Rozdział 12.
*UWAGA, początek przedstawia prawdziwe historie znane przez ekranizacje Disneya, więc jeśli ktoś chce mieć dzieciństwo- pominąć".
Kiedyś uwielbiałam czytać teorie na temat bajek. Znacie kreskówkę "Ed, Edd i Eddy"? Wyczytałam, że ich osiedle to Czyściec, a oni poumierali, co wytłumaczyło ich kolorowe języki. Dosyć ciekawe, prawda? Albo "Pora na przygodę"- świat po apokalipsie nuklearnej. Jeszcze lepiej. Albo czy słyszeliście prawdziwą historię o Arielce? Nie? Okay, opowiem. Wszystko działo się jak w bajce, Arielka zakochała się w księciu, którego uratowała, pragnęła nóg, a nie materialnych bogactw. Wiedźma postanowiła jej pomóc pragnąc jedynie, oczywiście, nie szczęścia syrenki, a jej głosu. Co więc zrobiła? Ucięła jej język. Okropne, prawda? Ale to nie koniec tej "cudownej bajki". Kawałek znacie- dostaje nogi, pogróżka, że jeśli się w niej nie zakocha, stanie się pianą morską, idzie szukać księcia, odnajduje go, ale on się w niej nie zakochuje, a ona zachowuje się, jak dziwaczka. W końcu kto czesze się widelcem? Pominięto ważną rzeczy- każdy krok sprawiał jej ogromny ból, jakby szkła po rozkruszonym szkle. Co wtedy robi bohaterka przez nieodwzajemnioną miłość? Jej siostry, z którymi wiedźma związała kontrakt, także z jej siostrami, one idą do Arielki, gdy jej ukochany postanowił ożenić się z inną. Gdy książę ze swoją ukochaną smacznie spali, syrenka poszła do ich sypialni z nożem z zamiarem zamordowania go. Czy to zrobiła? Nie! Pobiegła do morza pragnąc odzyskać ogon, ale stała się pianą morską. Jednym słowem. Umarła. To już, by się nie nadawało dla dzieci, prawda? Kolejna bajka- "Piękna i Bestia". Co w tej bajce było nie dla dzieci? Otóż to, że jak Bella wróciła na tydzień do rodziny, siostry starają się przekonać Bellę, by została na dłużej niż tydzień, na który pozwolił jej Bestia. Dlaczego? Bo jej zazdrościły szczęśliwego życia. I myślały, że jak zostanie na dłużej, niż omówiła z ukochanym, ten w szale ją pożre żywcem.
Dlaczego o tym opowiadam? Z prostej przyczyny. Nie wszystko jest takie, jakie chcielibyśmy widzieć. Nawet bajki zostały przerobione pod dzieci. Każdemu opowiadało się historię, używając słów specjalnych dla danej osoby. Dlatego ta sama historia z innych ust mogła brzmieć kompletnie inaczej.
Nienawidziłam tego...
Jak zwykle po szkole, przychodziłam do pracy i klienci już czekali. Nowa dziewczyna, Emma o typowej urodzie blondynki, nie mogła przyciągnąć uwagi mężczyzn. Była po prostu... nienaturalna. Miała zrobione usta i piersi. Na udzie miała szramę po wyssaniu tłuszczu. Równie dobrze mogło jej nie być na scenie. Ledwo weszłam, a kilkanaście głów zwróciło się w moją stronę. Wiedziałam, że nikt mnie nie rozpoznał. Włosy miałam schowane pod kapeluszem, a strój miałam dość normalny jak na tancerkę- wytarte dżinsy i koszulkę odsłaniającą kawałek stanika. Przeszłam obok nich przepychając się między skórzanymi kanapami i stojącymi klientami. Poszłam na zaplecze i się przebrałam w skąpą halkę. Związałam włosy w warkocz i poszłam na podest. Była moja kolej. Emma zeszła oddając mi miejsce. Zamiast pójść się przebrać, usiadła przy barze. Nawet nie ubrała bluzy. Patrzyła na mnie wilkiem, gdy tańczyłam przyciągając coraz więcej męskich spojrzeń. Czułam, że mnie nienawidziła. Nie rozumiałam dlaczego...
- Cameron! - krzyknął jakiś facet z kanapy. Nie poznawałam go. - Kręć tyłkiem, mała! Kręć, tak jak to robiłaś, gdy Dave cię pieprzył!!
Na chwilę zamarłam, ale szybko odzyskałam rytm. Nie mogłam uwierzyć... Nie mogłam uwierzyć, że ktoś gadał, że ze mną uprawiał seks. Dave... Kojarzyłam to imię... Dave... Informatyk sprzed dwóch dni...
O mój Boże...
Skłamał mu, że się ze mną kochał!
Niektórzy dorabiają rzeczy do swoich historii, by zainteresować słuchacza albo wycinał istotny fragment, by wyjść na bohatera. Dave to zrobił- dodał część, dzięki której wyszedł na bohatera i zrobił ze mnie dziwkę.
Dziwka... Jeszcze nie wiedziałam, że usłyszę to słowo jeszcze nieraz, ale z ust, które jeszcze bardziej mnie zraniły...
Mark podszedł do faceta, który to powiedział. Obserwowałam sytuację nie skupiając się na tańcu. Poruszałam biodrami. Tyle. Patrzyłam, jak ochroniarz go wyprowadził i wrócił do rozmowy z Emmą. Musiał faceta popchnąć i zatrzasnąć drzwi, by zrozumiał, że coś źle zrobił.
Odetchnęłam nakazując sobie skupienie. Tańczyłam przez dłuższy czas dopóki Vanessa nie przyszła mnie wymienić. Klepnęła mnie w tyłek i pociągnęła za stringi nakazując zejście. Szef jej powiedział, że mogłam wyjść wcześniej, a dostałam normalną stawkę. Emma cały czas mnie obserwowała, gdy dawałam Markowi cały napiwek. Odliczył i dał mi część. Pocałowałam go w policzek i poszłam się przebierać. Kiedy zmieniałam ubranie usłyszałam tylko słowa Emmy:
- Dlaczego ta mała dziwka dostaje więcej ode mnie?!
To lekko zabolało, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Ubrałam się, spakowałam pieniądze i poszłam do domu. Jak zwykle, była tam impreza. Matka rozmawiała z ojcem i wydawali się zaskoczeni widząc mnie.
- Rachel - powiedziała matka oficjalnym tonem.
Poszłam do salonu poprawiając ramię plecaka.
- Tak, to ja. Macie tu kasę - Rzuciłam pieniądze na stół.
- Musimy pogadać - powiedział ojciec. To nie wróżyło nic dobrego. Poklepał miejsce obok siebie. - Siadaj.
Nie zrobiłam tego. Splotłam ramiona na piersi i czekałam.
- Razem z ojcem postanowiliśmy podnieść stawkę, którą musisz wpłacać do czynszu.
Nie mogłam uwierzyć w co usłyszałam! Codziennie po szkole, na kilka godzin, chodziłam do klubu, tańczyłam, robiłam zamówienia specjalne w barze, by nikt mnie na ulicy nie rozpoznawał, miałam dobre stopnie i wyciągałam pewną stawkę. Starsze "koleżanki po fachu", bardziej doświadczone nie zarabiały więcej ode mnie. Dawałam im prawie 300 dolarów na dwa dni. Musiałam mieć chwilę odpoczynku, a podniesienie "czynszu" oznaczało jedno- harowanie na zamówienia specjalne w domu klienta lub sprzedanie siebie. Miałam zostać dziwką...
- Jak ładnie to ujęliście - zauważyłam. - "Wpłacenie do czynszu". Chodzę codziennie do roboty, płacę tyle, że powinniśmy mieszkać w pałacu, a wam mało?! Płacę za wasze chlanie, a nie! - Zdenerwowałam się.
- Nie obchodzi nas to - powiedział ojciec bez emocji. - Wiesz ile teraz kosztuje woda? Prąd?
- Zapomniałeś wymienić ciągłych imprez i alkoholu - warknęłam.
- Zamknij się - upomniała mnie matka.
- Płacę za wasze imprezy, do cholery!
- Nie obchodzi nas to. Masz czas na pyskowanie, to będziesz miała czas na pracowanie.
- Wyciągacie ode mnie 300 dolarów... Wiecie, co moglibyście za to kupić? Pałac! 300 dolarów na dwa dni.. To 3 tysiące dolarów na dwadzieścia dni. DWADZIEŚCIA. A miesiąc ma 30 dni. Policzcie sobie. Nie mam zamiaru wam więcej dawać.
Ojciec wstał. Cofnęłam się o krok i... o kolejny, gdy dostałam z otwartej dłoni w twarz. Matka nie zareagowała. Nie odezwała się na to, że ojciec mnie uderzył. I dobrze... Nie chciałam jej pomocy.
- Nie obchodzi nas, ile pracujesz i jako kto! - krzyknął mi prosto w twarz. Śmierdział alkoholem. - Masz dawać nam 500 dolarów! 500! Zrozumiałaś? Nie obchodzi nas, czy zostaniesz dziwką, czy kimkolwiek innym. Masz nam dawać te pięć stów. Jasne?!
Zacisnęłam szczękę, by nie krzyknąć. Miałam ochotę ich zostawić, odejść... Ale nie miałam dokąd. Nie miałam rodziny, przyjaciół, kogokolwiek, kto mógł mnie zabrać. Jedynie policja...
Spojrzałam ojcu w oczy i syknęłam:
- Wasza córka i tak się już sprzedaje.
I pobiegłam do pokoju, gdzie wybrałam numer i usłyszałam w komórce:
- Tu komenda policji. W czym mogę pomóc?
- Dzień dobry. Nazywam się Rachel i potrzebuję pomocy - powiedziałam.
/
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top