5.
Shawn:
Dzisiaj umówiłem się z kolegami na wyjście. Emily bierze chłopców do swojej mamy, a ja mam do dzisiaj wieczora całą chatę wolną. Postanowiłem, że w te wakacje zacznę częściej wychodzić z domu.
Wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę marketu, gdy zauważyłem Amy i Jacksona. Na szczęście mnie nie zauważyli. Byli zajęci sobą. To w sumie dobrze, bo przestanę o niej myśleć. Po tym, co usłyszałem od niej, nie chcę jej znać.
Nagle dostałem wiadomość od Emily, która od razu poprawiła mi humor:
Jak ja się cieszę, że ją mam. Gdybym
mógł cofnąć czas i wrócić do Amy, wolałbym zostać z Emily i chłopcami.
***
Skierowałem się w stronę baru, w którym byłem umówiony z chłopakami. Był tam też Jackson. Nie chciałem go widzieć. Potrzebowałem odpocząć od niego i Amy.
-Heyyy brachu, co taki smutny? - spytał Jason.
Tak, byłem smutny, no ale to wszystko przez te wydarzenie, które ostatnio się wydarzyły.
-To przez Amy, co nie? - Cameron skrzyżował ręce na klatce piersiowej, a ja przytaknąłem.
-Weź ją olej. Ona nie jest ciebie warta. Masz Emily, Petera i Raula. Nie przejmuj się nią - trochę poprawiło mi to humor.
-Chodź, napijemy się i będzie dobrze - Cameron złapał mnie za rękę i poszliśmy po drinki.
Nagle ni stąd, ni z owąd pojawił się Jackson. Myślałem, że wyszedł, jednak okazało się to nieprawdą.
-Ty idioto, nie daruję ci! - krzyknął, po czym uderzył mnie pięścią w twarz.
Cameron i Jason próbowali odciągnąć go ode mnie. Nagle pojawiła się tu Emily. EMILY? Skąd ona się tu wzięła?
-Zostaw go! - krzyknęła Emi i on mnie puścił.
-Masz szczęście, że twoja żona tu jest, bo inaczej, wiesz - podłożył mi pięść pod brodę, po czym odszedł.
-Jak się czujesz? - zapytała Emi, obejmując mnie.
-Jest ok, ale co ty tu robisz? Gdzie są Peter i Raul? - martwiłem się.
-Chłopcy są u mojej mamy. Ja przyjechałam, bo chciałam z tobą spędzić ten dzisiejszy wieczór - uśmiechnąłem się.
-Idziemy? - podała mi rękę.
-Idziemy - złapałem ją za rękę i poszliśmy do domu.
Możecie przypuszczać, co się dalej stało 😄😄😀😏😂
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top