Prolog
Wiatr rozwiewał jego włosy, krople deszczu spływały po pelerynie. Nikt, z jego przyjaciół nie był w stanie zrozumieć, jak można o tak nieludzkiej porze wybierać się na przejażdżkę. Dodawała mu ona sił. Od tragicznej śmierci jego rodziców, był to oczyszczający rytuał. Bardzo dobrze pamiętał ten dzień – dzień jego jedenastych urodzin. Nic nie zapowiadało tragedii, która miała nadejść, patrząc wstecz, musiał przyznać, że należał do jednych z bardziej udanych. Od rana miał niezwykłe szczęście. Nauczyciel nie mógł wyjść z podziwu, każde zadanie, które kazał mu zrobić, po chwili było już rozwiązane. Słońce zapraszało go swoim blaskiem, więc skorzystał z tych już ostatnich ciepłych dni, i wybrał się nad jezioro. Tak, zdecydowanie los chciał mu wynagrodzić przyszłe złe nowiny. Późnym popołudniem był coraz bardziej zniecierpliwiony brakiem rodziców, jechali specjalnie do niego. Nie mógł się doczekać, kiedy w końcu zobaczy uśmiech swojej matki, i znajdzie się w jej kochających ramionach, była jego całym życiem. Nigdy nie dojechali, zostali zaatakowani przez bandę złodziei. Dopiero późnym wieczorem zostali odnalezieni. Od tego czasu czuł przejmującą pustkę, o której myślał, że już nigdy nic nie zapełni. To właśnie od tego dnia samotne przejażdżki stały się jego sposobem na walkę z każdym zmartwieniem. Był to czas, kiedy mógł rozwiązać każdy problem, i kiedy marzył o swoim wymarzonym życiu z Kathryn. Była miłością jego życia, idealną kandydatką na żonę. Piękna, urocza, a dzisiaj zostanie jego narzeczoną. Aleks śmiał się, że jest jeszcze młody i nie powinien marnować najlepszych lat swojego życia, ale nigdy nie był tak pewny którejkolwiek ze swoich decyzji. Przy samym wjeździe do parku poczuł znajome łaskotanie po szyi, tak jakby ktoś mu się bacznie przyglądał. Zatrzymał konia i rozejrzał się, lecz park jak zwykle o tej porze przypominał park duchów. Spiął konia ostrygami i przeszedł w galop, rozkoszując się ostatnim dniem wolności.
***
Uwielbiała pierwszy blask słońca. Wyglądała przez okno, z którego rozciągał się widok na park, na zielone wzgórza pełne drzew i jezioro w oddali. Oraz na niego. Odkąd pamiętała, codziennie o tej samej porze, postać w czerni przemierzała konno Park Królów. Nie wiedziała, kim jest ani dlaczego pędzi, jakby gonił go sam diabeł, jej wystarczyło samo patrzenie i rozmyślanie. Wiedziała, że kiedyś nastąpi ten dzień, w którym zostanie mu przedstawiona. Na razie, miała tylko jedenaście lat, a na swój debiut musiała jeszcze poczekać, choć nigdy czekanie nie było jej zaletą. Tymczasem, musiała nauczyć się etykiety, tytułów i mnóstwa niepotrzebnych rzeczy, głównie czego nie wolno. Sara, nie wolno wymachiwać parasolką, nie wystawiaj twarzy na słońce, nie siedź z otwartymi ustami i jeszcze mnóstwo zdań zaczynających się od słowa nie. Niedługo przestanie być dzieckiem, a będzie młodą damą, zacznie się czas balów, przedstawień i mnóstwa tańców. Co prawdę mówiąc, niezbyt jej wychodziło, całe to liczenie kroków i pilnowanie rytmu, było zbyt skomplikowane. Dzisiejszy dzień miał być wyjątkowy, zostali wszyscy zaproszeni na podwieczorek muzyczny do Lady Ascot. Jej przyjaciółka Bella, też tam będzie, już nie mogła się doczekać. Miała nadzieję, ukrytą gdzieś na dnie jej myśli i serca, że tajemniczy jeździec też został zaproszony.
Muzyka rozbrzmiewała, nawet w najbardziej oddalonym zakątku ogrodu, podwieczorek muzyczny Lady Ascot można było uznać za sukces, tym bardziej że swoją obecnością zaszczyciła go sama królewska księżniczka. Młoda Wiktoria wyglądała przepięknie, a wyszukane maniery wzbudzały zachwyt wszystkich gości, zaczynając od księżnych poprzez hrabiny, a na młodziutkich dziewczynkach kończąc. Po prawej stronie miejsce zajmowały panny na wydaniu oraz tegoroczne debiutantki, tuż za nimi było słychać śmiech dziewczynek, dla których było to cudownym wydarzeniem. Pierwszym przyjęciem, w którym mogły brać udział, a zobaczenie księżniczki było nie lada zaszczytem. Po cichu oczekiwano na zaręczyny księcia Winchester z młodziutką córką markiza Statham. Urocza Kathryn, cieszyła się dużym powodzeniem dżentelmenów, a książę kompletnie stracił dla niej głowę. Wszyscy z niecierpliwością czekali na dalszy bieg wydarzeń, kiedy prowadził ją do oranżerii. Miało się wrażenie, że cała sala zastygła w niemym oczekiwaniu, gdy wydarzyła się rzecz, której nikt się nie spodziewał. Książę nie został przyjęty. Debiutantka została wydana rok później, za księcia Baker – jednego z najbliższych doradców samego króla. Małżeństwo nie trwało długo, któregoś dnia okazało się, że wśród arystokracji jest szpieg, działający na niekorzyść nie tylko kraju, ale i króla. I tak oto Kathryn — księżna Baker, w wieku zaledwie osiemnastu lat została wdową, a wkrótce po straceniu męża, wyjechała do rodziny mieszkającej we Francji. Tymczasem czas w królestwie brytyjskim płynął coraz szybciej, zmieniając księcia w największego łajdaka, awanturnika i bezbożnika, o jakim Anglia nigdy nie słyszała i zapewne nie usłyszy już nigdy więcej.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top