15 - ...a moje się właśnie wyprowadziło.

Za wcześniejszy rozdział można podziękować Pirania-san z Wattpad za cudne fanarty. To jest zdecydowanie zbyt urocze. Piękne. Aww. *^* Ten Jack. Q-Q

- a i audio jest tymczasowe. 

~ Chase ~

Momentalnie postać pode mną zastygła, a sam miałem ochotę ponownie znokautować go w stan nieprzytomności.
Kilkukrotnie.
Tylko szkoda mi tych otaczających nas dość drogocennych paneli.

Jestem najbardziej ciekawy jak długo był już on przytomny.

Kiedy chłopak wciąż nie odpowiada, irytacja narasta.

- Chyba nie sądzisz, że uda ci się mnie nabrać? Doskonale wiem, że nie śpisz.

Po chwili zaczął się lekko przekręcać, po czym ,,niby niewinne'' przetarł śpiąco powieki, ziewnął, i ,,niby po raz pierwszy od kilkudziesięciu minut'' otworzył oczy.

- ...o-och, C-Chase, hah... haha, jak... miło cię widzieć...?

- ...

- ...um, masz, ech, bardzo ładną willę?

- Willę, powiadasz.

...skoro wie, że to jest willa, a nie przykładowo mieszkanie w bloku...

Spanikowany wyraz jego twarzy tylko potwierdza moje domysły.

- N-n-n-nic n-nie wi-widziałem, s-serio!

...jakoś ten jego rumieniec zdaje się temu przeczyć.

- N-no... m-może, troszeczkę, a-ale...

- Czemu się nie odezwałeś?

Aktualnie zastanawiam się między znokautowaniem go a ukaraniem.

- A-ach, nie mogłem. Nawet teraz... nie wiem, czy dam radę wstać.

- Spróbuj.

Posłusznie (och? nawet bez narzekania?) wpierw podtrzymuje się na łokciach, a następnie próbuje unieść resztę swojego torsu; bezskutecznie. Już po chwili opada. Ciężki oddech; zrobił się jeszcze bardziej rumiany.
Ponawia próbę; tym razem udaje mu się samemu usiąść i przenieść nogi na podłogę. Chwilę mu to zajmuje, a jednak w końcu stoi. Podtrzymuje się ściany, ale na razie to powinno wystarczyć; przynajmniej nie będę musiał go taszczyć do łazien...

...ach. Jeżeli faktycznie był przytomny już od momentu, w którym tylko przekroczyliśmy próg domu, to czy to oznacza...?

...

...wzywam Gigi'ego i nie obchodzi mnie to, że przybędzie tu na kacu, albo jeszcze lepiej, pijany.
Im szybciej się tej japońsko-zabarwionej poczwarki stąd pozbędę, tym lepiej.

~ Jack ~

- Jack, muszę do kogoś zadzwonić. Poczekaj tutaj.

- O-ok.

,,Jack''.
,,Jack..."
,,Jack........."
...och gawd, zaraz dostanę palpitacji serca...
...wspomnienia, wspomnienia sprzed kilkunastu minut, chwilowo zapomnij, zapomnij...
...uspokój się, uspokój, nie możesz zaprzepaścić tej szansy i tak po prostu fajtnąć, bo wszystko wtedy przepadnie...!
...to znaczy, niekoniecznie wszystko, ale wystarczająco dużo, żebym się kilkukrotnie uszczypnął w łokieć i ugryzł w język.

Gorąco. Jest mi strasznie gorąco; niby uprzednia kąpiel nieco pomogła (nie zauważył mojego... stanu z wtedy, prawda? prawda?), a jednak wciąż czuję się zdecydowanie zbyt... zbyt gorąco, i... ach, ten gorąc...
...może lepiej będzie jak skupię się na czymś innym... zdecydowanie lepiej.

Czekać... miałem czekać. A jednak w jednej chwili w mojej głowie pojawia się tysiąc myśli, i jeszcze wszystko jest tak zamglone że nie wiem, od czego by tu zacząć...

Mija pierwsza minuta, a ja, powracając do pół siedzenia pół leżenia na łóżku, zaczynam swoje rozmyślenia nad... zupełnie innymi sprawami; wszystko, żeby tylko ochłonąć.
-i przestać wspominać tamto, niezależnie jak bardzo kusząca wizja by to nie była, bo mnie to kiedyś; niedługo; zgubi.-

Czyli... czyli Chase jest Japończykiem? Albo ma korzenie po części japońskie...? Nie byłem w stanie usłyszeć o czym i z kim wcześniej rozmawiał... a szkoda. W łazience lecąca po mnie woda kompletnie większość zagłuszyła, pozwalając mi wychwycić tylko pojedyncze fragmenty, i jeszcze tak cicho mówił... ciekawe, z kim rozmawiał? Głos wydawał się kobiecy, a jednak znam kilka osób, które nieźle zwodzą innych swoją osobą, więc w pełni pewny nie jestem, póki chociaż nie zobaczę klatki piersiowej.

Oooch, jak ta Chase'a...
...mejdej, mejdej, mejdej! Jesteś w posiadłości Chase'a, a to z pewnością rzadsza okazja, niż podziwianie jego klatki piersiowej!

Rozglądam się po pomieszczeniu. Jak to dobrze, że rolety są odsłonięte, i wszystko widać z tym wpadającym światłem księżyca ♥.

Z drugiej strony... ach, jak dziwnie by to nie brzmiało, czuję się... niesamowicie rozczarowany? Spodziewałem się... czegoś zupełnie innego? Nie koniecznie od razu sal tortur, albo złotych zdobień i antyków rodem z muzeum, czy coś... Nie no, dobra, przyznaję, spodziewałem się większego przepychu; czegoś, co by pasowało do tej wszechobecnej aury ,,Króla Podziemi''. A to...

Podłogi - drewniane, ciemne, równomiernie ułożone; o długości trzydziestu czterech i szerokości sześciu centymetrów deski... albo na odwrót... albo w sumie co to za różnica... Na środku rozłożony futon; podwójny, biały. Jest miękki, a jednak... nie pachnie jak Chase. Śpi w innym?

Mimo to sam pokój, z tą pojedynczą komodą w rogu...
Sprawdzając jej zawartość jeszcze bardziej nabieram przekonania, że to nie jest jego pokój; pomijając fakt, że nie jest zamknięta na kłódkę jak większość... jak wszystkie inne pojemniki, które należą do Chase'a (nawet jego pudełko z lunchem jest na kod... który jeszcze muszę odkryć i CCJZ#35).
Z jednej strony; tak, to jego rozmiary. Ubrania posegregowane są tematycznie, co też do niego pasuje; podziały na krótki, średni, długi rękaw; bluzki po lewej stronie; oddzielnie jasne i ciemne, łącznie dziewięć stosów w pierwszej szufladzie; w tej środkowej są spodnie, w trzeciej... skarpetki i takie tam, a to wszystko obsesyjnie wręcz złożone...

A jednak wydaje się być nieruszane, tak samo jak całe to pomieszczenie. Nie wygląda to tak, jak gdyby ktokolwiek tu mieszkał; żadnych przedmiotów osobistych, żadnych zdjęć, żadnych książek (a wiem, że Chase lubi czytać -i co dokładnie-), nie ma nawet żadnego śmietnika ani opakowań po pistacjach... Nie widzę również pojedynczego kociego włoska, a mógłbym się założyć, że gdyby tu mieszkał, znalazłbym ich przynajmniej kilka... chociaż to, że nie widzę, może jest akurat kwestią tego dość ograniczonego światła?

Zmacałem już ściany i sufit, żadnych ukrytych przejść i skrytek; przesunąłem futon, żeby się upewnić (oczywiście przywracając je do uprzedniego stanu, co przyszło mi z niemałym trudem, kiedy wciąż jest mi cholernie gorąco), pociągnąłem nawet za kinkiety.

Nic.

Ani jednego stosu dokumentów, magazynu, nie ma budzika, jakiegoś stolika, a co dopiero jakiejś lampki małej przy łóżku, by można było coś sobie w nocy poczytać.

Dość... dziwne. Wygląda jednocześnie jak jego pokój, a jednocześnie zdaje się nim nie być.
Uznałbym, że nie ma z nim nic wspólnego gdyby nie ten fakt, że są tutaj jego ubrania, a nie tylko w jego rozmiarze; doskonale poznaję ten ciemnozielony T-shirt z łacińskim cytatem, który w wolnym tłumaczeniu oznacza: ,,Jeżeli to rozumiesz, to prawdopodobnie jesteś godnym mnie rozmówcą''.
Hehe, przydały się te dwu miesięczne kursy łaciny~! ♥

Przeszedłem przez całe to pomieszczenie trzykrotnie, a jednak mam tę pewność; nic takiego tu nie ma.
Nie ma kurzu, a jednak równie dobrze mógłby tu być.

Nieprzyjemne uczucie; wraz z nim te otępiające gorąco zdaje się powoli opadać... a może to przez ten panujący w powietrzu chłód?

Siadam na posłaniu (jest zimne); z jakiegoś powodu ekscytacja z bycia w willi Chase'a zdaje się... jakoś maleć.

...to nie wygląda jak dom. Wiem o tym doskonale, bo sam... w tamtym poprzednim pokoju, który na prezent -na złość- pomalowała na szaro, jak gdyby chciała mnie wyśmiać, i... i...

Mija pierwsza minuta, kiedy siedzę z głową opartą o ramiona. Nie ma tu już nic więcej, a jedno spojrzenie wystarczyło, bym był w stanie zapamiętać każdy skrawek ciemnej zieleni zza okna; kolejny powód, dla którego to miejsce nie wydaje się należeć do Chase'a.
On uwielbia magnolie, bo zawsze gdy widzi jedną, zatrzymuje się chociaż na chwilę by popodziwiać. Tu, przynajmniej do tej pory, nie widziałem ani jednej.
Ogród... Chase wydaje się być typem osoby która by dbała o rośliny, a ten tutaj wygląda na nieco... nie tyle co zaniedbany, a raczej potraktowany lekceważąco. Trawa może i jest skoszona, jakieś krzaki może i rosną, tak i drzewa; ale to wszystko jest takie... ciężko, zdecydowanie zbyt ciężko określić to tylko za pomocą słów.

Nie podoba mi się to uczucie. Z jednej strony... niby wiem, że to jest jego dom, a jednak... mam coraz więcej wątpliwości.

Za mało. Chcę zobaczyć więcej.

Mija piąta minuta... szósta...
W końcu minęło ich siedemnaście, a ja już przesuwałem drzwi... a raczej shoji (shoji, tak?) prowadzące na korytarz.

No heeej, nie wińcie mnie... każdy by chyba oszalał w tak... martwym pokoju, prawda?

Rozglądam się ostrożnie, z zachwytem łapiąc każdy zakamarek tradycyjnego japońskiego holu o zaskakująco wysokim suficie.
Zdecydowanie lepiej.

Poza tym, to jego ,,poczekaj tutaj''...
...to ,,tutaj'' może odnosić się tylko do jego łóżka (kya~! ♥), tylko do jego pokoju, albo tylko do jego wil... domu, prawda~?
Wybrałem więc tę trzecią opcję~.

Może i powinienem był się go posłuchać ,,w ten pierwszy sposób", i w ogóle nie ruszać; a jednak mam wrażenie, że jeszcze chwila, a oszaleję.
Zdecydowanie za dużo się wydarzyło, mam zdecydowanie za dużo myśli... A przede wszystkim; jestem zbyt cholernie ciekawy.
DOM CHASE'A.

Bym zapewne poszedł w full stalker mode i zebrał próbki drewna z sufitów, żeby móc zbadać, ile ów miejsce ma lat, ale powstrzymałem się; nie miałbym nawet gdzie potem tego schować, a co dopiero czym zeskrobać (hej, nie będę niszczył sobie paznokci, kiedy ten mim najwyraźniej przeszedł przez cały kłopot zrobienia mi delikatnego, przezroczystego manicure), więc na razie po prostu usatysfakcjonuję się faktem, że przechadzam się boso po holach, po których może kiedyś stąpał mały Chase.
Prawdopodobnie. A jednak jakoś mam wrażenie, że Chase jest typem, który przywiązuję się do jednego miejsca na stałe, więc...

...ach, właśnie. Chase.
On... nie nienawidzi mnie. Po tym, co zrobił, jak się mną zaopiekował; mógł pomyśleć, że to ja ich zdradziłem, ale mi zaufał. Zaufał, i... i jeszcze mi pomógł, i nawet jak nie byłem w stanie się ruszać; tak delikatnie ze mną postępował, jak... ja nigdy... To było naprawdę... on był... jest tak ciepły, i...
Ach, wielki geniusz -zła-, a nie jest w stanie się nawet wysłowić. Doprawdy głupieję. Może to wciąż przez tę dziwną gorączkę? Czyżby Le Mime mi coś podał...?

...nie myśl o wtedy, nie myśl, bo to gorąco nawraca...

Z Chasem... były momenty, w których zachował się... nie nazwałbym mężczyzny uroczym, a jednak to, jak próbował zetrzeć mi z ust to czerwone badziewie, i jak się złościł, i jak w swoim skupieniu nie zauważył, że miałem nieco uchylone oczy; to, jak marszczył brwi, i się... denerwował na tę jedną tak małą rzecz, i...

...a tak a propos... ach. Widziałem go. Nago. On też mnie widział, ale to mniej ważny szczegół; nie on pierwszy (i są szanse, że nie ostatni).

Widziałem Chase'a Young'a. Kompletnie nago. Nago. Gdy był nagi. Bez żadnych ubrań.

...podtrzymałem się jedną ręką ściany, kiedy niemalże nie załamały się pode mną nogi.

Krwawi mi z nosa? Nie? To dobrze, o tyle dobrze, że mam mało unaczyniony nos, inaczej dorównywałbym teraz Molly Ashworth.

Całować się z Chasem? Jest.

Przytulać się z Chasem? Powiedzmy.

Być pogłaskanym przez Chase'a? Jest.

Zobaczyć go nago? O mój Chase-seksualny boże, jest.

-będzie lepiej jeżeli przestanę o tym myśleć; ten gorąc; bo inaczej będę musiał znaleźć jakąś ciekawą wymówkę dlaczego chwilę po kąpieli znowu potrzebuję wziąć prysznic-

Zostały jeszcze tylko dwie sprawy na liście rzeczy, które muszę zrobić przed śmiercią, a tak to...

...nawet nie zauważyłem, kiedy zacząłem skręcać w jakieś kolejne korytarze.

...hm. Ten budynek jest naprawdę ogromny; ciekawe, jaki ma metraż? Ile tu pokoi? Ile to miejsce ma lat? Ciekawe, jak wielka jest wanna? Może jest tu też jakiś strych, albo ogółem pokój z pamiątkami rodzinnymi? To by tłumaczyło brak takich rzeczy w tamtym... teoretycznie jego pokoju; i byłoby kolejną sprawą argumentującą jego geniusz... A może jest tu gdzieś też jakaś zbrojownia? Sala do ćwiczeń? Oddzielna łaźnia albo gorące źródła, bo czemu by nie? Lub biblioteka? Albo coś rodem z pięćdziesięciu twarzy Gr... ekhm, tego nie było...
Ooch, a propo, przypomina mi to, że przecież BYŁEM W POKOJU CHASE'A, poniekąd, i...

...!

Czyjaś dłoń zasłoniła mi usta, skutecznie uciszając krzyk, który chciał mi się wyrwać.

Chase?
...nie, to nie on, nie ten zapach...
...włamywacz?
Chase by nie pozwolił na coś takiego, nie w jego domu...
...ach, zaraz, przecież nie mieszka tutaj sam, więc...
...niemożliwe, ma dziewczynę?

Światło się zapaliło...

...by ukazać ciemnowłosą kobietę w starszym wieku.

O-ezu, jaka ulga... już myślałem, że może to jego dziewczyna (ale nie ma żadnej, prawda? prawda?), czy coś...
...chyba, że preferuje starsze kobiety?!
Z-zaraz, niemożliwe, w końcu, wcześniej, ja, i...
...przecież może być gosposią, albo jego starszą siostrą, lub ciocią, lub...

Po kilku chwilach w których nie zacząłem się gwałtownie wyrywać (poradnik samoobrony; jak atakować to lepiej z zaskoczenia, a nie kiedy przeciwnik się najbardziej ów ataku spodziewa), delikatna dłoń opadła z moich ust.

...jak mi wciąż cholernie szybko serce bije, myślałem że na zawał padnę...

- A-ano...

- Kya~! 

...huh?

- Anta wa kawaii desu~! Och, watashino namae wa Nakai, Nakai Shio~.
[Kya~! Jesteś taki uroczy~! Och, na imię mam Nakai, Nakai Shio~.]

...woah, prawdziwa Japonka?
Dopiero teraz, kiedy nieco ochłonąłem w tamtym korytarzu, mój mózg nareszcie zdaje się normalnie funkcjonować... już nie wspominając o bliskim spotkaniu z Shinigami... [Bogiem śmierci.]

- Ach, miło mi panią poznać, Nakai-san.

- Och? Znasz japoński? Doskonale. Idealnie nadajesz się na zięcia. Możesz mi mówić ,,mamo''.

...zięcia?! ,,M-m-m-mamo''?!

Poczułem, jak się rumienię, a ona tylko mrugnęła w moją stronę jednym oczkiem. I uśmiechnęła się tak bardzo, bardzo szeroko.

Mieszkają razem; myślałem, że może to jego rodzina, a jednak... a jednak w żaden sposób nie wygląda jak Chase.
Włosy mają podobnego koloru, ale to nie ten odcień; oczy to już w ogóle są zupełnie innej barwy. Kiedy Chase jest nieco opalony, ona jest blada... Rysy twarzy również niezbyt mi pasują...
Nie jestem w stanie doszukać się chociażby bliższej podobizny co do wyglądu, chociaż to, jak mnie przestraszyła wcześniej, jak się zakradła (wydaje się też być dość silna), i jeszcze jak powiedziała, że mogę ją nazywać ,,mamą'', to może...

- Nie jestem jego mamą.

- Huh?

A-ach, powiedziałem to na głos... dlaczego nie potrafię się chociażby przez chwilę zachować? To tak niegrzeczne no, i jeszcze...

- Ii~a, nie przejmuj się, słodki. Szczerze, to z tym nazywaniem mnie ,,mamą'', to bardziej chodziło mi o to, żeby zawstydzić Chase'a~.

- A-ach, z całym szacunkiem, ale wątpię, żeby to na niego zadziałało...

- Och~? Rozumiem więc, że próbowałeś już drastyczniejsze metody?

!

- N-nie, t-t-t-t-to nie tak, n-naprawdę...!

...rumienię się, rumienię się, rumienię się, do cholery jasnej no...!

- Hehe, nie masz co przede mną ukrywać, nie takie rzeczy w swoim życiu widziałam~!

...jakoś ta pani mnie przeraża.

A tak z innej strony; jeżeli faktycznie nie jest jego mamą, to...

- Nie chciałbym być... wścibski albo niegrzeczny... - ...nawet jeżeli taki właśnie jestem... - ...ale gdzie są w takim razie rodzice Chase'a?

- Hmm, kto wie? Na górze? Raczej tak, ale jeżeli nie znałam ich aż tak, to może są na dole... Chyba, że reinkarnacja; wtedy to nie wiem, mogliby być wszędzie. Istnieje też możliwość, że po prostu już nie istnieją; zwłaszcza jeżeli bogowie są tylko bajeczką... Nie, żeby miało to najmniejsze znaczenie, keke~.

...sposób, w jaki ona opowiada o...
...ja sam... poniekąd wiem, i czuję się... nieco bliżej Chase'a z świadomością, że on również; nawet jeżeli miałem już wcześniej takie przypuszczenia, w końcu te dwie kapliczki w jego gabinecie; a jednak...
...mam złe przeczucie. Z jednej strony wydaje się być optymistyczna i radosna, a z drugiej coś... coś jest zdecydowanie...
...to, jak na mnie spojrzała; w jednej sekundzie jej spojrzenie stało się specyficznie chłodne; zdecydowanie mi się nie podoba. Czuję... swego rodzaju chęć ucieczki, oddalenia się od niej; z jednej strony się uśmiecha, a jednak... wydaje się tak chłodna... coś jest... j-ja...

!

- KYA!

Od razu zasłoniłem usta dłonią, gdy ów jakże niemęski odgłos wydobył się sukcesywnie na zewnątrz.

...och shiet. Poznaję tę dłoń na moim ramieniu.

- Powiedziałem, że masz się nie ruszać.

Odwracam głowę w jego stronę...
...dlaczego wygląda jakby przebiegł maraton?

Dwa wdechy i wygląda jak gdyby nigdy nic, a jednak jeszcze chwilę temu wydawał się nieco zmahany.

Kobieta... ach, Nakai-san, gdy tylko go zobaczyła, zaśmiała się serdecznie.

...może mi się to tylko wydawało, że coś z nią jest... było nie ten teges?

Jak gdyby dopiero teraz ją zauważył, wzmocnił uścisk na moim ramieniu, popychając mnie lekko (prawie się nie przewaliłem) w stronę drzwi.

- Wróć do tamtego pokoju. Wejdź w te drzwi po lewej na główny dziedziniec; kieruj się werandą, pomieszczenie z zapalonymi światłami to twój cel. Nie pałętaj się po domu.

- Hai!

...o mandarynki w skórkach od bananów, Chase mówiący do mnie po japońsku, uspokój się, uspokój się, pamiętaj, CCJZ#48, to ty też możesz... choć trochę... przez chwilę... być spokojny...

Zasalutowałem mu, po czym żwawym krokiem skierowałem się do jego... do tamtego pokoju.

Hehe... oczywiście, że tam pójdę... ale idąc przez ten dziedziniec nie powiedział nic w stylu ,,idź linią prostą'', czyż nie~? Zawsze mogę nieco... pozakręcać przy okazji~!
Kto wie, może na dziedzińcu znajdę jakieś rzeźby, albo ukryty skarb, albo sekretne pomieszczenie~!

...nawet jeżeli podłoże z pewnością wciąż jest nieco mokre po deszczu... po prostu wytrę nogi o te porozkładane gdzie nie gdzie na werandzie fragmenty materiału nogi i powinno być w porzą...

...n-ngh... zapomniałem o tym... cholernym gorącu przez chwilę...

...i dlaczego nagle czuję... się tak bardzo zmęczony?

~ Chase ~

- Spicer... Spicer... hm...

- ...coś nie tak, Nakai-san?

- ...wiesz, on jest do ciebie... całkiem podobny.

- Dlaczego?

- ...nie znam szczegółów, ale wiem na pewno, że porzucili go rodzice.

...porzucili... Ach, nie mogę powstrzymać uśmiechu na tę myśl.
Bardziej podobni do siebie, niż mi się wydawało.

A jednak wciąż ciekawi mnie pewna kwestia...

- Skąd wiesz?

- Wasi rodzice się znali.

...ach. Doprawdy.

Rzadko kiedy mówi o przeszłości, tym rzadziej wspomina o moich rodzicach. Gdzie i kiedy się poznali? Jakie były ich relacje? Dlaczego nic o tym nie wiedziałem, czemu bym go nie zapamiętał? Czy... czy Daishi również...?
Pytania, na które wiem, że nie otrzymam odpowiedzi.

Chwila ciszy; kładzie swoją dłoń na mojej głowie.
Nie uśmiecha się, a jednak tyle wystarczy.

- Dziękuję.

Nawet jeżeli to tylko pojedyncza informacja odnośnie rodziców; dziękuję.
Wiem doskonale, że i tak... zwłaszcza teraz; wciąż nie zasługuję na więcej.

Uśmiechnęła się lekko.

~ * ~

Gigi odebrał telefon, a jednak po kilku chwilach się rozłączył; jest już zbyt... ,,wysoko'', że tak to ujmę.
...czyli jednak to coś zostanie tu do rana.

Wróciłem do łazienki umyć same włosy; po niecałych trzydziestu minutach już przekraczałem próg swojego pokoju, tylko żeby odkryć, że on już zasnął.

...i jeszcze w dodatku najwyraźniej ma koszmary.
Świetnie. Po prostu świetnie.

...w pierwszej chwili niemalże nie pomyślałem o przekierowaniu się do innego pokoju, ale przypomniałem sobie, że futony są w drugiej części posiadłości, a jestem dość zmęczony, poza tym już za kilka marnych godzin pobudka; nie chcę marnować kolejnych minut.

Cały drży, cichy odgłos przypominający jednocześnie czkawkę i szloch opuszcza jego wargi... doprawdy, jego specyfika wyraźna nawet gdy jego mózg w teorii nie powinien być aż tak aktywny.

Naprawdę ma koszmar? A może i tym razem udaje? W końcu kto by pomyślał, że jest aż tak dobrym aktorem, bym nie zauważył przez tyle minut, że wcale nie był nieprzytomny?
Nie, żeby zmieniało to tak wiele.

Podchodzę bliżej, kładę dłoń na jego szyi; wzdryga się, ale nie pozwalam mu się odsunąć.

...a jednak zarówno jego oddech jak i tętno są przyspieszone, tak bardzo niespokojne.

Znowu daję się po prostu wciągnąć w jego pułapkę, prawda?

Bez zbędnych słów kładę się na drugiej części futonu.
Patrząc się na niego można by się spodziewać, że w nocy zajmowałby nie wiadomo ile miejsca; ale w rzeczywistości zamienia się w drobną kulkę...
...która teraz drży, i to niekoniecznie z zimna.

Nie muszę go przecież od razu obejmować, w końcu wystarczy, że...
...zapomniałem, że to Spicer. Planowałem tylko odgarnąć mu włosy z czoła, ale uwiesił się całego mojego ramienia; już po dwóch minutach jedna z jego nóg zawisła za moim udem z nim chowającym się w zagłębieniu mojej szyi.

Mogłem go po prostu odtrącić; oczywiście, że tak...
...a jednak czy to przez zmęczenie, czy przez sam fakt, że jest tak bardzo ciepły, jedną dłonią zacząłem... zaskakująco delikatnie masować jego kark.

Ciche westchnienie, lekki uśmiech na twarzy, senna strużka śliny spływająca mu po brodzie; coś, co normalnie powinno być obrzydliwe, a jakoś w tej całości wydaje się jakże...

...ach, no proszę.
A obiecałem sobie, że już nikt nigdy nie stanie się dla mnie tak bliski; nie w ten sposób.

~ Słowa: 3 255 ~

Przecięłam jeden rozdział na dwa, stąd dokończenie nazwy poprzedniego epizodu jest w tym rozdziale.
Również, co do dziwnej daty aktualizacji...
MOŻNA PODZIĘKOWAĆ ZA TO PIRANII-SAN. *-*
i to me imię unzacne na tym zacnym obrazku. aww. ;-; Aww. ;-;

I nie, plany się nie zmieniają, w ten piątek pojawi się następny MM/ME (Shizaya).

Następny epizod: 16 - ... (pojawi się...
...gdy Muffin Face zostanie zamieniony w chiński kebab.)
- > Google - > Muffin Face Xiaolin Showdown

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top