niż w Polsce. Nastał także początek roku, więc zdążyła ją poznać. Była sympatyczną szatynką, która była bardzo rozmowną i kontaktową osobą. Była także bezpośrednia, nie miała czegoś takiego jak wstyd ,chyba że wspominało się o jej rychłym ślubie z księciem Siemowitem, wtedy cichła.
Andegawenka z wyczekiwaniem czekała na dalczą część opowieści.
- Tak jak mówiłam, Władysław nie lubi jabłek. Zastanawiałaś się kiedyś dlaczego?
Jadwiga zamyśliła się. Oprócz pytań typu Jak można nie lubić tak pysznego owocu? Jednak nie zagłębiała się w to głębiej.
- Zastanawiałam się jak można nie lubić jabłek, jednak nic więcej z tego nie wynikło.
Przyszła księżna pokiwała głową.
- No więc, może być to dla Ciebie dosyć nieoczekiwane, ale kiedyś Skirgiełło i Witold mieli dobre relacje. Często razem psocili. Kiedyś wpadli na pomysł, aby ukarać Władysława za to, że się wymądrzał. Wtedy uwielbiał grać w szachy i był w tym najlepszy. Teraz Korygiełło go przegonił, lecz narazie nie o tym. No więc jak mówiłam, ci dwaj chcieli się zemścić na Jagielle. Znaleźli jabłoń i urwali zgniłe jabłko. Władysław wtedy nie przepadał za jabłkami, jednak mógł je zjeść. Witold i Skirgiełło poszli do niego i zaczęli go prowokować, że jeśli nie zje jabłka jest słaby. Władysław nie chcąc wyjść na gorszego wziął porządnego gryza. Połknął kawałek owocu. Poczuł się źle i zrobił się blady. Jak najszybciej wbiegł do wychodka i tam zwrócił pokarm - księżniczka przerwała i popatrzyła się na Jadwigę. Królowa siedziała tam ze zdumieniem na twarzy. Był to dla niej szok. Witold i Skirgiełło działali razem? Nie przeciwko sobie?
- Historię tę opowiedział mi Korygiełło, ja dopiero co przyszłam na świat.
- Teraz rozumiem dlaczego, aż tak ich nienawidzi - odrzekła. - W jego przypadku to zrozumiałe.
Nagle Oleńka przestała się uśmiechać. Z trudnością przełknęła ślinę. Zamknęła oczy i wzięła głęboki wdech. Jadwiga zaniepokoiła się - położyła swoją rękę na ramieniu księżniczki i zapytała.
- Oleńko, co się stało?
Litwinka otworzyła powieki, Andegawenka ujrzała przestraszone spojrzenie. W oczach stanęły łzy, lecz nie popłynęły po policzkach.
- Boję się - szepnęła bardzo cicho.
- Czego? - zapytała królowa.
- Chrztu, ślubu, powinności żony, opuszczenia mojego rodzeństwa. Już za kilka dni przestanę być poganką. Zacznę wierzyć w Boga. Oczywiście, uczę się modlitw oraz wszystkiego czego powinnam i staram się w niego uwierzyć, bo jednak ty wierzysz, matka wierzy i bracia wierzą, ale...Jaki tak naprawdę jest twój Bóg?
Jadwiga spojrzała się na Oleńkę. Pierwszy raz zobaczyła ją taką...Przygaszoną. Bez tej jej pewności siebie, radosnego uśmiechu. Po prostu obawiała się.
Królowa rozumiała ją. Ona też nie mogła być pewna Władysława. Nie znała go wcześniej. Do tego plotki o jego zachowaniu czy też wyglądzie. Nie pomagało jej w polubieniu go, że musiała zerwać zaręczyny z Wilhelmem, jednak dała radę. Dała radę dzięki Panu Bogu.
Kiedy czekała na Władysława w tej wielkiej sali czuła podekscytowanie, bo już niedługo miała ujrzeć człowieka, z którym miała spędzić całe życie. Gdy go zobaczyła, w oczy rzuciły się jego oczy oraz gładka twarz. Dziękowała niebiosom, że nie trafiła gorzej, jednakże wygląd to nie wszystko. Nie znała Jagiełły, dalej się obawiała.
Teraz musiała pomóc Oleńce.
- Nasz Bóg jest miłosierny i sprawiedliwy. Kocha każdego. Nikogo nie odrzuca i wszystkim daje szanse. Nie krzywdzi ludzi. Jest naszym Ojcem.
Pan Bóg osądza sprawiedliwie. Nie ma czegoś takiego, że go przekupisz. Po prostu ufaj Mu i podążaj za nim i jego mądrością. On cię poprowadzi.
Księżniczka odezwała się ochrypłym głosem.
- Jadwigo, nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty. Mówisz z takim przekonaniem, z taką szczerością...Z takim wewnętrznym dobrem. Jak ty to robisz?
- Po prostu wierzę i ufam Mu. To wszystko. Staram się także podejmować słuszne decyzje względem poddanych.
- Mam nadzieję, że mój brat wie jaką wielką osobę ma u swojego boku.
Jadwiga w ciemnej, czerwonej sukni złapała pocieszająco Oleńkę za rękę. Księżniczka była ubrana w białą suknię z koronką. Włosy miała rozpuszczone. Obie kobiety stały w komnacie Oleńki. Dzisiaj miał odbyć się chrzest Litwniki. Dla księżniczki było to coś ciężkiego. Musiała pożegnać się z wiarą swego ojca.
- Oleńko, nie bój się. To właściwa droga. Robisz to dla Litwy.
Oleńka spojrzała się na królową. Na jej słowa lekko się uśmiechnęła. Słowa Jadwigi pocieszyły ją.
Jadwiga ściągnęła rękę Oleńki i szepnęła jej słowa otuchy, a następnie ją puściła. Obie skierowały się do drzwi i je otworzyły. Przed drzwiami stali książęta razem z królem. Czekali na niewiasty.
Władysław podszedł do królowej i podał jej ramię. Jadwiga chwyciła je.
Wszyscy skierowali się do kaplicy. Oczywiście po drodze nie obyło się bez strachu Oleńki spowodowanej opowieścią Wigunta. Mówił po rusku, aby Jadwiga mogła część historii zrozumieć. Królowa postanowiła zaznajomić się z tym językiem, aby móc lepiej porozumiewać się z mężem i jego rodziną, którzy mieli jeszcze problem z językiem polskim.
- No więc Oleńko, a nie, wybacz, Aleskandro - zaczął Wigunt. - Chrzest wygląda tak, że muszą obciąć ci trochę włosów oraz skaleczyć twoją dłoń...
Nie dokończył, ponieważ Korygiełło szturchnął go i powiedział.
- Nie strasz jej. Dobrze wiesz, że to kłamstwo.
Do końca drogi nikt się nie odzywał. Gdy dotarli do kaplicy zatrzymali się. Oleńka spojrzała się na wszystkie twarze tak, jakby wrócić już nie miała, a następnie otworzyła drzwi kaplicy.
W środku było mnóstwo poddanych, a na przodzie stał mężczyzna średniego wzrostu, o blond włosach oraz szarych oczach. Ubrany był w granatowy frak z srebnymi zdobieniami. Na dźwięk otwieranych drzwi odwrócił się i spojrzał na przyszłą żonę.
Księżniczka spojrzała na poddanych i Siemowita, a następnie dumnym krokiem skierowała się do przygotowanego już biskupa. Książęta, król i Jadwiga poszli za nią i stanęli tuż za nią.
Oleńka przeżegnała się i nachyliła się nad chrzcielnicą. Biskup nalał wody święconej do naczynia i wypowiedział słowa.
- Aleksandro, ja Ciebie chrzczę...
Aleksandra oraz Jadwiga spacerowały po zamkowych korytarzach. Księżniczka oprowadzała królową po zamku pokazując jej i opowiadając historie związane z zamkiem. Bawiły się przy tym dobrze, jednakże temat zaczął robić się poważniejszy.
Dzień wcześniej odbył się chrzest księżniczki. Już jutro miał odbyć się ślub przyszłej księżnej. Tego wydarzenia bała się najbardziej. I właśnie z tego powodu chciała porozmawiać z Jadwigą.
- Jako, że jesteś jedyną, bliską mi mężatką, z którą mogłabym teraz porozmawiać - rzekła Aleksandra. - Mogłabym zadać ci kilka pytań?
Jadwiga otrzepała swoją suknię i kiwnęła głową.
- Oczywiście.
Aleksandra zaprowadziła Jadwigę do jej komnaty, aby mogły tam porozmawiać.
- Od zawsze byłam przygotowywana do roli żony, jednak niepewność i strach jest silniejszymi uczuciami. Już jutro mam zostać żoną księcia Siemowita. Nie wiem nawet jaki jest. Czy jest uprzejmy czy też nie. Do tego próbował cię porwać. Nie mogłam przeprowadzić z nim rozmowy. Nie mogłam go poznać, a mam zostać jego żoną.
Jadwiga z gracją wstała ze swojego miejsca i podeszła kilka kroków do księżniczki.
- Mogę ci powiedzieć, że Siemowit żałuje swoich czynów. Było to także dawno - powiedziała i zaczęła mówić dalej. - O twoim bracie słyszałam straszne plotki co nie pomagało mi z opanowaniem strachu. Do tego byłam narzeczoną innego, którego zdążyłam już poznać. Taki jest los kobiet, muszą służyć państwu nie zwracając uwagi na uczucia. Jednak jednego pewna być możesz. Może jeszcze go pokochasz? Może znajdziecie wspólny język?
- Może, może...
Nastała chwila ciszy, którą przerwała przyszła księżna.
- Jak wyglądają pokładziny?
Jadwiga wzięła wdech i wydech. Było to dla niej ciężkie.
- Jest to ceremonia, w której małżonkowie mają przypieczętować swoje małżeństwo. Kobieta czeka w komnacie ze swoimi dwórkami na mężczyznę, świadków i kapłana. Gdy wejdą do komnaty kapłan kropi wodą święconą łoże. Małżonka siada po lewej stronie łoża, a małżonek po prawej. Odbywa się modlitwa. Wtedy także powinno się opuścić zasłony łoża zasłaniając małżeństwo. U nas było inaczej. Władysław nakazał im opuszczenie komnaty. Niechętnie, jednak zrobili to.
- Mój brat zawsze omijał ten temat kiedy się go o to pytałam. Marii zapytać nie mogłam, matki także nie - rzekła Aleksandra. - Dziękuję za odpowiedź Jadwigo. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mogłam z Tobą pomówić.
Był już wieczór. Jadwiga zjadła kolację razem z książętami, z którymi prowadziła barwną rozmowę na temat dekoracji ślubnych.
Władysław niestety nie mógł spożyć z nimi posiłku z powodu przygotowań do ślubu oraz rozmowy z Siemowitem.
Wielka księżna postanowiła wziąć kąpiel. Myła się częściej niż kiedyś ze względu na męża, który mył się codziennie. Musiała przyznać, że było to przyjemne.
Sługa zagrzał wody i wlał jej do wanny z głową konia. Dodał tam także olejków.
Królowa zdjęła swe odzienie i weszła do wanny. Po ciele przeszedł jej przyjemny dreszcz spowodowany ciepłą wodą.
Wzięła wdech i poczuła zapach olejków.
Jadwiga umyła się sprawnie i wyszła z wanny. Założyła koszulę oraz rozplątała fryzurę zrobioną przez Margit. Szybko poszła do części z łożem. Wzięła grzebień i rozczesała włosy. Podeszła do klęcznika i omówiła modlitwę. Nagle do komnaty wszedł Władysław. Jadwiga obróciła się i popatrzyła się na niego.
- Widziałem, że wzięłaś kąpiel w mojej wannie - powiedział i uśmiechnął się.
Królowa zamarła, nikt nie powiedział jej, że to jego wanna.
- Wybacz mi, nie wiedziałam, że to twoja wanna. Nikt mi nic nie rzekł.
Król zbliżył się do Jadwigi.
- Nic się nie stało. Nie mam z tym problemu - odpowiedział. - Przyszedłem tutaj, bo chciałem Ci podziękować.
Jadwiga popatrzyła się mu w oczy i zapytała.
- Za co?
- Za to, że jesteś przy mojej siostrze i ją wspierasz i pomagasz. Rodzina jest najważniejsza, więc tym bardziej chciałbym ci podziękować.
- Władysławie, to nic takiego. Potrzebowała rozmowy, to z nią rozmawiałam. Jest wspaniałą osobą.
Król podniósł dłoń i położył ją na jej policzku. Wyszeptał słowa.
- Pani, ty też jesteś wspaniałą osobą, nie zapominaj o tym.
Jadwiga nie wiedziała co ma powiedzieć, więc delikatnie się uśmiechnęła.
Król nie chcąc przekroczyć granicy, z ociąganiem zabrał rękę. Pożegnał się z królową mówiąc, aby się wyspała, ponieważ jutro jest męczący dzień. Andegawenka spełniła jego prośbę i położyła się do łoża, jednak nie zasnęła szybko. Dalej w głowie miała słowa króla.
Był słoneczny dzień. Od samego rana służki, słudzy, książęta i goście chodzili po zamku.
Kobiety służyły Aleksandrze, a mężczyźni Siemowitowi.
Aleksandra miała na sobie długą suknię koloru białego. Koronka, która zdobiła suknię była złota. Włosy miała upięte w zdobnego koka, w którym były złotawe ozdoby. Twarz pokryta była bielidłem.
Oleńka nie była teraz już zdenerwowana, a podekscytowana. Postanowiła cieszyć się tym jakże ważnym dla niej dniem.
Do komnaty weszła Jadwiga. Królowa bardzo pomagała jej przez ten czas. Gdy Jadwiga zobaczyła Aleksandrę szeroko się uśmiechnęła. Wyglądała ślicznie w tej suknii, jednak sama królowa nie wyglądała gorzej. Ubrana była w ciemnoniebieską suknię, którą zdobiły perły umieszczone na dekolcie suknii. Rękawy były długie, zdobione srebrną nicią. Na plecach miała jeszcze ciemniejszą pelerynę. Włosy miała na wpół rozpuszczone.
- Denerwujesz się? - zapytała Jadwiga.
- Nie, jestem raczej podekscytowana.
- To dobrze - rzekła królowa.
Aleksandra uśmiechnęła się i ruszyła w stronę drzwi.
- Muszę zobaczyć się z Siemowitem. Chcę, aby powiedział czy prezentuję się godnie.
Andegawenka zatrzymała ją.
- Aleksandro, nie.
Księżniczka spojrzała się pytająco na swoją rozmówczynię.
- Jest taki przesąd, że mąż nie może ujrzeć żony przed ślubem.
- A czemuż to?
- Według przesądu małżeństwo mogłoby popaść w niełaskę.
Litwinka ze śmiechem pokręciła głową.
- A prawią, że to Litwini są przesądnymi ludźmi i wierzą w zabobony - powiedziała. - Ale dobrze, nie pójdę. Może tak lepiej? Zobaczy mnie dopiero przy ołtarzu.
- Oniemieje z wrażenia - odpowiedziała Jadwiga.
Dzień przed ślubem Skirgiełło i Jagiełło kłócili się kto zaprowadzi Aleksandrę do ślubu. Jeden mówił, że jest starszy, więc ten zaszczyt należy się mu, ale drugi mówił, że jest królem i że to on powinien ją oddać w ręce Siemowita. W końcu padło na króla.
Tak więc król szedł przez Kościół prowadząc swoją młodszą siostrę do ołtarza. Poddani jak i inni byli już w kaplicy. Patrzyli się z zachwytem na księżniczkę Aleksandrę, która już zaraz miała wyjść za mąż.
Jeszcze tylko kilka kroków, a Siemowit zobaczy Litwinkę.
Władysław doszedł do ołtarza. Popatrzył się w oczy siostry i lekko się uśmiechnął. To nie była jego mała siostrzyczka, którą się zajmował. To nie była ta sama strachliwa dziewczynka. To była dojrzała kobieta znająca swoje powinności i cele.
Było mu ciężko ją puścić, zostawić, oddać. Była to wciąż jego siostra, ale wiedział, że musi. Nigdy nie przyznałby się, że jest mu z tym ciężko i się wzruszył.
Jagiełło puścił Aleksandrę i oddalił się na swoje miejsce. Siemowit spojrzał na Aleksandrę. Oczy mu się zaświeciły.
Biskup zaczął mówić.
- Czy ty, Siemowicie bierzesz sobie za żonę Aleksandrę i ślubujesz jej miłość i wierność do końca swych dni?
Mężczyzna odrzekł.
- Tak.
Biskup spojrzał się na księżniczkę.
- Czy ty Aleksandro bierzesz sobie za męża Siemowita i ślubujesz mu miłość i wierność do końca swych dni?
Kobieta spojrzała na Siemowita i powiedziała.
- Tak, biorę.
Duchowny ogłosił.
- Tak więc ogłaszam was mężem i żoną.
Zabawa trwała w najlepsze. Ludzie tańczyli, rozmawiali, śmiali się oraz jedli. Aleksandra tańczyła prawie cały czas z Siemowitem, Jadwiga i Władysław rozmawiali, książęta śmiali się najbardziej. Jadwiga nie chciała tańczyć, uważała, że nie wypada jej tańczyć, chyba że z królem, ale król tańczyć nie lubił. Skirgiełło był już bardzo pijany. Zaczął nawet gadać do dzbana z miodem oraz tańczyć z nim.
Im bliżej wieczora tym księżna denerwowała się coraz bardziej. Kiedy przyszły po nią jej dwórki wiedziała o co chodzi. Zdjęła z siebie suknię oraz zniszczyła już rozwalonego koka. Suknię zmieniła na koszulę, którą dostała od męża. Teraz wystarczyło tylko czekać na męża oraz świadków.
Świadkami został Korygiełło, jeden z ważniejszych urzędników, Skirgiełło, Jadwiga, Jagiełło oraz trzech zaufanych urzędników Siemowita.
Aleksandra czekała w napięciu, gdy nagle na korytarzu usłyszała kroki. Niedługo później ujrzała Siemowita, biskupa oraz resztę świadków.
Tak jak nakazywał obyczaj biskup poświęcił łoże oraz odmówili modlitwę. Księżna usiadła po lewej stronie łoża, a Siemowit po prawej. Świadkowie rozmawiali jeszcze chwilę z małżonkami, gdy nadszedł czas. Skirgiełło i Jagiełło wstali z miejsc i opuścili zasłony tak, aby małżonków nie było widać.
Jadwiga siedziała wyprostowana na krześle, odmawiając modlitwę.
Nie wiadomo ile czasu minęło, lecz jak tylko usłyszęli głos Aleksandry, postanowili opuścić komnatę, aby dać małżonkom prywatności.
Uwaga
Postanowiłam, że zrobię korektę pierwszych kilku rozdziałów, ponieważ nie podobają mi się. Jeśli rozdział został poprawiony to w notatce będzie napisane "Rozdział został poddany korekcie". Zresztą, uważam, że sami zobaczycie różnicę w stylu pisania, bo uważam, że wcześniej pisałam gorzej niż teraz☀️
Napiszcie co uważacie o rozdziale. Na wstępie powiem, że będzie mały przeskok czasowy w następnym rozdziale:)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top