ROZDZIAŁ 12


Już o początku tego dnia wiedziałaś, że coś złego się święci i to na pewno będzie dotyczyło ciebie. Był środek tygodnia, więc jak zazwyczaj budzik obudził cię o siódmej, jednak zawsze robiłaś sobie dodatkową półgodzinną drzemkę przez co Obito z Mamoru musieli siłą ściągać cię z łóżka. Tym razem było zupełnie inaczej. Chwilę po wybudzeniu do twojego okna ktoś głośno zapukał. Zainteresowana, bez zbędnego marudzenia szybko wstałaś, aby sprawdzić kogo przywiało. Siedzący na poręczy balkonowej Kakashi nie był zwyczajnym widokiem widzianym codziennie z okna, dlatego otworzyłaś je jednocześnie wpuszczając go tym ruchem do środka.

- Idziesz na misję - rzekł podając ci mały zwój - Otwórz go dopiero poza wioską - dodał bez emocjonalnie

- Sama będę? - powiedziałaś zaspanym głosem - Kiedy wyruszam?

- Najlepiej to teraz - rozejrzał się jakby miał wrażenie, że ktoś go śledzi - Tak, sama - podszedł bliżej - Słuchaj [Imię], jest to bardzo ważna misja, od jej wyniku zależą przyszłe losy wioski, rozumiesz? Pośpiesz się, a ja potem powiem Obito, że cię wysłałem

- Nie spodoba mu się to, że idę sama - mruknęłaś podchodząc do szafy, aby założyć ubranie używane podczas walki jak i treningów - Czemu idę sama skoro jest taka ważna? I dlaczego akurat ja?

- Dwie osoby to za dużo. Ktoś mógłby was od razu zauważyć - odrzekł siadając na krześle przy biurku - Masz odpowiednie zdolności do tego typu misji, dlatego wybrałem ciebie

- Rozumiem - powiedziałaś ubierając się przy szarowłosym, który na twój gest odwrócił się w odpowiednim momencie

Zwarta i gotowa wybiegłaś przez balkon w stronę bram wioski nawet nie żegnając się z Hatake. Brakowało ci tych samotnych misji, na których nie panowały żadne zasady i można było sobie na wszystko pozwolić bez obawy, że któryś z towarzyszy może zginąć. Kakashi był bardzo tajemniczy gdy przekazywał informacje na temat wyprawy. Cały czas się rozglądał jakby kogoś szukał. Ty byłaś bardzo dobra jeśli chodziło o ciche misje polegające na podpatrywaniu przeciwnika i zdobyciu jak największej liczby informacji na jego temat. Pain cenił tą umiejętność często wykorzystując ją w bardzo ważnych celach. Wiedziałaś, że bóg bólu miał do ciebie szacunek ceniąc twoją osobowość jak i profesjonalizm, jednak nigdy się do tego nie przyznał.

Będąc w bezpiecznym miejscu poza wioską rozwinęłaś zwój, który ukazał ci wszystkie potrzebne informacje dotyczące misji. Twoim celem był niejaki Hayate, zbiegły ninja od paru lat, jednak dopiero teraz przez ulepszenie swoich umiejętności zaczął zagrażać wiosce. Zabicie go rozwiąże problem.

- Ciekawe czy będzie taki łagodny jak mówi to jego imię... - mruknęłaś do samej siebie zwijając zwój, by potem schować go do kieszeni

Byłaś pewna, że Obito teraz bardzo się bulwersuje z powodu jego braku na tej misji. Bał się o ciebie, dlatego nie prędko wybaczy ten czyn Kakashi'emu, który posłał cię na tak ważną i niebezpieczną wyprawę zupełnie samą. Dlatego nie możesz zawieść i wrócić cała do domu. Do Obito.

Według zdanego raportu przez Sai'a przeciwnik znajdował się w opuszczonej wieży fabrycznej będącej za zachodnim lasem Konohy, który ciągnął się przez dobre parę kilometrów. Dotrzesz tam wieczorem jeśli nie będziesz robić żadnych przerw na odpoczynek. Twoim planem było wyszpiegowanie go w tej wieży z samego rana i zaatakować z zaskoczenia. Z powodu pośpiechu nie wzięłaś nic do jedzenia przez co trochę będziesz głodować, jednak twój organizm już nie raz był w takich warunkach, dlatego poradzisz sobie doskonale nawet i bez spożycia czegokolwiek.

****

Było dokładnie jak zakładałaś. Powaga misji nie pozwalała ci zmrużyć oka tej nocy. Tylko na parę minut przymykałaś powieki, jednak sen i tak był płytki i każdy choćby najmniejszy szelest budził cię. Tuż przed świtem zeskoczyłaś z drzewa cicho lądując na zmrożonej ziemi przez minusowe temperatury w nocy. Na zachód od Konohy zima zawsze wcześniej nawiedzała te okolice i nikt nie potrafił wyjaśnić tego dziwnego zjawiska. Dlatego nie zdziwiło cię, gdy poczułaś jak malutkie płatki śniegu spadające z nieba roztapiają się na twojej delikatnej skórze. Lubiłaś zimę, ale podczas siedzenia w domu i picia czegoś ciepłego, a nie będąc na niebezpiecznej misji polegającej na obserwowaniu przeciwnika przez nie wiadomo ile czasu.

Cicho jak na ninja przystało podbiegłaś do opuszczonej wieży, która powoli rozsypywała się w gruz, który utworzył malutkie kupki na samym dole przy wejściu. Prawdopodobnie również tak jak ty wyciszył chakrę czując, że władze Konohy na pewną się nim zajmą, gdy znajdzie się w pobliżu wioski. Na pierwszy rzut oka było widać, że fabryka jest porzucona od dobrych parunastu lat, a niegdyś sprawne sprzęty powracały do pierwotnych elementów z jakich zostały zbudowane. Przytulny znalazł sobie kącik na zamieszkanie. Wsłuchiwałaś się w każdy szum, szelest czy pisk. Zupełna cisza panowała dookoła, dzięki czemu twoje zmysły były wyostrzone przez co byłaś gotowa na każdy atak.

- Przysłali małą niedoświadczoną dziewczynkę? Konoha zaskakuje mnie coraz bardziej! - słyszałaś za sobą szaleńczy głos mężczyzny, który zaskoczył cię swoją umiejętnością znalezienia przeciwnika

- Nie jestem niedoświadczona, ani mała! - krzyknęłaś ukradkiem szukając napastnika, który sprytnie się ukrył

- Nawet nie umiesz mnie wykryć! To się nazywa brak umiejętności!

- Moją mocną stroną jest ninjutsu oraz tajijutsu! Chcesz się przekonać? Wystarczy podejść - mówiłaś ze spokojem w głosie nadal próbując go znaleźć

- Jak masz na imię? - zapytał, a jego głos dochodził już z zupełnie innego kierunku niż wcześniej

- Nie pytaj mnie o imię, skoro najpierw sam się nie przedstawisz!

- Dobrze wiesz jak się nazywam!

- Tu nie o to chodzi - zaśmiałaś się - Dobre maniery, mówi ci to coś?

- Mam nadzieję, że zabiję cię jak najszybciej, by potem zrobić to samo z twoją rodziną - szaleńczo się zaśmiał po czym usłyszałaś jak szura jakimś metalowym przedmiotem po podłożu

- Nie mam rodziny, więc się nie zabawisz! A teraz chodź tu, bo chce w końcu poczuć czyjąś krew na sobie

Tylko cisza ci odpowiedziała, jednak po tym nagle wszystkie znajdujące maszyny zaczęły pracować co zdekoncentrowało cię zupełnie, a przez ich zgrzyty spowodowane starością trudno było odróżnić poszczególne odgłosy. Ogromne zębatki obracały się dookoła ciebie, a ty wszędzie rozglądałaś się za poszukiwaniem przeciwnika.

- Już nie żyjesz - jego zimny głos zabrzmiał tuż przy twoim lewym uchu po czym wbił w ciebie swoje ostrze

- Myślisz, że jestem, aż tak beznadziejna?! - krzyknęłaś do niego stojąc do góry nogami na suficie przyczepiona za pomocą chakry, a aktywowane oczy były utkwione w mężczyźnie, przed którym właśnie znikł twój klon

- Czymkolwiek są twoje oczy, zdobędę je! - rzucił się w twoją stronę trzymając w dłoni zakrzywiony w kilku miejscach miecz

Z szaleńczym uśmiechem również ruszyłaś w jego stronę z gotowym planem w głowie. Uderzyłaś kataną w jego ostrze w odpowiednim miejscu, dzięki czemu zaczęło lecieć w innym kierunku, a ty mogłaś z całej siły kopnąć go butem w twarz, przez co odleciał na parę metrów uderzając z wielkim impetem w ścianę krusząc ją. Bezpiecznie wylądowałaś na ziemi nie tracąc go z oczu. W chwili, gdy uchylił powieki z niesamowitą szybkością zjawił się tuż obok ciebie próbując cię złapać. Tylko dzięki towarzyszącemu ci szczęściu odcięłaś mu rękę jednym zręcznym ruchem co nie zrobiło na nim żadnego wrażenia.

- To nic nie da - odpowiedział cofając się powoli do tyłu - Tylko popatrz - uniósł pozostały kawałek ręki, która zaczęła się regenerować i już po chwili wyglądała jakbyś nic przed momentem jej nie zrobiła

- To nie jest fair! Jesteś bardziej denerwujący niż Hidan! Może jeszcze powiesz, że jesteś nieśmiertelny

- Nie, ale chciałbym - rzekł sięgając dłonią do kieszeni, wyjmując z niej jakieś małe opakowanie - Pozwolisz - uniósł je go góry na co kiwnęłaś głową

Ściągnął otaczający jego szyję bandaż, pod którym kryła się ogromna dziura. Dostrzegłaś w niej małe emanujące żółtym kolorem światełko pulsujące tak samo jak serce. Hayate wyjął jakieś pigułki z pudełka i włożył je do otworu na co światło zmieniło się na fioletowe.

- Co to jest? - zaciekawiona zapytałaś nie odrywając oczu od tego dziwnego zjawiska znajdującego się w jego szyi

- Moje źródło życia - odpowiedział zawijając je z powrotem bandażem

- Dlaczego zmieniło kolor? Co dodałeś?

- Nie zadawaj tyle pytań - uśmiechnął się - Lubię być tajemniczy - poruszył palcami ręki, która jeszcze chwilę temu była pozbawiona ciała od łokcia w dół - Muszę przyznać, że jestem pod dużym wrażeniem. Jeszcze nikomu, w szczególności kobiecie nie udało się w tak krótkim czasie pozbawić mnie kończyny

- Należę do tej lepszej części ludzkości, więc to oczywiste, że tak się stało!

- Wydajesz się być fajna, szkoda, że muszę cię zabić - zaczął pstrykać palcami dziwnie się na ciebie patrząc

- Zawsze możesz się poddać, a ja z wielką przyjemnością odrąbie ci ten głupi łeb! Co ty na to? - rzekłaś do przeciwnika z kpiącym uśmieszkiem na twarzy

- Przekonajmy się kto jest lepszy! - szybkim ruchem wyjął z tylnej kieszeni paręnaście shurikenów, którymi rzucił w twoją stronę, by później wykonać na nich technikę ognia sprawiając, że stały się jeszcze bardziej niebezpieczne

Na swoją obronę uformowałaś parę odpowiednich pieczęci stylu wody, która zatrzymała broń przeciwnika gasząc przy okazji ogień. Wodna kula zatrzymała się nad ziemią, a ty sterując ją jedną dłonią rzuciłaś nią w Hayate. Po tym jak odskoczył widząc, że z każdym metrem technika robi się coraz mocniejsza z powodu twoich oczu, dłońmi utworzyłaś pieczęcie przywołania swojego zwierzaka, którym był wilk wielkości konia. Używałaś go w ostateczności, gdyż nigdy za nim nie przepadałaś tak samo jak on za tobą. Wiecznie cię obrażał oraz był zbyt agresywny jak i chamski.

- Czego chcesz, szmato?! - wydarł się na ciebie warcząc ze złości

- Mi również miło cię widzieć - odparłaś z obojętnością - Wystarczy, że pomożesz mi go zabić i możesz spadać! - twój palec wskazał Hayate stojącego przy ścianie

- Nie chce mi się. Sama sobie radź, suko - odpowiedział po czym znikł w kłębach dymu

- Takeshi! Idioto! - krzyknęłaś na cały głos przeklinając go w myślach

- Brak szczęścia czy może umiejętności? - dobiegł cię prześmiewczy głos wroga

****

Był naprawdę trudny do pokonania, a te włączone maszyny utrudniały jeszcze bardziej zlokalizowane przeciwnika, który tylko czyhał, aż popełnisz jakiś błąd decydujący o twoim życiu. Spotykałaś wielu wrogów na swojej drodze, jednak ten był zdecydowanie najbardziej irytujący oraz przebiegły. Twoja nadzieja, że wrócisz do domu umierała coraz bardziej co powodowało niszczenie pewności siebie i ochoty do dalszej walki. Chciałaś jeszcze raz zobaczyć uśmiechniętą buźkę Mamoru oraz Obito mówiącego jak bardzo uwielbia na ciebie patrzeć, gdy się uśmiechasz.

Powoli brakowało ci chakry, a rany, które mu zadawałaś non-stop się regenerowały przez co użyte na niego wszelkiego rodzaju techniki nie działały, nawet jeśli były ulepszone przez twoje oczy. Pech ci sprzyjał i to bardzo. Dowodem na to był moment, gdy Hayate z zaskoczenia kopnął cię w brzuch przez co poleciałaś w stronę ogromnych, metalowych zębatek zakleszczając pomiędzy nimi materiał twojego rękawa, zatrzymując mechanizm tuż przez zmiażdżeniem ręki. Widząc w jakie wpakował cię kłopoty szaleńczo się zaśmiał powoli zmierzając w twoim kierunku ze wwiercającym się wzrokiem w twoje dezaktywowane [kolor] oczy. To nie mogło się tak skończyć. Próbowałaś się wyrwać, ale materiał był zbyt mocny, by rozerwać się pod wpływem twojej siły. Pozostało tylko jedno rozwiązanie. Wytworzona przez organizm adrenalina spowodowała, że pociągnęłaś rękę, dzięki czemu zębatki mozolnie zaczęły się poruszać, pomalutku miażdżąc twoją kończynę. Zacisnęłaś bardzo mocno zęby powstrzymując łzy cierpienia.

Wróg widząc jak bardzo chcesz się poświęcić dla powierzonej misji zaczął biec w twoim kierunku w celu zabicia cię zanim wyswobodzisz się z żelaznego uścisku. Pragnienie wygranej tak zamroczyło jego zdrowy rozsądek, że nie zauważył momentu, gdy wyrwałaś rękę opryskując krwią wszystko dookoła, by od razu zdrową dłonią przekierować katanę w niego, przeszywając na wylot dziwne miejsce w jego szyi. Rozszerzył oczy zdając sobie z tego sprawę dopiero, gdy z ust zaczęła wypływać szkarłatna posoka spływająca w dół, tworząc małą kałuże przy jego stopach. Parę razy przekręciłaś ostrzem sprawiając, że rana lekko się powiększyła, dodatkowo obdarzając go nienawistnym spojrzeniem. Odepchnęłaś go nogą do tyłu, aby móc wyjąć katanę z jego gardła. Padł nieżywy na ziemię mając zakrwawione ubranie swoją jak i twoją krwią.

Po tym wszystkim emocje opadły tak samo jak zasób adrenaliny w żyłach, przez co zaczęłaś czuć przeogromny ból w okolicy łokcia lewej ręki. Kończyny brakowało w połowie przez co z wrażenia opadłaś na ziemię nie wierząc w to co widzisz. Pozostałość z ręki szybko została owinięta szczelnie bandażem, byś nie wykrwawiła się zanim opuścisz budynek, ale wcześniej dla większej szansy przeżycia, ogniem przypaliłaś uszkodzone ciało. Bolało niesamowicie, jednak przy życiu trzymała cię świadomość, że w końcu ktoś czeka na ciebie w domu, by przywitać cię z otwartymi ramionami. Obito prawdopodobnie zabije Kakashi'ego za to, że wysłał tylko ciebie na tak niebezpieczną misję.

Upewniając się, że mężczyzna nie żyje spaliłaś jego zwłoki pozostawiając na miejscu porozrzucane na ziemi kawałki kości jaki i resztki tkanek przylepionych do ubrania. Niemiły zapach ulatniał się ze szczątek, dlatego postanowiłaś opuścić miejsce chcąc jak najszybciej wrócić do przytulnego domu i móc otoczyć się ramionami Uchihy czując się w ten sposób bezpieczna. Na dworze zastałaś zimowy krajobraz widząc wszędzie obsypaną śniegiem trawę. Typowy widok w zachodniej części kraju Ognia o tej porze. Przeszłaś tylko parę kroków, a organizm był tak wykończony jak po pokonaniu co najmniej parudziesięciu kilometrów. Twoje ciało opadło na śnieżną szatę okrywającą podłoże plamiąc je pojedynczymi kroplami krwi kapiącymi z przesiąkniętego bandaża. Padłaś twarzą do ziemi tracąc przytomność będąc już pewna, że nigdy nie ujrzysz ponownie ukochanych osób.

********************************************************

Hejkaa! (/^▽^)/

Wena powróciła dlatego rozdział publikuje wcześniej ヾ(^∇^)

Nie było Obiciaka w tym rozdziale, ale mam nadzieję, że się spodobało °˖✧◝(⁰▿⁰)◜✧˖°

Pozdrawiam i do zobaczenia w kolejnym!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top