ROZDZIAŁ 7
Z powodu tego, że wstajesz wcześnie rano udałaś się do sklepu, aby kupić małemu coś do jedzenia oraz ubrania. Dzięki Kakashi'emu ty jak i Obito dostaliście odpowiednią sumę pieniędzy, aby przetrwać pierwszy miesiąc. Wiadome było, że nikt do pracy was nie przyjmie dlatego szarowłosy obiecał, że waszym źródłem utrzymania będą tylko misje rangi S i to te najgorsze i najtrudniejsze, do których idealnie będziecie się nadawali. Odpowiadało wam to w stu procentach, gdyż dzięki tej pracy emocje kumulowane w środku z powodu pobytu w znienawidzonej akademii lub przez nienawistne spojrzenia ludzi będą w jakiś sposób odreagowywane. Zabijanie było dla ciebie najlepszym sposobem na nudę jak i na pozbycie się złych uczuć.
Nie za bardzo uśmiechało cię się wydawać pieniądze na twojego kuzynka, ale skoro dzisiaj jest uroczystość ustanowienia nowego Hokage, nie wypada, żeby przyszedł ubrany jak biedak w szczególności, że będzie z tobą. Załatwiłaś wszystko w jednym sklepie, który jako jedyny w całej wiosce był otwarty już o piątej rano. Właściciel traktował cię jak każdego klienta, więc zakupy nie sprawiły - w odróżnieniu od innych obiektów handlowych - żadnego problemu.
Po powrocie do domu chłopak nadal spał w tym miejscu co zasnął wczoraj wieczorem. Kanapa nie była może za wygodna, ale jak się upierał to nie będziesz go zmuszać. Byłaś ciekawa, gdzie się podzieje, gdy do mieszkania wprowadzi się Obito. Przecież nie będziesz kazać dziecku spać na nie wygodnym posłaniu, ale nie zależało ci tak bardzo, żeby kupić trzecie łóżko. Bez przesady, niech się cieszy, że pozwoliłaś mu tu mieszkać. Przez pewien czas, oczywiście.
- Wstawaj mały! - ubrania, które mu kupiłaś znalazły się na nim wybudzając go z płytkiego snu
- Dzień dobry pani - cichutko szepnął - To dla mnie? - palcami przejechał po materiale nowej bluzki
- Tak - spojrzałaś na niego - Ile razy mam mówić, żebyś zwracał się do mnie po imieniu?!
- Przepraszam - rozwinął zawiniętą bluzkę, a na jej widok oczy zaszły mu łzami - Dziękuję, nikt jeszcze w życiu niczego mi nie podarował. Rodzice nie przejmowali się mną za bardzo już od narodzin, dziękuję [Imię] - uśmiechnął się poprzez łzy
Również odwzajemniłaś uśmiech słysząc jak ktoś od wielu lat ponownie ci dziękuje. Było to naprawdę wspaniałe uczucie. Podczas pobytu poza wioską przebywałaś z przeróżnymi ludźmi, którzy zazwyczaj byli zwykłymi mordercami, złodziejami lub gwałcicielami. Trzeba było wiecznie mieć się na baczności, by nie stracić życia jak i cnoty. Każdy traktował drugiego człowieka jak przedmiot, który po wykorzystaniu można sprzedać. Przebywałaś zawsze tam gdzie egzystowała zimna atmosfera, by móc wtopić się w tłum, dzięki czemu nigdy nie zostałaś złapana przez ninja z Konohy. Teraz słysząc tak miłe i ciepłe słowa przypomniały ci się lata spędzone z rodzicami kiedy to zawsze uczyli, że należy dziękować za każdy podarek.
- Jak się ubierzesz to mi się pokaż, a ja zrobię coś do jedzenia - skierowałaś do kuchni mając cały czas w pamięci jego uśmiech
****
O dziwo Obito był punktualnie o umówionej porze przy Ichiraku Ramen. Podeszłaś do niego razem z Mamoru, który wyglądał naprawdę przeuroczo w nowych ubraniach.
- Kto to jest?
- Mamoru, mój kuzyn - odpowiedziałaś z obojętnością patrząc jak tłum ludzi kieruje się w odpowiednie miejsce
- Hej, Mamoru-chan - mężczyzna kucnął obok dziecka - Jestem Obito - szeroko się uśmiechając pogłaskał go po włosach - Skąd go masz? - zapytał przez co chłopak skrył się za twoją nogą mocno ją przytulając
- Baka! Nie strasz mi dziecka!
- O kiedy ty lubisz dzieci!?
- Nie lubię, ale jego życie stało się piekłem przeze mnie oraz to moja jedyna rodzina
- A jego rodzice?
- Nie chce ich znać, opowiem ci potem o co chodzi, a teraz chodźmy - wzięłaś Mamoru za rączkę i szybko ruszyłaś z nim przed główny budynek w wiosce
Z dołu nie było widać za dużo, ale dostrzegłaś jak Tsunade-sama przekazuje Kakashi'emu strój Hokage wraz z towarzyszącą jej starszyzną. Nie wiadomo dlaczego akurat teraz przypomniały cię się czasy, gdy wraz z Obito, Hatake i Rin bawiłaś się w przeróżne gry na placu zabaw. Wszyscy byli tacy mali i w zupełności nie przejmowali się przyszłym życiem, które mocno napsuło krwi innym. Nikt nie spodziewał się, że jedna z nich tak wcześnie umrze, przez co kolejna między innymi rozpęta wojnę. Stanowisko Hokage będzie przejęte przez kolejnego członka drużyny, który będzie przyjaźnić się z byłą, bezwzględną zabójczynią.
Pomimo tych beztroskich lat prawie każdemu z was zaszkodziła śmierć bliskiej osoby. Ta jedna sytuacja potrafiła z dzieci stworzyć dorosłych ludzi. Nie chciałaś, żeby to samo stało się z Yuuto oraz Mamoru. Można powiedzieć, że trochę polubiłaś te dzieci dlatego chcesz dla nich jak najlepiej.
Po ceremonii poszłaś z Mamoru oraz Obito na spacer do pobliskiego parku. Razem z mężczyzną usiadłaś na ławce pozwalając wcześniej kuzynowi pójść pobawić się z dziećmi przy rzece. Uchiha z przejęciem wysłuchał opowieści o tym jak znalazłaś chłopca oraz o udzielonej mu pomocy. Cieszył się, że zaczęłaś zmieniać nastawienie do otaczającego cię świata. On sam nie był lepszy, ale słowa Naruto podczas wielkiej wojny zapadły mu w głęboko w pamięć. Wszystko było dobrze do czasu, gdy Mamoru przybiegł cały zapłakany.
- Co jest? - zapytałaś próbując ukryć przed Obito troskę o dziecko
- Tamci chłopcy śmiali się ze mnie, gdy opowiedziałem im dlaczego mam siniaki - odpowiedział łamiącym się głosem po czym rozpłakał na dobre wtulając się w ciebie
Nikt nie będzie tak traktować twoją rodzinę. Nie w tej wiosce, nie w tym kraju, nie na tym świecie. Momentalnie wstałaś biorąc wcześniej chłopca na ręce i pomimo sprzeciwów Obito, ruszyłaś w kierunku sprawców zajścia. Nie wiesz czym się teraz kierowałaś oraz dlaczego łzy chłopca sprawiły, że tak zareagowałaś na tą sytuację.
- Który się śmiał? - warknęłaś jednocześnie gładząc Mamoru po plecach dla uspokojenia
- On... - chłopczyk wskazał palcem zielonookiego szatyna patrzącego z bezczelnym uśmiechem na ciebie. Nim cokolwiek powiedział już obok stała matka chłopca z niezadowoloną miną
- Czego pani chce od mojego syneczka?
- Nie twoja sprawa! - odpowiedziałaś nawet na nią nie patrząc
- Mój Takeo-kun jest wspaniałym dzieckiem, nie możliwe, żeby zrobił coś złego. Jedyny kto tu może być winny to dziecko, które pani trzyma! Już na pierwszy rzut oka widać, że jakieś nienormalne i bez kultury!
- Słucham?! - obróciłaś głowę w jej stronę od razu aktywując oczy
-Przepraszam p-panią b-b-bardzo - padła ze łzami na kolana mówiąc drżącym głosem - Takeo chodź - szarpnęła syna od razu uciekając tak jak reszta dzieci
- Widzisz już po wszystkim - powiedziałaś spokojnie do Mamoru wcześniej dezaktywując oczy, by ich nie zauważył - Jakiś problem to do mnie! - uśmiechnęłaś się szeroko
- Dziękuję - odpowiedział, gdy odkładałaś go na ziemię
- Nie tak załatwia się sprawy - mruknął niezadowolony Obito podchodząc do was - W taki sposób nie wyrobisz o sobie lepszego zdania. Wiesz przecież jak szybko w tej wiosce rozchodzą się informacje!
- Ale słyszałeś co ona powiedziała?! Wszystko zwaliła na Mamoru, tak nie...
- [Imię]-chan...nawet jeśli tak powiedziała nie powinnaś reagować w ten sposób
- No dobra...przepraszam, ok?
- Jesteś głupiutka, [Imię]-chan - objął cię ramieniem i przyciągając do siebie po czym wesoło się zaśmiał ukazując rządek śnieżnobiałych zębów
- Nie rozumiem jak możesz być taki szczęśliwy po tym wszystkim
- [Imię], ja po prostu zrozumiałem swój błąd. Słowa Naruto potrafią naprawdę zmienić każdego w zupełnie inną osobę. Nie chce mieć już nic wspólnego z dawnym mną, pragnę być szczęśliwy tak jak za młodu razem z tobą
- Ze mną? - dopytałaś
- Tak, z tobą - objął cię silnymi ramionami kładąc podbródek na twoją głowę
****
- Nieźle się wkopałeś - rzekłaś wchodząc razem z Obito do biura Hokage widząc paręnaście wysokich stosów papierów
- Już wiem na co mam się przygotować - dodał Uchiha rozglądając się po gabinecie
- Nie narzekam - szarowłosy oparł łokcie na biurku podpierając przy tym głowę - Zawsze mogło być gorzej
- Hokage-sama! - do pomieszczenia wbiegła Shizune od razu podchodząc do stołu - To są raporty przyjęcia do Akademii, bardzo ważne! - położyła wysoki stos papierów na blat - A tu miesięczne wynagrodzenie dla wszystkich shinobi, jeszcze bardziej ważne - rzekła kładąc taki sam stos obok, po czym opuściła pokój tak szybko jak do niego weszła
- Nooo - uśmiechnęłaś się - Widzę, że masz dużo pracy - twoja dłoń spoczęła na ramieniu Obito - To my nie przeszkadzamy, nie?
- Może pójdziemy sobie na ramen, a potem na łyk sake - odwzajemnił uśmiech - Same przyjemności! - na co Kakashi walnął głową w biurko jęcząc z niezadowolenia
- To pa! - pomachaliście mu na pożegnanie, a po zamknięciu drzwi głośno się zaśmiałaś z sytuacji szarowłosego.
- [Imię]-chan, uwielbiam na ciebie patrzeć, gdy się uśmiechasz
Te słowa jakoś tak same wyszły z ust Obito. Uchiha sam nawet nie wiedział dlaczego to teraz powiedział. Może czuł, że w ten sposób będziesz to częściej robić. On rzeczywiście uwielbiał patrzeć na twoją szczęśliwą buzię w szczególności, gdy byłaś przy nim, dlatego jako Tobi zawsze cię rozśmieszał w każdy możliwy sposób, aby jeszcze raz zobaczyć to wspaniałe zjawisko.
Gdy cię poznał pierwszy raz od razu zaplusowałaś u niego właśnie uśmiechem. W tym byłaś lepsza od Rin. Uchiha nienawidził patrzeć jak płaczesz. Twoje łzy raniły go oraz sprawiały, że czuł się winny. Zaskoczyły cię te słowa, ale cieszyłaś się, że wypowiedział coś takiego. Twoja nadzieja odwzajemnienia uczuć wzrosła pomimo, że słowa nie były jakoś specjalnie znaczące jeśli chodzi o tę sprawę.
- Naprawdę? Dlaczego?
- Nie wiem, tak po prostu - spojrzał ci głęboko w oczy próbując wyczytać z nich jakiejkolwiek emocje. Patrzyliście się tak na siebie przez dłuższy czas dopóki Mamoru nie wybudził was z transu
- Idziemy już [Imię]-chan?
- Tak - ruszyłaś w stronę wyjścia zupełnie nie mając pojęcia co myśleć o tym zajściu
- A gdzie idziemy? - dopytywał się twój kuzyn biegnąc za wami
- Zostaniesz na chwilę u naszego znajomego w mniej więcej tym samym wieku co ty
- A wy co będziecie robić?
- Pić - szczerze odrzekłaś
- Bezpośrednia jak zawsze - powiedział Obito schodząc obok was po schodach
****
- Yuuto-chan chciałbyś spędzić czas z moim kuzynem, proooszę - rzekłaś przesłodzonym głosem do chłopca
- Oczywiście, [Imię]-senpai!
- Świetnie. To jest Mamoru zajmij się nim - spojrzałaś na kuzyna - Yuuto się tobą zaopiekuje, bądź znośny
- Dobrze, [Imię] - odpowiedział po czym podszedł do trochę starszego kolegi i dopiero, gdy razem weszli do domu Obito powiedział ruszając w drogę:
- Widzę, że przyzwyczaiłaś się do nich oraz nawet martwisz się o Mamoru
- Martwię?! - na twojej twarzy pojawiło się zdziwienie
- Gdyby był ci obojętny z pewnością zostawiłabyś go samego w domu lub coś gorszego
- Może i masz rację...polubiłam go nawet jeśli znam go dwa dni
- Zmieniasz się, to dobrze. W dzieciństwie zawsze uważałem cię za osobę o dobrym sercu i wierzę, że nadal taka jesteś
- Jesteś pierwszą osobą, która mi to powiedziała, dziękuję
Obdarował cię ciepłym, szerokim uśmiechem, który zawsze sprawiał, że czułaś się podniesiona na duchu. Na miejscu byliście po paru minutach. Jako, że była niedziela w barze siedziało mnóstwo ludzi.
- [Imię] nawet nie próbuj ich straszyć, żeby znaleźć wolne miejsce - złapał cię za ramię ciągnąc lekko do tyłu
- Nawet o tym nie pomyślałam - mruknęłaś przeklinając w myślach, że przewidział twoje zamiary
- Chodź, znajdziemy inne miejsce - chwycił twoją dłoń ruszając z tobą
Przez ten cały czas trzymał ją w mocnym uścisku nie puszczając nawet na chwilę. Jakby nigdy nic rozglądał się po mieście wplatając palce pomiędzy twoje, a ty non-stop patrzyłaś na wasze splecione dłonie nie wiedząc co powiedzieć, a co dopiero pomyśleć. Nawet nie wiedziałaś czy zdaje sobie z tego sprawę. Po przyjściu na inne miejsce weszliście do środka. Obito zauważając wolne miejsce wskazał je palcem dłoni, którą trzymał twoją. Dopiero wtedy spostrzegł, że cały czas mieliście splecione je razem.
- Przepraszam - szybko puścił twoją dłoń, a na jego policzkach mogłaś zauważyć minimalny rumieniec, który jednak szybko zniknął
- Nie szkodzi - odburknęłaś w zamiarze pokazaniu mu, że ten czyn nie zrobił na tobie żadnego wrażenia
W rzeczywistości było zupełnie inaczej. Gdy cię trzymał przez twoje ciało przeszedł dziwny dreszcz emocjonalny. Czułaś się wtedy taka bezpieczna i komuś potrzebna. Gorąc jego dłoni topił zimno twoich wiecznie zimnych rąk łącząc się w jedno wspólne ciepło. Brak tej bliskości sprawiła pojawienie się uczucia smutku oraz melancholii. Byłaś bardzo ciekawa co teraz myślał białowłosy mężczyzna stojący tuż obok.
****
Niedziela nie była może najlepszym dniem żeby upić się prawie do nieprzytomności, w szczególności, że na następny dzień zaczyna się szkołę. Pomimo wiedzy na ten temat zrobiłaś po swojemu, budząc się teraz przez nastawiony budzik. Ledwo żywa spadłaś z łóżka na twardą podłogę mając nadal na sobie wczorajsze ubrania.
- Mój łeb - jęknęłaś cierpiętniczo trzymając się za niego - Mamoru przynieś wody - dodałaś leżąc twarzą do ziemi. Nikt ci nie odpowiedział dlatego powtórzyłaś prośbę tym razem głośniej
- Mamoru! Woda! - twoja pięść uderzyła w panele, gdy cisza ponownie zawitała do twoich uszu - Głupi dzieciak! - Po chwili jednak twoje oczy rozszerzyły się, gdy przypomniałaś sobie, że przecież nie wrócił z tobą do domu i prawdopodobnie nadal jest u Yuuto - Cholera! Same z nim kłopoty - wczołgałaś się na łóżko patrząc na zegar ścienny - Już ósma?! Za godzinę mam zajęcia!
Jakimś cudem twoje ciało znalazło się w łazience i w dość krótkim czasie ogarnęłaś się nie wyglądając teraz jak zombie. Po wypiciu całego zapasu wody i zjedzeniu tego co było szybko wyszłaś z domu od razu kierując się do akademii. Na szczęście spóźniłaś się tylko parę minut dzięki czemu nauczyciel nie zwrócił ci uwagi pomijając to, że złym wzrokiem odprowadzał cię do ławki. Obito czekał już na ciebie śmiejąc się po nosem z twojego niecodziennego wyglądu.
- Mówiłem, żebyś nie przesadzała - odparł
- Wal się - jęknęłaś kładąc się prawie całym ciałem na blat od razu zamykając oczy
- Dobranoc - uśmiechając się pogłaskał cię delikatnie po włosach
Po skończeniu wszystkich zajęć byłaś już bardziej przytomna dzięki lekom od pielęgniarki. Nie chciałaś ich, ale Uchiha upierał się, żebyś po nie poszła, by ogarniać co się dzieje wokół.
- Skoro Yuuto był w szkole to Mamoru został sam? - zapytałaś przyjaciela wychodząc z akademii
- Nie, wczoraj po zaniesieniu cię do domu odebrałem go i spał u mnie. Pytał się o ciebie, ale jakoś sobie poradziliśmy. Chyba mi ufa!
- A teraz gdzie jest?
- Zostawiłem go u Kakashi'ego, przy okazji wpisze Mamoru na listę mieszkańców
- Dziękuję, Obito i przepraszam za kłopot
- Nie ma sprawy, [Imię]-chan - poklepał cię po głowie - Przecież jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, musimy sobie pomagać - obdarował cię szerokim uśmiechem, jednak ty nadal miałaś w głowie słowa "najlepsi przyjaciele''.
*************************************
Witam ᵔᴥᵔ
Mam nadzieję, że nie ma żadnych głupich błędów, które często mi się wkradają i muszę czytać rozdział dziesięć razy zanim go opublikuje XD To naprawdę męczy (;¬_¬)
Życzę wam spokojnej niedzieli, bo jutro już nie będzie tak miło 😂😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top