ROZDZIAŁ 21


Trwał właśnie twój perfekcyjny sen, w którym to razem z Obito rządzicie światem, a głupi Kakashi wam usługuje. Już na sam widok szarowłosego, który ci się kłania uśmiechnęłaś się mając nadal zamknięte oczy. Nagle we śnie Hatake do ciebie podszedł i zaczął lizać po twarzy na co ty, by się bronić zaczęłaś się wiercić i krzyczeć, aby przestał.

W końcu się obudziłaś dzięki czemu twoje oczy spostrzegły szczeniaki, które zaczęły się przytulać oraz lizać cię po policzkach jak i ustach. Teraz już wiedziałaś, dlaczego we śnie tak to wyglądało, dlatego cichy chichot wydobył się z twoich ust budząc przy tym Uchihę.

- [Imię] - jęknął - Nie liż mnie! - jego dłoń próbowała osłonić twarz przed jednym z psów

- To nie ja! To Kenta!- spojrzałaś na grubego szczeniaka wspinającego się po Obito, by potem klapnąć sobie na nim

- Dlaczego akurat usiadł mi na twarzy! I to ten najbardziej...em..umięśniony - rzekł nie chcąc obrazić non-stop wiercącego się psa, a przez wbijanie łapek w policzki, Uchiha próbował go delikatnie ściągnąć

- Polubił cię tak samo jak wczoraj Mamoru - wspomniałaś o kuzynie, który nagle zjawił się w progu twoich drzwi

- [Imię]! Też chce się z nimi pobawić! - blondyn ostrożnie wskoczył na łóżko sprawiając, że każdy pupil pobiegł do niego chcąc się poprzytulać. Prawie każdy. Tylko Kenta leżący wygodnie na twarzy Obito nie miał zamiaru się ruszyć i przywitać - Tamten jest bardzo leniwy! Będzie idealnie pasować do Yuuto-chana

- Tak, tego na pewno oddamy - białowłosy zaśmiał się ściągając psa, by położyć go pomiędzy was

- Żeby się za bardzo do nas nie przyzwyczaiły musimy dzisiaj je dać poszczególnym osobom. Ja z bałwankiem zaniesiemy Kakashi'emu i Bunko, a ty Mamoru zajmiesz się resztą, dobrze?

- Oczywiście [Imię]-chan! - wstał od razu biegnąc do innego pomieszczenia, aby się przygotować

- Jakim bałwankiem?! - mężczyzna głośniej zapytał, gdy miałaś zamiar wstać

- Masz białe włosy, więc jesteś bałwanem. Proste? Proste - wstałaś śmiejąc się z miny Uchihy

- Ale....bałwanem się nazywa kogoś, kto jest głupi!

- No to idealnie! - chciałaś pójść do łazienki, jednak dłonie chłopaka złapały cię w pasie przez co upadłaś na łóżko obok niego - Co ty robisz, bałwanku!

- Nie nazywaj mnie tak! Muszę dla ciebie też coś wymyślić! - krzyknął zaczynając cię łaskotać

- Przestań! - twój głośny śmiech rozchodził się po całym pokoju - Ja już mam imię! Nie wystarczy ci jak mówisz do mnie Baka-chan?! - zaczęłaś krzyczeć próbując się uwolnić, jednak do tych łaskoczących tortur postanowiły dołączyć szczeniaki, które po usłyszeniu twojego głośnego głosu od razu przybiegły wskakując na łózko, by cię zdradzić i zacząć pomagać Obito - Zdrajcy!

****

- To dla ciebie Kakashi! - uniosłaś radosnego Kohaku patrząc na Obito - Dobrze to zabrzmiało?

- Nie - zamyślił się stojąc z tobą już dziesięć minut przed wejściem do biura Hokage - Musi być bardziej uprzejmie. Masz oczarować Kakashi'ego, aby od razu go przyjął!

- To teraz ty spróbuj - podałaś mu ostrożnie szczeniaka, który cały czas się wiercił chcąc uciec

- Mamy dla ciebie prezent! - tak samo ja ty wcześniej uniósł psa w górę - Popatrz jaki kochany! Jego futerko ma niezwykły kolor! Bursztynowy! Jego imię właśnie to oznacza. Kohaku jest bardzo miły, grzeczny oraz...

- Dobra, dobra - weszłaś w jego zdanie - Co ty chcesz go sprzedać, że taką reklamę odstawiasz? - odebrałaś mu psa od razu go przytulając - Zrobimy po mojemu!

- Hej [Imię] i Obito! - usłyszeliście kobiecy głos za sobą - Co tam macie?

- Hej Bunko - szybko odpowiedziałaś chowając szczeniaka za plecy - Nic, przywidziało ci się - zaraz po tym jak rzekłaś Kohaku szczeknął zdradzając siebie oraz was

- Skąd masz psa? I dlaczego chowasz go za plecami? - bliżej podeszła chcąc zobaczyć pupila

- To miał być prezent dla ciebie i Kakashi'ego, ale jak widać nie udało nam się go podarować w oczekiwany sposób - westchnęłaś podając psa do rąk Bunko

- Jaki on kochany! Dlaczego nam go dajecie? - zapytała będąc nadal wpatrzona w nowego przyjaciela cały czas głaszcząc go za uchem

- Może wszystko opowiem jak wejdziemy do środka? - nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź twoja dłoń otworzyła drzwi biura, dzięki czemu od razu mogłaś wejść z resztą do pomieszczenia - Hej Kakas...

- KAKASHI! Zobacz! - nie zdążyłaś się przywitać, ponieważ Bunko wyprzedziła cię od razu podbiegając do biurka - Dostaliśmy pieska! Popatrz jaki słodki! - postawiła szczeniaka na biurku na co pies podszedł do Hatake i rzucił się na niego

- Mam na imię Kohaku - rzekłaś głośno, aby zadowolona parka cię usłyszała

- Pięknie go nazwałaś, [Imię] - Nemoto odkrzyknęła kucając obok krzesła, na którym siedział zajęty głaskaniem psa, Kakashi

- Z jakiej to okazji nam go dajecie? Znowu coś robiłaś, [Imię]? Albo ty Obito? - zmrużył oczy czując podstęp

- Zaskoczę cię Kakashi! Robimy to z dobroci serca - rzekłaś uśmiechając się

- Oraz nie możemy mieć pięciu psów w jednym mieszkaniu - dodał ciszej Obito

- Znalazłam ostatnio pięć szczeniaków leżących na ulicy - zaczęłaś siadając wygodnie na fotelu przy ścianie, cały czas obserwując jak Bunko z Kakashim bawią się z ich nowym pupilem - Postanowiłam, że dam wam jednego

- Postanowiliśmy - upomniał cię Obito siadając obok

- Tak, razem postanowiliśmy - poprawiłaś się przewracając oczami

- Jak na was to bardzo miłe - rzekł Kakashi nadal nie odrywając wzroku od psa

- Słucham? - wstałaś, jednak Uchiha powstrzymał cię przed podejściem do biurka - Tylko dbajcie o niego - dodałaś siadając w spokoju na swoje miejsce

- Tak wiemy, a teraz raczej powinniście być w szkole o ile się nie mylę - Hatake spojrzał na wasze zaskoczone twarze

- Nie możesz nas zwolnić? - Obito zapytał błagalnie - Tylko ten jeden raz

- Nie! Słyszałem od dyrektora co ostatnio zrobiłaś [Imię]! Znęcałaś się nad słabszymi. Dlatego was nie zwolnię!

- Ale ja tylko dawałam nauczkę! Co wy macie z tym znęcaniem się! - ponownie wstałaś próbując się bronić - A dobra nie ważne. I tak mi nie uwierzysz - mruknęłaś od razu wychodząc z pomieszczenia, aby uniknąć dalszych uwag skierowanych do twojej osoby

- [Imię] gdzie idziesz? - doszedł cię głos Obito zaraz po tym jak zamknął za sobą drzwi

- Jak to gdzie? Do domu. Ktoś musi się zająć Jun'em, a on jest za mały, by zostać sam - rzekłaś schodząc po schodach

****

Wasza opieka nad psem skończyła się zupełnie inaczej niż to przewidywałaś. Na początku, owszem bawiłaś się z nim zabawkami, które wcześniej kupiłaś z Obito, jednak później to wszystko zeszło na zupełnie inny tor. Teraz zamiast zajmować się psem interesowałaś się Uchihą na własnym łóżku.

Całowanie się z nim i dotykanie opuszkami palców jego nagiej już klatki piersiowej było najlepszą jak i ulubioną zabawą. Obito podparty przedramionami na pościeli zwisał nad tobą namiętnie muskając twoje wargi, a ty starałaś się pogłębiać każdy kolejny pocałunek wplatając palce w jego gęste włosy. Jednak coś tu nie pasowało, a dokładnie dodatkowa para oczu, która przypatruje się wam od dłuższego czasu.

- Obito? - zaczęłaś przerywając czynność - Dlaczego on cały czas się na nas patrzy? - twój wzrok przeniósł się na siedzącego na ziemi psa, który miał przekręconą główkę w prawo oraz wystawiony język

- Nie wiem - mężczyzna usiadł na łóżku pomiędzy twoimi nogami również przypatrując się psu

- A może Jun jest zboczony i to on powinien trafić do Kakashi'ego, a nie do nas? - odezwałaś się po chwili siadając obok Uchihy

- A co jeśli to nie jest pies tylko robot i ma w oczach kamerki, które nas nagrywają? I teraz miliony ludzi ogląda to na świecie? - przerażony spojrzał w twoje [kolor] oczy mając tak poważną minę, jakby naprawdę wierzył w to co powiedział

- Tak, może od razu jest agentem, który musi nas zabić w nocy - odpowiedziałaś z sarkazmem w głosie uderzając dłonią w czoło - Ale ty jesteś jeszcze głupiutki, bałwaniku

- [Imię]! - głośno krzyknął zakładając koszulkę - Nie nazywaj mnie tak, Baka-chan

- Po co się ubierasz? - bliżej podeszłaś, jednak on zszedł z łóżka kierując się do drzwi - Ej! Wracaj tu!

- Nie będę tego robić przy nim! - wskazał palcem na psa - Nie dam wam tej satysfakcji ludzie! Wiem, że tam jesteście! - dodał na co szczeniak przekręcił głowę w drugą stronę

Zaraz po tym jak wyszedł padłaś twarzą na kołdrę nie dowierzając z kim ty się związałaś. Dlaczego podczas twojej nieobecności w jego życiu, był poważny, rozsądny oraz każdy ruch był przemyślany. Odkąd ponownie jest przy twoim boku zachowuje się czasami jak nie on.

Prawdopodobnie nienawiść oraz smutek, które w nim mieszkały, po zniknięciu sprawiły, że pojawił się zupełnie inny człowiek, który był cały czas ukryty w ich cieniu. Te złe uczucia nie pozwalały mu być sobą, aż w końcu stracił samego siebie stając się człowiekiem pełnym nienawiści oraz chęci zemsty.

Cieszyłaś się, że udało mu się zrzucić tą czarną od emocji narzutę dzięki dawnym jak i nowym przyjaciołom. Teraz może żyć tak jak chce i robić to co chce. Przez to, że radosne emocje były przyćmiewane przez te złe uaktywniły się one dopiero teraz w pierwotnej formie jaką miał za czasów dziecka.

- [Imię]! - do pokoju zajrzał Obito - Mamoru już wrócił, chodź opowie nam co z robił z resztą - spojrzał na psa po czym dwoma palcami wskazał na swoje oczy, by potem przekierować je w jego stronę - Obserwuje cię - rzekł po czym znikł za drzwiami

Wstałaś i razem ze szczeniakiem twoje nogi zaniosły cię do kuchni, gdzie siedział kuzyn wraz z Uchihą. Nie przyniósł ze sobą z powrotem żadnego psa, więc zrealizował poprawnie powierzone mu zadanie. Jun wesoło podreptał do Mamoru od razu trącając jego nogę łapką, aby wziął go na ręce.

- Hej - powiedziałaś siadając naprzeciwko blondyna - I jak?

- Wszystkie oddałem w dobre ręce. Na pewno będą szczęśliwe - uradowany Mamoru zaczął głaskać Jun'a

- A jak Yuuto zareagował? - dopytałaś się chcąc wiedzieć czy przez przypadek nie wcisnęliście mu psa na siłę

- Widziałem po jego minie, że na początku był bardzo zaskoczony, jednak potem bardzo się ucieszył, a jak jeszcze usłyszał, że to od ciebie [Imię], to jeszcze bardziej tryskał radością!

- Nie ma to jak cieszyć się z prezentu od osoby, która groziła, że zabije ciebie i twoją rodzinę - zaśmiałaś się pod nosem - Ciekawy z niego przypadek. Coraz bardziej go lubię

- [Imię]...? - zapytał cię niepewnie Mamoru patrząc na trzymanego psa - Pójdziemy z nim na spacer? - dodał jakby bał się, że na niego nakrzyczysz z tego powodu

- Znowu się mnie boisz, że tak cicho pytasz? - wstałaś od stołu, aby pójść się przygotować do wyjścia

- Bo chciałem tylko z tobą, ponieważ musimy porozmawiać

- Em..no dobrze - twój wzrok przeniósł się na Obito, który nie miał zamiaru wpychać się w nie swoje sprawy - To chodź. A ty posprzątasz mieszkanie - wskazałaś na Uchihe, który chciał wyjść niezauważony

- No dobrze... - westchnął i szurając nogami udał się po potrzebne przedmioty

Przeszłaś już spory kawałek z kuzynem, a on nadal nie odezwał się ani słowem. Nie chciałaś naciskać, aby jeszcze bardziej się nie zamknął w sobie. Może potrzebuje więcej czasu, aby pozbierać myśli, ależ ile można czekać.

- Powiesz w końcu o co chodzi czy będziesz się tak patrzeć non-stop na swoje buty?! - twoja umiejętność rozmawiania z ludźmi nadal była na niskim poziomie, a uczucia troski i zrozumienia prawdopodobnie nigdy nie ewoluują, jednak starasz się, lecz nie zawsze przynosi to odpowiednie rezultaty

- No bo nie wiem jaki prezent kupić Obito na urodziny - zaczął - A chce, aby były niezapomniane, ponieważ jest to jego pierwsze święto od tak wielu lat. Nie wierzę, żeby je obchodził podczas bycia złym

- O boże jakie ty masz problemy - odetchnęłaś z ulgą, wiedząc, że to tylko taka błahostka

- [Imię] to dla mnie bardzo poważna sprawa - spojrzał na ciebie szklanymi oczami - Pomożesz mi?

- Wydaje mi się, że jakikolwiek prezent mu sprawisz, on i tak będzie szczęśliwy - odpowiedziałaś, aby smutny nastój chłopaka się nie nasilił. Też byś chciała mieć takie problemy jak on, a nie użerać się ze swoimi

- To co mam mu kupić? Pomóż mi [Imię]-chan..

- Kup mu rękawiczki - zaśmiałaś się - Zawsze narzeka, że mu zimno w dłonie

- [Imię]!! - do twoich uszu doszło czyjeś nawoływanie twojego imienia - [Imię]! - odwróciłaś się, by od razu zauważyć jak Obito biegnie w waszą stronę

- Co się tak drzesz? Spaliłeś coś podczas sprzątania?

- Kakashi nas wzywa! To bardzo ważne - podparł dłonie o ugięte kolana, aby móc odpocząć po męczącym biegu

****

- Nie, Kakashi! - rzekłaś już mocno zdenerwowana - Nie zrobię tego! I nie, nie będzie zabawnie!

- Proszę [Imię] zgódź się. Zrób to dla wioski - Hatake prosił cię już od parunastu minut, jednak ty postanowiłaś być nieugięta i nie poddać się po paru namowach

- Nie do cholery! Nie będę wychowawcą jakieś drużyny dzieciaków, tylko dlatego, że brakuje ci jouninów! Zapomnij! - chciałaś wyjść z pomieszczenia, jednak dłoń Obito cię powstrzymała

- [Imię] - zaczął Kakashi - A jeśli w zamian... - zamyślił się jeszcze na moment nie będąc do końca przekonanym czy na pewno chce to powiedzieć - Jeśli zamiast za cztery lata tylko już na koniec tej klasy zdacie egzamin na jounina to się zgodzisz? Nie będziesz musiała chodzić do akademii. To chyba uczciwa oferta, zgadzasz się?

- Do kiedy mam ci dać odpowiedź? - siadłaś na ulubionym fotelu próbując zebrać myśli

- Najlepiej teraz. Nie mam czasu - spojrzał na wiecznie duży stos papierów na biurku - Obito już się zgodził. Mogę ci potem nawet pożyczyć dzwoneczki, abyś mogła wybrać tą idealną drużynę

- Nie chce twoich głupich dzwonków, sama sobie dam radę - mruknęłaś pod nosem wystarczająco głośno, aby usłyszał

- Czyli się zgadzasz? Tak? - przyłożył pióro do kartki - [Imię?] Co mam napisać?

- Dobra niech ci będzie, ale rozumiem, że do końca roku mamy chodzić do akademii, prawda? Nawet jeśli będziemy mieć drużynę?

- Tak, jeśli chcesz zdać - rzekł zadowolony zapisując twoją zgodę na kartce papieru - Wymóg dyrektora, a ja nie mam nic do gadania

- Kiedy zobaczę te bachory? - niechętnie mruknęłaś patrząc na widok za oknem

- Jutro - Kakashi odpowiedział głosem pełnym radości jeszcze nie wiedząc co właśnie zafundował tym biednym dzieciom

**************************

Hejka! ^^

Mam nadzieję, że się podobało pomimo tego, że nic specjalnego się nie działo xd

Do zobaczenia w następnym!

Pozdrawiam! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top