1 - Sąsiedzi
- Jeszcze raz te bębny usłyszę to temu Januszowi z tej pustej łepetyny sam bęben zrobię. A jaki wydźwięk będzie miał! – burzył się Tadeusz Józefowicz, uderzając kijem od miotły w sufit, zaburzając rytmikę bębnów z piętra wyżej.
- Tadek, nie spinaj się tak, bo się czerwony robisz jak Mirek z parteru po paru głębszych – upomniała męża Janina, wchodząc do pokoju dziennego. – I zostaw tę miotłę, bo zdzierasz tynk z sufitu.
- Tynk odpada i bez mojego udziału! Idź robić obiad, Jenner, ja idę do tego Janusza. – Tadeusz rzucił miotłę na perski dywan prosto z Rosji zakupiony na bazarze. Na nic się zdały krzyki Janiny, Tadek już był za drzwiami w swoich laczkch i gnał na wyższe piętro.
- Tolerowałem to zbyt długo, czas to zakończyć – mówił pod nosem. Stanął przed drzwiami numer 21 i zapukał. Raz, drugi, trzeci. Gdy zaczynały go już boleć kostki, uświadomił sobie, że przecież ten bębniarz nic nie słyszy, bo zagłusza wszystko. Zaczął więc agresywnie dzwonić dzwonkiem. I krzyczeć.
- Janusz! Janusz, kurde, otwieraj te drzwi!
Po chwili bębny ucichły. W skroniach Tadeusza jednak dalej dudniło. Usłyszał kroki w mieszkaniu, dźwięk przekręcanych kluczy w zamku. Stanął przed nim mężczyzna mniej więcej jego wzrostu, w mokrym od potu białym podkoszulku i z czerwonymi włosami przyklejonymi do czoła.
poważny problemix ma ten ziomeczek, w tamtym tygodniu miał zielone
- Zamknij się Bluri nie teraz.
- Co? – zapytał zdziwiony Janusz Dan.
- Jajco, nie do ciebie, frajerze – rzucił Tadeusz bez zastanowienia. W sumie był przyzwyczajony, że ludzie z osiedla omijają go szerokim łukiem. Janina zawsze mu powtarzała, żeby się opanował w miejscach publicznych, bo ma dość wiecznego tłumaczenia koleżankom jego zachowania. Ale Tadeusz i tak stronił od ludzi, najbardziej poza Janiną lubił swoją mamę, którą odwiedzał każdej niedzieli, zaraz po mszy. Więc w zasadzie co za różnica, co sobie myśleli. Liczyło się tylko co Bluri myśli. Musiał trzymać z nim sztamę, bo inaczej mu odwalało i nawet bigos nie mógł go odstresować.
- Yy okej.
- A właściwie to do ciebie też. Możesz ty przestać bębnić, tynk mi się sypie do herbaty. Musiałem zakleić szafki meblościanki taśmą, bo się same otwierały. Nie mam zamiaru spędzić całego życia na trzymaniu kredensu, więc żądam, aby pan ogarnął te gary – powiedział Tadek. Starał się brzmieć groźnie, ale jego głos mu na to nie pozwalał. Może jakby mu Bluri pomógł, to brzmiałby jak twardziel, ale Bluri zdawał się mieć wszystko gdzieś, bo interesowały go tylko włosy ziomeczka spod 21.
- Nic nie obiecuję, taka praca – wzruszył ramionami Janusz, po czym wytarł twarz koszulką.
- Ale blok się trzęsie, pan tu sam nie mieszka.
- Ja się nie przychodzę skarżyć na pana serenady spod prysznica – odpowiedział Janusz, krzyżując ręce i opierając się ramieniem o framugę.
Tadeusz spalił cegłę. Nie sądził, że ktoś to słyszał. Był pewien, że woda wszystko zagłusza.
- Yyy no to możemy zrobić deal. Ja przestanę śpiewać, ty przestaniesz grać – zaproponował Józefowicz.
- No tak nie do końca, bo pan musi zrozumieć, że ja bez perkusji nie opłacę mieszkania.
„No i dobrze, wyprowadzisz się i będzie spokój", pomyślał Tadeusz, ale nie powiedział tego na głos, bo kiedyś za podobny frazes obili mu mordę.
- To nie wiem, obłóż pokój czymś, żeby dźwięk nie wychodził albo się do piwnicy przenieś... jeżeli dalej chcesz tu mieszkać, bo słyszałem od paru osób, że chcą pisać do administracji list o eksmisję nieznośnego sąsiada – powiedział Tadeusz, oczywiście zmyślając drugą część, bo skąd mógł wiedzieć, co ludzie mówią, skoro nikt nie chciał z nim nawet windą jeździć.
- Kurczę, myślałem że mnie lubią :(
ale ci nakopię Tadek za zasmucanie Januszka.
- Znaczy wiesz, tylko tak gadają, pewnie tego nie zrobią, bo są zbyt leniwi, żeby zadać sobie trudu. Ale jak im coś strzeli, to nawet tvp z interwencją wezwą. – Aż się Tadeuszowi głupio zrobiło, że tak nazmyślał, bo w sumie ten Janusz to chyba nie jest złym kolesiem, no ale dudni tak strasznie, że migreny można dostać.
Dan westchnął, zastanawiając się najwyraźniej nad rozwiązaniem sytuacji.
- Nie byłoby za fajnie, ja nawet nie oglądam telewizji, bo nie wierzę w to, co w tv, ale i tak nie chciałbym tam siebie widzieć.
- To ja pana zostawię, niech pan pomyśli nad rozwiązaniem tego – powiedział Tadeusz, oddalając się krok od drzwi, po czym coś sprawiło, że dodał: - Jakby co, to zgłoś się do mnie, pomogę w przenoszeniu bębnów czy coś.
Janusz Dan skinął głową na pożegnanie, ale za nim zamknął drzwi, zawołał.
- A, Tadeusz, fajny masz dres, nowy?
zauważył <3 <3
- Nie, wyprany w perwolu. Ale dziena i tak.
I całkiem zadowolony zszedł do swojego numeru 19. Nawet ten krupnik Janiny smakował jakoś lepiej niż zwykle.
__________
także ten. do zobaczenia xD A i zanim się posypie, że podrabiam Tico Taco albo Dżoszów (iconic), to powiem, że w pewnym sensie jest to Tribut, bo te ficki są genialne xD poza tym, mój jak widać ma zachowane zasady pisowni polskiej xD Motyw Bluriego jest super. Nie planowałam go, ale się wcisnął i mam nadzieję, że będzie mi to wybaczone. Wgl tak ciężko się pisze Janusz i Tadeusz, ciągle kusi żeby napisać Tyler xD Trochę śmieszków na odstresowanie muszę sobie popisać. Dajcie znać jak się podoba c:
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top