14
Per. Królestwa Polskiego
Odkąd zostałam państwem moje życie zmieniło się nie do poznania. Dawniej byłam tylko zwykłym dodatkiem w domu Austrii pozbawionym wszystkich praw i bez prawa do szczęścia. Teraz jestem wolna i mogę robić co chcę i nikt mi niczego nie zabrania. No prawie...Moja siostra ciągle powtarza, że to tylko iluzja. Kiedy wreszcie przejrzeć na oczy będzie za późno. Może i ma rację, ale nie mam zamiaru skończyć jak ona. Jedynie siedzi i pierdoli o tym swoim kochanym francuzik i ich dziecku. Kiedy ona zrozumie, że on ma ją gdzieś? No bo jakby mu zależało to już by dawno siedziała z nim w Paryżu. A on odkąd wyszedł z więzienia nawet nie napisał listu, a to ją wyniszcza. Coraz częściej zaczyna gada o swoim synku. Nie wiem skąd może wiedzieć czy był to chłopiec, ale mam tego dosyć. Tylko się zamartwia i obwinia. Ja tak nie mam zamiaru skończyć, mam zamiar korzystać z życia. Car Aleksander I wydaje się naprawdę fajny, zawsze jak przyjeżdża do Warszawy spędzamy razem czas. A jeśli chodzi o Imperium Rosyjskie to stara się nade mną przejąć kontrolę.. Ale ja nie mam zamiaru ulec mężczyźnie jak Baśka. Pozwalam mu wierzyć, że dobrze mu idzie jak ma dobry dzień, bo czemu by nie.
Dzisiejszy dzień jest bardzo upalny. Razem z Warszawą siedziałyśmy w parku łazienkowskim. Wachlarz nie dawał już rady mnie ochłodzić, a do tego da suknia z gorsetem. Miałam dość, wstałam i podeszłam do fontanny. Zdjęłam rękawiczki i zaczęłam moczyć ręce w wodzie. Była taka chłodna i przyjemna. Warszawa stwierdziła, że sprawdzi co u mojej siostry. Niech idzie mam to gdzieś. Już nawet lekarze kazali jej skończyć się zamartwiać, więc ja nie mam zamiaru się nią dłużej przejmować. Kiedy byłam pewna, że jestem całkiem sama zrzuciłam buciki i podwinęłam suknie, aż za kolana i wsadziłam nogi do fontanny. Nareszcie odrobina chłodu, tego mi było trzeba.
A: Widzę, że dobre maniery poszły się jebać w obliczu przyjemność.
M: Ty? Czego tu chcesz?
A: Może tak grzeczniej? Właśnie przyjechałem z Petersburga. Car kazał mi w końcu cię doglądać.
M: Niepotrzebne mi twoje doglądanie. Radzę sobie doskonale bez twojego wsparcia. Więc możesz już wracać.
A: Widzę jak sobie radzisz, kąpiąc się w fontannie.
M: Jest gorąco. Zresztą co ci do tego?
A: Dbam jedynie o twój dobry wizerunek.
M: Phi...Co z moją siostrą?
A: To znaczy?
M: Ona jest w ciężkim załamaniu i lekarze kazali mi pytać kiedy dacie jej pojechać do męża.
A: Ale jesteś obojętna lose swojej siostry…
M: A co mam popierać jej chorę zachowanie?
A: Nie...ale może jakoś jej pomóc
M: Próbowałam już wystarczająco razy i poddałam się.
A: Cała ty ...szkoda, że nie chcesz się poddać w tym czym powinnaś
M: Ha...i co jeszcze? Nigdy ci nie ulegnę.
A: Jeszcze się przekonamy. A teraz panienka pozwoli, że odprowadzę cię do pałacu.
M: Sam się zaprowadź. Ja i tak chcę pospacerować.
A: Kiedyś zobaczysz…
Kiedy Imperium odszedł w stronę zamku, ruszyłam w przeciwną stronę. Załogi on się uważa? Nigdy nie będę jego posłusznym psem! A stan Baśki to jego wina. Po co ją tu przywiózł? A teraz jeszcze ma czelność mówić mi bym się nią zajmowała.
Per. Imperium Rosyjskiego
Czy ona zawsze musi na mnie tak działać? Za każdym razem kiedy sprzeciwia mi się mam tak wielką ochotę ukarać ją, a potem zabawić. Ale nie mogę. Car byłby wściekły gdybym ją zgwałcił. Cholerna baba. Kiedyś nadejdzie taki dzień, że jej już nikt nieobrobione przede mną. Będzie moja i tylko moja.
Szedłem korytarzem i prosto do komnaty Barbary. Na szczęście pamiętałem drogę, bo tu można się łatwo zgubić. Weszłam bez pukania i moim oczom ukazał się pastelowy pokoik z mnóstwem kwiatów. Na ścianach wisiały pejzaże i portret rodzinny. Maria wyglądała na niemowlaka i była w ramionach matki,obok stał Rzeczpospolita Obojga Narodów, a Basia stała pomiędzy rodzicami. Wyglądali na szczęśliwych. Usłyszałem szelest na balkonie i podeszłam tam. Barbara siedziała na drewnianym krzesełku i patrzyła na ogród. Jej usta lekko poruszały się, widać że coś szeptała. Wyglądała tak jakby nawet mnie nie zauważyła. Cóż to nic niezwykłego w jej przypadku. Usiadłem obok niej.
A: Jak tam? ...Wiem, że jest ci ciężko ale nie możesz tak rozpaczać. Twoja siostra ma rację, musisz zacząć żyć….Ej słyszysz co do ciebie mówię?...- z jej oczu jedynie poleciały łzy i zaczęła głośniej szeptać. To chyba była modlitwa.
K:Daruj sobie. Teraz się modli za synem. Musisz odczekać z godzinę bo dopiero zaczęła
A: Witaj Konstanty Pawłowiczu. Czemu ona tak robi?
K: Bo jest pierdolnięta od co. A co cię do nas sprowadza? Mój brat, znaczy car coś chce ode mnie?
A: Nie. Ja przyjechałem tu ze względu na Królestwo Polskie. Sprawuje nadzór nią opiekę.
K: E tam ..nad Maszką to nie cza się opiekować
A: Jak widać trzeba. Jest nieodpowiedzialna
K: Bzdura. Jest bardzo samodzielna. Lubię ją
A: Czyli tylko do mnie zachowuje się jak gówniarz?
K: Zapewniam, że moja Masza to żywe srebro. W końcu jako dowódca armii Królestwa znam się na niej
A: Więc wyrazie czego będę szedł do ciebie waszą książęca mość.
Postanowiłem napisać do Cara w sprawie Księstwa Warszawskiego. Może on coś wymyśli. Jestem ogromnym wrogiem Eugene'a, ale to jego żona. Powinna do niego wrócić, bo jej psychika siada. Podczas kolacji musiałam patrzeć jak Maria i Konstanty się wydurniają się. Współpracę z nią czarno widzę. Ona by tylko się bawiła i stroiła. Ma totalnie w dupie obowiązki. Jej siostra dbała o takie rzeczy, a ona nie. Wolałbym by Baśka została królestwem bo z Maryśką nic się nie uda. Teraz wiem, że gdy ją poznałem zachowywała się tak bym ją wybawił od małżeństwa z Reinhardem. Ale nie przewidziała, że będę ją pożądał i Pewnego dnia spełnię swe pragnienie i mam gdzieś czy to będzie za jej zgodą czy nie.
Time Skip…
Wreszcie przyszła odpowiedzi od cara z jego sługą Nowosilcowem. Gdy tylko nowy gubernator wszedł do mego gabinetu powidłem go radośnie. Mężczyzna podał mi list i usiadł na krześle przy wielkim drewnianym stole. Za pierwszym razem nie zrozumiałem ani słowa z listu. Po drugim dopiero pojąłem co chcę uczynić Car. Spojrzałem na gubernatora.
A: Dlaczego Car chcę wysłać dziewczynę do klasztoru na Syberii?
N:Dla jej dobra. Tam posiedzi przez jakiś czas i może opanuje się. Car uważa, że gdyby taką ją wysłać do Francji to byłyby poważne problemy i obwiniano by nas o jej stan.
A: Może i racja.
N: A o jeszcze jedna sprawa. Car pragnie byś wrócił do Petersburga. A mi powierzył opiekę nad tymi ziemiami.
A: Skóra tak sobie car życzy to ja nie mam nic przeciwko. Wyjadę jutro z rana.
N: Jak pan uważa.
Nie mogłem zasnąć. Jak mam powiedzieć o tym Marij? Przecież to jej siostra i wiem, że chciała aby wróciła do męża. ...Co ja gadam. Nie moja to sprawa. Mogła sama to załatwić, a nie zabawiać się na balach u Konstantego.
Per. Prus
Mój władca pragnie powiększyć nasze ziemię i utworzyć jedno potężne państwo. By to po części osiągnąć postanowiłbym ożenił się z Brandenburgią. To moja kuzynka. Jest to wysoka blondynka o szarych oczach, germańskich rysach twarzy i twardym niemieckim akcentem. To zupełne przeciwieństwo mojej Nawoi. A do tego z charakteru jest osobą bardzo oschłą, ponurą i bardzo przywiązaną do naszej rodzinnej tradycji i kultury. Bardzo lubi dyscyplinę i u niej wszystko musi być na tip-top. Często krzyczy jak coś się jej nie podoba. Szczerze to jej nie lubię. Ale nie mam wyjścia i muszę się z nią ożenić. Reinhard Gdy o tym usłyszał uznał to za żart i mnie wyśmiał. Teraz kiedy już wie, że to na serio wysłał mi wiązankę na pogrzeb.
Zbliżał się dzień naszego ślubu. Cała moja rodzina już dawno się zjechała. Było mi niedobrze, na samą myśl o Heldze. Nie potrafię mieć do niej pozytywnych uczuć. Założyłem medalion na szyję i wyszłam do ogrodu. Zerwałem kilka róż, aby utworzyły bukiet i ruszyłem na polankę w środku lasu. Podeszłam do jej grobu i ukląkłem nad nim.
W: Kocham cię… Błagam wróć do mnie...proszę... potrzebuję cię Nawoja!...- Zacząłem płakać. Nagle zacząłem gołymi rękami rozkopywać ziemię. Zaczęło się ściemniać. Wreszcie dokopałem się do trumny. Byłem tak bardzo zdeterminowany, że wziąłem kamyk, aby zrobić dziurę w drewnie i zacząłem rozrywać deski. Ból jaki mi to sprawiało był niczym przy tęsknocie za ukochaną. Naglę mym oczom ukazała się czaszka. Śmiała się ze mnie, wiem to. Zdarłem resztkę desek i widziałem szkieleta owiniętego resztkami białych szmat, będących kiedyś suknią. Dotknąłem jej kościstej dłoni. Gdzieniegdzie na kościach wciąż były resztki skóry. Czarne oczodoły wpatrywały się we mnie. Przeszedł mnie strach. To przeze mnie ona tak wygląda. Położyłem się obok niej i zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top