Rozdział XII - Wilcze sprzeczki
Szkoła była naprawę ładna i zadbana. Wszyscy uczniowie w mundurkach wyglądali na mądrzejszych. Jest to szkoła płatna dlatego wszyscy , którzy się tu uczą są tymi mądrymi. No prawie. Bo teraz doszły takie dwa wilcze głąby. Ja ledwo zdaje, a Rin... W zasadzie to on się dobrze uczy. Zazdroszczę.
- Dobrze dzieci, już spokój. Zuzia usiądź proszę w trzeciej ławce dobrze.
Kiwnęłam głową. Akurat tak się składa ze była to ławka centralnie za Olkiem. Najmłodszym członkiem sfory Alexa. Przyglądał mi się przez chwile, a w jego oczach zobaczyłam zaciekawienie. Może teraz myśli o tym że dojdę do nich do sfory? Tak się składa że tego nie wiem, ale i tak nie mogłabym się nad tym dłużej zastanawiać bo głos Rina zabrzmiał w mojej słuchawce.
- Agata , słuchaj ten cały Alex siedzi z niejakim Kacprem. To jego beta, od razu mnie wyczuli i teraz nie spuszczają ze mnie wzroku.
Mój szept uciszyłam do minimum, nie chciałam dostać upomnienia już na pierwszej lekcji w pierwszym dniu szkoły.
- Udawaj że cię to nie obchodzi. Zainteresowali się , to normalne. Na przerwie będą za tobą iść, nie przejmuj się tylko pójdź na dwór. Przed szkołą się spotkamy.
- Przyjąłem.
No i okej. Olek się nie odwracał, nie obchodziłam go za bardzo i to lepiej dla mnie. Nie słuchałam tematu , napisałam tylko pracę domową i to tyle. Przez całą lekcję nasłuchiwałam, i obserwowałam. RIn się już nie odzywał , co jakoś bardzo mnie nie martwiło, może ewentualnie trochę smuciło.
,,Dzwonek!!!''
Nareszcie. Tak jak się umówiłam z Rinem wyszłam przed szkołę. To co tam zobaczyłam lekko mnie zaskoczyło. Alex razem ze sforą oczywiście kłócił się z moim chłopakiem, który powstrzymywał się od przywalenia mu w twarz. Jak najszybciej wbiegłam między nich.
- Co wy wyrabiacie!
Rin spojrzał na mnie spokojnie tłumacząc się że to nie on zaczął. Ale przecież to i tak jest nie ważne.
- Jeszcze jedna?
Alex miał dosyć niski głos, mogłabym go nazwać prawdziwym męskim. Był w nim ton przywódcy i ton zaciekawienia.
- Yyy... Cześć. Ja jestem Zuzia, a ten tu to Michał.
Zaczęłam mówić trochę szybciej, by nie zdążył się wtrącić.
-... I widzisz jesteśmy tu na kilka dni. Nie chcemy wam przeszkadzać. W żadnym razie nie chcemy wszczynać bójek. Nie szukamy kłopotów, a nawet wręcz przeciwnie potrzebujemy pomocy.
Alex wciąż wściekły słuchał mojej wypowiedzi. Byłam spokojna, udawałam zakłopotaną by nie wzbudzać podejrzeń. Miałam cichą nadzieje że Alex będzie chciał się poznać czy coś...
- Nie obchodzi mnie czego chcecie okej? Nie ma tu miejsca na dwie sfory, więc albo stąd wyjeżdżacie albo dołączacie do mojej sfory.
Rin pokręcił głową przecząco.
- przykro nam ale mamy już sforę i tak się składa że to ja jestem jej alfą.
Lepiej było tego nie mówić Rin. Lepiej było siedzieć cicho. Kacper , beta Alexa się wkurzył.
- To o czym my tu w ogóle gadamy wypierniczać mi stąd! Ale już!!
Mój kochany chłopak znowu nie dał mi załatwić sprawy tylko wyrwał się ze złością na betę. I jak można tak pracować? Z kieszeni wyciągnął sztylet i rzucił nim w Kacpra. Naprawdę silnie, a dzięki małemu dystansowi również trafnie. Na szczęście udało mi się stanąć przed przerażonym wilkiem i złamać sztylet tuż przed moją twarzą. Z prędkością światła go obróciłam i podałam z powrotem mojemu alfie.
- Oszalałeś! Mieliśmy spokojnie z nimi pogadać , a nie wbijać im sztylet w głowę!
- Jak widać się nie da!
Rin łatwo się wkurza. W sumie to tak jak i inne alfy. Każdy ma to do siebie że łatwo się denerwuję. I to mnie irytuje w nich najbardziej. Trzeba to rozegrać spokojniej.
- Tego już za wiele! Zabierz tego kundla!
Alex krzyknął mi prosto w twarz. Normalnie by mi to nic nie zrobiło, ale tym razem nazwał mojego chłopaka kundlem , a tego nie da się już tak po prostu wybaczyć.
- Nie nazywaj go tak!
Zadzwonił dzwonek. Wszyscy uczniowie chowali się w szkole, nie zwracając nawet na chwile swojej uwagi na nas. Filip jedna z trzech omeg sfory rzuciła się teraz na mnie z pięścią wycelowaną w moją twarz. Z łatwością zatrzymałam jego ruch wykręcając ręką do tyłu i zmuszając go do położenia się na ziemi. Jęknął pod nosem , a ja wykorzystałam sytuację ciszy jaka zapanowała.
- Nie chcemy się z wami kłócić. Dajcie nam wszystko wytłumaczyć, a nic się nikomu nie stanie i nikt nie będzie na nikogo zły. Ok?
Alex kiwnął powoli głową na znak zgody. Chyba mu zaimponowałam umiejętnością powalenia jego omegi. Puściłam chłopaka i wyciągnęłam z kieszeni moja legitymację z agencji .Pokazałam odznakę alfie i jego sforze zaczynając wyjaśnienia. Nie dało się inaczej.
- Pracuje dla agencji M.O.T.S.S . Pracujemy nad sprawą kradzieży. Wiem że byliście na miejscach zdarzeń w tym samym czasie co porywacze.
Teraz wskazałam na Rina uśmiechając się do niego miło i pocieszająco.
- A to mój chłopak i alfa sfory do której należę. Tak jak mówiłam jesteśmy tu tylko po to by rozwiązać tą sprawę , a potem wracamy do siebie.
Schowałam odznakę. I czekałam na reakcję całej sfory.
- Rin podszedł do mnie bliżej jednocześnie chowając sztylet z powrotem do kieszeni.
Alex przez chwilę patrzył to na mnie to na Rina, byłam pewna że wątpi.
- Nie wiem skąd wiecie że tam byliśmy, ale zdecydowanie nie mogą uwierzyć w bajeczkę o tej agencji, że niby wy jesteście jakimiś agentami ?
Chciałam coś dodać, ale jak zwykle mój alfa mnie wyprzedził.
- Tak w zasadzie to ja jestem tu tylko ze względu na to że nie chciałem puszczać dziewczyny samej. Ale tylko Zuzia jest agentką. Mnie w to nie mieszać.
Wzrok wszystkich skierował się na mnie. Na co ja tylko pokiwałam głową twierdząco. Tak właśnie było, wiedziałam że muszą to przemyśleć i w ogóle. Trzeba dać im czas.
- Dobra. Był dzwonek. My się nie narzucamy, ale wasza pomoc by nam się bardzo przydała. Teraz... to ja idę na lekcję.
Rin poszedł w moje ślady. Czułam jak cała piątka odprowadza nas wzrokiem. Nie przejęłam się tym tylko spóźniona pobiegłam na lekcję.
===================================================================================
Dziś krótszy, przepraszam. To wada tego że jest koniec roku i mam dużo popraw i zaległości. Dziękuję, pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam KasiaAS.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top