ROZDZIAŁ 35


Minęły ponad dwa tygodnie od ceremonii ślubnej, i jak na razie wszystko toczyło się bez żadnych komplikacji. Dzisiaj, postanowiłaś spędzić dzień w domu, aby trochę go uporządkować.

Siedziałaś w swoim pokoju, przeglądając ostatnio kupione książki, na swoją nową półkę, którą zawiesiłaś niedawno na ścianie. Do pomieszczenia wszedł Obito, a chwilę po tym, usiadł obok ciebie, przypatrując się twojej pracy.

- [Imię], musimy porozmawiać - rzekł posępnym głosem, a ty poczułaś jego wzrok na sobie

- Na jaki temat? - książka, którą trzymałaś, została odłożona na łóżko, abyś w spokoju mogła z nim przeprowadzić konwersację

- Naszej przyszłość - zaczął - Wysłuchaj mnie do końca. Wiem, że już rozmawialiśmy na ten temat, ale zazwyczaj było to tak na wesoło, a nie na poważnie - westchnął, a ty byłaś coraz bardziej niespokojna - Chodzi mi o przedłużenie klanu Uchiha... - jego czarne tęczówki spotkały się z twoimi [kolor] oczami

- Znasz moją odpowiedź - wstałaś, chcąc położyć wcześniej trzymany przedmiot na zawieszoną półkę

- Ale [Imię], proszę cię - również uniósł swoje ciało podchodząc bliżej - Dobrze wiesz, że Sasuke sam nie da rady. Nawet nie wiadomo czy będzie chciał. Nie chcę, żeby ludzie zapomnieli o moim rodzie, błagam

- Nie! Nie rozumiesz tego - momentalnie odwróciłaś się do niego - Nie chce mieć dziecka!

- Dlaczego?

- A musi być jakiś powód? Po prostu nie chce. Daj mi spokój i wyjdź - ponownie wróciłaś do poprzedniej roboty

- Nie wyjdę, dopóki cię nie przekonam. Nie rozumiesz, że ja muszę przedłużyć klan?! - podniósł głos, widząc że go zlewasz, gdyż nie przerwałaś czynności, aby porozmawiać z nim w cztery oczy

- Skoro tak bardzo ci na tym zależy - ściągnęłaś obrączkę z palca - To proszę, szukaj kolejnej kandydatki na żonę - oddałaś mu złoty przedmiot, mocno wciskając go w dłoń mężczyzny

- Co ty wyprawiasz!? - patrzył raz na ciebie, a raz na obrączkę - [Imię]! Nie wygłupiaj się

- Wyprowadzam się - zaczęłaś pakować najbardziej potrzebne rzeczy - Nie będę ci niszczyć marzeń o szczęśliwej rodzinie. Znajdź kogoś, kto sprawi, że się spełnią - twój głos lekko się załamał, jednak po chwili ogarnęłaś się, nie mając zamiaru przy nim płakać

- Porozmawiajmy jeszcze raz - chciał cię przytulić, ale ty go odepchnęłaś

- Nie mamy o czym - wyszłaś z pełnym plecakiem z pomieszczenia, kierując się do przedpokoju na dole - Jak Mamoru przyjdzie, to mu wszystko wytłumacz - dodałaś ubierając buty

- I co, teraz tak sobie po prostu wyjdziesz?! Jesteśmy małżeństwem, nie możesz tak zrobić! - podszedł do ciebie, próbując cię zatrzymać - Nie rób głupot i nigdzie nie idź - spostrzegłaś w kącikach jego oczu minimalne łzy - Już nie będę cię o to pytać, będę grzeczny i miły, tylko proszę nie zostawiaj mnie - spojrzał głęboko w twoje [kolor] oczy - Błagam

- Obito, po prostu chcę, abyś był szczęśliwy, a ja tego szczęścia nie mogę ci dać - odparłaś - Dlatego puść mnie i zapomnij o tym wszystkim co razem przeszliśmy. Żyj jakbym nigdy nie istniała - otwarłaś drzwi

- Ale ty jesteś moim szczęściem! [Imię]-chan! - wyszedł za tobą na dwór

- Kiedyś to zrozumiesz - rzekłaś, patrząc smutnym wzrokiem na ziemię - Pewnego dnia jak poznasz prawdziwy powód, wtedy uznasz, że to była dobra decyzja - pobiegłaś, słysząc jego nawoływania

- Jaki powód?! - wykrzyknął, oczekując odpowiedzi, ale ty zniknęłaś z jego pola widzenia

****

Nie mając jakiegoś sensownego pomysłu, postanowiłaś pójść do Yuuto i zamieszkać u niego na parę dni, dopóki nie znajdziesz nowego mieszkania. Stojąc przed jego drzwiami, zastanawiałaś się co masz mu powiedzieć. W końcu, niepewnie zapukałaś, a po chwili chłopak otworzył ci drzwi z szerokim uśmiechem.

- [Imię]-senpai! Coś się stało? Mamoru-kun wyszedł jakieś dziesięć minut temu, jeśli o to chodzi

- Nie o to - westchnęłaś, wchodząc bez pytania do środka - Muszę u ciebie zamieszkać na parę dni, dobrze? - twój plecak został położony przy ścianie, a ty sama ruszyłaś w głąb domu, czując się jak u siebie

- No dobrze - rzekł zamykając drzwi - A dlaczego? Coś złego stało się pomiędzy tobą, a Obito?

- Tak - jęknęłaś, siadając na krześle przy stole, by chwilę po tym położyć na nim ręce i schować w nich głowę - I na pewno domyślasz się z jakiego powodu...

- Dziecka, prawda? - Yuuto usiadł naprzeciwko, jego oczy wpatrywały się w ciebie smutnym spojrzeniem, a ty jedynie pokiwałaś potakująco głową - A zna prawdziwy powód? Czy cały czas myśli, że nie chcesz mieć, bo nie masz ochoty

- Nic nie wie - spojrzałaś na niego - To źle, prawda?

- Tak. Powinnaś mu powiedzieć, wtedy na pewno by zrozumiał i nie doprowadził do takiej sytuacji. Przecież to nie twoja wina, że jesteś nosicielem - dodał próbując cię jakoś pocieszyć

- Nie chcę, żeby nasze dziecko było ślepe* - otarłaś mokre oczy, nadal mając schowaną głowę pomiędzy rękoma - Pieprzona genetyka!

- Wiesz, trochę poczytałem na temat tej choroby i jest pięćdziesiąt procent szansy, że będzie zdrowe! To naprawdę bardzo dużo

- Znasz mojego pecha - zaczęłaś narzekać - Wyobrażasz sobie ślepego Uchihe? Bo ja nie

- Jak będziesz do tego tak podchodzić, to na pewno będzie niewidome - oburknął, gdyż nienawidził rozmawiać z tobą podczas takiego stanu, jednak po chwili złagodniał, uświadamiając sobie to, że znajdujesz się teraz w bardzo trudnej sytuacji - Poukładaj to wszystko w głowie przez parę dni - wstał z krzesła podchodząc do ciebie - A potem pójdziesz do niego i wytłumaczysz, dobrze?

Uniosłaś głowę, słysząc jego przemiły głos tuż obok ucha. Ze łzami w oczach pokiwałaś potakująco głową, mocno go przytulając.

- Dziękuję, Yuuto-chan - odpowiedziałaś, nikle się uśmiechając

- Wszystko będzie dobrze, tylko uwierz w siebie. Nie powiem Obito gdzie jesteś, ani Mamoru, ale teraz muszę wyjść, ponieważ umówiłem się z kolegami i będę wieczorem

- Dobrze. Trzymaj się - twoja dłoń pogłaskała brązowookiego po włosach, a on zaśmiał się wesoło

****

Cisza panująca w domu, zupełnie cię przytłaczała, miałaś dość. Często spoglądałaś na palec, gdzie powinna znajdować się obrączka. Jedyne co ci pozostało po Obito, to pierścionek zaręczynowy oraz wspomnienia.

Pomimo próby poukładania sobie wszystkiego dobrze w głowie, to nadal twój umysł tworzył jedynie czarne scenariusze. Samotność, która towarzyszyła ci przez większość życia, ponownie do niego zawitała. To nie tak mało się skończyć.

Obito obiecał ci, że za nic w świecie cię nie opuści i to złe uczucie, już nigdy nie pojawi się w twoim życiu kolejny raz. A jednak się mylił, tak jak w wielu innych kwestiach. Oczywiście nie winiłaś go za to, ponieważ każdy popełnia błędy.

Ty razem, to ty byłaś odpowiedzialna za to co się stało. Ty i twoje przewspaniałe geny. Z każdą minutą, miałaś dość życia i przez zupełne przemęczenie tą sytuacją, nagle zrobiło ci się niedobrze. Czułaś mdłości, co zmusiło cię do pobiegnięcia w stronę łazienki.

- Świetnie - mruknęłaś sama do siebie, siedząc na wszelki wypadek obok toalety - Nie dość, że jestem w okropnym nastroju, to jeszcze złapałam jakieś choróbsko. Wspaniale

W pewnym momencie, stałaś się bardzo senna, dlatego też po upewnieniu się, że nie zwrócisz posiłku, ruszyłaś w stronę salonu. Kanapa od Yuuto może nie była zbyt wygodna, ale twoje zmęczenie było za mocne, aby pójść szukać innego legowiska.

Obudził cię dopiero brązowooki, który nieumiejętnie chciał cię przykryć kocem.

- Głodna jestem - odburknęłaś, ziewając - Robisz coś?

- Tak, [Imię] - westchnął, mając nadzieję, że pogodzisz się z Obito jak najszybciej, i nie będzie musiał się z tobą użerać. Lubił cię, ale twoje zachowanie czasami przekraczało wszelkie granice

Od razu ruszyłaś, aby spożyć jedzenie przygotowane przez chłopca. Przy stole panowała zupełna cisza, pomimo próby stworzenia przez Yuuto tematu, ty nie miałaś ochoty rozmawiać, dlatego też odpuścił sobie.

Chwilę po zjedzeniu, mdłości powróciły. Momentalnie pobiegłaś do łazienki, by po tobie znalazł się w niej przyjaciel.

- Wszystko dobrze, [Imię]? - zapytał z przejęciem w głosie - Wiesz, skoro ci nie smakowało, to mogłaś to okazać w łagodniejszy sposób. Ja dopiero się uczę gotować

- Yuuto baka! - spojrzałaś na niego - Już wcześniej miałam coś takiego. Pewnie zachorowałam

- [Imię]... albo coś innego - usiadł obok, kładąc dłoń na twoim ramieniu

- No coś ty! To choroba i nic więcej! - krzyknęłaś, nie mogąc do siebie dopuścić tej myśli

- Na wszelki wypadek idź do lekarza - ucichł, lecz po chwili dodał - Zabezpieczaliście się ostatnio?

- Yuuto! - zasłoniłaś twarz dłońmi - Nie powinno cię to obchodzić! Co wy z Mamoru macie za bzika na punkcie tego tematu!

- [Imię] - zaśmiał się - Nie ma się czego wstydzić, przecież to normalny temat

- Ale nie dla dziewięciolatka i trzynastolatka! Poza tym, my zawsze się zabez... - przerwałaś na chwilę, z powodu przypomnienia sobie waszego wybryku w gorących źródłach - O nie - załamałaś się - O NIE!! - twój głośny okrzyk rozniósł się po całym domu, a znajdujący się obok chłopak o mało nie ogłuchł

- I co teraz [Imię]? - spojrzał na ciebie, gdy wstawałaś z ziemi - Chyba nie masz zamiaru się go pozbyć!?

- To w ogóle nie jest pewne. Możliwe, że to zwykły zbieg okoliczności czy coś - mruknęłaś pod nosem - Pójdę do apteki po test i się upewnię - wzruszyłaś ramionami - Ale do żadnego lekarza nie idę

- Ale dlaczego? Powinnaś, test nie zawsze ci dobrze pokaże - ruszył za tobą do pokoju

- Daj mi już spokój i najlepiej ty idź po ten test. W dodatku minęły trzy tygodnie, więc na pewno dobrze pokaże - zamknęłaś przed jego nosem drzwi od pokoju, kończąc tym konwersację

****

- [Imię]! - do twoich uszu doszedł lekko zdenerwowany głos Yuuto, który właśnie wchodził do domu

- Co znowu? - uniosłaś głowę leżącą wcześniej na stole, na którym był nadal nietknięty posiłek

- Nigdy więcej nie idę po żaden test ciążowy! - chłopak położył rzecz na blacie, na co zaśmiałaś się pod nosem - Farmaceutka, która mi to sprzedała zna mnie i patrzyła na mnie jakbym kogoś zabił

- Yhm - mruknęłaś nie zwracając już większej uwagi na przyjaciela, a na opakowanie, które zaczęłaś otwierać

W ciszy wstając od stołu, twoje ciało ruszyło w kierunku łazienki, a ty przez całą drogę dokładnie czytałaś instrukcję, pomimo tego, iż wcześniej miałaś już z nią do czynienia. Po jakiś paru minutach wyszłaś z łazienki non-stop patrząc na test, aby zobaczyć jaki wyjdzie wynik.

- I jak? - chłopak spojrzał na ciebie, podczas sprzątania po śniadaniu - Miałem racje?

- Nie wiem jeszcze, trzeba poczekać trochę zanim się pojawi

Odłożyłaś na stół niszczyciela przyszłości, aby trochę odsapnąć. Nalana woda do twojej szklanki przez Yuuto została wypita, a ty odchylając głowę do tyłu, zamknęłaś oczy, aby zapomnieć na chwilę o tym wszystkim. Po paru minutach siedzenia w ciszy, doszedł cię wesoły głos chłopaka.

- Gratuluję [Imię]!

- Mam nadzieję, że gratulujesz mi niezdania testu - spojrzałaś na niego, widząc jak trzyma w dłoni twój test ciążowy i szeroko się uśmiecha

- Zdałaś! - podbiegł do ciebie, po czym mocno cię przytulił - [Imię] jestem taki szczęśliwy! Będę ci codziennie pomagać! Idź do lekarza, aby twoja ciąża przebiegła prawidłowo, bez żadnych problemów

- Nigdzie nie idę! Zrobię jeszcze raz test, pewnie to jest błąd- wstałaś z siedzenia chcąc pójść do apteki

- [Imię] - zatrzymał cię - To nie pomyłka, zrozum - chwycił twoje przedramię, a ty spojrzałaś na niego swoimi [kolor] oczami - Musisz się z tym pogodzić, będziesz matką i teraz powinnaś zmienić swoje życie w zupełności. Mam powiadomić Obito?

- NIE! - krzyknęłaś od razu - Nie wolno ci! Sama mu powiem - zrobiłaś chwilę przerwy, by potem dodać cicho pod nosem - Kiedyś tam

****

Podczas, gdy myślałaś jak to wszystko odkręcić i przy okazji powiedzieć o ciąży, Obito załamany siedział cały czas w domu. Mężczyzna non-stop myślał nad tym gdzie popełnił błąd. Przecież chciał dobrze.

Już od twojego wyjścia był na skraju płaczu, nie mógł spać całą noc, gdyż jedynie ty egzystowałaś w jego myślach. Stało się to ponownie, znowu stracił bardzo bliską osobę, a on nie mógł nic zrobić. Wybiegłaś mówiąc mu, aby o wszystkim zapomniał.

Zdziwienie sprawiło, że pozostał na miejscu zamiast za tobą biec. Owszem, mógł się teraz do ciebie przeteleportować, ale to by tylko pogorszyło sprawę. Pomimo pragnienia kontaktu z tobą, nie chciał się narzucać, co spowodowałoby pogorszenie sytuacji.

Będzie wyczekiwać, dzień może dwa. W najgorszym przypadku tydzień, miesiąc lub rok. Ale będzie na ciebie czekać, nawet jeśli nie masz zamiaru wrócić. Nie podda się, przecież jesteś jego ukochaną żoną, dzięki której żyje i na nowo poznał czym jest miłość.

************************

Hejka 💗

*Gdyby ktoś był zainteresowany, to taka choroba genetyczna naprawdę istnieje. Chodzi mi o Wrodzoną ślepotę Lebera, która występuje raz na 80 000 osób. Taka ciekawostka ^^

Pozostało mi jeszcze moje zboczenie biol-chemowe i daje takie dziwne rzeczy XD

Życzę Wam miłej nocy/miłego dnia (ノ^ヮ^)ノ*:・゚✧

Pozdrawiam i do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top