"Nowe życie"
Jutro odbyć się ma chrzest wielkiego księcia Jogaiły. Będzie to wielki dzień w historii obu państw, ale nie tylko. Litwa wkroczy do chrześcijańskiego kręgu państw Europy.
Jogaiła bardzo starał się uczyć łaciny oraz polskiego. Zależało mu na tym, aby mieć jak najlepszy kontakt z przyszłą żoną, która znała owe języki.
Jadwiga bardzo zaimponowała mu przez czas, w którym przebywał na Wawelu. Umiała zapanować nad panami oraz owinąć ich sobie wokół palca. Umiała czytać i pisać. Była bardzo rozważna i nie ulegała presji. Do tego wyglądała i zachowywała się jak anioł.
W tej chwili razem z biskupem Janem Radlicą uczyli się łaciny.
Książę był już okropnie znudzony tym zajęciem. Musiał w koło powtarzać to samo, aż zapamięta poprawną wymowę.
- Książę, mógłbyś powtórzyć? - poprosił Jan.
Książę miał już powtórzyć, gdy do sali weszła Jadwiga.
- Pragnę pomówić z *Dominus et tutor Regni Poloniae.
Jagiełło od razu wstał. Patrzył się maślanym wzrokiem na Jadwigę. Zrozumiał to co powiedziała, ucieszyło go to. Uśmiechnął się delikatnie. Jan także wstał, pokłonił się i wyszedł.
- A więc pani, o czym chcesz mówić? - zapytał.
- Chciałabym pomówić o twoim jutrzejszym chrzcie - rzekła. - Wybrałeś już kogoś na rodziców chrzestnych?
- Właśnie zastanawiam się nad tym. Spytek zaproponował mi, aby jego siostra została moją matką chrzestną. Ma na imię Jadwiga, czyli ma na imię jak Polska święta. Podobno także, jest bogobojna.
- Myślę że, jest to dobry wybór - zgodziła się. - A masz książę kogoś na swojego ojca chrzestnego?
- Postanowiłem że, wybiorę **księcia Opolskiego, Władysława. Pochodzi on z dynastii Piastów oraz posiada to samo imię jak twój pradziad oraz król Polski Władysław Łokietek.
- Nie pamiętasz książę, jak opowiadałam ci o tym, że książę Władysław stał po stronie księcia Wilhelma? - zapytała.
- Owszem pamiętam, ale mam nadzieję, że jak zostanie moim ojcem chrzestnym, raz na zawsze skończy swoje rozboje.
- Mądrze - pochwaliła Jadwiga.
- Na imię przyjmę Władysław, po twoim pradziadu, tak jak mi radziłaś - zaznaczył końcówkę.
Jadwiga na te słowa się lekko uśmiechnęła. Bardzo cieszyła się kiedy książę jej słuchał. Ona także lubiła go słuchać, chociaż kaleczył język. Czasami nawet chciała się roześmiać, ale nie wypada.
Nie widziała co czuje do tego Litwina. W jej sercu nadal gościł Wilhelm, ale jednak coś się zmieniło. Nie było to już tak silne uczucie jakim darzyła go wcześniej. Jakby uczucie powoli blakło albo uciekało z jej wnętrza.
Czuła się z tym dziwnie, ponieważ nie czuła smutku, przez to, że uczucie przygasa lub wygasa całkowicie.
Przy Jogaile czuła się bezpiecznie.
Szanowała go. Ale jednak nie wiedziała czy może mu zaufać, ale bardzo się starała. Wiedziała że, Bóg jej pomoże. Pomoże podołać zadaniu, które On sam postawił na jej drodze.
Jogaiła podszedł do Jadwigi i złapał ją za rękę.
- Pani, dziękuję Ci za te wszystkie rady. Za twoją szczerość i uczciwość, za to, że po prostu wspierasz mnie, chociaż wiem, że jest to dla Ciebie trudne.
Jadwiga nie wiedziała co ma rzec. Były to dla niej piękne słowa.
- Nie masz za co dziękować panie. Jako król oraz twoja przyszła żona, jest to mój obowiązek.
- Oh pani, gdybyś nie chciała nie pomogłabyś mi.
Jadwiga popatrzyła się w oczy księciowi. Widziała ten upór w jego oczach. Widziała to, że jeśli trzeba jest twardy, ale tak naprawdę jest bardzo dobrym człowiekiem.
***
- Margit i Elzabeth, wyrzuccie wszystkie rzeczy od Wilhelma - powiedziała Jadwiga.
- Ale pani, co ty prawisz? - zapytała Margit. - Tą koszulę i te listy też?
- Tak - potwierdziła Jadwiga. - Nie chcę tu ani jednej rzeczy od mojego byłego narzeczonego.
- A gdyby twój ślub z Wielkim Księciem Litewskim nie doszedł do skutku? To co by było?
- Margit, przestań. Jest już nawet za późno, aby rozmyślać nad tym "co by było gdyby?"
Jutro jest chrzest księcia jak i jego braci.
Proszę was abyście wyrzuciły te rzeczy.
- Ale pamięć to nic złego - wtrąciła Elzabeth.
- Jeśli chcę być uczciwa muszę pozbyć się tych rzeczy, tak jak Wilhelma z moich nieczęstych myśli.
- Skoro taka twa wola, niechaj tak będzie - powiedziała Elzabeth i razem z Margit oraz rzeczami wyszły je wyrzucić.
***
- Takie piękne rzeczy do wyrzucenia? - rozpaczała Margit.
- Tak, nasza pani tak chciała.
- No ale do ślubu jeszcze nie doszło - zaczęła Margit. - A więc może schowajmy gdzieś te rzeczy, te listy, tą koszulę.
- Nie wolno nam, Jadwiga nakazała co innego - powiedziała Elzabeth.
- Ale nikt się nie dowie - odpowiedziała Margit. - Schowam to gdzieś.
- Oh, Panie, aby nikt się o tym nie dowiedział - rzekła błagalnym głosem Elzabeth patrząc się w niebo.
Margit poszła schować przedmioty. Wcześniej sprawdzała czy aby nikt nie patrzy. Razem z siostrą poszły.
Jednak nie zauważyły pewnej osoby, która szła za nimi. Skierowała się w miejsce, w którym Margit schowała rzeczy i wyjęła list.
Starała się nie robić dużo hałasu, ale mając wielkie ręce trudno było wyjąć pergamin. Jednak kiedy to się udało, osoba ta czmychnęła jak najszybciej razem z listem i skierowała się na zamek.
***
- Jak to?! - zapytał wściekły Jogaiła.
- No panie, zobaczyliśmy dwórki królowej Jadwigi i postanowiłem za nimi pójść - zaczął. - One trzymały jakieś rzeczy, prawdopodobnie należące do królowej. Jedna z nich trzymała ten oto list - mężczyzna wskazał na list, który teraz leżał na stole.
Jogaiła był wściekły. Czyli Jadwiga nie zapomniała o Wilhelmie?
Skirgiełło stał pod ścianą i przyglądał się temu.
- Zetnij go bracie.
Przestraszony żołnierz popatrzył się nerwowo na księcia Jogaiłę.
- Skirgiełło, nikogo nie będziemy ścinać - zagroził. - Wracaj na Litwe, nie chce Cię widzieć.
Żołnierz wstał, pokłonił się i wyszedł.
- Ty też mnie zostaw samego - powiedział oschle Jogaiła.
Skirgiełło poszedł w stronę drzwi, jednak usłyszał jak jego brat wstaje i uderza dłonią o stół.
- Otwórz ten list! A jeśli co tam ważnego?
Jogaiła otworzył list. Był zły, rozżalony, urażony.
- Pójdę po kogoś kto to przeczyta.
Skirgiełło wstał.
- Zostań. Nie chce wiedzieć co tam jest.
- A jeśli jest tam coś przeciwko Tobie, Litwie?
Jogaiła się na niego wydarł.
- Nie napisałaby czegoś takiego!
- To przeczytaj.
- Nie, bo nie wymazałbym tego z pamięci - rzekł.
- To daj mi, ja to przeczytam.
- Nie, nikt się nie dowie co w tym liście było - podszedł do kominka i wrzucił tam list.
- Zaczynam nowe życie, dzisiaj chrzest, za 3 dni ślub, a za dwie niedziele koronacja.
Jogaiła patrzył jak resztki listu palą się doszczętnie.
***
Jadwiga szykowała się na chrzest wielkiego księcia oraz jego braci. Na głowę ma założyć swoją koronę. Ubrana jest w szarą suknię ze srebrną nicią.
Już za niedługo będzie świadkiem czegoś, czego nikt nigdy nie dał rady zrobić, czyli ochrzcić Litwy.
Zobaczy jak woda święcona poleje się na czoła książąt, a Bóg wejdzie w ich serca.
Do komnaty wszedł sługa.
- Pani, zaraz wielki książę zostanie ochrzczony. Musisz już iść.
Jadwiga skinęła głową.
A więc, chrzest zaraz się odbędzie.
***
Arcybiskup Bodzęta wziął dzbanuszek i wlał do niej wodę święconą.
- Władysławie. Ja Ciebie chrzczę.
Władysław nachylił się nad chrzcielnicą.
- In nomine Patris, et Fili et Spiritus Sancti. Amen.
Bodzęta polewał wodą święconą jego głowę mówiąc te słowa.
Książę wyprostował się. Arcybiskup się odezwał.
- Pokój z Tobą.
- I z duchem twoim.
Arcybiskup Bodzęta zrobił znak krzyża na czole księcia.
- Bóg Wszechmogący, ojciec Pana naszego Jezusa Chrystusa, który odrodził Cię z wody i Ducha Świętego, udzielił ci odpuszczenia wszystkich grzechów. On sam namaszcza cię krzyżem zbawienia.
Ludzie, którzy byli obecni na chrzcie księcia, przeżegnali się.
- I ja namaszczam cię olejem zbawienia w Chrystusie Jezusie, Panu naszym, na życie wieczne, Amen.
- Przyjmij białą szatę.
Wtedy podszedł do księcia Mikołaj Trąba trzymający szatę. Po lewej stronie księcia była Jadwiga Pilecka, jego przyszła matka chrzestna, a po prawej Władysław Opolczyk. Pomogli mu oni założyć szatę.
- Zanieś ją nieskalaną przed trybunał Pana Naszego, Jezusa Chrystusa, aby osiągnął życie wieczne.
Wtedy Jadwiga i Władysław odeszli na swoje miejsca.
- Amen.
Inni też powiedzieli amen. Duchowni pokłonili głowy.
I tak teraz, nie ma Jogaiły, pogańskiego księcia litewskiego, ale jest książę Władysław, który jest przyszłym królem Polski.
Władysław odwrócił się twarzą w stronę poddanych i Jadwigi. Rozejrzał się dookoła. Następnie popatrzył się na królową. Na jego twarzy zagościł lekki uśmiech.
Królowa wcześniej miała twarz, z której nie można było wyczytać żadnych emocji. Jednak teraz, Jadwiga delikatnie się uśmiechnęła.
Wiedziała że, łaska Boża spłynęła na jego osobę.
***
Jadwiga i Jagiełło przechadzali się po zamku. Za nimi szły dwórki Jadwigi. Rozmawiali na temat dzisiejszego chrztu, przyszłej koronacji oraz ich ślubu, który ma się niedługo odbyć.
- Kiedy mnie ochrzczono, poczułem taki wewnętrzny spokój.
- To łaska Boża. Teraz Bóg będzie ci towarzyszył do końca Twego żywota - powiedziała Jadwiga.
- Na mojej koronacji także będzie? - zapytał Jagiełło.
- Tak panie, Bóg jest wszędzie - pouczyła Jadwiga.
- Na naszym ślubie także?
Kiedy Jadwiga usłyszała to pytanie, zmieszała się. Nie myślała jeszcze nad tym co będzie po chrzcie. Nie dotarła jeszcze do niej myśl, że zostanie żoną.
- Tak na naszym ślubie także - rzekła Jadwiga.
- A jeśli już chodzi o nasz ślub pani, jesteś wobec mnie szczera?
Jadwiga zdziwiła się tym pytaniem. Odwróciła się w stronę dwórek i dała znak głową, że mogą się oddalić.
- Tak książę. Jestem wobec Ciebie szczera. A cóż to za pytanie?
- Zadałem to pytanie, ponieważ wkrótce zostaniesz moją żoną. Zostaniemy połączeni węzłem małżeńskim. Nie wiem z kim mam do czynienia. Oczekuję szczerości Jadwigo.
Jadwiga milczała.
- Możesz się jeszcze wycofać - powiedział Jagiełło, chociaż miał nadzieję, że nie.
- Nie mogę się już wycofać. Nasze dwa kraje zostaną połączone nierozerwalnym sojuszem po naszym ślubem - zaprzeczyła. - Chodźmy do kaplicy.
***
- Mój człowiek znalazł list, który miał zostać wysłany do księcia Wilhelma. Przynajmniej tak podejrzewam.
Jadwiga była oburzona.
- Kazałeś mnie śledzić?
- Nie Ciebie pani, ale zamek. Chciałem mieć pewność, że nie ma tu ludzi Habsburczyka.
Jadwiga była też zła na swoje dwórki, którym kazała spalić listy lub je zniszczyć, a nie schować.
- Powinniśmy sobie ufać - rzekł.
- Kto ufa ten nie sprawdza.
Siedzieli w milczeniu. Odezwała się Jadwiga.
- Czytałeś list?
- Nie, nie moja rzecz.
- Skoro chcesz abym była szczera powiem Ci - powiedziała ze skruchą. - Był to list poż...
- Nie chcę wiedzieć pani, spaliłem list. Nikt oprócz Ciebie nie wie co tam jest.
- Spaliłeś?
- Tak. Pomyślałaś że, gdybyś jednak list ten wysłała i wpadłby on w niepowołane ręce, zaszkodziłoby to nam?
- Nam?!
Jadwiga była zdziwiona. Nie chce obarczać księcia swoimi błędami i problemami.
- Jak tobie to i mnie.
Cisza.
Jagiełło odwrócił się w stronę Jadwigi.
- Jesteś moją królową i zawsze będę Cię strzegł.
Jadwiga popatrzyła się na księcia. Bardzo zauroczyły ją te słowa. Podeszła do krzyża. Złożyła ręce do modlitwy. Jej włosy swobodnie opadały jej na ramiona. Długa suknia ślicznie opinała jej dojrzałą figurę.
Książę patrzył się na nią jak na obrazek.
- Wybacz jeśli Cię zraniłam.
- Nie powiem, zły byłem.
- Już nie jesteś? - Jadwiga obróciła głowę, aby popatrzeć na księcia.
- Nie, bo oficjalnie odwołasz zaręczyny z Wilhelmem.
- Jak to oficjalnie? - zapytała Jadwiga.
Jagiełło wstał z ławy i powolnymi krokami ruszył w stronę królowej.
- Moje serce bije dla Ciebie Jadwigo. Jesteś gotowa otworzyć swoje na mnie? - zapytał. dotykając jej brody i policzka. Patrzył jej się głęboko w oczy.
Jadwiga pod wpływem wypowiedzianych przez niego słów oraz pod wpływem impulsu dotknęła swoją ręką jego policzka. Gładziała jego policzek i delikatny meszek palcami. Patrzyła się mu w oczy. W oczu ciemne jak **heban. Błyszczące i zwinne.
Jednak, niedługo potem Jadwiga się otrząsnęła. Byli w Kościele. Jeszcze nie byli małżeństwem. Nawet nie wiedziała co czuje do Władysława, a już gładzi go po policzku.
Natychmiast zabrała rękę. Książę widząc jej przestraszenie także zabrał rękę z jej policzka.
Królowa lekko się uśmiechnęła i powiedziała.
- Dziękuję książę.
Po tych słowach po prostu wyszła zostawiając Jagiełłę w osłupieniu.
***
*znaczy po polsku: Pan i Opiekun Królestwa Polskiego.
*
*trochę nagiełam fakty jeśli chodzi o kolor oczy Jagiełły. Tak ogólnie miał ciemne brązowo zielone oczy. A tu napisałam, że są koloru hebanu. Nie zwracajciena to uwagi, ponieważ dałam tu takie słowo, bo po prostu mi pasowało😅
**
W tej chwili nie wiadomo czy Władysław Opolczyk jest chrzestnym Jagiełły. Ta hipoteza jest w większości obalona, jednak nie chciałam zostawiać króla bez chrzestnego. Mam nadzieję, że mi wybaczycie:)
Przepraszam Was za to, że wcześniej nie dodałam, ale szkoła i te sprawy😒Mam nadzieję, że podobał wam się rozdział i chętnie usłyszę szczerą opinię😘
•Zdjęcia z serialu Korona Królów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top