Rozdział 1
Całe moje życie było pasmem nieszczęść, ale chyba nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy zepsuło się już całkowicie. To był niby ten sam zwykły dzień. Zabawa w chowanego z "łobuzami", które by tylko chciały ci przywalić w twarz i zabrać ten suchy chleb, który opiekunki nazywają śniadaniem. Następne było łowienie skarbów, czyli wykradanie zabawek innym dzieciakom, gdy akurat nie patrzyły i oczywiście nie zapominajmy o kazaniach więziennych! Jedna z opiekunek wyjątkowo nas nienawidziła, więc z uśmiechem na ustach mówiła nam, gdy nikogo nie było w pobliżu, że zostaniemy tu do zasranej śmierci czy coś takiego. Gdy już miało się zaczynać "wieczorne podkradanie" przyszli do nas jacyś mężczyźni. Już przez chwilę myślałam, że życie nie jest tak okrutne i ktoś się zainteresował tym sierocińcem. Niestety okazało się, że wiedzie nam się chyba kurewsko za dobrze, ponieważ przyszli wywalić wszystkie osoby z sierocińca. Starszy mężczyzna w pięknym garniturze, ze spokojnym głosem powiedział "To miejsce należy do nas, a wy mieliście się wynieść 2 tygodnie temu". Jedna z opiekunek próbowała prosić o jeszcze trochę czasu, ale coś jej nie wyszło biorąc pod uwagę to, że została ładnie postrzelona. Jeden z mężczyzn po tym powiedział coś w stylu "Wynoście się stąd, jeśli nie chcecie skończyć tak samo jak ona". Nawet nie wyobrażacie sobie, jak szybko można biec, bojąc się o własne życie. I od tego cudownego momentu byłam praktycznie sama jak palec, bez domu, pożywienia... właściwie jest jakiś sens wymieniać te rzeczy? Po prostu nie miałam nawet niczego. Choć nie, wtedy miałam chociaż swoje ciało na własność, teraz nawet tego nie mam.
- Ej maleńka! Nie śpij mi tu i dawaj tą wódkę! - Powiedział, jakże cudownie nachlany w trzy dupy facet.
- Oczywiście proszę pana! Już podaję!
Jeśli jeszcze się nie domyślacie to tak, jestem dziwką i naprawdę nienawidzę tej pracy. Aktualnie jestem w "Czarnym płomieniu", czyli w 2 gwiazdkowym burdelu dla biedniejszych, ale nadal chętnych mężczyzn. Ogólnie jest tutaj w chuj ciemno pomijając dwie rury dla tancerek i ładnych dróżek z lampek, by było widać tylko dziewczyny w skąpych ubraniach, czyli w tym wypadku mnie. W sumie to dobrze, naprawdę nie chcę wiedzieć, kto mnie klepie po tyłku. Wracając nie wiem nawet do czego, jestem Kira, mam 16 lat i już zmarnowałam całe swoje życie. Teraz skoro wszystko jest jasne, muszę czekać do końca pracy i liczyć na to, że pijący z tego miejsca będą bardziej zainteresowani innymi dziewczynami.
- Paniusiu, rozpalasz ogień w moich spodniach.
- Miło to od ciebie słyszeć - Rzekłam, woląc raczej odpowiedzieć coś w stylu "No to weź gaśnice palancie". Niestety moja osoba woli tą pracę od głodowania na ulicy, więc muszę udawać w miarę wdzięczną i nie wyrywać się, gdy takie żule jak on łapią mnie za rękę.
- Miło to będzie spędzić z tobą noc - Już wiem, że ten dzień zapowiada się chujowo i to dosłownie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top