14
Następnego ranka nie jechaliśmy razem do szkoły. Miałam mieć na drugą lekcję, więc mogłam pospać trochę dłużej, za co dziękowałam Bogu, bo rzeczywiście bardzo mało spałam w nocy.
Kiedy wreszcie poszłam do szkoły, pierwszym, co zauważyłam, była samotna Magda na korytarzu. Nie było przy niej Łukasza i nie było też grupki ludzi, z którymi zawsze spędzał przerwy. Od razu domyśliłam się, co się musiało stać. Podeszłam do siostry i uśmiechnęłam się do niej.
– I co Magda? Rzuciłaś tego przychlasta? – zapytałam.
Ona pokiwał tylko głową. Widziałam, że była przez to przybita.
– Nie przejmuj się nim, cokolwiek powiedział, to nie ma znaczenia. To dupek i tyle. – Uśmiechnęłam się do niej pocieszająco. – Odprowadzę cię na następne lekcje, dobra? – zaproponowałam, a ona pokiwała głową z lekkim uśmiechem. Popchałam więc jej wózek korytarzem pod odpowiednią klasę.
To, że Sylwestra nie było w szkole zauważyłam dopiero na długiej przerwie. Wcześniej starałam się trochę pobyć z Magdą, bo widziałam, że było jej smutno. Rozglądałam się przy okazji za chłopakiem, ale nie widziałam go nigdzie na korytarzu pełnym innych uczniów. Niespecjalnie mnie to wtedy przejęło. Sylwester zawsze raczej stronił od tłumów ludzi, którzy z wzajemnością za nim nie przepadali.
Jednak, kiedy nastała długa przerwa, którą zawsze spędzaliśmy razem, od razu zauważyłam, że go nie było. We wtorki zawsze kończyliśmy o tej samej porze i razem wracaliśmy do domu...
Przestraszyłam się, bo od razu przypomniałam sobie, że przecież zrobiłam poprzedniego dnia jego ojcu awanturę. A co jeśli on później jednak odegrał się za to na Sylwestrze? Musiałam natychmiast dowiedzieć się, gdzie podziewał się chłopak!
Znalazłam jego numer w spisie kontaktów i zadzwoniłam do niego. On jednak nie odebrał. Przestraszyłam się jeszcze bardziej. Chciałam od razu pobiec do szatni i pojechać do niego, by sprawdzić co się stało, ale nie mogłam. Miałam sprawdzian na następnej lekcji i musiałam na niego iść... W końcu w trakcie pisania sprawdzianu usłyszałam, jak mój telefon dzwoni mi w torbie. Chciałam go jak najszybciej odebrać, jednak musiałam najpierw zająć się tym pieprzonym sprawdzianem. Potem telefon przestał dzwonić, jednak po chwili przyszła mi wiadomość, więc od razu domyśliłam się, że to musiał być Sylwester...
*
Napisał tylko tyle, że wszystko jest w porządku i żebym po szkole od razu przyszła do starego domu obok mojego. Miał mi coś ważnego do powiedzenia. Domyślałam się już co, jednak jakoś nie potrafiłam się do tej myśli przekonać.
Nie zawracałam sobie nawet głowy tym, żeby zanieść torbę z książkami do pokoju. Od razu pobiegłam na miejsce spotkania. Nie mogłam się już doczekać, kiedy dowiem się od Sylwestra, co rzeczywiście się stało.
Kiedy wreszcie przeszłam przez parapet, od razu zauważyła różnicę. W pomieszczeniu było tak samo zimno jak na zewnątrz, a nie zimniej, jak zazwyczaj... W pokoju Kingi był tylko Sylwester. Siedział na stołeczku obok półki z szufladami, w której w ostatniej szufladzie schowany był kiedyś pamiętnik jego siostry. Trzymał zeszyt w dłoniach! Od razu zauważyłam jego zaczerwienione oczy i ślady po łzach. Słone krople wciąż czaiły się w kącikach jego oczu.
Popatrzyłam na niego pytająco i wskazałam na zeszyt:
– Sylwester, o co chodzi? Co się stało?
Z mocno bijącym sercem przypadłam do niego. Ujęłam jego twarz w dłonie i zwróciłam w moją stronę. Przyjrzałam się dokładnie, czy znów był pobity, jednak nie widziałam nawet najmniejszego siniaka.
Zanim zdążyłam ponowić moje pytania, przysunął się do mnie i pocałował mnie. Odwzajemniłam pocałunek, choć dalej nic nie rozumiałam. Potem Sylwester popatrzył na mnie i powiedział pociągając nieznacznie nosem:
– Dziękuję.
– Za co? – zapytałam.
– Za to, co zrobiłaś wczoraj!
Uśmiechnęłam się choć wciąż byłam zdezorientowana. Skoro mi dziękował, to wnioskowałam, że wszystko się udało. W dodatku czytał pamiętnik Kingi, więc jego siostry nie było już wśród nas. Dlaczego więc płakał przed moim przyjściem?
– No to co się stało?
Sylwester westchnął głęboko i otarł oczy pozbywając się ostatnich łez. Opowiedział mi o wszystkim. O tym, jak wieczorem, kiedy wyszedł z mojego pokoju poszedł jeszcze do Kingi i z nią pogadał, a potem zabrał ją do swojego domu. Opowiadał mi o tym, jak rano, kiedy zbierał się do szkoły do jego pokoju wpadł wściekły ojciec. Zaczęli się szarpać, ale mężczyzna, zmęczony wspinaczką po schodach, szybko opadł sił.
– Spróbowałem z nim wtedy porozmawiać... Wytłumaczyć, kim jesteś i dlaczego w ogóle przyszłaś do nas do domu... Kiedy się trochę uspokoił, udało nam się o wszystkim porozmawiać. – Sylwester znów pociągnął nosem. Później opowiedział mi o tym, jak długo rozmawiał z ojcem i ten przepraszał go, prosił o wybaczenie i obiecywał zmianę. Mówił o tym, jak Kindze udało się pokazać ojcu na chwilę i ją również przepraszał. Nawet bardziej niż syna. No i wreszcie wspomniał o tym, jak w końcu Kinga w spokoju mogła odejść...
Popatrzyłam na Sylwestra. Uśmiechał się, ale wiedziałam, że mimo wszystko nie potrafił ukryć smutku. Rozumiałam, że było mu przykro, że już nigdy nie zobaczy Kingi, ale przecież o to od samego początku chodziło! Podejrzewałam, że było też coś więcej.
– Cieszę się, naprawdę, bardzo cieszę się, że Kinia ruszyła dalej, ale... – Urwał, bo głos mu się lekko załamał. – Ja już nigdy więcej jej nie zobaczę... – zakończył.
Widząc, jak z jego oczu spływają łzy poczułam, że mi też chce się płakać. Przytuliłam go mocno, by dodać mu otuchy. Odwzajemnił uścisk.
– Wybacz, że nie mogłaś się z nią pożegnać... – powiedział, a jego głos był lekko stłumiony przez mój szalik.
– Nie przepraszaj, pożegnałam się z nią wczoraj, kiedy przyszłam jej powiedzieć, że byłam u waszego ojca... – powiedziałam wciąż przytulając Sylwestra. – Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że jesteś cały. Od chwili, kiedy poszedłeś do domu wczoraj w nocy, zamartwiałam się. W szkole myślałam, że oszaleję! – zawołałam. – Kiedy zauważyłam, że cię nie ma, bardzo się przestraszyłam, a kiedy nie odbierałeś ode mnie telefonu obawiałam się już najgorszych rzeczy...
– Przepraszam, po prostu chciałem wszystkim na spokojnie się zająć... – powiedział i odsunąwszy się nieznacznie ode mnie popatrzył mi w oczy. – Nie bądź na mnie zła. – Poprosił.
Uśmiechnęłam się do niego.
– Daj spokój, nie potrafiłabym się na ciebie złościć.
– Ej, to jest moja kwestia – powiedział i pocałował mnie.
– Moja też – wymamrotałam. – Sylwester... Co się wcześniej stało? Wiem, że jest ci przykro, że nie zobaczysz się już z Kingą, ale...
Chłopak odsunął się ode mnie i znów potarł załzawione oczy. Pokazał mi pamiętnik siostry, który wciąż trzymał w dłoni i rzucił go na stojącą obok półkę.
– Kiedy jeszcze żyła, zawsze wydawało mi się, że byliśmy blisko, że byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Myślałem, że mówiła mi o wszystkim, co działo się w naszym domu... Kiedy ojciec ją dziś zobaczył, nie rozumiałem dlaczego aż tak bardzo błagał ją o wybaczenie. Ale teraz... – Z jego oczu polały się kolejne łzy. – Wiesz, do tej pory wydawało mi się, że to na mnie więcej wyżywał się ojciec. Pewnie dlatego, że w ostatnim czasie nie miał nikogo innego na kim mógłby wyładować swoje frustracje, ale wcześniej, kiedy byłem młodszy wcale tak nie było. Tylko dlatego, że była Kinga. A ja byłem mały i głupi i nie zauważałem nawet tego, jak zawsze broniła mnie przed nim. Kiedy podrosłem sam próbowałem ją chronić, ale nie radziłem sobie najlepiej...
– Przecież to nie twoja wina.
– To przeze mnie ją lał!
– Sylwester...
– A ona mu wszystko wybaczyła! Tak po prostu!
– Może sama tego potrzebowała?
– Robiła to wszystko dla mnie.
– Nie powinieneś się o to obwiniać. To była jej decyzja. – Przesunęłam delikatnie palcami po jego policzkach ocierając mu łzy. – Najważniejsze, że wszystko się już skończyło. Wiem, że to boli, ale najważniejsze, że miałeś jeszcze te kilka lat po jej śmierci. Możesz to wszystko potraktować jako... podziękowanie. To, co dla niej zrobiłeś, pomogłeś jej ruszyć dalej, w zamian za to, co ona robiła dla ciebie, kiedy byliście młodsi.
Sylwester uśmiechnął się nieznacznie na moje słowa.
– I może dla niej... Postaraj się utrzymać dobre relacje z ojcem, skoro już udało się wam jakoś dojść do porozumienia.
Milczał przez chwilę. Kiedy się odezwał, trochę mnie zaskoczył. Spodziewałam się usłyszeć, że go nienawidzi i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Tymczasem on powiedział:
– Spróbuję, ale nie wiem, czy mu kiedyś to wszystko wybaczę.
– Nikt nie wymaga od ciebie, żebyś to robił już teraz. Na wszystko przyjdzie odpowiednia pora. – Przytuliłam go mocno do siebie, a on odwzajemnił uścisk. – I co teraz?
Poczułam, jak wciąż obejmując mnie wzruszył ramionami.
– Sam nie wiem. Chyba muszę na nowo ogarnąć moje życie... Ale nic się nie martw – odsunął się i spojrzał mi w oczy – na razie nie zamierzam ruszać się z tego zadupia, gdzie psy dupami szczekają.
Zaczęłam się śmiać, ale on uciszył mnie długim i niesamowicie przyjemnym pocałunkiem. Cieszyłam się ogromnie, że wszystko tak dobrze się ułożyło. Cieszyłam się też z tego powodu, że Sylwester na razie nie zamierzał ruszać się z naszej mieściny i z tego, co się orientowałam, to moja rodzina też nie.
Czułam się szczęśliwa. Ułożyło mi się z Sylwestrem, pogodziłam się z Magdą. Chciałam też przeprosić rodziców za moje głupie zachowanie i nie odzywanie się do nich w ostatnim czasie. Było naprawdę świetnie, a moje nowe życie w Maczkowicach zapowiadało się coraz lepiej! Przestawałam już powoli być tą nową, starałam się nawiązywać trochę więcej znajomości z ludźmi z klasy, którzy wcale nie byli tacy źli, jak na początku się wydawali i ogólnie ze szkoły. Sąsiedzi już mnie nie straszyli i wiedziałam, jak w razie czego poradzić sobie z duchami, które widywałam. A nawet jeśli miałabym z tym jakiś większy problem, miałam Sylwestra, który był gotowy zawsze mi pomóc.
Przytuliłam się do niego mocno. Tym razem jednak nie po to, by go pocieszyć, tylko po porostu chciałam się do niego przytulić. Zaśmiał się i też mnie objął.
– Co się stało? – zapytał.
– Nic, po prostu jestem szczęśliwa, wreszcie...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top