~~•~~
- Gdzie?! Gdzie jeszcze mamy jej niby szukać?! Invian, zrozum. To nie ma sensu - krzyczała zdenerwowana Brill do przyjaciółki w drugim tygodniu ich poszukiwań. - Naprawdę, jeśli Cruel jeszcze żyje, to nie ma jej tutaj.
- Ale Brill... Ja czuję, że ona gdzieś tutaj jest - odburknęła syrena, zaglądając w zagłębienie podwodnej jaskini.
Poszukiwania starej, zaprzyjaźnionej czarownicy nie mogły być przecież łatwe. Od wielu dni, od wielu godzin przyjaciółki szukały syreny, niestety bez skutków. Tylko ona potrafiła stworzyć eliksir do zmiany wieku. Każdy inny, kto tego próbował, wybuchał razem z całym otoczeniem w promieniu dziesięciu kilometrów. Jednak przyjaciółki musiały znaleźć partnera dla Invian, aby ta mogła w spokoju objąć królewski tron. W Veealune był zwyczaj, polegający na wybieraniu małżonka niezamężnej królowej przez poddanych i rodziców dziewczyny. Invian chciała tego uniknąć. Lud wybrałby starszego od niej trytona, który byłby doświadczony i odpowiedzialny, a syrena chciała spędzić życie z kimś, kogo kocha. Tylko... jak pokochać kogoś, kto śmierdzi rybami tak bardzo, że odrzuca na kilometr? Dlatego właśnie przyjaciółki szukały Deecruelty. Musiały zdobyć eliksir, żeby cofnąć się do czasów licealnych i w starej szkole odnaleźć odpowiedniego kandydata na króla. Wiadomo, że każda młoda syrena rodziła się z nogami, a ogon otrzymywała przy opuszczeniu szkoły. Tradycyjny obrzęd przyznawania ogona, był najważniejszym w życiu każdej syreny. Trytony jednak nie miały takiego zaszczytu. Otrzymywały ogon, gdy znalazły partnerkę, lub całkowicie zrezygnowały z małżeństwa i jeśli chciałyby wziąć ślub, to tylko w podeszłym wieku, co zdarzało się naprawdę rzadko.
Ani Invian, ani Brill nie miały mężów, a nawet kandydatów na chłopaków, pomimo swojego wysokiego wieku. Ale kto chciałby mieć za męża śmierdzącego trytona? Jedynym wyjściem była Cruel ze swoim eliksirem i powrót do liceum.
- Inv, ja już nie mam siły jej szukać - jęknęła zmęczona i zrozpaczona Brill, patrząc błagalnie na przyjaciółkę. - Jeżeli ona gdzieś tutaj jest, w co osobiście wątpię, pewnie się dobrze ukrywa. Nie znajdziemy jej.
- Czekaj! - wrzasnęła podniecona Invian. - Tam!
Brill podążyła spojrzeniem za dłonią syreny i zauważyła szczelinę w skale, w której widać było dobrze jej znane, różowe loki czarownicy i czarny, połyskujący ogon, który odbijał zielonkawe światło. Syreny podpłynęły do przejścia i spojrzały na szukaną istotę. Czując ich wzrok na sobie, Cruel odwróciła się i uśmiechnęła do starych znajomych.
- Kogo ja widzę? - spytała ze szczerym uśmiechem. - Dwie syreny przypomniały sobie o starej przyjaciółce, co?
- No, żebyś wiedziała - uśmiechnęła się Invian. - Potrzebna nam twoja pomoc.
- Eliksir zmiany wieku, jak sądzę, wasza wysokość - zaśmiała się czarownica, podkreślając dwa ostatnie słowa. - Czyżbym miała rację, wielmożna królowo?
- Jasne, ale nie mów do mnie "wasza wysokość" i tak dalej. Przez to czuję się jakoś poważnie, a wiesz, że mi do powagi brakuje - powiedziała Invian, po czym nagle dobry humor ją opuścił. - Umiesz go przyrządzić, prawda?
- Nie - mruknęła kpiąco, przerażając syrenę. - Jasne, że tak, wariatko. Jestem czarownicą, przypominam. Takie proste eliksiry są na początku studiów! To kiedy chcecie się odmładzać i na ile czasu, moje drogie?
-Jak najszybciej. Może być nawet jutro - powiedziała Brillernity. - I na jakieś cztery dni. Musimy jej znaleźć chłopaka, bo znając życie, jeśli tego nie zrobimy, będzie zmuszona spędzić życie z Trinsanem, a sama wiesz, że on jest okropny.
- Wiem, wiem. Przy tobie się nie da nie wiedzieć, uwierz.
- No właśnie! Więc teraz potrzebujemy tego eliksiru. - kontynuowała Brill. - Na kiedy dasz radę go zrobić?
- Jutro, kiedy ósmy księżyc wzejdzie na drugą elipsę. Dacie radę? - spytała zaniepokojona czarownica. - Eliksir musi się ważyć podczas pełni pierwszego, czwartego i szóstego, a w czasie półpełni ósmego trzeba go wypić, więc albo jutro go użyjecie, albo dopiero kolejnego dnia.
- Eeee... tak. Raczej tak. Chyba- wydukała niepewnie zdenerwowana Brill.
- Damy radę - powiedziała ochoczo druga przyjaciółka. - Mamy przyjść tutaj?
- Nie... - czarownica przerwała na chwilę. - Pojawicie się w czasie ćwierćpełni ósmego księżyca na pierwszej elipsie, przy portalu północno-wschodnim.
~~•~~
Jak kazało prawo, obie syreny musiały stawić się na dworze królewskim przed wzejściem dwunastego księżyca na czwartą i zarazem ostatnią elipsę. W Veealune było trzynaście księżyców i dwa słońca. Księżyce wskazywały dzień, otoczony zimnym, niebieskawym blaskiem i pełen rozbłysków pod wodą, a słońca pokazywały noc, która była znacznie krótsza i ciemniejsza, spowita żółtawym, ciepłym, miękkim światłem. Według królewskiej tradycji rodzina władców i ich doradcy przedstawiali najnowsze zarządzenia co drugie wzejście dwunastego księżyca. Brill, jako doradczyni Invian, miała obowiązek stać obok przyjaciółki podczas przemówienia władców.
Ojciec Inv nie wyobrażał sobie przemówienia bez córki i wszystkich doradców zebranych obok niego, więc syreny płynęły co sił w ogonach na dwór królewski. Gdy do zamknięcia bram dworskich pozostało jedynie kilka minut, a przyjaciółki były daleko od pałacu, Brill zatrzymała się i zamknęła oczy, wzywając ukrytą wewnątrz niej magię przestrzeni. Invian zaryła ogonem w dno i popatrzyła na koleżankę z niedowierzaniem.
- Brill, co ty..? - zaczęła, ale syrena zamachała dłonią, aby jej nie przeszkadzała.
Brillernity tworzyła wokół siebie jedynie lekko widoczną barierę, połyskującą białym światłem. Otoczyła nią je obie, po czym usunęła z pola widzenia. Wokół przyjaciółek pojawiła się jasna poświata otaczająca je z każdej strony i falująca delikatnie pod wodą, z którą przeniosły się przed zdobione bramy królewskie. Stojący przy wejściach strażnicy zdezorientowani podnieśli się z miejsc, przypatrując się uważnie przyjaciółkom. Syreny podpłynęły do wrót i ukazały królewskie znamiona, które mogły, jako jedyne, przepuścić je na dwór. Gdy przeszło się przez bramy, można było zauważyć ogromny, bogato zdobiony dziedziniec, który był gęsto otoczony najróżniejszymi, magicznymi roślinami z właściwościami leczniczymi. Na środku placu stała monumentalna rzeźba przedstawiająca obecnego władcę, otoczona starożytnymi kolumnami pochodzącymi z czasów legendarnego władcy, Koleanda. Po bokach dziedzińca stali strażnicy strzegący wejść do wielkich sal na parterze. Na wyższych kondygnacjach pałacu znajdowały się pokoje i komnaty z ozdobnymi ramami okiennymi i udekorowanymi balkonikami. Kobiety przepłynęły obok rzeźby, aż do przeciwległego boku dziedzińca, przy którym było wejście do sali przemówieniowej. Król spojrzał na nie z nieukrywaną naganą i gestem wskazał im ich miejsca przy stole konferencyjnym.
~~•~~
Jak zwykle nudząca transmisja pełna wiadomości dotyczących królestwa dłużyła się Invian niemiłosiernie, przez co królewna w ukryciu zaczęła planować swoją przemianę. Gdy król przemawiał do swoich poddanych, jego córka snuła plany dotyczące spraw, w których jej ojciec miał własne postanowienia. Trinsan, syn przyjaciela króla, a także jego najważniejszego doradcy, znał Invian od dziecka, ale przyszła królowa nie znosiła jego towarzystwa. Przez minione lata, tryton nie potrafił zrobić dobrego wrażenia na syrenie w przeciwieństwie do jej ojca. Władca uważał chłopaka za odpowiedzialnego i umiejącego zarządzać tak wielkim królestwem. Jednak władza była naprawdę wymagająca.
Osiemnaście lat wcześniej Trinsan potrafiłby pozwolić na śmierć Inv. Razem wypełniali rozkaz ojca dziewczyny i przeprowadzali badania nad niebezpiecznymi gatunkami Latreai. Jaskinia, w której przebywali zawalała się nad nimi, a gdy strop spadł ze standardowym hukiem, chłopak zostawił syrenę pod kruszącymi się skałami, krzycząc jak najgłośniej się dało pomimo próśb Invian, by zamilkł. Kobieta próbowała użyć swojej królewskiej magii, ale nie była na tyle wyszkolona, żeby korzystać korzystać niej bez odpowiedniego skupienia. Od tamtego czasu syrena miała uraz do trytona, a ten nadal nie pojmował powagi tamtej sytuacji. Śmierć następcy tronu oznaczała zmianę rodziny rządzącej na ród przeciwny poprzedniej. Każdy władca był zobowiązany do złożenia tradycyjnej przysięgi, która była zatwierdzana magią przez największego maga danego okresu. Gdy inny ród przejmował władzę, nie mógł zmieniać tych zasad. Gdyby była zmieniona procedura przejęcia władzy, byłoby to niezgodne z paktem zawartym przez królestwa zachodnie.
Po zakończonych przemówieniach, syreny udały się do swoich komnat w podwodnym pałacu, umawiając się jednocześnie na wczesne śniadanie przy królewskim bufecie. Posiłki dla najważniejszych członków rady królewskiej i samej rodziny władców były podawane w wyjątkowo eleganckim pomieszczeniu z widokiem na całe królestwo wraz ze wszystkimi ośmioma portalami.
~~•~~
Wzejście siódmego księżyca oznaczało dla przyjaciółek godzinę wyruszenia do jaskini Cruel, ale najpierw należało wyminąć strażników dwornych. Trwał ostatni dzień trójokresu, co oznaczało przestój w trwających zleceniach i rozkazach. Rodzina królewska wraz z doradcami miała obowiązek przebywać na terenie pałacu, kiedy trwały przygotowania do czworokresu. Gdy ominęły patrole przy bramach i wydostały się na zewnątrz, popędziły do portalu północno-wschodniego, gdzie czekała już na nie Deecruelty z eliksirem.
- O, jesteście już. Świetnie - stwierdziła poddenerwowana czarownica. - Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, będziecie mogły przejść przez portal prosto do wrót liceum jako młode syreny.
Podała przyjaciółce podejrzanie wyglądające flakoniki pełne czarnego płynu, który połyskiwał tajemniczo w blasku zachodzącego już siódmego księżyca. Invian spojrzała niepewnie na Cruel, a ta pokiwała zachęcająco głową, więc przyszła królowa połknęła przeraźliwie słodki napój. Poczuła się jakby ktoś przeciskał ją przez ciasną rurę, której ściany były pokryte grubymi, związanymi glonami. Kiedy dziwne uczucia minęły, popatrzyła na Brill i ujrzała swoją koleżankę sprzed siedemdziesięciu lat. Pomachała dłonią do Deecruel i przepłynęła razem z przemienioną przyjaciółką przez portal.
~~•~~
Główny plac był pełen uczniów. Zwykle połyskująca kostka na podłożu teraz była cała zasłonięta przez absolwentów liceum. Przyjaciółki przemierzały go, dziwiąc się przez ogromne zmiany od czasów ich młodości. W końcu zatrzymały się, aby wypić Turassi, ulubiony od wieków napój studentów tego liceum. Od lat złoty nektar był uznawany za rarytas. Dostępny tylko i wyłącznie na terenie szkoły mógł być jedynie pity w miejscu produkowania. Większość absolwentów powracała do liceum aby skosztować jeszcze raz tego smaku. Invian rozglądając się z plastikowym kubkiem w dłoni, zauważyła idealnie ułożone blond włosy, pod lekko roztrzepaną grzywką połyskujące, brązowe oczy. Podwinięte rękawy mundurka i rozbrajający uśmiech. Wskazała chłopaka przyjaciółce.
- On - szepnęła.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top