Czemu mi to się przytrafia
Detykuje ten rozdzał mojej przyjaciółce Zaznaczona.
************************************
Wstałam o 10 rano. Poszłam do łazienki, pod prysznic. Wzięłam przyjemną kąpiel, a następnie poszłam ubrać rurki z dziurami i szarą bluzkę z długim rękawem z nadrukiem uśmiechu.
(To zestaw ubrani Eleny)
Przejrzałam się w lustrze i zobaczyłam brunetkę z błękitnymi oczami.
Mówią że jestem ładna ale ja tak nie twierdzę. Mam 168 cm wzrostu.
Zeszłam po schodach do kuchni.
Zobaczyłam kartkę na blacie:
Razem z tatą pojechaliśmy do sklepu. Wrócimy za godzinę. Subaru jest u kolegi.
Mama
Po przeczytaniu zostawionej karteczki wypuściłam psy na podwórko.
Poszłam do pokoju, wzięłam laptop i włączyłam przypadkiem Britain's Got Talent. Zobaczyłam dwóch chłopców - Leo i Charliego - tak się nazywają.
Rozpłakałam się, kiedy usłyszałam piosenkę i to co mówił brunet.
Potem poszukałam ich w internecie i posłuchałam ich piosenek.
* 1 godz. Później *
Subaru wrócił do domu, rodziców nie było, więc zadzwoniłam do nich zapytać się, czy coś się stało.
Pierwszy sygnał.
Drugi sygnał.
Trzeci sygnał.
Czwarty sygnał.
I nic, nie odbierają.
Zaczęłam się martwić, jak to ja. Może nie mogą teraz odebrać, poczekam.
Minęło 5 minut i zadzwonił telefon.
- Halo?- zapytałam.
- Dzień dobry. Czy pani to Elena Argent?- zapytał spokojny kobiecy głos.
- Tak. O co chodzi?- powiedziałam niespokojnie.
- Pani rodzice mieli wypadek samochodowy. Są w szpitalu na Green Street.- odpowiedziała kobieta.
Nagle zrobiło mi się słabo.
- Dobrze.- powiedziałam i się rozłączyłam.
Pobiegłam do babci i przez łzy powiedziałam Elżbiecie co się stało.
Pojechałyśmy do szpitala.
Podeszłyśmy do recepcji i zapytałyśmy się, gdzie są moi rodzice.
Byłyśmy już po salą operacyjną. Lekarz przyszedł, ale po jego minie było widać że miał złe wieści.
- I co jest?- zapytała zmartwiona babcia.
- Niestety, nie można było uratować pana Krzysztofa. Pani Carin jest w stanie stabilnym.- powiedział lekarz spokojnym tonem. Jak on może taki być?!
Jak tata nie żyje!
- Możemy do niej wejść? - zapytała Elżbieta.
- Tak na chwilę.- odpowiedział lekarz.
Stałam i płakałam, weszłam po babci.
- Mamoo, wszystko w porządku? !- zapytałam zapłakana.
- Tak córciu.- przytuliła mnie
- Ale... Tatoo nie żyje.- rozpłakałam się.- Jak. Jak to się stało? - zapytałam, trochę uspokojona.
- Wracaliśmy już do domu i zza zakrętu wyjechała ciężarówka. Tata próbował nas ratować, ale wtedy...- próbowała dalej mówić ale załamywał się jej głos.- Walnęła w bok auta ze strony taty i wpadliśmy do rowu. W ostatnich chwilach powiedział żebym dalej spełniała swoje marzenia, i dalej śpiewała i... - Widać było, że szybko chce mieć to za sobą, a każde kolejne słowo przynosi jej ulgę - że nas kocha i żebyśmy żyli dalej.- mama się rozpłakała.
- Mamo wszystko będzie dobrze.- próbowałam ją pocieszyć, ale sama sobie nie wierzyłem.
Nagle lekarz pszyszedł i powiedział, że mam już wyjść. Wyszłam i przytuliłam się do Subaru. Nawet nie wiem kiedy się tu znalazł. Wróciliśmy do domu, a ja położyłam się spać.
************************************
Hej już koniec rozdziału. Co się stanie? Jak poradzi sobie Elena?
Zostawcie gwiazdkę lub komentarz.
To motywuje do dalszego pisania.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top