3

Tego wieczoru zdecydowanie za długo przeciągałam czytanie. Ale co mogłam poradzić? W końcu wpadły mi w ręce „Niedokończone opowieści" mistrza Tolkiena! Kiedy odłożyłam książkę i popatrzyłam na zegarek było już prawie w pół do pierwszej w nocy. Westchnęłam i przetarłam oczy. Powoli wstałam z łóżka i włożyłam książkę do plecaka, żeby tym razem jej nie zapomnieć. Szybko wróciłam pod ciepłą kołdrę. Zgasiłam lampkę nocną. Położyłam się na poduszkach z zamiarem odwrócenia się na bok, kiedy zauważyłam jakąś poświatę na suficie. Wstałam więc i podeszłam do okna, by zobaczyć, co to. Okazało się, że w tym opuszczonym domu znów świeciło się białe światło latarki i to w tym samym pokoju, co poprzedniego wieczoru.

Wyglądało na to, że ktoś położył latarkę zwróconą w stronę mojego okna na parapecie i próbował otworzyć, albo zamknąć okno w tamtym domu... Widziałam ciemną sylwetkę nieznacznie odcinającą się na tle ściany. Wzruszyłam ramionami i wróciłam do łóżka. To, co tam się działo nie było moim problemem i postanowiłam to zignorować. Kiedy byłam w łóżku, znów ogarnął mnie niesamowity chłód, jakbym zostawiła otwarte okno. Dokładnie tak, jak poprzedniego wieczoru.

Kiedy odpływałam w stan przyjemnej, sennej nieświadomości, gdzieś w moim umyśle pojawiła się pewna teoria na temat tego, o czym wcześniej rozmawialiśmy z Sylwestrem. Potem już całkowicie odpłynęłam w krainę snów.

*

Biegłam szkolnym korytarzem. Omijałam ludzi, a na niektórych nawet wpadałam. Musiałam znaleźć Sylwestra. Poprzedniego wieczoru, kiedy położyłam się do łóżka, wymyśliłam pewną teorię na temat tego, co działo się w tym mieście. Potem, kiedy jechałam do szkoły przemyślałam to i uznałam, że mogę mieć rację. Teraz szukałam chłopaka, by zapytać, czy dobrze myślałam.

W końcu go odnalazłam. Sylwester siedział samotnie na głównych schodach pod ścianą i czytał książkę. Włosy w nieładzie opadały mu nieznacznie na czoło. Podciągnięte rękawy bluzy ukazywały przedramiona i tatuaże na prawej ręce. No rany, super były te tatuaże. Wzór wydawał się niesamowicie dopracowany. Składał się z przeróżnych elementów i wzorów, niektóre z nich nawet rozpoznawałam.

Pokręciłam nieznacznie głową odsuwając od siebie te myśli. W końcu nie szukałam go po to, by zachwycać się nad jego niesamowitym tatuażem. Powoli usiadłam obok Sylwestra. Przez krótką chwilę ignorował mnie, a kiedy doczytał ostatnią stronę rozdziału do końca, zamknął „Obserwatora" Charlotte Link i popatrzył na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się do niego na powitanie. Odetchnęłam i powiedziałam bez żadnych wstępów:

– Czy to dziwaczne zachowanie naszych sąsiadów ma coś wspólnego z tym opuszczonym domem obok mojego?

Sylwester popatrzył na mnie i uśmiechnął się z lekkim rozbawieniem. Nie byłam pewna czy to było potwierdzenie moich sów i cieszył się, że udało mi się zgadnąć czy może po prostu śmiał się ze mnie, bo palnęłam największą głupotę na świecie... Po chwili wstał i ruszył korytarzem.

– Źle myślę?– zawołałam za nim zdezorientowana.

Sylwester odwrócił się w moją stronę:

– Tego nie powiedziałem.

– No nie, właściwie to nic nie powiedziałeś... – wytknęłam mu, a on parsknął rozbawiony. – Czyli mam rację? – dopytywałam się.

– Skoro w ogóle nic nie powiedziałem, to tego też nie. – Tym razem to on mi wytknął. Popatrzył na mnie i uśmiechnął się miło. – No ale zawsze to jakiś początek...

Przewróciłam oczami. Patrząc na odchodzącego chłopaka podjęłam pewną decyzję. Tej nocy sprawdzę kto i dlaczego świecił światło w pokoju tego domu. Jeśli przyłapię tego kogoś, dokładnie wypytam, o co chodzi! Po chwili wstałam ze schodów i ruszyłam pod salę, w której miałam mieć lekcje.

*

Magda siedziała przy swoim biurku i odrabiała pracę domową. Weszłam cicho do jej pokoju i usiadłam na łóżku. Nic nie mówiłam. Po kilku minutach moja siostra oderwała się od swojego zajęcia. Patrzyła na mnie pytająco.

– O co chodzi? – Przerwała ciszę.

Uśmiechnęłam się do niej.

– Wybierzesz się ze mną na spacer? – zapytałam.

Magda uniosła brwi ze zdziwienia.

– Na spacer? W taką pogodę? Jest zimno! – oznajmiła.

Wzruszyłam ramionami.

– Wcale nie, jak na listopad jest całkiem przyjemnie – powiedziałam.

Magda wzruszyła ramionami tak jak ja.

– No dobrze, ale na chwilę – zgodziła się i razem skierowałyśmy się w stronę korytarza.

Kiedy byłyśmy już ubrane w ciepłe kurtki, pomogłam Magdzie wyjechać z domu. Potem popchałam ją chodnikiem w stronę lasu. Moja siostra rozglądała się na wszystkie strony z zainteresowaniem.

– Rany... – powiedziała w pewnej chwili. – Gorzej chyba nie mogłyśmy trafić. Szczerze mówiąc, jak widzę tych ludzi, czuję się, jakbym była na cmentarzu.

Popatrzyłam na siostrę z lekkim zdziwieniem.

– Ja mam podobne odczucia – przyznałam po chwili z westchnieniem.

Cóż listopadowa, nieco mglista atmosfera tylko zwiększała odczucie, jakbyśmy znalazły się w scenografii jakiegoś filmu z gatunku horror. Ewentualnie kryminał, czy thriller. Brakowało tylko siedzących na gałęziach głośno kraczących czarnych kruków.

Między mną a Magdą na jakiś czas zapadło milczenie. Wciąż nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że ktoś nas stale obserwuje. Czułam się dziwnie nieswojo, jakby moje ciało nieustannie ostrzegało mnie przed jakimś niedostrzegalnym zagrożeniem, czymś co nie było naturalne i normalne. Nagle usłyszałam już dobrze znajomy mi głos.

– Weronika! Cześć! – zawołał Sylwester. Przebiegł przez drogę i podszedł do nas.

Uśmiechnęłam się mimo woli i odpowiedziałam mu:

– Cześć. To moja siostra Magda. A to Sylwester. – Przedstawiłam ich sobie.

Posłali sobie nieznaczne uśmiechy.

– Chodzicie do tej samej klasy? – zapytała Magda.

Ja i Sylwester pokręciliśmy głowami.

– Nie – powiedzieliśmy jednocześnie.

– Poznaliśmy się na korytarzu... – dodałam.

Popatrzyłam w górę na Sylwestra, bo był o głowę wyższy ode mnie i uniosłam pytająco brwi, a on uśmiechnął się do mnie. Skierował spojrzenie w stronę starego, opuszczonego domu, koło którego właśnie przechodziliśmy. Popatrzyłam na chłopaka starając się, by wyraz mojej twarzy był jednocześnie groźny i pytający. Nie do końca rozumiałam, o co mu chodziło. Przez chwilę próbowaliśmy porozumieć się samymi spojrzeniami i mimiką twarzy, ale kompletnie nam to nie wyszło i nie dogadaliśmy się. Sylwester zaczął się śmiać.

– Co cię tak śmieszy? – zapytałam.

– Ty – odpowiedział wskazując na mnie.

– Ciekawe czemu. – Skrzyżowałam ręce na piersi.

– Hej! Roja! O co chodzi? Chyba nie jestem w temacie! – zawołała Magda.

– Ja chyba też nie – zauważyłam patrząc wymownie na Sylwestra.

Chłopak znów zaśmiał się.

– Żarty się ciebie trzymają, – pochylił się nieznacznie w moją stronę – a w szkole byłaś taka pewna! Widzimy się jutro! Ciekawe, co ciekawego będziesz mi miała jeszcze do opowiedzenia – powiedział i odwróciwszy się ode mnie i Magdy przeszedł na drugą stronę ulicy kierując się z powrotem do swojego domu.

– Ej, chwila! Nie powiesz dokładnie, o co ci chodzi? – zawołałam za nim.

– Okazuje się, że jesteś całkiem spostrzegawcza i mądra! Myślę, że może jednak sama do tego dojdziesz! – odpowiedział mi i zniknął za drzwiami.

Na chwilę milczałyśmy razem z Magdą patrząc w ślad za nim. Modliłam się w duchu, by siostra nie zaczęła o niego wypytywać. Moje modlitwy nie zostały jednak wysłuchane, bo Magda zapytała:

– Weronika? Dlaczego nic mi o nim nie powiedziałaś?

Wzruszyłam ramionami. No cóż, moja siostra nie byłaby sobą, gdyby zignorowała to całe zajście...

– A co miałam ci powiedzieć? – zapytałam zamiast odpowiedzieć. Popchałam jej wózek z powrotem w stronę domu.

– Że poznałaś zarąbiście przystojnego chłopaka? – podpowiedziała mi siostra. – Wysoki brunet? I to jeszcze te tatuaże? Czego chcieć więcej?

– Który w dodatku ma chyba jakieś zaburzenia psychiczne, albo Bóg wie, co. I w ogóle jest jakiś dziwny, z resztą widziałaś... Same kłopoty! Może powinnyśmy się go właściwie bać i uciekać przed nim, a nie gadać z nim...

– Oj tam, może po prosu za krótko go znasz i dlatego wydaje ci się dziwny. Zawsze tak jest... – wytłumaczyła Magda.

Pokręciłam głową. Na pewno nie. Z tym chłopakiem zdecydowanie było coś nie tak i mimo że pewnie nie powinnam, postanowiłam, że dowiem się co. Nieświadomie odwróciłam głowę w stronę starego, opuszczonego domu, który był już za nami i na który wcześniej zwrócił uwagę Sylwester. Nagle wpadła mi do głowy dziwna myśl. A jeśli nietypowe zachowanie Sylwestra też ma coś wspólnego właśnie z nim? A co z tymi światłami? Musiałam to sprawdzić. Postanowiłam pójść tam tej nocy. Jak już rodzice i Magda będą spać, wymknę się z domu i sprawdzę, co takiego tam się kryło...

*

Zapięłam kurtkę i owinęłam się szczelnie szalikiem. Wzięłam telefon, by mieć czym poświecić i po cichu ruszyłam do wyjścia z domu. Było już trochę po północy i wszyscy spali. Żebym sama nie zasnęła, siedziałam przez długi czas wpatrując się w okno od mojego pokoju skierowane w stronę domu, który miałam zamiar zbadać. Wprzeciwieństwie do poprzednich, tej nocy w oknach ani razu nie zapaliło sięświatło. Zupełnie jakby ta osoba, która chodziła tam wcześniej wiedziała, jakie miałam zamiary i dawała mi możliwość spokojnego sprawdzenia, co skrywało to miejsce.

Szłam szybko przez zarośnięte trawskiem i suchymi pokrzywami pole i świeciłam sobie pod nogi latarką telefonu. Pokryte szronem źdźbła chrzęściły pod moimi stopami z każdym postawionym krokiem. Widoczność co chwilę przesłaniały mi obłoki tworzące się przy każdym moim oddechu. Kiedy dotarłam pod stary dom, zatrzymałam się. Co właściwie zamierzałam zrobić? Po co tu w ogóle przychodziłam? Rany, ale jestem głupia... Przecież za parę godzin miałam iść do szkoły, co mi strzeliło do głowy, by przychodzić pod ten dom w środku nocy? Coś mi jednak mówiło w głowie, że przez dzień nie byłabym w stanie tego zrobić...

Westchnęłam. Zawróciłam, by ruszyć z powrotem do mojego domu. Ciepłego domu i pod moją cieplutką kołderkę w łóżku. Znów jednak zatrzymałam się, tym razem w połowie pola. Nie! Wejdę tam i sprawdzę, co tam jest takiego ciekawego! Odwróciłam się i skierowałam się do opuszczonego domu. Powoli obeszłam go dookoła, jednak zauważyłam, że jedyne drzwi, które do niego prowadziły były zamknięte i żadną siłą nie byłam w stanie ich otworzyć. Obeszłam więc dom jeszcze raz.

Nagle przypomniałam sobie o oknie, które ostatnio ktoś próbował zamknąć, albo otworzyć... Ruszyłam w jego stronę, by je sprawdzić. Było otwarte, jednak tak przymknięte, że na pierwszy rzut oka wyglądało, jakby było zamknięte. Popchnęłam je i kiedy się otworzyło zajrzałam do środka. Wnętrze nie zrobiło na mnie specjalnego wrażenia. Gdzieniegdzie walały się zniszczone, porzucone meble, jakieś kawałki ubrań i inne tym podobne śmieci. Wszystko zakurzone.

Nagle moja uwagę przykuły ślady butów. Wyglądało na to, że ktoś niedawno był w środku, co potwierdzałoby zaświecone światło kilka nocy wcześniej. Ślady wyraźnie odcinały się na zakurzonej posadzce. I na oknie, skoro już przy tym byliśmy. Ktokolwiek tam był, to on postarał się, by okno było ciągle otwarte i wchodził i wychodził przez nie, kiedy tylko chciał... Śladów było dość sporo, w niektórych miejscach podłoga w ogóle była zamieciona i uporządkowana. Zupełnie jakby ktoś urządził sobie tu miejsce posiadówek.

Podciągnęłam się trzymając się framugi okna i opierając jedną nogę o ścianę, z nieznacznym wysiłkiem wdrapałam się na parapet. Potem szybko wskoczyłam do środka. Poświeciłam wokół siebie telefonem. Naprzeciwko mnie znajdowała się pusta ściana, pod którą pewnie kiedyś stały meble. Z mojej prawej strony ział większy otwór prowadzący na korytarz i ukazujący w dalszej części domu schody prowadzące na kolejne pietra.

Przyjrzałam się śladom na podłodze, by sprawdzić dokąd prowadziły. Okazało się jednak, że nie wychodziły poza obręb pokoju, w którym się znajdowałam. W rogu, pod ścianą naprzeciwko mnie stał niewielki taboret, zbyt czysty by od dawna nie był używany, tak jak pozostałe meble i niewielka półeczka, która również była w całkiem niezłym stanie.

Ruszyłam w tamtą stronę. Usiadłam na stołku i przyjrzałam się półce. Powinna mieć cztery szuflady jednak tej na samym dole brakowało. Wzruszyłam ramionami i otworzyłam pierwszą z nich. Nic w niej jednak nie było. Tak samo w drugiej. Kiedy sięgnęłam do trzeciej nagle poczułam dojmujący chłód, dokładnie tak, jak wcześniej, kiedy byłam w moim łóżku. Otrząsnęłam się i otworzyłam szufladę.

Moim oczom ukazał się zeszyt.

Zamarłam na chwilę niepewna, co robić. Potem wyciągnęłam przedmiot i przekartkowałam go. Zapisany był równo zdecydowanie kobiecym, całkiem ładnym pismem. Kiedy tak go wertowałam trafiłam na jakieś zdjęcie. Przedstawiało dwoje dzieciaków. Dziewczynę i chłopaka. W różnym wieku. Przyświeciłam sobie lepiej latarką. Byłam pewna, że chłopaczek ze zdjęcia to Sylwester. Wyraźnie widziałam podobieństwo... Zgodnie z datą na odwrocie zdajecie zrobione było sześć lat temu... Aż tak bardzo nie mógł się zmienić... Dziewczyny nie rozpoznawałam, ale dostrzegałam spore podobieństwo między nią, a Sylwestrem. Może była jego siostrą... i wydawała się starsza, może nawet koło dziesięciu lat!

Z westchnieniem schowałam zdjęcie między kartki zeszytu i jeszcze raz go przewertowałam. Widziałam tam zaznaczone daty i godziny, więc to pewnie był pamiętnik. Pewnie siostry Sylwestra. Zamknęłam zeszyt. Uznałam, że na mnie pora. W pomieszczeniu było okropnie zimno, byłam nawet skłonna stwierdzić, że zimniej niż na zewnątrz! Wzięłam zeszyt ze sobą i skierowałam się do okna. Kiedy zeskoczyłam z parapetu, przymknęłam okno, by nie było widać, że tam byłam i pospiesznie ruszyłam do domu.

Postanowiłam, że przeczytam ten pamiętnik i dowiem się, o co chodzi. Skoro tam był, to może siostra Sylwestra przesiadywała tam i go pisała, albo Sylwester zakradał się tam, by poczytać, co myślała o nim jego siostra... Nie wiem, ale miałam zamiar porozmawiać o wszystkim z chłopakiem w szkole, o ile w ogóle będę w stanie do niej wstać...

*

– Hej, co ci się stało? – Usłyszałam obok siebie głos Sylwestra, kiedy tylko wyszłam z szatni. – Wyglądasz jakby cię z krzyża zdjęli...

– Cześć. – Wzruszyłam ramionami. – Mało spałam w nocy... – powiedziałam tylko. Nie wiem, ale jakoś tak nagle uznałam, że może nie powinnam mówić mu prawdy. Bo właściwie, co takiego miałam mu powiedzieć? Że zakradłam się do tamtego domu w środku nocy i wykradłam z niego pamiętnik jego siostry? Nie wydaje mi się, żeby był tym zachwycony, nawet mimo tego, że nie zdążyłam jeszcze przeczytać ani jednego słowa. A jego siostra, to już w ogóle nie byłaby zadowolona!

– Jesteś bardzo zajęta po lekcjach? W ogóle to ile masz dziś? – zapytał Sylwester.

– Sześć, nie jestem... a co? – Poparzyłam na niego pytająco.

– Uznałem, że może jednak trochę ci pomogę...

– O jej, ależ jesteś wspaniałomyślny...

Zaśmiał się cicho na moje słowa i sama mimowolnie się uśmiechnęłam.

– To wpadnę po lekcjach do ciebie – powiedział po prostu i ruszył schodami na piętro zostawiając mnie samą na korytarzu. Przez chwilę patrzyłam za nim. Podobnie do mnie też ubierał się na czarno i raczej w alternatywnym stylu. Nie przejmował się nawet tym, by zmienić w szatni glany na typowo szkolne obuwie. Uśmiechnęłam się nieznacznie. Sama powinnam tego spróbować. Mimo że uwielbiałam moje glany, wiązanie ich czasami doprowadzało mnie do szału, szczególnie kiedy się spieszyłam... Odwróciłam się po chwili i odeszłam w stronę mojej klasy i odpowiedniej sali lekcyjnej.

Po tamtej rozmowie z Sylwestrem przez cały dzień czułam dziwne napięcie w środku. Nie rozumiałam, dlaczego właściwie. Przecież go w ogóle nie znałam i w dodatku to nawet nie było tak, że jakoś bardzo mi się podobał, czy coś. Nie byłam nawet pewna, czy go lubiłam. Mogłam go przecież olać i zapomnieć o całej sprawie. Żyć sobie spokojnie i poznawać nowych ludzi, z którymi za pół roku już i tak bym nie miała do czynienia. Mimo to jakoś nie potrafiłam tego zrobić. Olać go. Sylwester miał w sobie coś takiego, co w jakiś dziwny sposób przyciągało mnie do niego. Może to chodziło o to, że jak on to powiedział, byliśmy do siebie podobni? Ale pod jakim względem? Nie wiedziałam, ale miałam nadzieję, że po szkole wszystkiego się wreszcie dowiem i wszystko się wyjaśni.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top