ROZDZIAŁ 25
Obudziło cię lekkie uderzanie czymś miękkim w twarz. Twoje zaspane powieki minimalnie się uchyliły, byś mogła od razu ujrzeć radosnego Jun'a, który prawdopodobnie chciał na poranny spacer. Spojrzałaś na wiszący na ścianie zegar wskazujący godzinę piątą trzydzieści.
- To chyba jakieś żarty - jęknęłaś zamykając oczy - Idę spać
Jednak po chwili pies zaczął piszczeć, jeszcze bardziej trącając twoją twarz łapą. Miałaś zamiar udawać, że śpisz, aby się odczepił i poszedł do śpiącego obok Obito lub do pokoju Mamoru, jednak pies nie był taki głupi jak ci się wydawało i doskonale wiedział, że udajesz.
- Obito... - rzekłaś zaspanym głosem szturchając jego ramię dłonią - Ktoś musi iść z psem - mocniej go pchnęłaś co spowodowało wybudzenie Uchihy - No idź!
- Sama idź - mruknął otwierając powoli oczy - Ciebie prosi, nie mnie - ziewnął zatykając dłonią usta - Ja idę spać, dobranoc - rzekł po czym odwrócił się w drugą stronę ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy
Z powodu tego, że Obito śpi zazwyczaj na krańcu łóżka to zmiana pozycji spowodowała, że spadł z niego robiąc przy tym mnóstwo hałasu. Gdy tylko do twoich uszu doszły przekleństwa jaki i odgłosy bólu zaczęłaś się śmiać przesuwając ciało na łóżku tak, aby z góry spojrzeć na Uchihe.
- Tak to jest jak się jest niemiłym - odparłaś z uśmiechem - Karma zawsze wraca
- I tak nie pójdę - odpowiedział masując bolącą głowę
- Naprawdę? - zeszłaś z łóżka podchodząc do opartego o biurko plecaka - Ostatnio znalazłam nową zabawkę dla psa, ale zapomniałam o niej - otwarłaś go szukając w nim odpowiedniej rzeczy - Wcześniej rozerwał pluszaka, ale chyba dam mu tego - teraz w twojej dłoni widniała zabawka Obito, którą znalazłaś w bazie Akatsuki - Fajny, prawda?
- Skąd go masz?! - oczy czarnookiego rozszerzyły się, a jego ciało wstało, aby podejść bliżej - Oddaj mi! - chciał chwycić pluszaka, byś nie dała go psu, jednak ty miałaś inne plany
- Nie! Idź z psem, a potem pogadamy - zabawka znalazła się za twoimi plecami, aby nie mógł jej dosięgnąć
- [Imię]-chan... - bliżej podszedł wyciągając do ciebie rękę - Bądź grzeczną dziewczynką i oddaj mi Tofika
- CO?! Tofik? - twój trudny do opanowania i głośny śmiech było słychać w całym pokoju - Jak kreatywnie! Teraz już wiem, że na pewno nie dam ci możliwości wybrania imienia dla dziecka - zamyśliłaś się na chwilę - W sumie i tak żadnego nie będzie, więc masz o jeden problem mniej
- Nie zmieniaj tematu! Po prostu go oddaj - zrobił błagalną minę
- I nie wierzę, że ma na imię Tofik. Coś ukrywasz! - twoje ciało cofnęło się o kolejny krok do tyłu - Dlaczego tak bardzo ci na nim zależy?
- Kiedyś dostałem go od Rin i zawsze był przy mnie, więc dlatego znalazłaś go w bazie - westchnął, a jego wzrok zszedł na podłogę
- Rozumiem i domyślam się, że zapewne nazwałeś tego pluszaka jej imieniem, prawda? - podałaś mu zabawkę kierując się na łóżko, by zająć się psem
- Nie obrażaj się, [Imię]-chan - położył sztuczną Rin na biurku, by móc do ciebie podejść i usiąść obok
- Żartujesz sobie? Mam się obrazić za coś takiego? Za kogo ty mnie masz? - pies usadowił się na twoich kolanach, by mieć lepszy dostęp do głaszczącej go dłoni - Przecież rozumiem, że nadal ci na niej zależy i nie chcesz stracić czegokolwiek z nią związanego
- Nie mów tak, jakbyś uważała, że nadal ją kocham i chce, żeby wróciła
- A tak nie jest? - wstając spojrzałaś na niego zadając mu nie za miłe pytanie, które sprawiło, że poczuł się naprawdę przygnębiony nie wiedząc, dlaczego tak mówisz
Przecież już dawno pogodził się z odejściem Rin i był pewien, że zakończył ten rozdział w życiu. Nie miał pojęcia dlaczego ty nadal uważasz, że jest inaczej. Tyle razy zapewniał cię o swoim głębokim uczuciu do ciebie. Robił co tylko chciałaś, starał się z całych sił pokazać, jak bardzo mu zależy na byciu przy twoim boku.
- I co? Nawet nie zaprzeczysz? - zapytałaś patrząc na niego z góry
- Robisz to specjalnie - złapał twoją dłoń, by móc cię przyciągnąć do siebie - Dobrze wiesz jak jest - jego ciało wtuliło się w twoje, a ty mocno przytuliłaś chłopaka, palcami gładząc go po włosach
- Wolałam się upewnić - mruknęłaś po nosem patrząc na szczeniaka, który spoglądał na was siedząc na pościeli - Ale teraz idź z psem - zaśmiałaś się cicho pod nosem
****
Od rozpoczęcia waszej misji złapania mordercy minęły trzy dni, i jak na razie nie było żadnych postępów z wiadomych tylko dla ciebie przyczyn. Pewnego dnia Kakashi oznajmił wam, że wasze zadanie jest zakończone i nie musicie już dłużej szukać przestępcy. Nie chciał nic więcej mówić na ten temat, dzięki czemu sprawa ucichła, a ty mogłaś nadal żyć jakby to się nigdy nie wydarzyło.
Następnego dnia, gdy odpoczywałaś z Obito na kanapie jedząc słodycze i wspominając śmieszne sytuacje z dzieciństwa, ktoś nagle zapukał do waszych drzwi. Uchiha z racji bycia bliżej, wstał ruszając od razu do przedpokoju. Wrócił razem z Kakashim, który wyglądał jakby nie spał przez parę nocy i nic nie jadł.
- Wszystko dobrze? - zapytałaś wstając z kanapy
- Bunko ze mną zerwała, po tym jak się oświadczyłem - odpowiedział smutno - Powiedziała, że musi to wszystko przemyśleć, że śmierć siostry dużo zniszczyła w jej życiu - westchnął głośno siadając na krześle obok - Chciałem, żeby zapomniała o tej sytuacji i była chociaż przez chwilę szczęśliwa - dodał po chwili ciszy
- No cóż - zaczęłaś patrząc na Obito, który tak jak ty nie miał pojęcia co powiedzieć - Powiedzenie, 'a nie mówiłam' byłoby zbyt nie na miejscu i oczywiste, no ale A NIE MÓWIŁAM?! Ja wiedziałam, że tak to się skończy! - rzekłaś będąc lekko zdenerwowana - Jak zwykle robisz po swojemu! Jak można po czyjejś śmierci komuś się oświadczyć? Ty to masz wyczucie - westchnęłaś głośno
- Ale Obito mówił.. - Kakashi zaczął, jednak szybko wcięłaś mu się w zdanie
- Słuchaj Obito, a daleko nie zajdziesz!
- Ejj!! - Uchiha odkrzyknął będąc oburzonym przez twoje stwierdzenie
- Ale to prawda - odpowiedziałaś uśmiechając się diabelsko
- Przyszedłem tu, abyście mnie pocieszyli! - Kakashi zwrócił wam uwagę widząc jak co chwilę dogadujecie sobie coraz to głupszymi przezwiskami
- A co z psem? Kto go teraz ma? - zapytałaś ponownie siadając wygodnie na kanapie
- Ej! Macie sprawić, żebym nie był smutny, a nie martwić się o psa! - Hatake schował twarz w dłonie - Fajni z was przyjaciele
- To co mam powiedzieć? - zapytałaś nie chcąc pogorszyć sprawy
- Wystarczy współczuć i rzec, że wszystko będzie dobrze - odpowiedział
- Współczuję oraz myślę, że wszystko się ułoży, nie martw się - mniej więcej to samo powtórzyłaś patrząc na Uchihę, który powiedział
- Uważam tak samo jak ona
- Dzięki, to miło z waszej strony - szarowłosy wstał z krzesła - Już mi lepiej, można na was liczyć
- A teraz na serio - powtórzyłaś tą samą czynność co Kakashi podchodząc do niego - Co z psem?
- Wszystko dobrze - Hatake przewrócił oczami dodając - Jest u mnie, nic mu nie będzie - szarowłosy zaczął iść w stronę drzwi - Dobra, to nie będę wam przeszkadzać - rzekł mając nadzieję, że pozwolicie mu dłużej zostać, aby nie spędził samotnie dnia
- Ok to pa! - powiedziałaś równocześnie z Obito razem siadając na kanapie, by kontynuować przerwaną wcześniej konwersacje, nie zwracając już uwagi na Kakashi'ego, który tylko głośno westchnął nadal próbując jakoś was zainteresować swoją osobą
- Bakakashi? - Obito wypowiedział jego przezwisko dzięki czemu Hatake od razu zareagował będąc uradowanym, że ktoś w końcu go spostrzegł
- Tak? - wesoło odpowiedział bliżej podchodząc
- Mógłbyś na chwilę wyjść z pokoju? - Uchiha spojrzał na niego z uśmiechem na co szarowłosemu zmieniła się mina
Po tym jak Hatake opuścił w ciszy pomieszczenie, Obito zwrócił się do ciebie wcześniej zbliżając ciało, aby mieć pewność, że Kakashi nic nie usłyszy.
- Wiesz co zrobimy? - szepnął - Założymy się z nim
- Po co?
- Powiemy mu, że jeśli uda nam się sprawić, że Bunko do niego wróci to on wtedy zdejmie maskę, ok? - wyszczerzył się uradowany z powodu wymyślenia czegoś takiego
- Hm.. to chyba dobry pomysł - zamyśliłaś się na chwilę szukając plusów i minusów - Tylko czy on się zgodzi?
- Musi, inaczej wymyślisz jakiś straszny scenariusz jego przyszłego życia bez niej - zaśmiał się zakrywając dłonią usta, tak samo jak ty po usłyszeniu tej przekonującej odpowiedzi
- Ok - zgodziłaś się, by następnie zawołać przyjaciela - BAKAKASHI!!
- Czego? - odpowiedział wchodząc do pomieszczenia
- Może by tak milej - upomniałaś go - Chcemy ci pomóc - twoja dłoń wskazała na krzesło, na które miał usiąść
- Wy?! Niemożliwe - odpowiedział nie wierząc własnym uszom - A więc słucham - rzekł chwilę po wygodnym usadzeniu się na drewnianym przedmiocie
- Chcemy się z tobą założyć - zaczęłaś próbując jakoś zainteresować Hatake pomimo jego tradycyjnych uprzedzeń do zakładów - Jeśli uda nam się sprawić, że Bunko-chan do ciebie wróci, ty w zamian pokażesz nam się bez maski!
- Nie - odpowiedział poważnym głosem
- Dlaczego!? - spojrzałaś ukradkiem na Uchihe na co on pokazał jednym gestem, że masz go przekonać - Ale wiesz, że jeśli nie będziecie razem to już nigdy z nikim się nie zwiążesz? - zaczęłaś wymyślać - To będzie taki efekt motyla, gdzie pozornie nieważne zdarzenia i bzdurne decyzje wywołują nadzwyczaj dziwne scenariusze! - spojrzałaś na niego - Bez kobiety będziesz odczuwać dołującą samotność, a szansa na popadnięcie w depresje wzrośnie
- Bez przesady - mruknął Kakashi
- Brak kobiety równa się brak możliwości posiadania potomstwa co oznacza koniec klanu Hatake! Umrzesz w samotności, zapomniany przez każdego! - zaczęłaś wymyślać byle co, aby tylko się zgodził, jednak z czasem trochę się zagalopowałaś - Nikt nie będzie odwiedzać twojego grobu, aż w końcu się zniszczy, a zwierzęta odkopią twoją trumnę i zjedzą to co pozostało!
- [Imię]! - upomniał cię Obito, ale ty go nie słuchałaś i dalej tworzyłaś dramatyczny scenariusz przyszłego życia Kakashi'ego
- Może być nawet tak, że umrzesz w domu, a z powodu braku drugiej osoby nikt nie znajdzie twojego ciała, przez co będzie się ono rozkładać, aż sąsiedzi poczują!*
- Przecież mam was! - przewał ci Kakashi nie chcąc już tego słuchać
- Ale.. - zacięłaś się nie mogąc nic wymyślić - W sumie racja - dodałaś po chwili ciszy, a twój wzrok przeszedł na Uchihe - Wszystko twoja wina!
- Dlaczego zawsze moja?! - Obito spojrzał na ciebie z zaskoczeniem, pomimo tego, że zawsze jak coś nie szło po twojej myśli to zwalałaś winę niego
- Bo to był twój genialny pomysł! - na słowo 'genialny' twoje palce zrobiły w powietrzu cudzysłów - Wiedziałam od początku, że się nie zgodzi, a ty i tak gadałeś swoje
- Przecież nie miałaś żadnych sprzeciwów tylko od razu się zgodziłaś!
- Jeszcze teraz kłamiesz?! Jak możesz?! A może w ogóle już ci nie jestem potrzebna?!! - zaczęłaś podnosić głos
- CO?! - Uchiha odkrzyknął na co od razu wtrącił się Kakashi
- Dobra! Spokojnie, zgadzam się na ten zakład - ruszył w stronę drzwi - Tylko się nie kłócicie - otworzył drzwi - Ja już pójdę, a wy pogadajcie na spokojnie, pa - machnął dłonią na pożegnanie po czym wyszedł zamykając za sobą drzwi
- Ou yeah! - krzyknęłaś przybijając piątkę z Obito - Udało się - zaśmiałaś się - Nabrał się na kłótnie
- Przechytrzyłaś samego Hokage - głośny śmiech białowłosego rozniósł się po pokoju - Moja [Imię]-chan jest taka mądra
- Oj przestań - zachichotałaś przytulając się do niego tak, że przewrócił się razem z tobą na kanapę, usadowując cię na swojej klatce piersiowej - Kontynuuj
Obito jedynie się zaśmiał przybliżając głowę w twoją stronę, by móc na chwilę złączyć wasze usta.
- Wiesz, że nam się nie uda - rzekł po chwili z uśmiechem
- Wiem - kąciki twoich ust uniosły się w górę - Ale przynajmniej będzie zabawa
- Tobie tylko jedno w głowie - jego dłonie z twoich pleców zeszły o wiele niżej, a w czarnych tęczówkach Uchihy mogłaś dostrzec tajemniczy błysk
- Już chcesz się bawić? - uwodząco szepnęłaś mu do ucha delikatnie ciągnąc go za włosy
- Z tobą zawsze - mruknął powoli ściągając z ciebie koszulkę
- Żebyś później nie żałował - odpowiedziałaś z diabelskim uśmiechem na twarzy mając już w głowie plan zupełnego zdominowania Uchihy
********************
*historia oparta na faktach ;--;
Hejka! ⊂((・▽・))⊃
Rozdziały teraz będą dodawane rzadziej z powodu pracy, przez którą będę mieć bardzo mało czasu na napisanie czegokolwiek ;-;
Do zobaczenia w następnym!
Pozdrawiam ^^
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top