08.Niech żyje miłość.

Nastał nowy dzień. Ważny dla mojej, młodszej siostrzyczki. Za kilka godzin wyjdzie za mąż i opuści nasz dom. Jednak jestem w stanie się z tym pogodzić. Bardziej boje się, że emocje mi puszczą, jak zobaczę Min Hyuk'a. Będę musiał unikać kontaktu z nim, by tak nie bolało.
Po południu ściąłem wszystkie, białe róże. Ki Hyun-hyung pomógł przenieść je do ogrodu oraz ozdobić nimi ołtarz i stoły. Mama dyrygowała służbą, a tata czekał za ludzkim pracownikiem urzędu, natomiast Hyun Woo-hyung rozłożył czerwony dywan.

Gdy wszystko było gotowe, czas było się wyszykować na uroczystość. Hyungowie oraz ojciec wskoczyli w czarne garnitury, matka w czerwoną suknię, zaś ja wybrałem granatowy garnitur, śnieżnobiałą koszulę i muszkę, do tego przyozdobiłem się biżuterią, a także czerwoną różą od Min'a, którą wsunąłem do butonierki. Trudno było mi utrzymać ją przy życiu, lecz wampirza krew w tym pomogła. Stanąłem przed lustrem, po czym wyczułem obecność wilkołaków, wkraczajacych do posiadłości.
- Barcie.. - usłyszałem głos mojej siostry.
Odwróciłem się w jej kierunku. Stała w progu mojej sypialni odziana w piękną, białą suknię, koronkowy welon z tiarą oraz bukietem białych róż, ściętych przeze mnie.
- Wyglądasz przepięknie, Ji. - wyznałem z lekkim uśmiechem, podchodząc do niej.
- Ja? Widziałeś siebie, braciszku? Przyćmiewasz mnie, z resztą tak jak zawsze. Mój brat jest najpiękniejszą istotą na całym świecie. - stwierdziła Bona, po chwili ujęła moje ramię i udaliśmy się do holu, gdzie miał czekać nasz ojciec.
Hol był pusty. Spojrzałem na siostrę, pytając.
- Gdzie tata?
- Tata jest w ogrodzie. Chcę, abyś to Ty odprowadził mnie do ołtarza, bracie. To dzięki Tobie ten pokój. To dzięki Tobie mogłam poznać Lee Ho Seok'a. Dziękuję. - odpowiedziała z uśmiechem, więc dotknąłem jej policzka. Odprowadziłem do ołtarza, przy którym czekali Wonho, Joo, I.M i Min.
Ledwo w tym momencie powstrzymałem łzy. Musiałem być twardy, by godnie reprezentować ojca oraz całą rodzinę. Oddałem dłoń siostry jej narzeczonemu, natomiast urzędnik rozpoczął piękną ceremonię. Stojąc obok Ji Yeon, starałem się nie patrzeć na wilczka, ale to było trudne. Miał na sobie ciemnogranatowy garnitur, krawat, do tego białą koszulę. Wyglądał seksownie.

Kiedy Hyung Won pojawił się z siostrą, serce Minnie'go zabiło mocniej. Wampir wyglądał pociągająco oraz seksownie. Pachniał różami, przyciągał sobą. Ciężko było mu się kontrolować.

W końcu rozpoczęło się przyjęcie przy pięknej muzyce i zachodzie słońca. Wszyscy byli zachwyceni. Rozmawiali, pili, jedli, po prostu dobrze się bawili. W połowie uroczystości ulotniłem się do szklarni. Musiałem się uspokoić, dać upust emocjom. Nie chciałem robić tego przy rodzinie, a także wilkach, psuć tego wieczoru.

Min Hyuk odprowadził Hyung Won'a wzrokiem. Wstał z miejsca i podszedł do siostry wampira, pytając.
- A więc, jaki masz plan, bratowa?
- Podaruj mu to. On zrozumie. - odpowiedziała wampirzyca, podając wilkołakowi czerwone pudełeczko, w którym znajdował się pierścień. Po chwili Ji dodała.
- U nas zaręczyny wyglądają inaczej, oppa. Ten pierścień jest dla mojego brata. Rodzice przygotowali go dla mężczyzny, którego pokocha. Ty nim jesteś.
Lee Min Hyuk skinął głową, po czym udał się za zapachem Chae.

Przeszedłem się po szklarni. Zatrzymałem się przy sadzonkach od mojego wilka. Wypuszczały już zielone pędy. To sprawiło, że nieco się uśmiechnąłem. Szczerze, nie miałem ochoty wracać na przyjęcie w ogrodzie. Zbyt mocno cierpiałem, patrząc na białogłowego. Dotknąłem jednej z róż, która pięknie zakwitła. Chciałem ją zerwać, ale usłyszałem głos średniego Lee i zraniłem się.
- Hyung Won...
To był trzeci raz, jak się ukułem, gdy on się pojawia. Nie patrząc na niego, zapytałem.
- Czy coś mogę dla Ciebie zrobić?
Podszedł do mnie, chwycił moją dłoń, by polizać ranę. Chciałem zabrać rękę, lecz on mi pozwolił. Dopiął swego. Wsunął mój palcem do swoich ust, by zaraz zassać się na nim. To było stanowcze. W jego patrzałkach dostrzegłem ogromne zmiany.
Następnie musnął moją dłoń, pchnął na ścianę, o którą się oparł. Zaczął się we mnie wpatrywać bardzo intensywnie, aż lekko rozchyliłem wargi. Palcami dotknął mojego policzka, zbliżył się tak bardzo, by zrobić noski-noski.
- W końcu zrobię, to co trzeba.. - szepnął w moje usta, a mi spłynęły łzy.
Pierwsze co pomyślałem to, że domyślił się, co czuję do niego i chce mi przyłożyć, ale on zerwał z mojej szyi muszkę, objął w pasie, kradnąc mi mój pierwszy pocałunek. Myślałem, że odpłynę. Objął mnie mocno, że nawet bym mu się nie wyrwał.
- Kochasz mnie? - ponownie szepnął.
W odpowiedzi, przytaknąłem. Po chwili dodał.
- To dobrze, bo od momentu, gdy przyjąłeś różę, to znaczyło, że należysz do mnie. To były zaręczyny, rozumiesz?
Skinąłem czupryną. Wsunął dłoń w moje włosy, a z kieszeni wyciągnął czerwone pudełeczko. Od razu je rozpoznałem. W środku znajdował się pierścień zaręczynowy, który mam otrzymać od osoby, którą pokocham.
- Skąd masz pierścień? - odezwałem się.
- Bona mi go dała. Mam jej pozwolenie. Z resztą ja go nie potrzebuję. Nikt mi nie zabroni kochać Cię, mój Książę. - oznajmił Min Hyuk, pewny siebie.
Wtem rzuciłem się w jego ramiona, bardzo mocno. Przytulił mnie, zachłannie. Po chwili założył pierścień i udaliśmy się do holu. Tam czekali jego bracia, przyjaciel oraz moja siostra wraz z kuzynami. Złapał mnie za rękę, splótł z własną, mówiąc.
- Chae Hyung Won należy tylko do mnie. Rozszarpię każdego, kto będzie próbował mi go zabrać.
- Minnie, nie martw się. Jest cały Twój. - powiedział Won Ho, zaś Ji potwierdziła głową, uśmiechając się.
Nagle Min przyciągnął mnie do siebie, ujął mój podbródek, po czym pocałował, nie patrząc na innych.

Nigdy nie przypuszczałem, że to wilkołak zdobędzie moje serce, zawładnie myślami, duszą do tego stopnia, że zatracę się w nim, pokocham go całym sobą. Bez niego moje, wieczne życie nie ma sensu.

Koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top