Ja nie jestem taki jak oni...
Była to bardzo ciemna noc, gdyż akurat wtedy wszystkie satelity Cybertronu były po drugiej stronie planety. Wszędzie panowała głucha cisza. Strażnicy pałacu Primów posnęli. Tylko jedna osoba w tym przepełnionym bogactwem miejscu nie spała. Była to pewna Femme, która włamała się do potężnego archiwum w tej fortecy. Przemykała cicho korytarzami, idąc w stronę zamkniętej części. Wiedziała czego szuka i wiedziała jak się dostać do celu jej wędrówki.
Przemykała cicho aż dotarła do potężnej hali w kształcie pionowego walca. Na ścianach mieściły się miliony komputerów, serwerów i półek z detpadami. Były to minione lata, stulecia, całe epoki, od samego początku Cybertronu. Każdy Wielki Archiwista od początku Cywilizacji Cybertrończyków zapisywał tu historię, z tym, że historia tu różniła się dość mocno od tej, jaką karmiono młode pokolenia. Tutaj znajdowała się prawda, cała prawdziwa historia, wszystkie niewygodne fakty i mroczne sekrety Primów.
W centrum pomieszczenia znajdowała się platforma, którą wjeżdżano na wyższe poziomy bądź zjeżdżano na niższe. Ale botka, która się tu włamała nie skorzystała z niej w typowy sposób. Ona bowiem wybiła się z niej i mocno uczepiła sufitu. Ostrożnie bujnęła się i skoczyła do złączenia ściany z sufitem. Jedną rękę zaczepiła o wystający ozdobnik, natomiast wolną dłonią przytwierdziła tam wyciągarkę. Linkę z niej zaczepiła o swoją nogę i puściła się. Natychmiast grawitacja pociągnęła ją w dół, ale urządzenie nie pozwalało jej doznać bolesnego upadku.
Botka całkiem szybko zsuwała się na sam parter, gdzie głęboko pod ziemią władcy ukrywali swoje prawdziwe dokonania. Po kilku mikrocyklach udało się jej dostać do poziomu, o którym większość żyjących nie miała bladego pojęcia. Na szarej, pokrytej kurzem podłodze dało się dostrzec niewyraźne ślady prowadzące do ciemnego korytarza. Femme bez namysłu ruszyła w tamtą stronę i otworzyła drzwi specjalnym kodem. Po chwili wkroczyła do pomieszczenia z ogromnym komputerem i 9 ogromnymi serwerami. Włamywaczka niepewnie zbliżyła się tam i wyciągnęła 18 nośników. Do każdego z serwerów podpięła po 2 z nich i zbliżyła się do klawiatur. Wpisała kilka komend i komputer natychmiast zaczął je wykonywać. Na detpady zaczęto kopiować całą, niezakłamaną historię życia dynastii Primów.
Tymczasem botka, by mieć już część za sobą, otworzyła plik należący do Syriona Prima. Nie mogła się powstrzymać. Gdy otworzyła pierwszą stronę i przeczytała sam szczegółowy spis treści, poczuła, że sztywnieje z obrzydzenia. Kartoteka mecha, od kiedy został Primem, była tak obszerna, jak żadna ze znanych jej, a widziała i weryfikowała czyny, jakie zarzucano największym zbrodniarzom Cybertronu.
- Nie... to niemożliwe... - szepnęła Femme, wlepiając swoje granatowo-srebrne optyki w ekran - On...
Jednak nie było jej dane przeżywać dalej. Femme usłyszała odgłosy kroków i szczęk metalu. Około kilometr nad nią zaczęła zjeżdżać winda. Słysząc to, botka zamknęła plik i wprawiła monitor w stan uśpienia. Następnie jednym susem znalazła się przy detpadach i sprawdziła stan pobierania. Na szczęście wszystkie były już gotowe. Granatowo-optyka jednym ruchem zgarnęła wszystkie tablety, nie zostawiając po sobie żadnych śladów i wybiegła.
Żołnierze pod wodzą Destroyera byli już bardzo blisko. Gdy tylko dostrzegli botkę, otworzyli ogień. Ale ona nie przejęła się nimi i odplątała linkę z nogi. Nacisnęła coś na małym magnesie, umieszczonym na jej końcu i wyciągarka zaczęła wciągać ją z powrotem na górę. Dla szybszego efektu, Femme biegła po ścianie, co chwilę skacząc. Zanim boty zrozumiały co się dzieje, była już na górze. Złapała się mocno tego samego ozdobnika i oderwała swoje urządzenie od sufitu. Nie miała zamiaru pozostawiać swojej technologii nieprzyjaciołom. Po chwili bujnęła się mocno i wyskoczyła w stronę bardzo oddalonego pomostu, prowadzącego do wyjścia. Ledwie udało się jej złapać fragmentu chodnika. Cały czas towarzyszył jej strzały z dołu i wyzwiska, ale ona się już tym nie przejmowała. Biegła tak szybko jak mogła, by móc uciec jak najdalej stamtąd. W lewej dłoni wciąż dzierżyła wszystkie detpady, zapisane historią rodu, który rządził Cybertronem od zarania dziejów. Miała w dłoniach najpotężniejszy hak, wymarzoną broń przeciw znienawidzonym Primom, którzy tak wiele krzywd jej wyrządzili Jej i jej rodzinie.
Razem szliśmy w milczeniu w stronę biblioteki. Moje dzieci, które czasem nas mijały, patrzyły na to ze zdziwieniem i niepokojem, ale nie przejmowałam się tym. Cóż, raczej spodziewałam się takiej reakcji.
BustFire już dawno temu odleciał, by powiadomić moją zastępczynię o mojej decyzji. Dobrze zrobił tym razem. Jeszcze by stwierdzili, że Optimus sam się uwolnił i teraz jakimś sposobem mnie zmusił do współpracy... cóż za niedorzeczność, jednak znając wyobraźnię moich poddanych, jest jak najbardziej możliwa.
Wreszcie dotarliśmy do właściwego pomieszczenia. Popatrzyłam na mojego towarzysza.
- Optimusie... nie chcę, żeby było ci przykro, ale to co zobaczysz, zrujnuje twój obraz chwały Primów. - powiedziałam poważnie, patrząc mu w optyki.
- Jeszcze się przekonamy Angel. Sądzę, że jesteś w błędzie...
Westchnęłam cicho. To ty się mylisz Optimusie Prime... ale twoja czystość dowodzi, że nigdy o tym nie wiedziałeś i na szczęście nie zmieniłeś się nic, a nic. W głębi Iskry pozostałeś moim Orionem Paxem. Przyłożyłam dłoń do skanera, dzięki czemu natychmiast nas wpuszczono.
Biblioteka była ogromna, niemal tak duża, jak ta, która przed wojną mieściła się w Jakonie. Na każde z 3 pięter dojeżdżały specjalne platformy. Mogły one pomieścić dwa dorosłe mechy. Każdy poziom miał swoje wielkie regały, na których leżały tysiące detpadów, posegregowane tak dokładnie, że bez najmniejszego trudu można było znaleźć tu dowolną książkę.
Ruszyliśmy razem wgłąb pomieszczenia. Optimus rozglądał się ciekawsko po bibliotece. Delikatnie się uśmiechnęłam. On zawsze lubił czytać. Pochłaniał wiedzę jak gąbka. A Megatron kochał pracować. Potrafił tworzyć śliczne rzeczy... Orion uczył się, grał i czytał, a Megatronus walczył, tworzył piękne przedmioty i tańczył jak mistrz... heh. Kochałam patrzeć jak sobie na wzajem pomagają... tyle czasu spędzali razem. Para najlepszych przyjaciół.
- Angel?? Wszystko w porządku? - usłyszałam nagle i podniosłam wzrok. Ciepłe spojrzenie błękitnych optyk sprowadziło mnie na ziemię - Stoimy tu już kilka minut...
- Co? Och, tak wszystko jest dobrze. Zamyśliłam się tylko... - przyłożyłam dłoń do kolejnego skanera i drzwi rozsunęły się przed nami - To tutaj. Archiwum czarnej przeszłości naszej rasy...
Ciemne, dość wysokie pomieszczenie oświetlał jedynie małe lampy na ścianach. Przed nami na szczytach 3 potężnych regałów wypisane były hasła: "BeautifulDeath", "Mafie" i "Primowie". Westchnęłam cicho. Przy pierwszym stała jeszcze przykurzona tablica na której wyrysowałam powiązania najważniejszych osób starej planety z przewałami na tysiące niewolników, miliony Shanixów i miliardy zgaszonych Iskier. Westchnęłam cicho i odwróciłam wzrok, zgarniając holo-tablicę. Nie tylko po to tu przyszłam. Podeszłam do ostatniego, najwęższego regału i zaczęłam przeszukiwać jego półki. Gdzieś tu był ten detpad... A tu jest! Wyciągnęłam czarne urządzenie i popatrzyłam na Optimusa.
- Tutaj zapisałam w skrócie to, co najważniejsze... Szczegóły ich przeszłości są tak bogate, że czytanie ich zajęło mi kilka nocy... - odwróciłam wzrok - Nie będziesz mógł w to uwierzyć... ja sama nie mogłam, próbowałam ich usprawiedliwić, ale szukając dowodów na ich niewinność, tylko utwierdzałam się w przekonaniu, że to prawda. Sam Alfa Trion mi to potwierdził.
Prime milczał, patrząc na czarne urządzenie. Złapałam go za rękę pociągnęłam za sobą do wyjścia. Posadziłam go na miejscu przy potężnym fotelu, nieco dalej od głównych stanowisk.
- Dla porównania, pokażę ci identyczną historię, jednak "podretuszowaną". - chwyciłam srebrny, wysłużony detpad z prawej i usiadłam obok niego.
Kiwnął głową i włączył urządzenie. Ja w milczeniu obserwowałam jego reakcję. Wyraz jego twarzy się nie zmieniał, ale w optykach miał strach, niedowierzanie i szok. Po pół godzinie, kiedy niemal skończył czytać i porównywać, podniósł wzrok.
- To niemożliwe... to musi być jakaś pomyłka! Primowie tacy nie byli!
- Ja też nie mogłam uwierzyć... - wstałam. Postawiłam przed nami holo-tablicę i aktywowałam ją - Optimusie... to praca mojego życia. Dowód na to, że Cybertron prędzej czy później czekała wielka wojna o sprawiedliwość. Zobacz... - wskazałam na brzegi tablicy - Nierówności społeczne i niezadowolenie było większe niż sądziłeś. Zastanawiałeś się kiedyś skąd się wzięło bogactwo Jakonu? A no właśnie. Złoty pałac był wzniesiony kosztem mieszkańców. Najbiedniejsi pracowali dniami i nocami w kopaniach an prywatnych koloniach Primów. Dostawały się tam miliardy naszych mieszkańców, a także niewolników, których dostarczano z podbitych planet lub samych kolonii... spójrz tutaj. - wskazałam na kilka zdjęć i powiększyłam je - Oto dowody. Zdobyła je moja przyjaciółka, którą przez przypadek złapano. Szybo jednak udało nam się ją znaleźć i odbić... razem z nią uwolniliśmy przeszło 1000 więźniów, z czego większości pomogliśmy wrócić do domu. Pozostali poszli razem z nami. - westchnęłam cicho, powiększając zdjęcia wygłodzonych i podrdzewiałych transformerów - Gangi były bezkarne. Ich członkowie mogli zabijać w biały dzień i nikt nie mógł ich powstrzymywać. Wprowadzili atmosferę strachu na ulice. Nikt nie był pewny dnia ani godziny. Mieszkańcy byli bezkarnie okradani, szerzył się głód i różne choroby. Na nic zdawały się wysiłki Wielkiego Archiwisty, który był chyba w tamtej zgrai najporządniejszy... On próbował wszystko reformować, pomóc biedakom, ale nic to nie dawało...
- Ale Micronus...
- Jeśli chodzi ci o rozdawanie energonu przez niego, to robił to tylko dla warstw średnich. Ci najbiedniejsi byli traktowani jak scraplety. - popatrzyłam na zdjęcie całej Wielkiej Rady - Pewnie się zastanawiasz dlaczego mafie były bezkarne i dlaczego o tym mówię... w końcu podobno je ścigano, ech.... Otóż szefowie "kupowali" sobie święty spokój i władzę przez wymianę... Oni dawali pożądany towar, a Primowie dawali im wolną rękę... A kartą przetargową były tu różne rzeczy... Rzadkie metale, najpiękniejsze klejnoty, niewolnice... Kiedyś Megatronus Prime zgodził się na mord dziesięciu tysięcy mechów w zamian za to tylko, że "Szef" ofiarował mu młodą Iskierkę do zabawy... - zacisnęłam zęby - Ale to tylko podstawowa wiedz, potrzebna by zrozumieć to co się działo. Primowie byli uwikłani w każdą większą aferę, chociaż nie we wszystko bezpośrednio. - pokazałam na gęstą siatkę powiązań i zdjęcia z tym związane - Botobójstwo na 4 księżycu Cybertronu? Wydali na to zgodę. Skok stulecia, przez który wszystkie oszczędności wyparowały i setki mechów trafiło na bruk? Sprawę umorzono po kilku tygodniach, chyba sam wiesz dlaczego. - westchnęłam cicho i odwróciłam się do niego - Widzisz Optimusie? Ale to tylko część tajemnicy... - dezaktywowałam tablicę - Mnie ścigali najzacieklej i rozpuszczali różne plotki. A to, że porywam Iskierki, a to że morduję i żywię się świeżym energonem... zazwyczaj albo przypisywali mi to, za co byli odpowiedzialni albo to, co wyczytali w legendach o Vampirobotach... - popatrzyłam na Optimusa, który był tym głęboko poruszony, po czym zaczęłam się przed nim przechadzać - Widzisz... zamordowali mi nie tylko rodziców, ale pozbawili rodziny... przez nich boty, które mnie wychowywały musiały odejść... tak jak moja najdroższa przyjaciółka. Mam poważne powody, by nienawidzić tego rodu i jego członków. - stanęłam w miejscu i potarłam moje ramiona - A kiedy dowiedziałam się, że Megatronus i Orion Pax stanęli przed Radą, by uczyniła jednego z nich Primem... nie da się opisać tego co czułam i jaki ból mnie rozdarł. Czułam się tak, jakbym straciła was na zawsze... jakbyście się stali jednymi z nich...
Zapadła cisza. No tak... musi przetworzyć to co mu powiedziałam... mój przydługi monolog na pewno go... Ech. Umiem tylko przynudzać, szokować lub przerażać.
- Ja nie jestem taki jak oni... - powiedział nagle i wstał - Wierzę we wszystko to o czym mi powiedziałaś... część z tego przekazał mi Wielki Archiwista, ale nie zdążył powiedzieć wszystkiego...
- Wiem... Sama go o to błagałam... Żeby następnemu wybranemu powiedział prawdę nim będzie za późno... ale i tak nie jestem pewna, czy w głębi Iskry nie uwierzyłeś, że jestem potworem... Czy Primus już nie wyprał ci procesora. - spuściłam wzrok.
- Angel... - położył dłoń na moich dłoniach. Podniosłam wzrok i zobaczyłam to samo, niewinne spojrzenie, jakie miał mój kochany Orion.
- T-tak?
- Ja nigdy bym o tobie tak nie pomyślał. Tyle razy udowodniłaś mi, że masz wspaniałą i czystą Iskrę... Jesteś najlepszą Femme jaką dane mi było poznać.
Poczułam delikatne szczypanie na policzkach. Rumieniłam się niedostrzegalnie. Otworzyłam usta, ale z mojego przetwornika mowy nie chciał się wydobyć żaden dźwięk.
- Ale minęło tak wiele czasu od kiedy mogliśmy spokojnie porozmawiać... Mam tak wiele pytań do ciebie... ale jedno jest dla mnie szczególnie ważne. - kontynuował bardzo poważnie - Dlaczego? Dlaczego znikłaś wtedy? Tuż przed tym, kiedy wybrano mnie na Prima... Czy pomyślałaś wtedy, że będę taki sam jak ci zbrodniarze i od tak się zmienię?
Spuściłam wzrok. Tamten dzień... ostatni dzień mojego pobytu na Cybertronie... dzień, w którym mój Orion został Primem... moment, w którym straciłam Death... Zamknęłam optyki. Muszę się uspokoić... Delikatnie uścisnęłam dłoń przyjaciela i spojrzałam mu w twarz.
- Optimusie... To był ostatni dzień... chciałam się spotkać z tobą i Megatronem, by powiedzieć wam, że... ja od dawna wiedziałam, że tamtego dnia odlecę. Chciałam was zabrać ze sobą, ale było już za późno. On miał już w procesorze setki ambitnych planów, ty nowe obowiązki na głowie.
- Ale dlaczego nie powiedziałaś nam wcześniej...?
Przypomniała mi się ostatnia bitwa ze sługami Sentinela. Właśnie wtedy...
- Nie chciałam, żebyście cierpieli. - odwróciłam wzrok - Nie mogłam zignorować zagrożenia, jakie płynęło dla was z powodu kontaktu ze mną. Kiedyś zlekceważyłam zagrożenie i poniosłam ogromną ranę... wielką stratę, z której długo nie mogłam się podnieść. Nie mogę sobie z tym poradzić.
- Rozumiem... Nie musisz mówić nic więcej. - pogłaskał moje dłonie. Zerknęłam na niego, a on tylko nieśmiało i delikatnie się uśmiechał.
Czas jakby zwolnił. Patrzyliśmy sobie bardzo głęboko w optyki. W jego spojrzeniu dostrzegłam tęsknotę i skrywaną starannie radość z naszego ponownego spotkania. Och Prime... ja też tak bardzo za tobą tęskniłam... Uśmiechnęłam się nikło i uścisnęłam jego dłoń. Mech chwycił obie moje piąstki i delikatnie przytulił do piersi. Poczułam miłe ciepło w Iskrze, połączone z ostrzegawczym ukłuciem.
- Optimusie...
- Ciociu! Ciociu, jesteś tu?
Natychmiast odsunęłam się od Optimusa i spojrzałam za siebie, w stronę głównej sali. Mała SilverStar szukała mnie, przechodząc cichutko między regałami. Poczułam rumieńce na policzkach i mocny ból w Iskrze. No po prostu nie wierzę... Westchnęłam cicho i zamknęłam optyki. Po chwili, kiedy już byłam jako tako opanowana, krzyknęłam cicho:
- Tutaj skarbie!
Wyprostowałam się. Optimus milczał zawstydzony i patrzył w ciemny ekran detpada trzymanego w dłoni. A mała Silver po chwili przybiegła do mnie i przytuliła się mocno.
- Ciociu, opowiesz nam bajkę? Dorośli wciąż tylko gdzieś biegają i nie zwracają na nas uwagi!
- Kochanie, dorośli muszą szybko zrobić wszystko co do nich należy, żeby zdążyć przygotować nam wszystkim duże ognisko. - pogłaskałam ją po plecach.
- Ognisko?! Hurra!! - ucieszyła się i zaczęła podskakiwać, ale po chwili wtuliła się we mnie, patrząc niepewnie na Optimusa - A to kto?
- Jestem Optimus Prime... - uśmiechnął się delikatnie do Iskierki - A ty malutka?
- SilverStar... - bąknęła, tuląc się do mnie. Uśmiechnęłam się lekko.
- No dobrze Gwiazdeczko. Zaraz pójdziemy do twoich kolegów. - podniosłam ją i przytuliłam do piersi.
- Angel, czy....
- Tak, możesz iść z nami. WhiteClaw posprząta te rzeczy. - kiwnęłam na niego głową i ruszyłam do drzwi.
Sliver trzymała się mnie mocno. Dopiero gdy byłyśmy za zakrętem, podniosła główkę i wlepiła we mnie spojrzenie swoich błękitnych optyk.
- Ciociu, a dlaczego ten pan tutaj jest? Czy zostanie z nami na dłużej? - spytała cichutko, patrząc na Prima, który szedł za nami w pewnym oddaleniu.
- Uratowałam Optimusa z niebezpiecznego miejsca i nie zostanie z nami dłużej kochanie. Jeszcze dziś lub jutro będzie musiał wracać do domu.
- Aha... a nie mógłby pobawić się z nami?
- Niestety, obawiam się, że nie będzie chciał. - uśmiechnęłam się delikatnie - A gdzie jest reszta?
- Czeka na ciebie na naszym placyku!
Kiwnęłam głową i stanęłam przy drzwiach.
- Optimusie, chciałbyś iść ze mną do Iskierek? Przy okazji może zobaczyłbyś się z JetFierem... On miałby ci wiele do powiedzenia na temat Primów...
- Oczywiście, że z tobą pójdę Angel. - kiwnął z szacunkiem głową.
Ruszyliśmy na zewnątrz i po kilku minutach znaleźliśmy się na zewnątrz. Uśmiechnęłam się lekko, widząc już z oddali całą gromadę dzieciaków, bawiącą się hałaśliwie na skraju lasu. Spokojnie zbliżyłam się tam z SilverStar na rękach. Natychmiast rzuciła się na mnie gromada dzieci, tuląc się i śmiejąc wesoło.
- Cześć kochani. - przywitałam się z uśmiechem, przytulając każdego po kolei. Prime obserwował nas ze spokojem wypisanym na twarzy. Widziałam w jego optykach lekkie wzruszenie. Hmm... oj, to będzie ciekawe - A z wujkiem Optimusem się nie przywitacie?
Cała banda obróciła się w stronę zaskoczonego mecha i po chwili ruszyła na niego. Biedak, nie wiedział gdzie uciekać... hahaha! Już po chwili zachwiał się i musiał oprzeć o ziemię dłońmi, bo przywaliła go hałaśliwa fala słodkości. Tylko kilka starszych Iskierek tuliło się do mnie. Im rodzice opowiedzieli o tym, co robili Primowie. Co prawda w bardzo łagodnej wersji, ale i tak te dzieci wiedziały, że ród władający Cybertronem jest okrutny, a czerwono-granatowy mech jest jego częścią.
Natomiast mniejsze nie miały takich skrupułów i skakały po Ostatnim Primie jak po trampolinie, biegały dookoła niego, obsypywały go milionami pytań... A on siedział, zdezorientowany i nie wiedział co powiedzieć. Co prawda wciąż miał spokojny wyraz twarzy, ale jego brwi unosiły się maksymalnie, natomiast optyki patrzyły na rozbawione Iskierki ze zdziwieniem. Wreszcie postanowiłam się nad nim zlitować.
- Kochani, nie męczcie już Optimusa. - uśmiechnęłam się i usiadłam na naturalnym "tronie" stworzonym z rozchylonych gałęzi - Chyba miałam się z wami pobawić, ale widać nie chcecie...
- Nie!!! Bardzo chcemy! - wszyscy siedli przy mnie, a Prime popatrzył na mnie z wdzięcznością.
- No dobrze... - uśmiechnęłam się - Idziemy na plażę?
- Taaaak! A czy ciocia SeaDasch pozwoli nam popływać z syrenbotami??
- Myślę, że to całkiem możliwe, jeśli grzecznie ją poprosicie...
Wszyscy zerwali się i grupa pobiegła na południe do wąskiego paska piasku, którym ku nie małemu zaskoczeniu wszystkich dorosłych, Iskierki uwielbiały się bawić. Zupełnie tego nie rozumiem... Co tam je tak bardzo fascynuje? Westchnęłam cicho i popatrzyłam na mojego przyjaciela. Patrzył na mnie tymi swoimi niebieskimi optykami, pełnymi rozbawienia i radości. Tak niewinne i czyste...
- Angel, idziemy za nimi?
- Oczywiście... ale nie przestraszyły cię? - uśmiechnęłam się lekko i ruszyliśmy w stronę plaży.
- Raczej zaskoczyły... - odwrócił wzrok - Zmieniłaś się. Kiedyś okazywałaś więcej emocji.
- Ty też. Ale oboje staliśmy się opanowali z tego samego powodu...
- Zaraz. Chcesz mi powiedzieć, że ty...?!
- Nie, nie jestem Primem. Ale za okazanie emocji też czeka mnie bolesna kara...
- Ale od kiedy? Przecież jeszcze kilka eonów temu śmiałaś się głośno, czasem krzyczałaś... Dlaczego?
- Optimusie... wszystko się zmienia. - popatrzyłam na niego - Ja... kiedyś ci to wytłumaczę, ale jeszcze nie teraz. Po prostu moja Iskra nieco różni się od typowych Iskier... W dniu, w którym stałeś się Primem, coś się we mnie zmieniło. Od tamtego czasu zaczęłam odczuwać ból przy okazywaniu emocji... coś jak Prime, gdy obdarza kogokolwiek uczuciem. Ciebie razi Matryca Dowodzenia, mnie boli Iskra w taki sposób, że nie mogę się ruszać...
- Ach tak... ie będę się dopytywał jeśli to dla ciebie drażliwy temat ale...
- Kiedy nadejdzie czas, to wszystko ci wyjaśnię. - kiwnęłam głową.
- Angel... nie wiem jak możesz jeszcze ze mną rozmawiać... - odwrócił wzrok i zatrzymał się.
- Dlaczego? - spojrzałam na niego uważnie.
- Po tym wszystkim... po tych wszystkich krzywdach jakie ci wyrządzili Primowie... - westchnął - Czuję się źle z tym, że jestem częścią rodu, który ranił cię, bo ośmieliłaś się im przeciwstawić...
- Jest w porządku. To, że nosisz ten tytuł, nie znaczy, że musisz czuć się winnym...
- Ale ja wiem wszystko... Tak naprawdę Alpha Trion powiedział mi o wszystkim co ci zrobili... I jest mi z tym źle. A to mi dziś powiedziałaś... to potwierdziło to co on mi powiedział... chciałem być dobrym mechem, a skończyłem u największych zbrodniarzy... Kiedy autoboty się o tym dowiedzą... wyrzucą mnie...
Patrzyłam na niego milcząc. Nie wiedział. Tak naprawdę nikt nie wiedział o tym co tam się działo. Zbliżyłam się i położyłam mu dłonie na ramionach. Od razu spojrzał mi w optyki.
- Optimusie, to nie jest twoja wina. I sądzę, że autoboty nic takiego nie zrobią, a nawet jeśli, to zabiorę cię do siebie. Wiem, że masz czystą Iskrę i jesteś dobrym mechem. Ty nigdy byś tak jak oni nie postąpił. Nie zadręczaj się tym.
- Ale...
- Już i tak masz za dużo na swoich barkach. - pogłaskałam go delikatnie i puściłam - A ja już wiem i mam pewność, że ty nigdy nie staniesz się jednym z nich.
Mech chwycił moją dłoń i pogłaskał ją kciukiem. Posłałam mu ciepły uśmiech. Już dobrze...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top