rozdział 4
04.12
Wstałam z łóżka i podeszłam do miejsca, gdzie stały moje kalendarze adwentowe, które czekały, aż je otworzę. Po patrzyłam chwilę i wzięłam do ręki kalendarze, żeby je otworzyć i zobaczyć co będzie w środku.
- Oby było coś fajnego dzisiaj w okienkach – odparłam
Na pierwszy ogień poszedł kalendarz z czekoladkami, a tam znalazłam czekoladkę w kształcie renifera. Na drugi ogień poszedł kalendarz z „Wedla" i byłam ciekawa co się dziś trafi, po chwili otworzyłam okienko i znalazłam maskę do laminacji włosów, której nigdy nie miałam.
- Maska do laminacji włosów super sprawa – odparłam
Powoli wstałam i odłożyłam kalendarze adwentowe na swoje miejsce i poszłam odnieść maskę do włosów do łazienki, a czekoladkę zjadłam ze smakiem.
***
Wzięłam się za czytanie książki, która szła mi opornie i przy czytaniu nie mogłam się skupić na książce więc ją odłożyłam i podeszłam do miejsca gdzie stał głośnik, którego następnie połączyłam go z telefon.
Usłyszałam z sąsiedniego pokoju , że ktoś mnie woła, więc wyłączyłam kolędy i przyszłam do kuchni.
- Co tam chciałam ode mnie mamo? - spytałam
- Chciałam Cię zapytać co byś chciała pod choinkę, bo chce już wiedzieć – odparła mama
- Jeszcze nie wiem, ale wiem, że na pewno chcę książkę, ale na razie nie wiem jaką – powiedziałam
Matka nic nie odpowiedziała, ale chwilę namysłu powiedziała, coś czego się nie spodziewałam.
- A teraz powiedz jaki tytuł podchodzi tobie do głowy, oczywiście teraz, ale wiem, że może to się zmienić – odparła matka
- Teraz żaden tytuł mi nie podchodzi na myśl – powiedziała Natasha do mamy
Nastała głęboka cisza, która trwa tylko chwilę. Głęboką ciszę przerwał tata, który miał pilną sprawę do mamy.
- Ja może was zostawię, a wy powiedzcie sobie tą sprawę, jak jest taka ważna – odparłam
Odeszłam i poszłam do swojego pokoju i puściłam z głośnika kolędy, które zatrzymałam, żeby pójść do kuchni.
- Za dwa dni są mikołajki, więc trzeba będzie wyciągnąć prezenty ze schowka – powiedziałam pod nosem, żeby nikt z rodziny tego nie usłyszał – Oby prezenty się im spodobały.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top