Rozdział trzydziesty trzeci - polowanie na wiedźmę
Dallas Allen
- Jesteś skończonym debilem! – warczy Gordon, obserwując moją posiniaczoną twarz, która ma oznaki brutalnego ataku Lauera. Pieprzony idiota! Moja twarz wygląda okropnie, a moje odbicie w lustrze wzbudza we mnie jedynie gniew. – Po co jechałeś do Lauera? Doskonale wiedziałeś, że nie skończy się to dobrze.
- Nie wiem, czego on oczekiwał po gościu, który jedynie czekał na dogodną okazję, aby mu wpierdolić. – parska śmiechem Jonas, a w tonie jego głosu wyczuwam nutkę goryczy. Nic dziwnego, skoro na jaw wyszła starannie ukryta katastrofa budowlana w Baltimore. DUCH ma niesamowitą zdolność odkopywania starych brudów, a jeśli dowie się o naszych atakach na kobiety, obróci nasze życie w koszmar.
- Stracił zmysły. – kwituje Corey. – Nie widzę żadnej logiki w decyzjach, jakie podejmuje.
- Mamy gotowe rozwiązanie naszych problemów. – wypowiada z naciskiem Gordon. – Jedynie Dallas nie chce współpracować.
- Wiecie, że was słyszę? – dopytuję zjadliwie. Mam dość tego, że jestem postrzegany jako osoba, która pozjadała wszystkie rozumy, gdzie w gruncie rzeczy robię wszystko, aby nas wszystkich ochronić. Potrzebujemy kogoś takiego, jak Chase Lauer do ochrony, a wierzę, że to jest jedyna osoba, która mogłaby poznać tożsamość DUCHA.
- A mimo to podejmujesz decyzje bez konsultacji z nami! – wypowiada ze złością Jonas. – Nie jesteś samotną pastereczką, która chroni swoje owce przed wilkiem, więc konsultuj z nami swoje głupie decyzje.
- Konferencja prasowała miała ocieplić twój wizerunek. – stwierdza Corey. – Przesunięcie jej to bardzo duży błąd.
- W mediach są zdjęcia jego „pięknej" twarzy. – wypowiada Jonas. – Konferencja prasowa nie ma w tym momencie najmniejszego sensu. Jak można ocieplić wizerunek kogoś, kto dostał mocny wpierdol i pozwolił, aby małpy Lauera uszkodziły mu samochód?
- Wystarczy, że zrobimy z Dallasa ofiarę. – sugeruje Gordon.
- Już to widzę, jak DUCH na to pozwala. – śmieje się Corey bez krzty wesołości w głosie. – Gdyby w oświadczeniu prasowym padły słowa: „jestem ofiarą systemu", DUCH zareagowałby w przeciągu minuty.
- Nie możesz tego wiedzieć. – stwierdzam.
- Dallas, kurwa! – Corey uderza dłonią w blat stołu. – Jeszcze tego nie rozgryzłeś? DUCH uderza w nas naszymi grzechami. My nie jesteśmy ofiarami tylko napastnikami i notorycznymi kłamcami. Ktoś kto wymierza nam sprawiedliwość, nie pozwoli, abyś robił z siebie ofiarę, bo nią, kurwa, nie jesteś!
- A o wpierdol poprosiłeś się sam. – dopowiada Jonas. – Jest już za późno, aby uciekać z kraju, bo siadł na nas prokurator.
- O'Connor w końcu błyszczy jak gwiazda Betlejemska. – stwierdza Gordon. – DUCH dał mu nas na tacy.
- Nie mamy pewności, że DUCH maczał palce w karierze O'Connora. – wypowiadam bez przekonania. Czasem mam wrażenie, że oszukuję sam siebie, aby poczuć się lepiej i bezpieczniej, bo prawda może stanowić ogromny problem. Kiedy Nathaniel Hayes dowiedział się kim jest DUCH, dostał rozległego zawału i rozbił się na autostradzie, co ma jasny przekaz. To ja tutaj rządzę.
- Ja pierdolę. – syczy Gordon. – Dallas, skup się! Mamy zadanie do wykonania, więc ogarnij swoją gębę i zacznij współpracować. Przejmuję dowodzenie nad całą sytuacją.
- To, co zamierzamy zrobić, wymaga pełnego skupienia. – wypowiada Corey. – Musimy odzyskać wsparcie Lauera, a to możemy osiągnąć tylko groźbą, a potem Chase urządzi nam małe polowanie na wiedźmę.
- DUCH może być mężczyzną. – sugeruję.
- No to Chase zrobi nam małe polowanie na czarnoksiężnika. – prycha Jonas. – Czy to ważne, jakiej płci jest DUCH?
- Poza tym, główną podejrzaną jest Sara Moore. – kwituje Gordon.
- Która nie żyje od pięciu lat i nie ma żadnych powiązań z Ross Enterprise. – wypowiadam sarkastycznie. – Jesteście, jak uparte osły.
- I vice versa. – odpowiada Jonas.
- Jak dla mnie to DUCH może być kobietą z kutasem między nogami albo murzynem z rudymi włosami. Chuj mnie obchodzi jakiej jest płci, narodowości czy rasy. Obchodzi mnie jedynie łeb DUCHA nabity na pal z napisem: „przegrany" na czole. – syczy Gordon. – Czy to jasne?
- Jak słońce. – wypowiada Jonas. – Swoją drogą, DUCH może być ciemnoskórą kobietą o rudych włosach z kutasem między nogami. – parska śmiechem. – Anomalia rasy ludzkiej.
- Anomalię to zaraz dostaniesz, jak cię DUCH prześwięci wrzątkiem i kwasem, co wypala skórę. – wypowiada ze zdenerwowaniem Gordon. – Ta dyskusja jest bez sensu! Czasem mam wrażenie, że bagatelizujecie problem.
- Ciężko walczyć z cieniem. – stwierdza Jonas. – Ale masz rację. Musimy działać, zanim na światło dzienne wyjdzie niedogodna prawda. Gorsza od katastrofy budowlanej czy narkotyków w kasynie. Ba! Gorsza od morderstwa własnej żony.
- Mamy niewiele czasu. – stwierdzam posępnie. – To kwestia paru dni, aż DUCH zada cios ostateczny.
- Skąd ta pewność? – pyta Corey. – Równie dobrze, DUCH może się z nami bawić w kotka i myszkę.
- Ile brudów może na nas jeszcze mieć? – prycham. – Oprócz tych nieszczęsnych kobiet, już niczego nie trzymamy w tajemnicy. – cała trójka spogląda po sobie, jakby właśnie zawarli ciche porozumienie. Marszczę brwi. Co to miało znaczyć? – Coś ukrywacie? Czegoś nie wiem?
- Im mniej wiesz, tym lepiej dla ciebie. – odpowiada tajemniczo Gordon. To żart?
- Dbam o wasz wizerunek od lat. Załatwiam wasze interesy i naginam dla was prawo, a na sam koniec słyszę, że macie przede mną ważne tajemnice? – zaciskam szczękę. – W dodatku uważacie mnie za wariata. Pięknie...Cudnie. Kurwa, zajebiście.
- Bywasz nierozważny. – odpowiada Jonas. – Twoja morda jasno to pokazuje.
- To jest powód, aby mnie oszukiwać? – pytam z frustracją. – Jeśli mamy tkwić w tym razem to powinienem wiedzieć, co może nas jeszcze czekać.
- To nie jest twój problem, Dallas. – odpowiada lakonicznie Gordon. – Zajmijmy się DUCHEM, a potem porozmawiamy.
Moje zaufanie do przyjaciół drastycznie spada i osiąga dno, dna.
~***~
Valerie Ross
TEMAT: Prośba grzecznościowa
TREŚĆ:
Droga Valerie,
Nieślubna córko mojego byłego męża, którego obecnie nienawidzę i gardzę jego życiem na emeryturze. Kontaktuję się z tobą sprawie mojej córki, Amandy, która popełniła bardzo głupi błąd. Przyznam szczerze, że zlekceważyłam bękarta mojego byłego męża i kazałam Amandzie nagrać waszą rozmowę. Liczyłam, że stracisz czujność i powiesz coś, co zagrozi twojej pozycji w zarządzie Ross Enterprise. Jednakże Valerian zaszczepił w tobie wyrachowanie, czujność i intuicję, więc przegrałam tą bitwę.
W rezultacie mojej głupiej decyzji, odebrałaś mi źródło dochodu, a to oznacza, że nie mam środków do życia, a jak sama pewnie wiesz, utrzymanie kogoś takiego jak ja, jest kosztowne, ponieważ posiadam bardzo wysokie standardy. Jestem gotowa, aby przeprosić cię osobiście za próbę oszustwa w zamian za podtrzymanie wypłat na moje konto z tytułu rekompensaty za zdradę twojego parszywego ojca.
Proszę, spotkajmy się.
Joan Ross,
Twoja macocha (Nie z wyboru).
- Słuchasz mnie? – pytanie zadaje Clara, ale zanim jej odpowiadam wystukuję szybką odpowiedź do Joan o treści: „Nie ma takiej możliwości. Twoja pasierbica (bez odbioru)." Jestem konsekwentna w swoich założeniach, a Amanda zdecydowanie powinna dostać nauczkę za swoje nielojalne zachowanie. Nie mogę sobie pozwolić, aby ktokolwiek z mojego bliskiego otoczenia grał przeciwko mnie. – Ziemia do Valerie. My tu jesteśmy i pijemy pyszną latte, a twoja stygnie.
- Pewnie myśli o ładnym tyłeczku Chasea Lauera. – sugeruje Blair.
Zdecydowanie ten mężczyzna ma ładny tyłeczek...
- Eeee. – otrząsam się ze swoich galopujących myśli. – Wybaczcie, ale miałam ważną sprawę do załatwienia.
- Zarumieniłaś się. – stwierdza Blair z zachwytem, a jej wrodzony optymizm na pewno napisał już scenariusz na miłosne love story między mną, a Laurem. – Czyli przyznajesz, że Chase jest przystojny?
- Nie potrafię kłamać, więc tak. Chase jest bardzo przystojny. – odpowiadam, jednocześnie zamykając laptop i sięgając po letnią już kawę. – Poza tym nie boi się mojego temperamentu, więc to dobry kandydat do randkowania i nauki swoich intymnych granic.
- To jedyny facet, którego się nie boisz. – sugeruje Clara. – Jestem ciekawa, dlaczego.
- Może jej mózg nie wyczuwa zagrożenia. – odpowiada za mnie Blair. – Czasem nasza podświadomość wyczuwa niebezpieczeństwo zanim przekonamy się na własnej skórze, że sytuacja naprawdę zagraża naszemu życiu.
- Chase jest po prostu sobą. – przyznaję. – Ma w sobie jakiś magnetyzm, który mnie przyciąga. Nie potrafię tego wyjaśnić, ale po prostu czuję się przy nim bezpiecznie.
- Zaopiekował się twoją zranioną duszą. – stwierdza Clara. – To oznacza, że pojawił się w twoim życiu, po to, aby cię uleczyć.
Czy tylko dla mnie ta wypowiedź brzmi dziwnie i sztucznie?
- To brzmi bardzo wróżbiarsko. – śmieje się Blair i według mnie ma trochę racji. – Jadłaś dziś może ciasteczko z wróżbą?
- Nic z tych rzeczy. – Clara wzrusza ramionami. – Byłam wczoraj u wróżki, aby postawiła mi tarota i chyba za bardzo się wczułam. – wymieniam z Blair porozumiewawcze spojrzenia. Czy ja dobrze usłyszałam, że moja najlepsza przyjaciółka korzysta z usług wróżki oszustki? – Nie patrzcie na mnie w ten sposób! Moja mama uwielbia wróżbiarstwo, więc skusiłam się na jedną sesję z tarotem.
- To nie jest Hogwart. – stwierdzam. – Magia nie istnieje.
- Ja też byłam sceptyczna, ale madame Audrey brzmiała bardzo sensownie.
- To jaka przyszłość na ciebie czeka? – dopytuje Blair, a jej wyraz twarzy wskazuje na niedowierzanie.
- Moja traumatyczna przeszłość odezwie się do mnie, kiedy w moim życiu pojawi się mężczyzna, którego być może już znam. Los chce, abym dała mu szansę, nawet jeśli mój rozum, mówi: „uciekaj", ponieważ do mojego serca zapuka miłość.
- Clara...- wzdycham. – Pomyślałaś o Williamie, prawda?
Pieprzony William i jego nieszczęsny powrót na wolność. Ten mężczyzna to wyśmienita definicja manipulacji i egocentryzmu, a jego zachowanie można opisać kilkoma słowami: brutalne, agresywne, narcystyczne, płytkie i aroganckie. To chodzący, czerwony maszt ostrzegawczy i Clara powinna trzymać się od niego z daleka, a jeśli nie potrafi tego dokonać, pomogę.
- Tylko z nim łączy mnie traumatyczna przeszłość, a rozum każe mi od niego uciekać.
- Posłuchaj rozumu. – wypowiada zjadliwie Blair. – Zmieniłam zdanie i teraz uważam, że ten człowiek na zasługuje na drugą szansę i twoje zainteresowanie. Poza tym, co Wiliam może ci zaoferować? Twoje życie w przeciągu pięciu lat zmieniło się nie do poznania. Masz dobrze prosperującą firmę, własny majątek i nieograniczone możliwości. Jeśli potrzebujesz mężczyzny do ogrzania łóżka to sobie znajdź takiego, który nie przejawia zachowań psychopatycznych, obsesyjnych i agresywnych.
- Moje ciało uwielbia adrenalinę. – przyznaje Clara. – Podnieca mnie szorstkość mężczyzn i ich dominacja.
- To nie jest opis Williama. – stwierdzam. – Nawet jeśli lubisz ostry seks to nie ma on nic wspólnego z uderzaniem twoją głową o ścianę i katowaniem twojego ciała przedmiotami codziennego użytku. Clara, on cię skatował do nieprzytomności. Jesteś masochistką czy idiotką?
- Najwidoczniej jestem masochistką i idiotką. – przyznaje, a w jej oczach zbierają się łzy. Razem z Blair podchodzimy do niej, aby dać jej odrobinę otuchy. Siadam po turecku na podłodze, a następnie chwytam jej zimną dłoń.
- Kochanie, wiesz, że chcę dla ciebie jak najlepiej, prawda? – szepczę, a Clara kiwa na potwierdzenie głową. – Dlatego pewnie rozumiesz, dlaczego obawiam się o twoje życie. Kocham cię i stanę za ciebie w ogniu, ale nie możesz podejmować nierozważnych decyzji. Byłaś bliska śmierci, a twoje ciało nosiło siniaki po brutalnym ataku przez kilka długich tygodni. Naprawdę uważasz, że kontakt z Williamem to dobry pomysł?
- Chyba nadal go kocham... - wyznaje po cichu, a przez moje ciało przechodzi dreszcz. Jak można kochać takiego potwora?
- A ja uważam, że jesteś od niego uzależniona emocjonalnie. – wypowiada Blair. – Nie kochasz go, ale uzależniłaś się od jego obecności. Pociąga cię jego aura brutalności, a umysł uparcie ignoruje niebezpieczeństwo. Pragniesz go, pomimo strachu o własne życie. William potrafi pięknie mówić i manipulować. Jest bardzo przystojny i zawsze ładnie pchanie i elegancko się ubiera. On tobą manipuluje, grając na twoich emocjach, a ty złapałaś się na jego przynętę.
- Wróć na terapię. – proponuję. – Blair ma rację. Jesteś ofiarą Williama i nie jesteś na tyle silna, aby zerwać tą dziwną więź.
Jeśli będzie trzeba, wykorzystam po razu drugi plan „L". Tym razem, aby chronić Clarę.
- Kiedy jestem z wami, czuję że wiem, co robić. -wyznaje Clara. – Wiem, że nie powinnam kontaktować się z Williamem. Powinnam uciekać. Natomiast, gdy zostaję sama, brakuje mi jego obecności i szukam z nim kontaktu.
- Spałaś z nim? – pyta Blair.
- Ja...eee...
- Żartujesz sobie? – pytam z niedowierzaniem. – Zwariowałaś!?
- Tracę zdolność logicznego myślenia, kiedy zostaję sama!
- Przeprowadź się do mnie. – proponuje Blair.
- To bardzo zły pomysł. – stwierdza Clara. – To oznaczałoby, że ściągam na ciebie swoje własne problemy.
- To nie jest temat do dyskusji. – odpowiada Blair z pełnym przekonaniem. – Mam w domu groźnego i morderczego shih tzu. Obroni nas.
- Załatwię wam lepszą ochronę. – stwierdzam z przekonaniem. – Chase Lauer ma dwóch równie przystojnych braci.
________
Życzę wam udanego weekendu😊
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top