final
W 1944 roku rozpoczynają się jeszcze częstsze bombardowania Londynu. Louis spędza wtedy coraz więcej czasu w schronie pod szpitalem, zagubiony w swoich mrocznych przemyśleniach. Ósmy września jest tym dniem, w którym pierwsza Niemiecka rakieta V2 uderza w Londyn oraz w którym Louis Tomlinson zawiązuje z początku niezobowiązującą relację z Mary Durrant - koleżanką ze studiów, która pierwsza zaprosiła go na kawę.
Marry z początku wydaje się nadgorliwa i zbyt pochłonięta pracą, ale Louis szybko poznaje jej drugą stronę. To typ dziewczyny, która traktuje wszystko nadzwyczajnie poważnie, a zarazem nie obawia się kwitować naprawdę priorytetowych spraw naiwnym śmiechem. To ona wyciąga do Lou pomocną dłoń, sprawia, że ten znów otwiera się na świat i po tragedii, z którą skonfrontował się w Dunkierce potrafi nadal dojrzeć piękno.
- Ktoś tak wrażliwy nie wytrzyma tu zbyt długo - mawiają ludzie, gdy Mary zaczyna pracę w szpitalu. Tomlinson również obstawia, że krucha koleżanka złoży wypowiedzenie w ciągu pierwszego tygodnia. Mary jednak okazuje się zupełnym przeciwieństwem osoby, za którą uważał ją personel szpitala.
Jest świetnym chirurgiem i Louisowi niezwykle imponuje jej profesjonalizm. Początkowo ich rozmowy dotyczą pracy, medycyny, studiów, ale potem otwierają się na więcej tematów. Mary również straciła kogoś w czasie wojny - narzeczonego, który służył w Belgii. Po powrocie z frontu zmarł w skutek zakażenia, a ona nawet nie zdążyła go pożegnać. Gdy o tym opowiada ma łzy w oczach. Louis nie opowiada jej o Harry'm.
Trzeciego marca 1945 roku RAF omyłkowo bombarduje jedną z dzielnic holenderskiej Hagi, pozbawiając dachu nad głową trzydzieści tysięcy ludzi. Jest to również dzień, kiedy Louis pierwszy raz gości Mary w swoim londyńskim mieszkaniu. Piją wino i słuchają płyt winylowych, cały czas pozostając czujnymi, w razie ewentualnych bombardowań. Tego również dnia upojeni samotnością i alkoholem dzielą swój pierwszy pocałunek, który jest tak bardzo przepełniony tęsknotą za bliskością, że prawie nie czuć w nim sympatii. Louis chce zaproponować, by Mary została na noc, ale ostatecznie gryzie się w język i odprowadza dziewczynę na stację metra.
Szesnastego kwietnia, dokładnie w dniu, kiedy rozpoczyna się szturm na Berlin i praktycznie namacalna staje się wiadomość o końcu wojny, Louis Tomlinson decyduje się przedstawić Mary swojej rodzinie. W weekend zabiera dziewczynę do swojego rodzinnego miasteczka, gdzie zapoznaje wybrankę z ojcem oraz siostrami. Jego wybór spotyka się z aprobatą rodziny, wobec czego kilka tygodni później oświadcza się brunetce. Dokładnie dwa dni później w Berlinie zaczynają się walki uliczne partyzanckich oddziałów Hitlerjugend. Ginie wiele tysięcy młodych istnień. Niemcy chwieją się ku upadkowi.
W maju ogłoszona zostaje kapitulacja III Rzeszy. Radość przelewa się ulicami Londynu wraz ze łzami, którymi londyńczycy opłakują poległych. Louis Tomlinson i Mary Durrant planują ślub. Rodzina Mary jest zachwycona młodym lekarzem, choć z początku opisują go jako krótkowzrocznego gbura zamkniętego w sobie.
Ceremonia odbywa się dziesiątego czerwca 1946 roku w kościele w rodzinnym miasteczku Tomlinsona. Pogoda nie sprzyja młodej parze - jest pochmurno, duszno i burzowo. Mary lśni w swojej bufiastej sukni ślubnej, pożyczonej od siostry, a Louis wygląda tak, jakby nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, co lada chwila ma się wydarzyć. Myśli o tym, że Mary to odpowiednia kandydatka na żonę. Gdyby jego zmarła matka tylko mogła ją zobaczyć, z pewnością byłaby przeszczęśliwa z jego wyboru. Pokochałaby łagodną naturę Mary, to, jaka pogodna zawsze jest i jak doskonale dba o wszystkich wokół siebie. A Harry? Czy on polubiłby Mary? Czy zostaliby przyjaciółmi? Czy Harry odwróciłby się od niego, gdyby się dowiedział?
On nie żyje - odpowiada sobie ostro w myślach Louis, nieświadomy tego, że wytęsknione zielone oczy śledzą go zza mgiełki łez z tylnej ławki w trakcie całej mszy.
***
Harry Styles po powrocie z Dunkierki przez wiele miesięcy dochodzi do siebie w jednym ze szpitali dla weteranów. Początkowo traci pamięć, później powoli wraca do zdrowia, aż w końcu poznaje lotnika RAF-u, który po walkach na froncie również znalazł się na jego oddziale. Ma na imię Zayn i niewątpliwie nie jest rodowitym Brytyjczykiem, choć Harry nigdy nie ma odwagi o to zapytać.
Zayn uchodzi w jego oczach za żywy przykład poświęcenia, determinacji i woli walki. W tracie osłaniania oddziałów piechoty z powietrza został trafiony przez niemieckiego myśliwca i przy katapultowaniu się niechybnie złamał rękę z przemieszczeniem. Przeszedł trudną operację, aby odzyskać władze w dłoni i móc wrócić do tego, co kochał i co chciał kontynuować - do walki dla kraju.
- Prawie straciłem rękę, ale teraz tylko odliczam dni, żeby wrócić do oddziału - mawia lotnik, podbudowując morale Harry'ego.
- Podziwiam cię, bo sam nie chciałbym więcej walczyć - odpowiada mu pewnego razu Styles. - To popieprzone i bez sensu. Chcę wyjść z tego pieprzonego szpitala i wrócić do domu. Obiecałem mojemu przyjacielowi, że wrócę.
Jego słowa wydają się tylko naiwnym dziecinnym gadaniem w porównaniu do postawy Zayna, więc lotnik tylko parska śmiechem. Przez następne dni jednak sporo rozmawiają. Styles opowiada koledze o Louisie, choć pomija wiele wątków ich historii. Mówi również o Dunkierce i o śmierci Liama, która odcisnęła się mocnym piętnem na jego psychice. Zayn tylko słucha i przytakuje poruszony.
- Przeszedłeś przez gówno, to fakt - mówi w końcu. - Ale jak możesz się poddawać, gdy tak niewiele pozostało do końca? Chcesz, żeby przyszli tu naziści? Chcesz, żeby ten twój cały Lou mówił po niemiecku? Myślisz pewnie, że twój udział nic nie da. O szczeniaku, tak się myślisz! Ten Lou za nic nie byłby ci tak wdzięczny, jak za to, że przyczynisz się do walki dla kraju. Wiesz co, przed wojną miałem narzeczoną. Śliczna dziewczyna, wielu o takiej marzyło. Zdradziła mnie i zostawiła dla innego, a wtedy ja wstąpiłem do Royal Air Force. Byłem zdruzgotany, jak cholera, ale gdy zacząłem walczyć wszystko minęło. Wojna to szansa dla mężczyzn żeby się wykazać. Gdy już wygramy wrócę do niej z orderami i dam jej jeden na pamiątkę. I nic więcej. Sama zobaczy, kto był więcej wart.
Harry musi zgodzić się z Zaynem. Louis mógł już o nim zapomnieć. Zwykły powrót byłby niestosowny, szeregowy Styles musi wrócić jako zwycięzca.
Po wyjściu ze szpitala szatyn naprawdę wstępuję do RAF-u, choć nie dostaje przydziału do oddziału Zayna. Przechodzi nudzące szkolenie lotnicze, w trakcie którego pierwszy raz leci samolotem, aż w końcu odkrywa swoją nową pasję i oswaja się z myśliwcami. Po pierwszych manewrach w powietrzu zgłasza się na ochotnika do wszystkich misji, a po strąceniu pierwszego wrogiego samolotu nie może przestać wyznaczać sobie coraz wyższych celów.
- Do końca wojny chcę zdjąć przynajmniej dziesięciu Niemców - mawia do swoich kolegów z dywizjonu, którzy ochoczo mu przyklaskują.
Strąca więcej niż dziesięć maszyn wroga, za co zostaje nagrodzony orderem i wyróżniony na Londyńskiej Paradzie Zwycięstwa w 1946 roku. Następnego dnia wraca do rodzinnego miasteczka i z rozpaczą dowiaduje się o ślubie swojego najlepszego przyjaciela, a zarówno obiektu westchnień.
***
Mary i Lou wymieniają się obrączkami, mamrocząc słowa przysięgi. Echo niesie po całym klasztorze szloch matki panny młodej. Ksiądz wyglądający na naprawdę zmęczonego chwieje się na nogach, przemawiając:
- Na mocy Boga niniejszym ogłaszam was mężem i żoną. Kto śmie sprzeciwić się woli Boga, niech przemówi teraz lub zamilknie na wieki.
Cisza wwierca się w myśli Louisa, gdy ten w napięciu mierzy wzrokiem ławki wypełnione gośćmi, niespodziewanie zauważając w tylnej ławce znajomą twarz. Mruży oczy, wpatrując się w te kasztanowe włosy, które kiedyś sięgały do ramion, w zielone oczy, teraz zasnute mgłą i w rysy twarzy, które niegdyś dziecięce, teraz wyostrzyły się, obnażając twardą naturę ich posiadacza.
- Harry - szepcze bezgłośnie i puszcza dłonie oniemiałej Mary.
Plutonowy Harold Styles wyczuwa na sobie to spojrzenie i wychodzi z ławki. Louis zmierza w jego stronę, sprawiając wrażenie lunatykującego. Po kościele niosą się echem szepty, gdy młody lekarz pada w ramiona Harry'ego, ubranego w mundur galowy Royal Air Force.
- Lou - mruczy do jego ucha Harry, nie mogąc uwierzyć, że po tylu latach przytulając tego mężczyznę nadal czuje się, jakby trzymał przy sobie najcenniejszy skarb.
Louis pociąga nosem. Absurd sytuacji sprawia, że nie jest w stanie zebrać myśli. Śmieje się do siebie, odsuwając Harry'ego na wyciągnięcie ręki i ogląda z tej odległości jego mundur, to, jak przystojnie wygląda z krótszymi włosami oraz to, jak bardzo zmieniła go wojna. Wyciąga dłoń, by położyć ją na twardym policzku plutonowego, a następnie dotknąć ostro zarysowanej kości szczęki. Chce mu powiedzieć tyle rzeczy, ale kompletnie nie może wydusić z siebie słowa. Nie może uwierzyć, że jego mały chłopiec stał się takim mężczyzną.
- Wróciłem do ciebie - mówi Harry i walczy z tym, aby nie pozwolić łzom spłynąć po policzkach. Wsuwa dłoń do wewnętrznej kieszeni munduru i wyciąga order, owinięty w jedwabny materiał. Oczy Louisa błyszczą, gdy plutonowy wręcza mu odznaczenie z dumnym uśmiechem.
- Harry... - Louis Tomlinson odrywa wzrok od orderu i patrzy w zielone oczy, o których śnił przez tak wiele nocy. - Ja... Tak bardzo się cieszę.
- Przyjmij go - prosi pokornie Harry. - Jest dla ciebie. Wróciłem z wojny dla ciebie.
- Nie mogę, Harry. Przepraszam. Myślałem, że ty... że...
- Louis - Harry nie kontroluje już łez spływających po policzkach. - Proszę, przyjmij to. Pisałem do ciebie. Nie czytałeś listów, Lou? Pisałem do ciebie tak wiele rzeczy..
- Zmieniłem adres, Harry.
- Ale... nawet nie zaprosiłeś mnie na ślub - głos Harry'ego staje się coraz cichszy. Louis znów widzi w nim tego małego chłopca, zranionego i odrzuconego.
- Przepraszam, Harry - Louis prostuje się i przybiera na twarz zimny wyraz. - Cieszę się, że wróciłeś, naprawdę, ale ja nie mogę wrócić do ciebie. Przepraszam.
Odwraca się i obydwoje patrzą na Mary, czekającą przy ołtarzu w jej wymarzonej białej sukni. Harry nagle czuje się niechciany i urażony, ale zamiast tego dociera do niego istotny fakt - Louis jest szczęśliwy. Louis już wybrał. Żaden order nie jest w stanie nakłonić kogoś do powrotu. Czym jest odznaczenie wojenne przy kobiecie, która ofiarowała mu miłość nie podlegającą krytyce?
- Życzę ci jak najlepiej - mówi Harry wymuszając uśmiech i obserwując, jak Louis z bólem w sercu wraca do oniemiałej Mary, po czym delikatnie bierze jej dłonie w swoje.
Plutonowy Styles czuje, że świat się dla niego skończył, ale stara się nie okazywać słabości. Czego mógł się w końcu spodziewać po powrocie po tylu latach? Louis ruszył dalej, znalazł miłość życia i niebawem pewnie założy rodzinę. Jedynym, co miał Harry były jego osiągnięcia na ścieżce kariery wojskowej - ilość trafionych myśliwców, ciężko wypracowany order i reputacja. Nie mógł otrzymać za to miłości i tolerancji. Nie mógł sprawić, aby obiekt jego najgłębszych uczuć spojrzał na niego tak, jak kiedyś.
- Możecie się pocałować.
Louis Tomlinson delikatnie całuje usta Mary, a Harry wpatruje się w tę scenę, czując, jak wszystko, o co kiedykolwiek walczył traci znaczenie. Ile dałby, aby otrzymać pozwolenie na bycie przy Louisie.
Wychodzi z kościoła przed końcem ceremonii. Krople deszczu moczą jego mundur galowy, ale teraz Harry wie, że to nie uprzywilejowany ubiór sprawiał, że czuł się lepszą osobą. Zawsze liczyło się tylko to, jak patrzyłby na niego Louis.
Idzie doskonale znaną drogą do wiejskiego domostwa państwa Tomlinson, zobaczyć jeszcze raz ten trawnik, który wiele razy kosił, to okno, w które celował kamykami i ten staw, w którym miał zaszczyt ukraść pierwszy pocałunek z ust Louisa. Nic nie wygląda tak samo i Harry jest świadomy tego, że począwszy od tego dnia, już nic nie będzie takie samo. Wracając zatrzymuje się za zakrętem, gdzie kiedyś czytał odpowiedź Tomlinsona na list od Caitlin Ambler, a kilka lat potem w tym samym miejscu płakał po pożegnaniu z Lou przed wyjazdem. Teraz jest już zbyt dojrzały, by płakać.
Plutonowy Styles wraca najszybszym pociągiem do miasta, gdzie stacjonuje jego dywizjon, czując dziwną lekkość w sercu. Ta kobieta w sukni wydawała się idealna dla Louisa. Czerwone usta, rumiane policzki, duże oczy i modna fryzura. Ideał kobiety dla spełniającego się młodego lekarza. Jego rodzina z pewnością ją pokochała. Ludzie nazywają ich pewnie idealną parą i życzą im licznego potomstwa. Gdyby on był z Louisem, rodzina Lou nienawidziłaby go. Może już go nienawidzą. Wytykaliby ich palcami i szeptali na ich temat okropne rzeczy. Wojskowe zasługi Harry'ego nic by nie zmieniły. To byłby koszmar.
***
- Teraz rozumiem, dlaczego Louis nigdy nie chciał, by ktoś się o nas dowiedział - mówi Harry, szybując myśliwcem ponad chmurami. Nadal ma na sobie galowy mundur. - To takie niesprawiedliwe, ale będę głupcem, jeśli się z tym nie pogodzę.
Chmury przerzedzają się, gdy samotny myśliwiec pruje przed siebie coraz wyżej i wyżej. Śmigło przestaje się obracać. Horyzont jest czysty. Żadnych samolotów wroga. Wojna się skończyła. Teraz przed oczami Harry'ego rozlewa się tylko harmonia, spokój i prawdziwe niebo.
- Mieliśmy tak mało czasu, aby się tym wszystkim nacieszyć. Chciałem walczyć dla niego. Żeby kiedyś, gdy już będziemy razem móc z dumą oświadczyć, że zasłużyłem na jego serce.
Z tylnego siedzenia myśliwca wychyla się młody mężczyzna w mundurze pokrytym piaskiem Dunkierki i kojąco poklepuje ramię Harry'ego.
- Nie martw się - kapral Liam Payne uśmiecha się. - Już wystarczająco walczyliśmy, Styles. I wygraliśmy. Teraz możesz odpocząć. Odpocznijmy już, Harry.
Twarz plutonowego Harolda Stylesa rozjaśnia spełniony uśmiech.
Myśliwiec leci wyżej i wyżej i nigdy już się nie zatrzymuje.
_______________________
jeżeli przeczytaliście, proszę, pozostawcie po sobie opinię
Kocham Was.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top