Rozdział czterdziesty czwarty - list

Dallas Allen

Do kurwy nędzy!

Uderzam z podwójną siłą w worek treningowy, raniąc sobie przy tym dłonie.

Do chuja!

Jak to możliwe, że Sara Moore przetrwała nasz atak? Mam wrażenie, że los zakpił z każdego z nas z osobna. Córka Valeriana Rossa spędzała samotnie wieczór w barze? Bez ochrony? Ta dziewczyna sama sprowadziła na siebie kłopoty, okłamując mnie na temat swoich danych osobowych. Gdyby z jej pieprzonych ust padło słowo: „Ross", prawdopodobnie wycofałbym się. Choć nie jestem pewien, czy w tamtym momencie, połączyłbym kropki. Nikt nigdy nie słyszał o drugiej córce Rossa, a to nazwisko nosi co najmniej kilka tysięcy osób na świecie.

Ja pierdolę!

Czyżby ktoś zesłał tą dziewczynę do tego pieprzonego baru w formie karmy i kary? Z nią nic nie było proste. Zachowywała się dokładnie tak, jakby wiedziała, że błaganie nas o litość, zwiększy jedynie nasze pragnienie i rządzę posiadania. A kiedy zdecydowała się walczyć, złożyła nam obietnicę, która brzmiała jak bajka. Wtedy jej słowa brzmiały na żart. Wszyscy wiedzieliśmy, że ta noc jest jej ostatnią, a mimo to ta kobieta przetrwała.

Nie potrafię przywołać pamięcią momentu, w którym popełniłem błąd, podczas wbijania jej ostrza w klatkę piersiową. Użyłem za mało siły? Ominąłem płuca i serce? A może ostrze zatrzymało się na żebrach?

To ja spierdoliłem robotę, więc przypieczętowałem los każdego z nas. Kurwa jego jebana mać! Uderzam w worek treningowy z wściekłością, jakbym chciał zlinczować Valerie Ross. Jakim cudem przeżyła!? Nie potrafię logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Jej ciało przetrwało nasz atak. Była słaba, bez siły do walki. Pogodziła się ze swoim losem, a potem...A POTEM PRZEŻYŁA!? To nie może być prawda...Nasza ostatnia ofiara, stała się naszym prywatnym katem, szukającym sprawiedliwości dla każdej z kobiet, które zasnęły snem wiecznym.

Popierdolona anielica zemsty.

Titus od samego początku miał rację. Jego intuicja już dawno krzyczała, że Sara Moore żyje. Nie mam pojęcia, skąd to wiedział. Być może przeczuwał, że osoba, która uderza w nas raz za razem, trzyma w sobie ogromny ból. Gdybym tylko go posłuchał...Być może nie byłoby za późno, aby uciszyć DUCHA.

Hayes wiedział, kim jest DUCH. Widział go na własne oczy, a chwilę po wizycie w Ross Enterprise, zginął. Ta sytuacja pokazuje, że Valerie Ross nie cofnie się przed niczym, aby dopiąć swego. O'Connor wznowił śledztwo i mogę założyć się o odcięcie własnego fiuta, że ma na nas wystarczające dowody, aby skazać nas na potrójne dożywocie.

Już rozumiem, dlaczego sprawa Chasea Lauera nie stanowiła dla niego żadnej wartości. Dlaczego miałby zajmować się rodziną, która od wieków zajmuje się nielegalnym biznesem, jeśli może zyskać sławę, aresztując osoby odpowiedzialne za masowe gwałty i morderstwa?

Z kolei Chase Lauer to kłamliwy sukinsyn, który pożałuje wszystkich swoich decyzji. Od samego początku wiedział, kim jest DUCH. Ten skurwiel całował ją na balu maskowym, chroniąc ją przed ujawnieniem. Titus znowu miał rację. Wiedział, że blondynka w objęciach Lauera to DUCH. Czuł to. Mówił nam o tym, a mimo wierzyłem w Chasea i jego prawdomówność. Nie mam pojęcia dlaczego, chciałem mu wierzyć. Być może dlatego, że pracował dla mnie od lat i nigdy nie postąpił źle i podejrzanie.

Najwidoczniej długie nogi Valerie Ross pchnęły go w serię zawiłych kłamstw i manipulacji. Tym razem pomyślał fiutem, a nie łbem, dlatego poniesie konsekwencje.

- TY! – wściekły głos Hugo rozbrzmiewa za moimi plecami. Kurwa mać. Naprawdę? Gdzie jego lojalność? – Ty chory skurwielu! – mężczyzna dopada do mnie w przeciągu jednego mrugnięcia okiem. – To prawda!? – chwyta mnie za przepoconą koszulkę, a następnie z impetem uderza mną o matę ringu. – Zgwałciłeś i zamordowałeś moją kobietę!? MOJĄ KOBIETĘ!? Moją piękną, uroczą i wrażliwą Susan!?

- To nie jest prawda. – rzucam, udając niedowierzanie. – Kto ci naopowiadał takich głupstw!

- Zamordowałeś miłość mojego życia!? – jego dłoń zderza się z moją szczęką. Kurwa mać! To boli. Wypluwam krew, która zbiera się w moich ustach. – Zapłacisz mi za to!

- Ktoś tobą manipuluje! – blokuję kolejny cios Hugo, wymierzony w moją twarz. – Nigdy nie ruszyłbym kobiety mojego przyjaciela! To kolejna zagrywka DUCHA, który próbuje zniszczyć mi życie.

- Dlaczego? – prycha. – Próbowałeś zamordować DUCHA, tak samo jak moją Sarę?

- Nie! Nigdy nikogo nie zamordowałem.

- Jakoś ci nie wierzę. – wypowiada z goryczą, po czym wstaje, co pozwala mi zaczerpnąć świeżego powietrza. Kiedy unoszę się do pozycji siedzącej, dostrzegam Hugo stojącego przy ścianie ringu. – Dostałem interesujący list. Pozwól, że ci go przeczytam, choć obawiam się, że do kutasa napłynie ci krew.

Droga Valerie, Droga Susan, Hugo.

To była zwyczajna noc, spokojna i piękna. Moja głowa była pełna myśli. Powinnam przejąć firmę ojca, czy pozostać w ukryciu, aby Amanda nigdy nie dowiedziała się, że ma przyrodnią siostrę? Tak bardzo chciałam odmówić.

Wtedy zobaczyłam mężczyznę. Wysokiego, przystojnego i dobrze ubranego. Wiedziałam, że jest bogaty. Doskonale pamiętam jego zegarek, sygnet i ten dobrze skrojony garnitur, a nazywał się „Dallas Allen". Mój instynkt samozachowawczy kazał mi skłamać. Dla niego wciąż jestem Sarą Moore. Doskonale pamiętam, kiedy mnie okrążyli. Wyczuwałam ich prężne penisy przy swoim ciele. Okrążyli mnie, jak lwy swoją ofiarę. Zemdlałam.

Kiedy odzyskałam świadomość, zobaczyłam przed sobą pięciu, nagich mężczyzn. Ja również byłam naga. Ona również była naga i przywiązana do tego samego ustrojstwa, przypominającego krzyż. Ta druga, miała włosy koloru żywego ognia. Była drobna, piękna i tak bardzo się bała. Miała na imię Susan.

Wiedziałam, że jeśli zacznę błagać o litość, przegram tą walkę. Dallas pragnął słyszeć nasze prośby. Każdy z nich był podniecony do granic możliwości. Zniewolone kobiety w ich tajemnym pokoju stanowiły dla nich trofea. Kiedy ja milczałam, Susan prosiła, aby nikt nie robił jej krzywdy. Wtedy się zaczęło. Poprosiłam Sarę, aby się uspokoiła. Wiedziałam, że powinna milczeć i nie reagować, ale było już za późno. Nasz koszmar się rozpoczął.

Rzucono nas na ziemię. Chwyciłam jej dłoń, kiedy ich penisy siłą wdarły się do naszego wnętrza. Jak można opisać to, co czułyśmy? Strach, wstyd, ból – to wszystko mieszało się w moim umyśle. I te krzyki... krzyki, które wciąż dźwięczą w mojej głowie, jak echo przeszłości, które nie chce zniknąć. Miałam tylko Susan, a ona miała mnie. W tych najciemniejszych chwilach, kiedy oprawcy przyszli, aby nas skrzywdzić, jedyną rzeczą, którą mogłyśmy zrobić, było trzymanie się nawzajem, szepcząc słowa otuchy. Chciałam być dla niej wsparciem, ale w głębi duszy wiedziałam, że nie mogę jej uratować.

Nasze dusze zostały rozerwane na drobne kawałki, a ciała ograbiono z dobroci. Ten koszmar trwał i trwał. Mam wrażenie, że leżałyśmy na tej podłodze godzinami w różnych pozycjach, ale wciąż obok siebie. Ich penisy raz po raz wdzierały się w nasze łono, usta i między piersi. To bolało. Pamiętam każdą naszą łzę.

Susan była silna. Chciała przetrwać.

Musiałam o nas walczyć, ale poniosłam klęskę.

Ja przetrwałam. Obudziłam się nad rzeką Potomak z ostrzem wbitym w klatkę piersiową. Taki sam los spotkał Susan, lecz ona nie otworzyła swoich pięknych oczu. Pozostaje tylko w naszych wspomnieniach, a jej ciało trafiło do drewnianej trumny.

Ona odeszła, a ja zostałam. Przeżyłam, ale z jaką ceną? Jej śmierć wisi nade mną jak klątwa. Złość i bezsilność rozrywają mnie od środka. Dlaczego to się stało? Dlaczego ja? Dlaczego ona? Próbuję zrozumieć, ale odpowiedzi wciąż umykają. Wiem, że nie mogę cofnąć czasu, nie mogę zmienić tego, co się wydarzyło, ale wciąż czuję, że muszę to wykrzyczeć. Muszę, aby świat wiedział, co się stało, aby nie zapomniano o Susan, o jej pięknie, o jej duszy.

Nie wiem, czy kiedykolwiek uda mi się odnaleźć spokój. Codziennie zmagam się z tymi wspomnieniami, które nie dają mi żyć w pełni. Ale pisząc do Ciebie, czuję, że dzielę się częścią siebie, a może to pierwszy krok ku uzdrowieniu. Chcę, abyś wiedział, że nie jestem tylko ofiarą tej nocy. Jestem kimś więcej, kimś, kto wciąż walczy, kto pragnie sprawiedliwości dla Susan i dla pozostałych kobiet, które przegrały walkę o własne życie. Było ich dwadzieścia dwie.

Hugo, przepraszam.

Nie zdołałam uratować twojej kobiety, ale zrobię wszystko, aby zapewnić spokój jej duszy.

Dallas Allen, Gordon Woods, Titus Howee, Jonas Connolly oraz Corey Walton. To są nazwiska tych, którzy nas skrzywdzili.

Pamiętasz dzień, w którym spotkałeś kobietę nad grobem Susan? To byłam ja. Nie pojawiałam się tam przypadkiem. Nie odwiedzałam swojej babci, lecz przyszłam porozmawiać z Susan. Chciałam ją przeprosić za to, że nie zdołałam jej uratować. Wiem, że ją kochałeś, dlatego pozostawiam w twoich rękach moje wspomnienia. Susan chciałaby, abyś znał prawdę.

Wybacz mi,

Valerie Ross,

Prywatny kat Dallasa Allena

- Spójrz na nią, kurwa! – warczy Hugo, kiedy unosi na wysokość mojego wzroku zdjęcie Susan Horn, które zostało dołączone do listu. Doskonale pamiętam tą kobietę. Kiedy Hugo przyprowadził ją na jedną z imprez, wiedziałem, że muszę ją mieć. I miałem. Mimowolnie się uśmiecham, a wtedy Hugo wymierza mi mocne kopnięcie w brodę, a po niespełna sekundzie, dopada do mnie. – Zamordowałeś moją kobietę! Zgwałciłeś ją, upokorzyłeś i zakończyłeś jej życie, a potem pocieszałeś mnie po jej śmierci!? – parska śmiechem z goryczą. – Pierdol się. I wiesz, co? – jego uśmiech wygląda przerażająco, a bicie mojego serca przyśpiesza. – Szach mat. – wtedy widzę jedynie ostrze noża, które zmierza w kierunku mojej klatki piersiowej. 

_____
Niczego nie obiecuję, ale zabieram się do pisania następnego rozdziału. Jeśli uda mi się go napisać,to dodam go jeszcze dzisiaj 😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top