13
-a tak poza tym.....-podszedł do mnie i walnął mnie w głowę -CO TY DO CHOLERY ZROBIŁEŚ!?JESZCZE ZALEDWIE DWIE GODZINY TEMU BYŁEŚ RYBĄ I SIEDZIAŁEŚ W MOJEJ WANNIE!
-nie podoba ci się to?-pokazałem na swoje nowe ciało
-ale co ty zrobiłeś!?
-wypiłem taki eliksir...ogółem był gorzki nie polecam..
-co!? Czyś ty oszalał?!
-trzeba się poświęcać dla przyjaciół! Tak zrobiłby każdy mężczyzna-wypiąłem dumnie pierś, ale wtedy straciłem równowagę i już miałem znowu, przywitać twarzą podłogę, ale on mnie złapał-po za tym...mogę być teraz z tobą prawda?-popatrzył na mnie dziwnie i podniósł mnie na ręce
-mogłeś być ze mną nawet nie mając nóg -poszedł schodami na górę
-gdzie idziemy?-rozglądałem się, bo nigdy nie byłem na górze jego domu.
-do mojej sypialni- burknął był jakiś spokojny...jak nie on, powiedziałem coś nie tak? Weszliśmy na górę, od razu znaleźliśmy się w sypialni. Pod dużym oknem, czyli trochę dalej od barierki schodów było duże łóżko, obok którego po obu stronach były szafki, a po prawej stronie pod drugim oknem stał ładny fotel. Naprzeciwko łóżka było naprawdę duże biurko a pod ścianą przed schodami była duża szafa, a obok niej komoda.
-ładnie tu~-mruknąłem, a on uśmiechnął się do mnie i posadził mnie na łóżku. Podszedł do szafy i zaczął rzucać mi, jakieś rzeczy-po co mi to?
-no jak to po co?! Goły nie będziesz chodzić gołodupcu!-warknął, a ja posłusznie ubrałem jedną rzecz na rękę-debilu! To na dupę masz ubrać!
-ale po co?
-czy widzisz mnie bez gaci!?-krzyknął zamykając szafę
-jeszcze nie
-....zaraz cię kurwa trzepnę....boże... od pasa w dół powinieneś zakrywać i się tego wstydzić
-mam się wstydzić, że mam nogi-podniosłem jedną do góry patrząc na niego. To było dziwne...bardzo dziwne zauważyłem na jego policzkach bardzo delikatny rumieniec. On prychnął i podszedł do mnie
-chuja masz się wstydzić!
-dlaczego?
-Jeśli wyjdziesz goły gdziekolwiek to cię zamkną!
-aaa...ale dlaczego? po co mi on?
-...kurwa zaraz ci nie będzie potrzebny, jak ci go wyrwę!-uroczo się wstydzi, zaśmiałem się cicho patrząc mu w oczy
-ale dlacz...
-nawet nie kończ-przetarł skroń-dobra syreny u ciebie zakrywają cycki tak?-zrobił ruch rękoma przy swojej piersi pokazując cycki. Baku wygląda jakby je miał, zamyśliłem się na chwile przyglądając się.
-no oczywiście! -krzyknąłem po tym jak się przestałem wpatrywać w niego
-to tak samo ty musisz zakrywać to-odetchnął i odszedł do mnie. Ja w tym czasie próbowałem coś zrobić z tym co mi dał -nie...nie...nie! Do cholery! Boże jakbym ubierał dziecko!-zabrał mi gacie, które próbowałem walem nałożyć na rękę i głowę. Zaczął mi je ubierać na nogi
-wow! Mam majtki-zaśmiałem się
-jeszcze spodnie-ubrał mi krótkie spodnie
-teraz mogę iść po Izuku!-wstałem zapominając o tym, że nie umiem chodzić i wywaliłem się
-jedyne co możesz to czołgać się do niego
-to już coś- mruknąłem optymistycznie
- to samo mogłeś robić bez nóg!-warknął
-ale czemu jesteś zły, że je mam?
-bo kurwa jak teraz s powrotem będziesz mieć ogon!?-popatrzyłem się na niego....no właśnie...jak?
-....nie pomyślałem o tym ...
-jesteś idiotą! baka! shineee~!- pacnął mnie w brzuch, gdy tylko pomógł mi wstać. Znowu upadłem tylko tym razem na łóżko
-ał! Nie bij mnie-złapałem się za bolące miejsce
-takich idiotów się nie da nie bić! taka moja miłość
-...miłość? Właśnie! miłość!
-co? Nagle odkryłeś swojego wewnętrznego masochistę? Chcesz mogę Cię jeszcze raz walnąć-podniósł rękę do góry
-nieee!-zasłoniłem się- Chodzi mi o naszą miłość!
-aaa, czyli żyli długo szczęśliwie z gromadką dzieci-prychnął, wywracając oczami
-...nie...nie jest teraz czas na składanie ikry-burknąłem- chodzi o to, że prawdziwa miłość może odmienić mnie z powrotem!-Baku chwile siedział na łóżku jakby się zaciął-jeśli naprawdę szczerze mnie kochasz to, gdy tylko go uratujemy będę mógł wrócić do domu
-czyli mówisz, że jeśli uratujemy tą szprotkę to wrócisz do bycia rybą i mnie zostawisz na lądzie?-popatrzył na mnie z wyrzutem
-....baku
-czyli od początku chciałeś mnie wykorzystać do tego, by go uratować?!
///
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top