Rozdział XV - Daniel
Akcja skończyła się dosyć szybko. Przynajmniej dla mnie, bo od razu poszłam do domu pracować. Nurtowało mnie to po co profesor napada na te sklepy? Siedziałam przed komputerem i przeglądałam dane z kasety. Jedyne co tam było to filmik, dotyczący wymiany. Profesor Mike zwracał się do Alexa i jego sfory mówiąc mu by mnie oddali w jego ręce w zamian za oddanie Daniela. Nie wiem kto to, ale na pewno się dowiem.
Oglądanie tego samego filmu po raz setny przerwał mi telefon.
- Halo?
- Agata? Słuchaj mamy informację co do tego profesora i tej substancji o której mówiłaś.
Mark wziął na głośno mówiący bo słyszałam teraz i Kolsona.
- Musisz uważać. Jest śmiertelnie trująca dla każdego człowieka i wilkołaka , który nie mam przynajmniej potrójnej liczby wilczych krwinek. Zaledwie dwie minuty po podaniu , serum zabija.
- Okej, a macie jego skład?
Od razu wpadłam na pomysł by sprawdzić czy przypadkiem nie ma w nim rzeczy które zostały skradzione.
- Tak. Wysyłam ci go na laptopa. A jak tam idzie sprawa?
Tego pytania się spodziewałam. Ale przecież to normalne że chcą wiedzieć co jest na rzeczy.
- Dobrze. Wiem już kto stoi za włamaniami, wiem jak to się stało że nie widać nic na kamerach. Profesor Mike ma wilkołaka , który potrafi niewyobrażalnie szybko się poruszać , tak szybko że kamera go nie uchwyciła na żadnym filmie, na żadnym włamaniu. Jestem też bliska odkrycia po co kradł akurat te rzeczy , a nie inne. Jedyne co mnie martwi to fakt że wiem gdzie się znajduje jego laboratorium. Jednak nie mam szans na to by go tam dopaść. Ma mnóstwo zabezpieczeń. Nic z tego nie wyjdzie.
- W porządku. Bardzo dobrze ci idzie. Będziemy w kontakcie bo właśnie zaczyna się zebranie z burmistrzem, to ważne. Powodzenia.
Rozłączył się. No i okej, ale dlaczego tak szybko, nigdy jakoś nie spieszyło mu się do rozłączania się. Jednak nie mam czasu na to by się teraz tym zajmować. Wróciłam do komputera i jak najszybciej otworzyłam pocztę, a tam wiadomość z agencji.
Analizowanie tego nie zajęło mi dużo czasu bo już po paru składnikach znalazłam zbieżność. Wszystko co było kradzione ze sklepów było potrzebne do stworzenia serum.
- Znowu pracujesz?
Jęk Rina sprawił że pojawił się na mojej twarzy uśmiech. Jak to dobrze że on jest tu ze mną i pilnuję bym się nie przepracowała.
- Tak. Trochę tego jest.
Alfa pokręcił przecząco głową i ruszył w moją stronę z uśmiechem.
- Zawsze coś będzie. Musisz trochę odłożyć na później.
Zanim się spostrzegłam silne ramiona mojego chłopaka oplotły mnie i podnosząc najpierw do góry posadziły mnie na swoich kolanach na kanapie. Przez chwile dając mi poczucie bycia lalką.
- A co masz coś ciekawszego?
Chłopak posłał mi jeszcze jeden łobuzerski uśmiech i zbliżając się do mnie zaczął namiętny pocałunek. Oczywiście oddałam z radością , miał rację dużo pracowałam, ale ta sprawa miała jakiś związek z moimi rodzicami i nie umiałam odpuścić. Po prostu coś kazało mi rozwiązać ją do końca i wsadzić za kratki tego profesorka.
Rin pogłębiając pocałunek powoli osuwał się na kanapę w taki sposób by po chwili znajdować się nade mną. Mruknęłam miło na co ten się uśmiechnął i zaczął schodzić pocałunkami do szyi. Zapewne doszło by to dalej gdyby nie dzwonek do drzwi. Tak właśnie dzwonek do drzwi. No co jest!!!
Rin spojrzał w moje oczy lekko nie zadowolony. Szybko rzuciłam coś co miało mu się spodobać.
- Możemy udawać ze nas nie ma. I kontynuować.
Alfa się zaśmiał, pocałował mnie jeszcze ale dzwonek jakby głośniej i nachalniej coraz to częściej się powtarzał więc tylko niezadowoleni wstaliśmy z kanapy. Ja no nie powiem przygnębiona z powrotem usiadłam do komputera i zabrałam się za dalszą prace, kiedy Rin wpuszczał gości, jakimi byli oczywiście Alex i Oliwer. Dziwne że nie wzięli Kacpra.
- Cześć Zuza!
Posłałam lekki, trochę wymuszony uśmiech do chłopaków i poszłam do kuchni po coś do przekąszenia.
Kiedy wróciłam wszyscy już o czymś zawzięcie rozmawiali. Jak się okazało o mnie. Super, no prostu ... nie mają innych tematów?
- Nie wiedziałem że zobaczę kiedykolwiek jak dziewczyna skopuję zadek wilkołakowi. Normalnie rewelka.
Zignorowałam ich, postawiłam przekąski na stoliku do kawy wyświetliłam przed nimi obraz filmu, który był na kasecie.
- Miałam wam to pokazać jutro , ale jak już jesteście to możecie to zobaczyć teraz.
Włączyłam nagranie i obserwowałam każdego z nich, zdecydowanie nie podobało mi się to jak Alex zareagował na wieść o tym chłopaku Danielu. Cały się spiął, jego wzrok nie odrywał się od monitora. Kiedy skończył się film wszyscy umilkli. Nawet Rin nie wiedział co ma zrobić, czy powiedzieć. Więc ja zaczęłam.
- Ten facet to profesor Mike, to on stoi za tymi włamaniami. Jednak nic nie wiem na temat tego Daniela, a na pewno wy tak.
Alex kiwnął głową i jakby oprzytomniał.
- Daniel należał do naszej sfory do póki nie zniknął. Szukaliśmy go wszędzie, a kiedy go zobaczyliśmy już nie żył.
-Macie jego zdjęcie?
Miałam wrażenie że wiem o kim mówią. A kiedy Oliwer podał mi zdjęcie tego całego Daniela od razu wiedziałam kto to. To ten super silny wilk. Oznacza to że profesor użył na nim serum. I chłopak został jego sługą. Posmutniałam. Na zdjęciu które mi dał Oliwer było widać cała ich sforę, byli bardzo zgrani.
- Był dla waz ważny, prawda?
Alex milczał wiec Oliwer odpowiedział za niego.
- Jak brat. Ale Alex ucierpiał najbardziej, Daniel był jego betą przed Kacprem. Przyjaźnili się od dzieciństwa.
Nie wiedziałam jak im powiedzieć że on żyje, tylko że nie jest już sobą. To na pewno nie jest nic co chcieli by usłyszeć. Usiadłam więc obok Rina naprzeciwko Alexa.
- Widziałam waszego przyjaciela.
Oczy obydwu skierowały się w moją stronę.
- Ale on nie jest już sobą. Profesor Mike, podał mu serum , które dało mu super siłę. Jednak jego umysł został całkowicie podporządkowany profesorowi. Wiem ze to może zabrzmieć nie miło, ale ta wymiana nie jest prawdziwa. Lepiej będzie skupić się na tym by jakoś pokonać i powstrzymać tego profesora.
Przez chwile przyglądałam się wszystkim , zastanawiali się co powiedzieć. Czy zgodzić się ze mną , czy może właśnie nie. Jednak w końcu Alex wstał.
- Musze to przemyśleć sam. Jeśli to co mówisz jest prawdą, to znaczy że Daniel jeszcze żyje. Może nas potrzebuje? Po prostu musze pomyśleć.
Wyszedł z salonu , a zanim Oliwer. Poszłam za nim i jeszcze łapiąc go w wyjściu mocno przytuliłam.
- Nieważne co zdecydujesz , pamiętaj że możesz na mnie liczyć.
Przytulanie było przykrywką, kamuflażem który posłużył mi do tego by niezauważenie przykleić mu nadajnik na kark. Może to głupie , ale moja intuicja kazała mi to zrobić. Miałam wrażenie że coś planuje, ten Daniel był dla niego ważny, i to może zadecydować co zrobi. Obym zrobiła to nie potrzebnie.
Obydwoje wyszli rzucając tylko dzięki i cześć. Martwiłam się o nich, w końcu wychodzili stąd całkowicie przybici.
=============================================================================
Piętnasty rozdział wstawiony. Ładnie, naprawdę coraz ciężej jest mi trzymać się tego wyznaczonego terminu jakim jest wstawianie od poniedziałku do piątku. Cieszę się jednak że ktoś to czyta i to sprawia że pisze je dalej. Dziękuję wam i pozdrawiam KasiaAS.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top