2.
Shawn:
Nie mogłem w to uwierzyć. Amy we własnej osobie stała przede mną.
-Kochanie, ja- przerwała mi.
-Shawnie, przepraszam - powiedziała, po czym zaczęła znikać.
Zacząłem płakać i wołać ją. Nie mogłem bez niej żyć.
***
Obudziłem się cały zalany potem i zacząłem krzyczeć. Emily, która znajdowała się poza sypialnią, od razu podbiegła do mnie.
-Już jestem, spokojnie - szepnęła mi do ucha i przytuliła mnie.
Czułem się przy niej bezpiecznie.
Musiałem się w końcu ruszyć. Wziąłem mój telefon i kiedy miałem wychodzić z chłopcami do zoo, zobaczyłem na ekranie mojego telefonu coś, co sprawiło, że na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Na tapecie była Amy.
A jednak istnieje.
Amy:
Patrzyłam na Shawna. Byłam bardzo blisko niego. Nie mogłam jego dotknąć. On tego nie czuł. Moja ręka przenikała jego ciało. Jakby duch. Nie rozumiem co się dzieje.
Shawn:
Jestem z chłopcami w zoo. Oni są tacy uroczy. Jestem z nich bardzo dumny. Cieszę się, że jestem ich tatą. Jednak gdy patrzę na inne dzieci, przypominają mi się Emily i Dylan, jednak po chwili znowu zmuszam siebie, żeby powiedzieć, że to jest tylko sen. Że to wszystko to jeden wielki sen. Chciałbym, aby to była prawda.
Wróciliśmy do domu. Peter wziął zabawki z salonu i poszedł z Raulem do swojego wspólnego pokoju.
Usłyszałem płacz z sypialni. Czyżby to była Emily? Postanowiłem sprawdzić. I miałem rację. Emily siedziała na łóżku. Cała zapłakana. Podszedłem do niej.
-Co jest? - usiadłem obok niej.
-To jest straszne - szlochała.
-Co jest straszne? - zapytałem.
-Koszmar z dzieciństwa - przestraszyłem się.
Obiąłem Emi i opowiedziała mi o wszystkim. Jej rodzice byli okropni. Znęcali się nad nią. Dzisiaj, gdy chciała przez chwilę przespać się, przypominały się jej złe chwile i się przestraszyła. Strasznie jej współczuję. Wziąłem ją na ręce i położyłem do łóżka, by odpoczęła. Pocałowałem ją w czoło, na co ona powiedziała:
-Dziękuję ci za wszystko. Kocham cię.
Uśmiechnąłem się do niej i poszedłem do chłopców. Coraz bardziej kocham Emily i chłopców, ale nadal nie mogę zapomnieć o Amy.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top