5
Złapał mnie za policzki. Delikatnie przysunął do siebie, a następnie pocałował. Zdziwiłem się, ale zamknąłem oczy, oddałem go. Wyglądało to, jak jeden z moich snów. Blondyn pogłębił pocałunek kładąc ręce na moich biodrach, na początku ogonu, a końcu skóry. Zaczął mnie kciukiem głaskać, przygryzłem jego wargę lekko się odsuwając. Otworzyłem oczy, a z gardła wyrwał mi się cichy jęk. Znalazł mój czuły punkt.
-n-nie t...tutaj- mruknąłem chcąc zabrać jego dłoń z mojego ogona
-nie?~-przyspieszył ruch palcem po moich łuskach śmiejąc się. Szybko złączyłem nasze usta nie chcąc by on powiedział jakieś zawstydzające rzeczy. Po chwili leżałem na nim pogłębiając pocałunek. Położył ręce na moich plecach i je gładził. Przekręcił nas tak, że byłem pod nim. Przygryzł moją wargę a ja wpuściłem go do środka. Penetrował moją jamę ustną. Po chwili przeszedł na szyje. Zaczął coś przyjemnego robić nie odrywając się od szyi.
Odepchnąłem go rękoma od siebie. Oderwał się od mojej szyi. Patrząc na mnie z chcicą. Złapałem ręką za miejsce gdzie całował. Nie wiedziałem co robić.
-przepraszam...-mruknął zdejmując mi rękę z szyi. Przejechał kciukiem po niej-pasuje ci ta malinka-zaśmiał się, a ja oblałem się czerwienią. Nie wiedziałem o co dokładnie mu chodzi. Malinka? Znów się w niego wpatrywałem. Jego oczy, uśmiech....naszyjnik dla dziewczyny...momentalnie mózg zaczął pracować. Poczułem łzy w oczach. Wyczołgałem się z pod niego co było nie małym wyzwaniem. Miałem już wskoczyć do wody, ale ten złapał mnie za dłoń. Mocno ścisnął mój nadgarstek gorzej niż na pierwszym spotkaniu.
-gdzie ty!?
-.....
-zrobiłem coś nie tak?! Nie podobało się?!
-p-podobało...-zarumieniłem się-t-to boli-szarpnąłem rękę
-to, czemu uciekasz?!-spojrzałem na naszyjnik....i już znów miałem łzy w oczach
-to boli-pisnąłem jednak on przyciągnął mnie i pocałował. Był zachłanny i brutalny. Ugryzłem go w język. Szybko się odsunął. Chwilę milczał.
- zachciało mi się zakochać w głupiej rybie-prychnął wypluwając krew.
-.....jesteś okropny!-krzyknąłem i strzeliłem otwartą ręką w jego policzek. Wyrwałem dłoń-jak ja mogłem...w ogóle pomyśleć, że taki chamski arogancki dwunóg może być idealnym partnerem!-złapał się za policzek patrząc na mnie zdziwiony i wściekły
-czy ja ci kazałem się ze mną lizać!? O co ci chodzi!?
-ty masz dziewczynę!-zalałem się łzami i wskoczyłem do wody
Bakugo
-cholera!-krzyknąłem nabierając powietrza. Wskoczyłem do wody za tą jebaną piranią, która ugryzła mnie w język. Był dosyć daleko. Machał energicznie ogonem chcąc uciec jak najdalej. Mimo iż jestem dobrym pływakiem nie mogłem za nim nadążyć.
-Kiri....shima!-krzyknąłem zapominając o będącej wokół mnie wodzie. Momentalnie zabrakło mi powietrza, a woda napłynęła mi do płuc. Próbowałem jak najszybciej wypłynąć na powierzchnię. Jednak brakowało mi sił.
Kirishima
Dupek! Cholera. Co on sobie myśli!? Że co jestem głupią rybą!?
Płynąłem dosyć szybko w stronę domu. Gdy nagle usłyszałem krzyk.
-Kiri...shima!-nie zwróciłem uwagi. Po cholerę on płynie za mną!? Jestem tylko "głupią rybą".....ale on jest człowiekiem. ...jak on krzyczy pod wodą!? Odwróciłem się i zobaczyłem go trochę daleko ode mnie. Trzymał się za szyję próbując wypłynąć na powierzchnię. On się zaraz udusi! Szybko popłynąłem do niego, złapałem pod ramię. Szybko wypłynąłem na powierzchnie. Jak najszybciej wyczołgałem się z nim na....suchy piasek. Od razu przylepił mi się do ogona. Zignorowałem to.
-Ba..Bakugo!-krzyknąłem przerażony-ej!-szturchnąłem go jednak on się nie rusza. Co mam zrobić!?....człowieki potrzebują powietrza! On już je ma czemu nie korzysta!?.....ma wodę w płucach... jestem debilem! Zbliżyłem się do niego i nabierając dużego wdechu szybko złączyłem nasze usta w puszczając powietrze do niego. Zrobiłem tak kilka razy, ale on nawet się nie ruszył. Poczułem łzy w oczach. Przeczesałem mokre włosy i położyłem się na jego klatce piersiowej. Leżałem kilka sekund, a chłopak zaczął się poruszać przekręcił się na bok i wypluł na piasek słoną wodę. Oddychał nie miarowo trzymając się za szyję.-Bakugo! Żyjesz!-krzyknąłem ocierając łzy
-s...shitty hair-patrzył na mnie zdziwiony
-coś ty zrobił!-krzyknąłem waląc pięścią w jego klatkę piersiową-człowieki nie oddychają pod wodą!
-inaczej byś odpłynął....
Deku
-iida! Hej!- zgubiłem mojego przyjaciela. Po płynąłem dalej i nagle na kogoś wpadłem. Śmignął mi kolor czerwony. Od razu pomyślałem o jednym trytonie.
-Kirishima?-pisnąłem jednak byłem dosyć blisko inne go syrena. Stykaliśmy się nosami. Odruchowo mój ogon zaplątał się wokół jego.
-cześć....jestem Todoroki...Shoto Todoroki- uśmiechnął się przyjaźnie, a ja zalałem się czerwienią
-h-hej....
Bakugo
Siedziałem na brzegu razem z Kirishimą. Nie odzywaliśmy się do siebie. Co jakiś czas fala nas ochlapywała.
-nie mam dziewczyny....-warknąłem cicho odwracając głowę
-co?-spojrzał na mnie-ale naszyjnik...mówiłeś
-był dla niej...ale już jej nie ma...zerwaliśmy
-....-nie odezwał się już. Westchnąłem i zdjąłem naszyjnik i rzuciłem w niego, patrząc się w ocean
Kirishima
Nagle we mnie czymś rzucił. Spojrzałem na jego lekko czerwone policzki i się uśmiechnąłem nakładając go na szyję.
-z czego się szczerzysz głupia rybo-warknął
-też cie kocham Katsu~!-rzuciłem się na niego
///
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top