Rozdział trzydziesty drugi - rozliczenie z przeszłością

Konferencja prasowa Allena została przesunięta ze względu na nagłą „chorobę", która uniemożliwia przeprowadzenie wywiadu, choć osobiście uważam, że jego twarz po ataku Lauera, prezentuje się satysfakcjonująco. Żałuję jedynie, że nie mogłam tego zobaczyć na własne oczy.

Choć atak Chase pokrzyżował moje plany na ten tydzień, nie odczuwam z tego powodu żalu. Planowałam stanąć naprzeciwko Dallasa podczas konferencji prasowej, aby dać mu znak, że jego dni na wolności są policzone, ale dziś jest to niemożliwe. Na całe szczęście posiadam w sobie cierpliwość i mogę poczekać kolejne dni na realizację kolejnego punktu na swojej liście zemsty. Przez pięć długich lat zbierałam informację na ich temat, a potem ułożyłam zawiłą siatkę działań, która ostatecznie ma za zadanie wyeliminowanie impostorów, więc mogę poczekać parę dni na plan: „U" – ujawnienie.

Mogłoby się zdawać, że posiadam plan na każdą literę alfabetu, ale to nie jest prawda. Dla każdego z planów wybrałam literkę, która dobrze go opisuje i jest prosta do zapamiętania.

Unoszę głowę, aby spojrzeć na zachmurzone niebo, a zimny wiatr smaga moją twarz i mierzwi moje włosy. Chłodna bryza znad wybrzeża rzeki Potomak powoduje ciarki na całym ciele, a elegancki, kremowy płaszcz nie chroni mnie przed utratą ciepła. Stoję na kamienistym podłożu, nasłuchując dźwięków z otoczenia.

Jest dokładnie tak samo, jak w dniu, w którym przebudziłam się z nożem wbitym w klatce piersiowej. Samochody pędzą i nikt nie zwraca uwagi na samotną, błąkającą się kobietę, a spacerowiczów jest naprawdę niewielu. Odnoszę wrażenie, że wokół panuje dziwna aura...Aura śmierci i uwięzionych dusz wśród kamieni, które oczekują na sprawiedliwość.

Obiecuję, że pomszczę was wszystkie i zapewnię spokój waszym bliskim. Wkrótce cały świat pozna naszą historię...

Kiedy otwieram powieki, mój wzrok przykuwa starsza kobieta, która próbuje podpalić znicz, ale niestety gwałtowne i mocne podmuchy wiatru, nie ułatwiają jej zadania. W pierwszym odruchu mam ochotę do niej podejść, ale powstrzymuje mnie myśl, że przecież nie znam tej kobiety ani jej historii. Powinnam pozostać w roli milczącego obserwatora, ponieważ ta kreacja, zapewniła mi przetrwanie.

W tym miejscu znaleziono wszystkie ciała zamordowanych kobiet, a mimo to władze miasta nie zdecydowały się na zamontowanie monitoringu, dlatego wybrzeże rzeki Potomak pozostało cmentarzyskiem dla wszystkich ofiar katów Hadesu. Odważę się nawet wysunąć wniosek, że kobieta, która przyszła zapalić tutaj znicz, jest matką jednej z ofiar, która pomimo upływu czasu, cierpi po stracie ukochanej córki. Nie wyobrażam sobie gorszego cierpienia niż śmierć dziecka...

Przysiadam na jednej ze skał i ponownie zamykam oczy. To miejsce zmieniło mnie na zawsze. To tutaj ta niewinna i niepewna siebie osoba, przemieniła się w silną i niezależną kobietę, szukającą najprawdziwszej zemsty. Dokładnie pięć i pół roku temu, narodziła się nowa Valerie Ross.

~***~

Moje ciało nie należy już do mnie. Zeszłej nocy trafiło w posiadanie mężczyzn, których twarze widzę w swoim umyśle na tyle wyraźnie, aby zapamiętać ilość piegów na ich nosach. Próbuję oddychać, ale każda próba nabrania powietrza jest jak to ostrze, które tkwiło w moim ciele. To boli. To męczy. To informuje mnie, że żyję...

Z każdą chwilą spędzoną w samotności czuję jak przenika mnie ciemność i nie wiem, co jest bardziej przerażające – sam ból, czy ta pustka, która przepełnia moją głowę. Co czuję? Co tak naprawdę powinnam czuć?

Wokół mnie szpitalne odgłosy – monotonny dźwięk aparatów, kroków pielęgniarek i rozmów pacjentów na korytarzach. A wśród tych wszystkich odgłosów znajduje się silne i głośne bicie mojego serca, które nie poddało się kiedy moje ciało powiedziało: „dość".

Jak mogłam stać się ofiarą? Nie chcę być bezbronna, nie chcę być tą, która się boi.

W dniu, w którym wasze życie zamieni się w koszmar, wypatrujcie kobiety w bieli. To ona was wykończy...

Te słowa wypowiedziało moje silne serce, które wiedziało, że przetrwam ten atak. Moje ciało nie poddało się, pomimo ostrza wbitego w sam środek klatki piersiowej, ale mój umysł nie ma w sobie woli walki. Kiedy zamykam oczy widzę tych, którzy mnie skrzywdzili. Dostrzegam cierpienie tej rudowłosej kobiety. Widzę te obrazy zbyt wyraźnie, aby o nich zapomnieć.

Pojedyncza łza spływa po moim policzku. Żyję...To powinno być teraz najważniejsze. Przetrwałam, pomimo że nie powinnam. Dlaczego mnie oszczędzono? Przecież śmierć byłaby taka prosta i spokojna. Przetrwanie oznacza, że muszę nauczyć się funkcjonować z przeszłością, która nigdy nie da o sobie zapomnieć.

Moje ciało nie jest moje. Wszystko, co się wydarzyło, jest jak sen, który odtwarza się na nowo. Czuję – wstyd, obrzydzenie, gniew, ale najgorsza w tym jest ta bezsilność, która nie pozwala mi o sobie zapomnieć nawet na sekundę.

Chcę błagać własne głupie i naiwne serce, aby przestało bić.

Chcę błagać swoje płuca, aby przestały czerpać powietrze.

Chcę błagać swój mózg, aby umarł na wieki, odbierając mi wszystkie wspomnienia.

Nie chcę żyć. Nie tak...Nie według zasad podyktowanych przez moich oprawców, a nie wiem, czy mam wystarczająco dużo siły, aby wstać i walczyć o siebie samą. Tej nocy umarłam na zawsze. Ta noc zmieniła wszystko. Odeszłam.

~***~

Otwieram oczy, jako DUCH.

Spoglądam w strumień rwącej rzeki.

Nie da się opisać tego, co czuję, bez przywołania tamtego dnia. W mojej pamięci wciąż tkwi tamten moment, gdy zostałam zepchnięta na dno przepaści, a świat dookoła mnie zniknął. Strach, wstyd, ból — to wszystko wciąż we mnie pulsuje, niczym świeża i głęboka rana, która nigdy się w pełni nie zagoi. Ale te uczucia przeistoczyły się w coś zgoła innego. W ogniu cierpienia obudził się we mnie gniew, a z gniewu narodziła się determinacja.

Obiecałam im, że dzień, w którym ujrzą kobietę w bieli, będzie pierwszym dniem ich końca. Ta obietnica stała się moim celem i moim światłem w mroku. Gdy myślę o tych potworach, czuję, jak krew pulsuje mi w skroniach. Z każdą chwilą, z każdym oddechem z ostrzem w piersi, przekształciłam się w kogoś, kim nigdy nie chciałam być — w wojowniczkę. Nie chciałam już być ofiarą; pragnęłam być siłą, która ich zniszczy.

Moje ciało, które kiedyś nosiło ślady ich brutalności, teraz staje się moją bronią i tarczą. Widzę siebie w bieli, nie jako symbol niewinności, ale jako zapowiedź ich zguby. W mojej wyobraźni powstaje obraz: ciemna noc, blask bieli, ich przerażone twarze, kiedy zrozumieją, że ich czas właśnie nadszedł.

Z każdym dniem staję się silniejsza, a wspomnienia zamieniają się w motywację. Nienawiść, która kiedyś mnie paraliżowała, teraz napędza mnie do działania. Ale w tej ciemności rodzi się także lęk. Lęk przed tym, że mogę stracić siebie w tej walce. Czasami zastanawiam się, czy zemsta wypełni pustkę, czy może tylko pogłębi ból. Jednak myśl o ich strachu, o ich końcu, nadaje mi pewności. Wiem, że nie mogę się cofnąć. Nie mogę być już tą samą osobą, która wpadła w ich sidła.

Jestem kobietą w bieli, a mój czas nadszedł. To ja będę ich końcem.

____
Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top