miss you × 4

   Calum zaciskał pięści, starając się ignorować cholerną chęć odurzenia się czymkolwiek.
To wszystko nie było dla niego łatwe.
Narkotyki kosztowały i nie były to małe sumy, a on był chłopcem, który uciekł od rodziny, nie skończył szkoły i był zależny od swoich dostawców. A to, jak zarabiał za każdym razem sprawiało, że nienawidził siebie samego jeszcze bardziej.
Czasami miał ochotę schować się przed całym światem, uciec. Ale nie miał nikogo, niczego.
Tylko pokruszone kawałki siebie samego.
Lubił Luke'a, naprawdę.
Ale bał się, że on też go znienawidzi gdy dowie się o tym wszystkim. Gdy go pozna, a on odważy się przestać kłamać i udawać.
Współczuł mu. Wiedział, że osoba o której cały czas mówił była dla niego ważna. Najważniejsza.
On też miał kiedyś taką osobę.
Doskonale pamiętał, nienawidził tego jak wspomnienia odcisnęły na nim swoje krwawe piętno. Miał wrażenie, że był naznaczony  wielkim "nikt" na czele.
Chciał tylko drugiej szansy od życia. Nie wiedział, gdzie popełnił ten największy błąd w swoim życiu.
Chociaż był pewien, że zaczęło się na tym, że kochał.
Podobnie jak Luke.
Czasami oboje marzyli o utracie pamięci.
Tyle, że ich stare blizny nadal by pozostały a ich czarne serca nadal biły by jedynie dla kogoś, kto już zawsze pozostawał poza ich limitem.
Calum nienawidził miejsca, w którym mieszkał.
Puste cztery ściany, jedynie stara kanapa i zepsuta lodówka.
I mały, czarny zeszycik, w którym trzymał małe woreczki z prochami.
Czuł do siebie jedynie wstręt, wciągając kolejną działkę.
Nie umiał sobie z tym poradzić i był słaby, to sprawiało, że był nikim. Nie umiał walczyć samotnie.
Bo życie jest wojną.
Przegrywasz, wygrywasz, po drodze jest pełno ofiar, czasami twoje serce ląduje na stercie martwych.
Ale chodzi przede wszystkim, że nie możesz sobie poradzić ze swoimi wrogami, kiedy nawet nie wiesz, kim on jest. Wojna to kłamstwa, manipulacje, dążenie po trupach do celu. A naszymi wrogami są nasze demony.
Nie poradzisz sobie z nimi sam.
Masz dwie opcje.
Albo walczysz albo umierasz.
Oh, zapomnij o tym drugim.
Wystarczy, że będziesz walczył do śmierci. Ona jest twoją nagrodą.
Więc to nic złego, że on lubi znikać dla siebie samego.  Na chwilę znika z pola bitwy, ale nie na tyle daleko, by pociski go nie dosięgnęły.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top