„Profesjonalizm." 《?》

【822】✓04.10.20

Z pewnością jej lekko rozdziabiony pysk nie wyglądał zbyt profesjonalnie, a okulary w pozłacanych, pozawijanych w spirale oprawkach, zsunięte na nozdrza nie dodawały jej ani trochę majestatyczności, co wynikałoby z jej imienia.

Miała przyjąć tą nierozgarniętą grupę podejrzanie wyglądających smoków? Sama? Bez jakiejkolwiek ochrony?

Jej wzrok szaro-różowych tęczówek szybko przeleciał po jednym z stojących przed nią postaci; najwidoczniej była to jakaś hybryda, a piaskowo żółte łuski w połączeniu z kompletnie czarnymi wskazywały, że był to Piasko-Nocoskrzydły.
Nietypowy widok jak na Las Deszczowy, a szczególnie salę tronową.

Kiedy zorientowała się, że jej spojrzenie tylko delikatnie musnęło pozostałą część zebranych, a mózg ledwie zarejestrował dwa identyczne, małe i dość młode Morskoskrzydłe, fioletową Lodoskrzydłą oraz ciemnego Deszczoskrzydłego bez jednej nogi i znów powróciła do bezceremonialnego wlepiania oczu skrytych za oprawkami w hybrydę, po jej łuskach przebiegła nieopanowana fala paru zaróżowionych kolorów. Poprawiła więc szybko okulary -może w geście nerwowym, może nie-, przełknęła ślinę, aby szybko zamknąć otwarty jak dotąd pysk i zwróciła łeb w stronę towarzyszącej jej Deszczoskrzydłej. Ta nie spojrzała w jej wyraźnie wyrażające pewne wahanie i bojaźń oczy, ale najpewniej nawet nie musiała.

Przyjmie Was moja sekretarka i doradczyni, Majestatyczna. Sama bym to zrobiła, jednak mój grafik nie pozwala na wciśnięcie tu Waszej wizyty, a jak widzę —Spojrzała dość wymownie na dziwną gromadę.— potrzebujecie jej od zaraz.

Królowa zwróciła pysk do Majestatycznej, a jej mądre, pełne powagi i wyrafinowanej perfekcji oczy dały jej jasno do zrozumienia, że ma spotkanie przeprowadzić szybko i bez szwanku, tak aby nieproszeni goście jak najprędzej opuścili Las Deszczowy i jej królestwo. Nie była tym zdziwiona, wyglądali na agresorów i zresztą się tak zachowywali. Niepokoiła ją myśl o zostaniu tutaj sam na sam z nieznajomą grupą niebezpiecznych smoków, jednak rozkaz jej królowej był peremptoryczny. Nie śmiała mu się sprzeciwić, w końcu jej hubrystyczna, tak bardzo łaknąca wszelkiej doskonałości dusza podziwiała jej pełną wdzięku i opanowania królową, siedzącą w jakże dostojnej pozie.

Yh, cokolwiek. My tylko chcemy zadać parę pytań i się wynosimy. —Odezwał się wyniośle Piasko-Nocoskrzydły, chyba specjalnie nasycając każde swoje słowo pogardą. To... To było wręcz dziwne, że jego głos brzmiał tak... Całkowicie zwyczajnie, nawet trochę przyjemnie dla ucha. Majestatyczna spodziewałaby się po takiej postawie i groźnym wyglądzie czegoś bardziej złowrogiego.

Deszczoskrzydła towarzyszka zmrużyła oczy, wyraźnie próbując pochamować jakąś docinkę, która cisnęła jej się na język.

Majestatyczna, zajmij się proszę gośćmi. A ja...-

Smoczyca natychmiastowo spojrzała na trzymany przez siebie z wielką delikatnością zwój wiedząc, że teraz czas na jej zadanie.

Mam zapisane, że za chwilę powinnaś spotkać się z Kokosem aby pomóc mu ustalić jego obowiązki odnośnie codziennego zbierania owoców. A w liście do zrobienia mam zaznaczone pilne odwiedziny Winorośla w sprawie... —Przyjrzała się bliżej napisom na zwoju, znajdującym się przy imieniu jej brata i westchnęła.— W sprawie jego trunków. Persumuję, iż za parę machnięć skrzydeł zgłosi się też do Ciebie Namorzyn w sprawie tych trujących kwiatów, ale to tylko moje domysły. To wszystko, królowo Glorio. —Spojrzała w oczy swojej królowej, która delikatnie pokiwała głową. Ten majestat, ta dostojność, która od niej biła, profesjonalizm... Majestatyczna wiedziała, że gdyby sama została upragnioną królową, nigdy nie dałaby rady wyrobić sobie takiego autorytetu wśród własnego plemienia. A co dopiero wprowadzić takie reformy i wydzielać wokół siebie taką... Niesamowitą aurę.

Kątem oka zauważyła, jak Lodoskrzydła macha jednym ze swoich dwóch długich, najeżonych przeraźliwie ostrymi kolcami ogonów i trafia nim w nasadę jednego z rogów hybrydy, który obruszony syknął coś i warknął, prawie uderzając ją swoją łapą.
Dla Majestatycznej niewyobrażalna była taka walka bez powodu, tym bardziej używając tych niesamowitych ogonów smoków lodu, które w końcu posiadały tak dużo tych kolców, że stały się one jedną z ich głównych broni. Ona jedyne co mogła w sobie uznać za w miarę ostrego były jej zakręcone na końcu w spirale rogi, które chwalono za ich nietypowy kształt, piękny złotawy pobłysk i symetryczność. Wielu z jej adoratorów wymieniało je jako jedne z jej najlepszych atutów i walorów, i chociaż bardzo doceniała ich komplementy dotyczące jej wyglądu, to nie było to na czym się skupiała w takich krótkotrwałych znajomościach.

Spokój! Chaos, głupia jaszczurko, weź Ostronosa i Cytrynę i wyjdźcie na najbliższą platformę lądowniczą, tam czeka na was Szklarnik. Ja się tym wszystkim zajmę, bo przy was co najwyżej to mogę tylko poskleiać wszystkim wokół pyski. —Syknął Deszczoskrzydły nieposiadający tylniej nogi i rozwijając jedno z swoich szaro-ognistopomarańczowych skrzydeł odgonił Lodoskrzydłą i dwa identyczne Morskoskrzydłe do wyjścia. Śmiechy i chichoty wkrótce opuściły komnatę stworzoną z trwałych pnączy i kwiatów sprawiając, iż stała się ona przerażająco cicha, nawet pomimo odległych odgłosów codziennego życia innych Deszczoskrzydłych. Niedługo potem i głośne przekleństwa rzucane pod adresem pozostałych w pomieszczeniu smoków ucichły, więc najwidoczniej trójka smoków musiała opuścić most prowadzący do reszty kompleksu Królestwa Lasu Deszczowego.

Główny koordynator całej paczki -jak przynajmniej o Czaszku myślała Majestatyczna- po chwili odwrócił się do hybrydy, który jednak uprzedził jego słowa, które już miały wylecieć z lekko otwartego pyska.

Nawet nie próbuj mnie stąd wyganiać. Zostaję.

Drugi wzruszył ramionami, a jego kryza zadrżała.

__________
Kek, chyba zapomniałam to tu wkleić. Napisane już trochę dawno. Nie wiem co dać w tym opisie, straciłam motywację na tworzenie czegokolwiek na Watt. Całkiem mi się podoba, ale to nie angst, więc mogło być lepiej. Tym bardziej, że to nie ma w ogóle treści i nie jest ciekawe. Ale trudno, kehh.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top