5.
Drogi Janie!
Sporo lat już minęło. Czasem jeszcze wspominam nasz musical na podziemnym peronie, Ciebie również. Teraz występuję na Broadwayu, wiesz? Gdyby się tak zastanowić, to w głównej mierze Twoja zasługa. Dziękuję.
Dałeś nam wszystkim szansę. Dostrzegłeś nasz talent, chociaż jeśli chodzi o mój to było dosyć oczywiste.
Przyjechałam do Warszawy zrobić karierę. Wszyscy twierdzili, że mi się uda. Takie nogi! Ale pierwsze przesłuchania się nie udały. Do dziś nie wiem, dlaczego Filip nie poznał się na moim talencie. Przecież ja tak cudownie śpiewam.
Ale musiałam jakoś pogodzić się z odrzuceniem. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić, w którą stronę się udać. Nawet nie widziałam, do którego pociągu wsiąść...
Wtedy ty zaproponowałeś nam nasz własny musical. Oczywiście miałam jedną z głównych ról, nie mogło być inaczej. Pamiętam to show do dziś. Ludzie chcieli nas oglądać. Czułam się tam cudownie. Gdy tak dziś o tym myślę, to tam, na peronie było mi lepiej niż na profesjonalnych scenach. Może po prostu tam nie było tej gonitwy, pogoni za sukcesem, wyścigu szczurów.
Powiem Ci, że mimo tego, że tam było mi dobrze, nie wróciłabym do tamtych czasów. W końcu teraz wszyscy już się poznali na moim talencie. Tak jak Ty to kiedyś zrobiłeś.
Gram główne role w wielkich teatrach, wiesz? Za każdym razem, gdy wystawiamy sztukę po raz pierwszy myślę o naszym musicalu. Dedykuję premiery naszej paczce. Co prawda, gdy przyjmuję nagrody nie wspominam o nas, nawet nie wiem dlaczego właściwe... Czasem wspominam o Filipie, chociaż to wcale nie dzięki niemu się znalazłam tu gdzie jestem teraz... Przepraszam Janie.
Przepraszam również za to, że za bardzo się spieszyłam do osiągnięcia kariery, Nie patrzyłam, kogo zostawiam za sobą. Przecież zostawiłam też Ciebie. Wtedy, gdy Filip nam zaoferował pracę, tak bardzo się spieszyłam na próbę, że nie myślałam o tym, czy pójdziesz z nami czy nie. Przepraszam Cię, naprawdę. Właściwie już z nikim z nas nie mam kontaktu. Gdy wyjechałam z Polski po swoją szansę na Broadwayu, nie zwracałam uwagi czy zostawiam komuś swój adres. Teraz mam tu nowe życie, nowych znajomych. Do teraz nawet nie zdawałam sobie sprawy, że czegoś mi brakuje. Spójrz, Janie, nawet teraz masz na mnie wpływ. Jak ty to robisz? Zmieniłeś nasze życie, choć pewnie nie miałeś takiego zamiaru.
Chciałabym kiedyś spotkać się z Tobą, z całą naszą grupą. Niestety to już nie jest możliwe. Za daleko odeszłam, żeby móc wrócić.
Ale z drugiej strony to dobrze. Postawiłam na siebie, teraz spełniły się wszystkie moje marzenia. Czy nie o to od początku nam chodziło? O możliwość występowania na wielkich scenach?
Dziękuję Ci Janie. Za danie nam szansy na wspaniałe życie. Ja swoją wykorzystałam całkowicie, możesz być ze mnie dumny. Pewnie byłbyś, cieszyłeś się z naszego sukcesu, wiem o tym. Wierzę w to, że spotkamy się po drugiej stronie i obiecuję, że wtedy nie będę się nigdzie spieszyć.
Żegnaj, Janie!
^^^
Jak zazwyczaj staram się nie dodawać nic od siebie, to tutaj przepraszam, że nie wleciał w niedzielę. I akurat ten list wyszedł chyba najsłabiej, postaram się, aby kolejne były już dobre.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top