Rozdział III - komplikacje

Kiedy skończyły się lekcje szybko wyszłam z budynku szkoły i skierowałam się w ustalone jak zwykle miejsce pod wierzbą. Czekał tam już Mikołaj – facet od zbierania potrzebnych informacji.

- Udało ci się ?

Wyciągnęłam z torby kartkę na której znajdowało się rozwiązanie wiadomości zawartej w datach z smsa.

- Tak z tego wynika , że spotkanie odbędzie się w ratuszu we Francji. Jutro , ale nie wiem o której.

Mężczyzna wziął ode mnie kartkę i kiwając głową na pożegnanie odszedł. Z miejsca spotkania. Tak było bezpieczniej niż wysyłać wiadomości przez komunikator, ktoś mógłby ją przechwycić.

- Kto to był?

Aż podskoczyłam słysząc zdziwiony głos Any za moimi plecami.

- To.. nikt, pytał o drogę. A to kto?

Moje pytanie dotyczyło małej słodkiej dziewczynki uczepionej nogi Maxa, który zdaje się nic sobie z tego nie robił.

- To moja siostra Kamila, musiałem ją odebrać z przedszkola.

Sprostował od razu Max i uśmiechną się do Kamilki słodko, na co ona tylko pokazała mu język. A wszyscy zaczęli się śmiać.

- Tak właściwie to na co czekacie?

- Na Rina dopiero skończył lekcje.

Prosto i spokojnie jak zwykle odpowiedział Tom. Kiwnęłam głową na znak że rozumiem, ale nie musieliśmy długo czekać bo już po zaledwie dwóch minutach się zjawił. Akurat , gdy w mojej słuchawce w komunikatorze rozległ się głos Kolsona.

- Wilku na dachu twojej szkoły czeka informator, pokarz się w masce. Lepiej by nie znał twojej tożsamości.

Zastygłam na chwile, ten to ma wyczucie czasu. Ale co zrobić , taka praca. Ruszyłam więc z powrotem w stronę szkoły. Czym zwróciłam uwagę Alfy.

- Gdzie idziesz?

Mam mu się ze wszystkiego tłumaczyć? Boże , ale to będzie trudny okres w moim życiu.

- Zapomniałam zeszytu z szafki, zaraz wracam.

Posłałam mu przelotny uśmiech i pobiegłam do szkoły. W łazience na najwyższym piętrze kliknęłam przycisk na zegarku, który aktywował strój szpiegowski. Czarne leginsy ,Czarny podkoszulek i czarna kurtka. Moją twarz zdobiła teraz maska , a usta dosyć mocna szminka, włosy z koloru ciemnego blond zmieniły się na siwe. Buty na obcasach ( wbrew pozorom bardzo wygodne ) i broń przypięta do pasa lekko połyskiwała. A na mojej piersi widniał znaczek z nazwą agencji. ,, N.O.T.S.S ''.

Gotowa wyszłam przez okno i wskoczyłam na dach. Moim oczom ukazał się helikopter , a przed nim trzech facetów w garniakach. Ten z przodu uśmiechną się obrzydliwie i jako pierwszy się odezwał.

- Jesteś agentką T.S.S ?

- Tak . Masz informacje mi potrzebne?

Mężczyzna tylko pogłębił swój obleśny uśmiech i postawił na ziemi walizkę. Zapewne z ważnymi danymi .

- Są tutaj. Proszę .Weź je sobie.

Uśmiechnęłam się lekko , ale podchodząc nasłuchiwałam czy przypadkiem nie słyszę odliczania bomby. Przyklękłam i otworzyłam walizkę. Zeskanowałam zawartość soczewkami, i wiedząc że jest to to czego szukam zamknęłam ją. Wstałam i już chciałam coś powiedzieć kiedy to usłyszałam głośny pisk jakiejś dziewczynki i jeszcze głośniejszy pisk opon. Zwróciłam głowę w tamtą stronę i się zlękłam. To Kamila stała na środku ulicy.

Szybko zmniejszyłam walizkę i wsadziłam ją do kieszeni, zeskoczyłam z dachu nie martwiąc się o upadek czy o kolesi od walizki. Lądując z trzeciego piętra zrobiłam fikołek i szybko wbiegłam na ulice. Zdążyłam w ostatnim momencie wrzucając kulki z szybkim klejem pod koła rozpędzonego samochodu i chroniąc tą maleńką przestraszoną dziewczynkę przed uderzeniem. Samochód zatrzymywał się szybko jednak poczułam mocne uderzenie w plecy i poleciałam z Kamilą do przodu. Nie straciłam równowagi tylko zarzucając linę na lampę podniosłam nas do góry, daleko od zasięgu samochodu, który zatrzymał się tuż pod nami.

Szybko spojrzałam na maleńką dziewczynkę. Patrząc dokładnie czy nic jej nie jest.

- Już spokojnie maleńka, już wszystko gra.

Kamilka rozpłakała się i mocno się do mnie przytuliła. Wzięłam ją na ręce i zeszłam z dachu samochodu wśród zgromadzony już tłum. Natychmiast podbiegł do mnie Max, by zabrać przestraszoną dziewczynkę , ale ona wciąż płacząc nie chciała mnie puścić.

- Dziękuję. Bardzo dziękuję.

Do Maxa dołączyła już reszta sfory . Nie czekałam więc dłużej, odwróciłam się i pobiegłam w drugą stronę . Słyszałam dźwięk policyjnych syren i rozmowy ludzi. Nie odwracając się jednak dobiegłam do samochodu , w którym już czekał mężczyzna na walizkę.

- Ładna akcja wilku.

Uśmiech na twarzy agenta jakby mną poruszył. Oddałam mu teczkę mówiąc zwykłe ,, zajmij się robotą '' , i chowając strój agentki wróciłam do domu. Miałam dość wrażeń jak na jeden dzień, a jeszcze czekała mnie rozmowa z wujkiem. Och... no dlaczego? Dlaczego ja nie mogę mieć zwykłego życia co?

---- ------------- ------------ ------------------ ------

Jak weszłam do domu przywitał mnie brzydki smród alkoholu. Zostawiłam torbę w przedpokoju i zaczęłam się rozbierać z kurtki.

- No nareszcie! Co ja ci mówiłem o tym twoim znikaniu co?!!!! Natychmiast tłumacz mi się gówniarzu!!!!!

Ton mojego wujka był straszny i zły. Jak zwykle w sumie. Co miałam zrobić jak tylko wytłumaczyć?

- Byłam ze sforą , ale był wypadek i niebyło możliwości przejścia, przepraszam.

- Był wypadek?! Byłaś ze sforą !? I to jest twoje usprawiedliwienie?!!! Ja ci zaraz pokaże co znaczy wypadek dziewucho !!!

Złapał mnie za rękę i zaciągną do salonu. Nie był pijany , wilkołaki się nie mogą upić. Alkohol na nie, nie działa. Mocno ścisnął moją rękę na co się mocno skrzywiłam , wilcza siła jeszcze dodawała mu radości do znęcania się nade mną.

- Tyle razy ci mówiłam wracaj od razu po lekcjach do domu!!! A ty co?! Żarty sobie stroisz?!!! O wypadkach gadasz ?!!!

Jego dłoń mocniej zacisnęła się na mojej dłoni , a ja pisnęłam. Czułam że mój nadgarstek tego nie zapomni na długo. Nasze rany wcale nie goją się dużo szybciej od ludzkich. Tylko trochę.

Wuj zamachnął się mocną i uderzył mnie w twarz tak mocno że aż odrzuciło mnie do przedpokoju.

- Masz iść do swojego pokoju !!!!! I jutro nie waż się wrócić za późno.!!!!

Nie musiał dwa razy powtarzać, szybko pobiegłam na górę, prosto do łazienki opatrzeć nadgarstek , który teraz mocno spuchł i posiniał. Moja twarz też nie wyglądała dobrze , ale to tylko zaczerwienienie.

Bandażując rękę płakałam, w stroju agentki czuje się silna, ale kiedy nie mam go na sobie staje się krucha i nieśmiała. Dopóki nie będę chciała stać się inna taka zostanę. Można powiedzieć że mam dwa oblicza : oblicze zabójczyni w roli agentki, i tchórza w roli delikatnej dziewczyny, która nie potrafi się odnaleźć.

===================================================================================

Teraz już wiemy skąd wziął się tytuł książki, którą pisze. Biedna Agata , ukrywa przed światem to że jej wujek jest tyranem. A sama ratuje ludzi przed tyranami.

Odcinki będą w każde dni robocze ( od pn do pt ), o ile mi Internet nie nawali. :D. Dzięki za czytanie , komentowanie i gwiazdkowanie, to dla mnie dużo.

pozdrawiam: KasiaAS

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top