~Rozdział 2~
Och ten cały Hogwart. Jest tutaj tyle magii, że gdzie indziej jej brakuje. Rok szkolny zaczął się już dawno ale tak naprawdę dopiero teraz zaczęły się trudności. Uczniowie byli pogrążeni w pracach jakie zdawali im nauczyciele. W bibliotece był taki ruch jak nigdy. Ron został tak jak obiecywał Ten Którego Imienia Nie Można Wymawiać na dwa tygodnie, chociaż nie śpieszyło mu się z powrotem. Czuł się dumny z tego że jest Śmierciożercą, nigdy nie był z siebie aż taki dumny nawet śmiem dodać. Nasz człowiek z blizną na czole nadal tęsknił za rudowłosym, przyjaźń jest na całe życie a nie na parę chwil. Jednak powinien mimo swojej upartości pogodzić się z wyborami przyjaciela. Młodzi członkowie Zakonu po lekcjach pomagali nauczycielom jak tylko mogli, nie każdy jednak zgadzał się na współpracę. Dyrektor szkoły Profesor Dumbledore, tak tak on nadal żyje, pytanie brzmi jak? A no właśnie tego dowiecie się za jakiś czas, zatem możecie się domyślać. Mimo swojego wieku ma się bardzo dobrze... no prawie dobrze....
- Ty stary Idioto!!!! - wrzeszczał Snape.
-Severusie spokojnie. Panna Granger jest najlepszą uczennicą, poza tym bardzo jej zależy żeby dobrze zdać egzaminy z eliksirów, jak ostatnio z nią rozmawiałem twierdziła że chce zostać uzdrowicielką. A to że będzie przychodziła do ciebie na dodatkowe lekcje, nawet w sprawach Zakonu tylko lepiej jej zrobi, poza tym nie widzę żadnego problemu.
- Nie widzisz bo jesteś ślepy. Nie chcę więcej widzieć tej głupiej Gryffonki w swoich komnatach. Ta mała idiotka mnie irytuje. Nie. Chwila. Nudzi. Nudzi mnie to jej ciągłe udawanie mądrali. I te jej gniazdo na głowie, nie mogę na to patrzeć. NIE BĘDĘ UCZYŁ GRANGER!
-Z tego co wiem mój drogi ja tu jestem dyrektorem, a nie ty, i to wcale nie jest prośba lecz raczej informacja. Więc miłego dnia, zaraz rozpoczynasz lekcje, może cytrynowego dropsa?
-Do cholery jasnej nie chce żadnego głupiego dropsa! - warknął Snape. Za trzasnął drzwi z hukiem i udał się do Sali. Po 4 godzinach pilnowania pierwszorocznych miał dość, ile to trzeba wysiłku żeby upilnować to stado dzieci a z roku na rok są jeszcze gorsze. Udał się do Wielkiej Sali na obiad.
~*~
-Jak się czujesz?- zapytała rudowłosa.
-Masz na myśli sprawę z Ronem? Chyba lepiej to znoszę, dziwie się tylko dlaczego wybrał Voldemorta.
-Założę się że to wszystko przez to zafascynowanie brakującym nosem.
-Ginny? Przejełaś rolę Snape'a?
- Nie? Po prostu mówię co myślę. Odpowiedziała jej z lekkim zdziwieniem. Aż tak ci brakuje lekcji z nietoperzem?
Faktycznie nie miała z nim lekcji od tygodnia, a skoro Ronald się znalazł nie musiała spędzać czasu ze Snape'm żeby go odnaleźć. Nie brakowało go jej. Kto by tęsknił za wrednym nietoperzem z lochów zwłaszcza po tym jak przez 7 lat na każdym kroku ją obrażał czy z niej żartował.
-Wcale nie, po prostu zawsze myślałam że jesteś po stronie brata.
- Jeżeli nie zachowuje się jak Idiota, to mogę być, ale to chyba nigdy nie nadejdzie.
Idąc na obiad do Wielkiej Sali, dostały kartkę od dyrektora z kim będą współpracować. Okazało się że Ginny będzie pomagała profesor Mcgonagall w gabinecie po swoich lekcjach. Hermiona wzięła do ręki karteczkę i uważnie zaczęła czytać.
Droga Panno Granger.
Pani zadaniem będzie uwarzenie bardzo ważnych eliksirów dla Zakonu. Pamiętam naszą ostatnią rozmowę o pani przyszłej pracy. Myślę że Profesor Snape będzie bardzo szczęśliwy z współpracy z panią. Nikt inny pani nie nauczy tak dobrze jak on. Fakt że bywa czasami nieznośny, ale myślę że nie będzie to sprawiało żadnego problemu. Zaczyna pani jutro od 17, radzę być punktualnie w lochach.
Pozdrawiam Dumbledore.
Hermiona przeczytała list 2 razy, aby upewnić się czy dobrze zrozumiała. Cieszyła się że może szkolić się na Uzdrowicielkę ale nie koniecznie podobał jej się pomysł pracowania ze Snapem. Nie lubiła tego starego durnia mimo że była mu wdzięczna za pomoc.
- Miona, i jak z kim pracujesz?
- Z najgorszym chamskim, aroganckim, sarkastycznym Idiotą który potrafi tylko wszystkich obrażać i odejmować punkty, który nie liczy się z zdaniem i uczuciami innych. Jest i będzie kretynem. A jego uwagi są tak głupie że aż śmieszne. Nadal nie wiesz o kogo chodzi? Ze starym, wkurzającym jak cholera nietoperzem mieszkającym w lochach.
Usatysfakcjonowana ze swojej wypowiedzi, spojrzała na przyjaciółkę która stała nieruchomo i wpatrywała się w coś co znajdowało się za mną.
-On za mną stoi prawda? - zapytała po cichu odwracając się za siebie. Tak jak oczekiwała Snape stał za nią z założonymi rękami.
- Nie usłyszałem, mogłabyś powtórzyć Panno Granger? Najlepiej jutro w moim gabinecie na szlabanie. Posłał jej szyderczy uśmiech.
- Z tego co wiem profesorze mam skupić się na ważeniu eliksirów dla Zakonu a nie na odrabianiu głupiego szlabanu. Poza tym mam z panem dodatkowe zajęcia w tygodniu. - rzuciła.
- Właśnie zarobiłaś sobie miesięczny szlaban Granger. Racja że masz zajęcia, ale weekendy masz wolne, wtedy zajmiesz się szlabanem. Uśmiechnął się szyderczo i ruszył w głąb korytarza.
-Jak ja go nienawidzę!!!! Szlaban? Za to że wyrażam opinie na jego temat? Przecież to chore.
Wkurzona poszła na obiad. Jak na domiar złego razem z Harrym siedział Ron, wyglądali jakby już się pogodzili.
-Dziewczyny, idziecie dzisiaj z nami do Trzech Mioteł? Chcemy napić się piwa kremowego.
- W sumie czemu nie, Hermionie przyda się chwila rozrywki. - odpowiedziała Ginny z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Coś się stało? - zapytał Harry.
- Hermiona otrzymała dzisiaj miesięczny szlaban od Snape'a a do tego musi ważyć eliksiry razem z nim, jeżeli chce mieć wybitny z eliksirów.
- I tak wątpię że w ogóle go kiedykolwiek dostane. Chętnie z pójdę się z wami napić. - odparła i zajęła się jedzeniem.
Po zakończeniu lekcji udali się do baru. W Trzech Miotłach jak zawsze w piątek było dużo gości. Zamówili 5 piw kremowych, dla każdego po jednym i usiedli przy zdobionym stole w kącie. Harry siedział obok Ginny i co jakiś czas się całowali. Ron przeprosił Hermione za swoje zachowanie w poprzednich dniach, jak zauważyła bardzo mu na niej nie zależało bo jak tylko miał okazję to zaczął całować się z Lawender. Zamówili kolejną turę kufli, Hermiona dziwnie się czuła kiedy jako jedyna z całej paczki nie miała nikogo przy sobie. Rozpamiętywała kojący dotyk rąk, magicznie pociągające oczy, czarne szaty i okalające twarz ciemne włosy. CHOLERA!
Po obiedzie Snape udał się do swoich komnat. Zajął się ważeniem eliksiru, był on bardzo trudny do przygotowania, siedział nad nim już od tygodnia. Dodawał pozostałe składniki z listy i powoli mieszał. Spędził tak całą resztę dnia, zmęczony przelał eliksir do fiolki i o pierwszej położył się spać.
O drugiej w nocy Gryfoni powoli pod peleryną niewidką wracali do szkoły. Ledwo trzymali się na nogach, o mało co nie weszli na wierzbę. To by się bardzo źle skończyło, idąc po schodach chłopcy potknęli się na stopniu i cała reszta runęła w dół. Każdy próbował zachowywać się cicho żeby kotka woźnego ich nie zauważyła. Nagle Hermiona wpadła na bardzo głupi pomysł chociaż jak na taki stan nawet nie najgorszy, powiedziała reszcie że musi coś załatwić, zostawiła swoich pijanych i nie ogarniających nic przyjaciół, rzuciła zaklęcie na niewidzialność i udała się najkrótszą drogą do lochów, żeby złożyć miłą niespodziankę profesorowi. Był to chyba jednak bardzo duży błąd bo była całkiem pijana. Przed drzwiami najpierw zaczęła rozmawiać z wazonem który stał na oknie, szybko się to jednak skończyło bo nie uzyskała od niego żadnej odpowiedzi. Co za nie wychowany kawał porcelany.. nie moment szkła? Z czego jest wazon? Zaczęła walić do drzwi wystukując rytm do utworu heavy metalowego.
Severusa obudziło głośne pukanie do drzwi, spojrzał ma zegarek, wskazywał 3 w nocy, co za Idiota przychodził do niego tak rano, dopiero co położył się spać. Nie chętnie zwlókł się z łóżka, miał na sobie czarne spodenki od piżamy i t-shirt w tym samym kolorze uwydatniający lekki zarys jego mięśni. Otworzył drzwi a w nich ukazała się Granger.
-Kurwa Granger! Co ci strzeliło do tego łba żeby chodzić po szkole w środku nocy? - wrzasnął.
- Minus 10 punktów dla Slytherina za przeklinanie - rzuciła i wepchała się do środka.
Ledwo trzymała się na nogach, ubrana była w dżinsy i bordowy t-shirt, nie miała szaty. Musiała się upić, skończył swoje rozważania na tym kiedy rzuciła się na niego.
-Granger ile ty wypiłaś?- zapytał.
- Ja? Dwa...nie... trzy... nie... moment pięć?
-Szklanek? Może przejdzie jej za jakieś kilka godzin.
-Pfff oczywiście że kufli. Mówiłam jak pana bardzo kocham?
Przytuliła się do mnie mocniej.
- Granger wystarczy! Nie próbuj mnie udusić.
Odsunęła się ode niego i przeszła się po jego lochach. Zatrzymała się przy jego biurku, oglądając wszystko co na nim leżało. Straciła równowagę i zrzuciła fiolkę z eliksirem.
-GRANGER!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! - ryknął.
Na Merlina pracował nad tym eliksirem cały tydzień a ta gówniara przychodzi i go strąca.
- Ojej sorki.- odparła niewzruszona.
- Wynoś się stąd smarkulo!
Jak gdyby nic udała się do jego sypialni i położyła się w bardzo ciekawej pozie.
-Chce mi się spać.
- Tobie? A co ja mam powiedzieć, ważyłem ten przeklęty eliksir tydzień, spałem może ledwo 2 godziny kiedy ty Granger wparowałaś sobie do moich lochów a teraz leżysz w moim łóżku.
- Wyglądasz naprawdę seksownie w tej piżamce.
Całej tej sytuacji przypatrywała się Mcgonagall.
- Severusie natychmiast wytłumacz mi co się tutaj dzieje! - krzyknęła.
Granger ominęła Mcgonagall podeszła chwiejnym krokiem do lampy i zaczęła ją przytulać.
Oczy Mcgonagall były wielkości kuli wróżbiarskiej.
- Mógłbym zapytać Cię o to samo Minerwo! Z tego co wiem jest z twojego cholernego domu i masz ją stąd wyrzucić natychmiast!
Granger w tym czasie zaczęła biegać po pokoju jak jakaś sarna. Wbiegła do sypialni a Snape natychmiast zatrzasnął za nią drzwi.
-No nareszcie jest z nią spokój mogę iść spać - westchnął zmęczony.
- Ale wiesz że właśnie zamknąłeś ją w swojej sypialni?
Cholera no!!
- Idę spać w łazience przynajmniej tam nikt nie wejdzie i będę miał spokój.
- Będziesz spał w wannie? Nie lepiej wyczarować łóżko?
- Zostawiłem różdżkę w sypialni jak byś nie zauważyła!!
- Moja jest u Dumbledore'a w gabinecie.
Jej wyraz twarzy wyrażał że na pewno chętnie wycofałaby swoje słowa. Uniosłem jedną brew w celu wprawienia jej w zakłopotanie i poszedłem spać w wannie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top