Rozdział XVII- Tortury

Profesorek z obleśnym uśmiechem i jakby radością z tego co robi wbił mi w udo ostry nóż. Nie ruszyło by mnie to gdyby nie fakt że był zrobiony ze srebra.

- Zostaw ją!

Rin był wściekły . Jego oczy były już wilcze, groźne, chciały zabić. Zabić tego kto mi to zrobił. Jednak nie mógł, srebrne kajdany z łatwością powstrzymywały jego przemianę.

- Nawet nie próbuj. Jeśli ktokolwiek z was piśnie choć słówkiem ona na tym ucierpi.

- Tak nie wolno!

Ana? Ana krzyczy i jest pewna siebie? Oj to będzie źle. I miałam rację drugi nuż wylądował w drugim udzie. Zacisnęłam zęby. Dało się to wytrzymać , trzeba tylko chcieć. I jeszcze ból głowy... Nie! Dasz radę nie poddawaj się Agata!

- Mówiłem...

Przez chwilę wszyscy milczeli, a ja cierpiałam. No cóż, lepiej ja niż oni.

- Nic nam nie powiesz agentko?

Jego głos. Dlaczego on wciąż sprawia że chcę mi się wymiotować? Dlaczego? Spojrzał mi w oczy, chciałam coś zrobić, ale obleśne łapska profesorka trzymały moją głowę tak był się nie ruszyła.

- Jesteś silna. Twój wilk nie chce przyjąć serum, ale jeszcze się nie poddaje.

Zbliżył się i to bardzo ale tak jak myślałam chodziło tylko o głupią zmyłkę. Poczułam mocne ukłucie na szyi. Jęknęłam, ale wykorzystałam ten moment. Machnęłam głową wydostając się z jego uścisku i dałam mu z główki, jednocześnie podstawiając nogę od tyłu. Facet runął, ale zrobił co chciał. Druga dawka piekielnego serum weszła do mojego krwiobiegu.

- Ty dziwko!

Podniósł się i nie czekając szybko i boleśnie przejechał mi nożem po brzuchu. Srebrnym nożem. Zakrył mi usta dłonią i do głowy przystawił kolejny nóż. Serio? Ile on ma tych noży co? Skończą mu się kiedyś?

- Zapamiętaj sobie, że ze mną się nie zadziera....

- Odwal się od niej!

Max walecznie zaczął mnie bronić, na próżno. Profesor mocnym uderzeniem w twarz z pięści wymierzył mi karę. Poczułam smak krwi na języku. I w jednej chwili moja głowa zabolała mocno, za mocno.

- Serum znów działa. Podziękuj koledze.

Zaśmiał się a nóż , który miał w ręku wylądował w moim brzuchu natrafiając nie fartownie blisko  rany stworzonej wcześniej.

- Jesteś powalony.

Tylko to udało mi się powiedzieć.I choć czułam że to się nie skończy dobrze uśmiechnęłam się do siebie.

Profesorek wyszedł, akurat kiedy ja zaczęłam mocniej zaciskać pięści tym samym mocno napinając mięśnie. Ból się powiększał, a trzy noże i piękna duża rana na brzuchu mi nie poprawiała humoru. Wszyscy milczeli przez chwile zapewne w obawie że jak się odezwą ja ucierpię musiałam coś wymyślić.

Moje soczewki mogły wysłać do agencji sygnał, ale musi być włączony specjalnym pilotem, który działa na mocniejsze przesyłanie prądu czyli jakby kopnięcie. Nie mam pilota bo go zabrali razem z zegarkiem i resztą, ale trzeba coś zrobić by agencja mogła nam pomóc. Musiałam też jakoś podnieść innych na duchu.

- Dobra. Są tu dwie sfory więc jakoś damy radę. Potrzebuję jakiegoś kabla, kontaktu cokolwiek.

Wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.

- Boże Agata ty ciągle uważasz że się stąd wydostaniemy? Zobacz co z tobą z robił?

Rin się poddał? To nie może być prawda. Ja mu na to nie pozwolę.

- Nigdy się nie poddaję .

Posłałam mu ciepły uśmiech, ale tylko na chwile bo serum sprawiało mi ogromny ból.

- Mój wilk wciąż walczy z serum, ale to się może w końcu skończyć. Musimy działać szybko.

Przez chwilę myślałam. Byłam podziurawiona i zmęczona, ogarnięta ogromnym bólem. Ale i tak czułam że mogę wstać i walczyć. Siła była większa , dzięki myśli jaka mnie wypełniała. Jeśli zawiodę to nie tylko siebie, ale i Rina , sforę no i sforę Alexa. Nie mogłam na to pozwolić, za żadne skarby.

Spojrzałam na moje nadgarstki, przyczepione były srebrnymi zapięciami, co uniemożliwiało mi przemiany i wyślizgnięcia ręki. Zamki były bardzo mocne ,ale mój laser porodziłby sobie z nimi bez problemu. Tylko ze on został mi odebrany...Mi tak, ale Rinowi nie!

- Rin przeszukali cię?

Chłopak zdziwiony spojrzał teraz na mnie podejrzanie. Ale pokręcił przecząco głową. Odetchnęłam z ulgą.

- I to był ich błąd. Słuchaj pod krawatem miałeś spinkę weź ja i mi żuć, albo podaj przez innych.

Alfa kiwnął głową i sycząc z bólu spowodowanym srebrnymi łańcuchami rzucił mi ową spinkę. Złapałam ją w usta bo ręce były zajęte. Nie czekając długo wyplułam ją tak by wpadła w moją dłoń. Uśmiechnęłam się do siebie, jednocześnie w myślach gratulując i szybko i zwinnie uruchomiłam laser przecinając zapięcie na dłoniach . Odrzuciłam laser do najbliżej siedzącego Alexa.

- Uwolnijcie się , ja postaram się wezwać agencję.

Kiwnęli głowami, a ja zabrałam się za swoją robotę. Robiło mi się gorąco, głowa coraz mocniej mnie piekła, ale ostrożnie zdjęłam soczewki. Widać było na jednej z nich maleńkie urządzonka, coś jak płytki, karty pamięci. Kiedy wszyscy się uwolnili dostałam laser z powrotem i nakierowałam go na owe płytki. Zaiskrzyło się , a ja z powrotem włożyłam soczewki.

Teraz przede mną powstał holograficzny obraz. Coś jak ekran. Wyciągnęłam rękę żeby móc się szybko połączyć z Markiem, ale zamiast tego poczułam mocny ból w brzuchu, skuliłam się zamykając oczy i wyłączając obraz. Powstrzymywałam krzyk, z oczu poleciały mi łzy. Później ból głowy.

- Agata!

- Rin spokojnie.

Ana dobiegła i zatrzymała Rina , który chyba chciał do mnie podbiec.

- Agata. Odezwij się do cholery. Powiedz że wszystko w porządku!

Nie odpowiedziałam słowem tylko krzykiem. Który wyrwał się ze mnie by ból mógł ustać. Tak się nie stało. Ból się nasilił, a ja szarpnięta przez dziwną moc poleciałam na podłogę. Jej chłód mnie troszeczkę uspokoił, ale tylko na sekundy, bo już po chwili ból wrócił. Powstrzymywałam swój krzyk. Jednak jęki i łzy wydobywały się ze mnie. Nie widziałam końca cierpień.

Usłyszałam trzask, nie wiem kto przyszedł. Nie wiem bo ciemność przed moimi oczami zasłoniła mi widok, a ból przysłonił moje odczucia. Ostatni zduszony krzyk i opadłam bez sił na ziemie. Wilk się poddał. Nie mógł już walczyć, ja jednak się nie poddam!

================================================================================

Koniec książki już bliski. Dziękuję tym którzy wytrzymali aż dotąd. Następny rozdział oczywiście jutro i serdecznie zapraszam. Pozdrawiam KasiaAS.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top