12


Per. Austrii

Eh jak ja nienawidzę brać udziału w wojnach. No ale jestem wstanie się poświecić i będę walczył. Kiedy moje pozycja była już gotowa zasiadłem na pozłacanym krześle z malutką, niebieską poduszką i wyciągnąłem lornetkę. Nakazałem mojej podróżnej orkiestrze grać i byłem gotowy. Po chwili podjechał do mnie Prusy na swym koniu. Brzydkie to takie i niezgrabne, no przynajmniej pasuje do właściciela. Gdy już z siadł z tej swojej szkapy podszedł do mnie. Widać było, że jest zdenerwowany. Zdarł mnie z krzesła.

W: Co ty do cholery odpierdalasz Reinhardzie!

R: A nie widać? Biorę udział w bitwie co zaraz się pewnie rozpocznie. Ty tez powinieneś Wilusiu.

W: W tej chwili zakładaj mundur i na konia!

R: Was? Nein, mogłoby mi się coś stać lub co gorsza zniszyłby mi się strój.

W: Mamy brać udział w tej bitwie a nie siedzieć na tronie z orkiestrą i gapić się przez lornetkę!

R: Eh gorsi...Ja nie mam zamiaru iść tam i walczyć. Powinno wystarczyć same moje bycie tutaj.

W: Czy ty zawsze musisz ośmieszać naszą rodzinę?

R: Ja jestem wizytówką naszej rodziny dzięki memu wyczuciu stylu i dobremu gustowi. Nie to co ty biała karykaturo.

W: Tak, tak wmawiaj to sobie...

R: A tobie już przeszło?

W: Co niby?

R: No po tym jak prawie zgwałciłeś Barbarę to miałeś depresję, więc jako dobry brat pytam czy już ci lepiej

W: Nie powinienem tego robić...Ale po pijaku nie kontrolowałem się i jeszcze ty żmijo mnie namawiałeś.

R: Dbałem jedynie o twój zdrowy tryb życia jaki jest dzięki kontaktowi z kobietą.

W: Wielkie dzięki, ale następnym razem pomóż w tym sobie, bo jak widać potrzebujesz.

R: Phi...już niedługo będę miał tego w nadmiarze. Maria mi to zapewni.

W: Przekaż jej moje wyrazy współczucia.

Dołączyli do nas Szwecja i Rosja. Olaf jak zwykle patrzył na nas z góry i jak zwykle się kuzynek nie ogolił. Bezczelność, jak tak można. Aleksander nie lepszy, widać, że od dłuższego czasu nie raczył spojrzeć w lusterku. I nie chce słyszeć żadnej wymówki, bo wojna i nie było jak. W końcu ja jakoś dałem radę, a ja też jestem na wojnie.

O: Podobno Eugene wyjechał na południe z żoną i nadal niema o nich żadnych wieści

R: Phi...gorsi

W: Nie wierzę, że nie będzie go tu.

A: Durnie...Dzisiejsza bitwa przejdzie do historii jako klęska Napoleona...I już niedługo Eugene pożałuje za to co zrobił na mych ziemiach.

W: Szkoda, że ma teraz żoneczkę a nie wojnę

A: Doprawdy...więc mam zwidy- spojrzeliśmy w stronę gdzie patrzył Aleksander.

R: O. Mój. Boże....- Po drugiej stronie pola bitwy stał Eugene.

Co za zwierzęta, jak oni śmiali zmusić mnie do walki. O nein, ja nie mam zamiaru zniszczyć tak piękny strój. Bitwa trwała w najlepsze. Wbiegłem na koniu pomiędzy walczących ułanów i zeskoczyłem. Teraz wystarczy wydostać się z pola walki i dotrzeć do namiotu, albo lepiej udziec do Lipska i tam się ukryć. Biegłem jak najszybciej mogłem. Gdy udało mi się przedostać na tyły naszych oddziałów ruszyłem czym prędzej w stronę lasu. Nagle ktoś pchnął mnie na ziemię. Upadłem prawie na twarz. O nein mój mundur jest cały brudny. Odwróciłem się wściekły do tego kto to uczynił. Nade mną stał Aleksander. Widać, że jest zdenerwowany.

A: Ty podła żmijo! Jak możesz uciekać od swoich żołnierzy!

R: Jebać ich! Ja nie mam zamiaru się upokarzać! Pacz jak teraz wyglądam! Jestem cały brudny!

A: Trwa wojna!

R: I niech sobie trwa. Moje miejsce jest tam w namiocie obserwując, a nie walcząc.

A: Idź tchórzu! I tak się do niczego nie nadajesz!

R: Phi...

Per. Pierwszego Cesarstwa Francuskiego

Walki z dnia na dzień były krwawsze. Lecz dzisiejszy dzień będzie końcem bitwy pod Lipskiem. Wszyscy mówią, że przejdzie do historii jako bitwa ,, narodów". Napoleon wciąż wierzy w zwycięstwo. Lecz ja widzę co się dzieje. To już jest nasza porażka, a koniec jeszcze daleki. Żegnając się z żoną wierzyłem, że odniesiemy sukces i wrócę do niej, nadal będziemy szczęśliwi i zostaniemy rodzicami....lecz teraz ta wizja jest taka odległa i nieprawdziwa. Prawie przegraliśmy i wrogowie wkroczyli na nasz teren. W panice podbiegłem do leżącego karabinu obok martwego żołnierza. Chwyciłem go i zacząłem strzelać na oślep. Byłem w panice, nie wiedziałem co robię. Myślami byłem przy Basi, naszych słodkich chwilach na południu mego państwa...Nagle dostrzegłem Aleksandra walczącego z moim adiutantem. Wiedziałem, że zaraz chłopiec zginie. Musiałem coś zrobić. Naładowałem karabin i wycelowałem Imperium prosto w jego czarne i puste serce. Był za daleko, zacząłem się przybliżać. Już miałem strzelać, gdy ktoś trafił mnie w kolano. Karabin wystrzelił, a ja upadłem na brudną od krwi mego ludu ziemię. W ułamku sekundy spotkałem wzrok Aleksandra. Widziałem jak mój pocisk trafia go prosto w prawe oko. Widziałem jak upadł z bólem trzymając się za twarz. Traciłem coraz bardziej przytomność z powodu utraty krwi. Słyszałem tylko przytłumiony dźwięk i widziałem rozmazany obraz, aż nastała głucha ciemność.

Per. Prus

Wszędzie walały się trupy ludzi i zwierząt. Słychać było wystrzały, jęki rannych, krzyki dowódców...Olaf dobrze się bawił zabijając francuzów. Ja próbowałem odszukać wzrokiem Aleksandra. Zobaczyłem nagle jakiegoś zamaskowanego jeźdźca. Maska wyglądała jak połączenie komedii i tragedii. Jeździec strzelił prosto w kolano Eugene'a po czym odjechał. Widziałem jak Eugene upada, a jego karabin wystrzela prosto w oko Aleksandra. Stałem w miejscu nie wiedząc co mam robić. Nagle zauważyłem blask światła z pola gdzie stali nasi dowódcy. To było światło odpite od lornetki Reinharda. Pobiegłem do niego, zostawiając rannego Rosjanina samego sobie. Razem z Austrią staliśmy i oglądaliśmy upadek Napoleona pod Lipskiem.

Time skip....

Per. Księstwa Warszawskiego

Na wieść o klęsce mego męża pod Lipskiem byłam coraz bardziej przerażona. Bałam się co oni mu zrobią. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć, teściowie twierdzili, że będąc w piątym miesiącu ciąży nie powinnam się stresować. Pewnego dnia wszyscy byli bardzo podenerwowani, a ja oczywiście nic nie wiem. Nagle podbiegła do mnie teściowa i kazała mi jak najszybciej zamknąć się w komnacie. Oczywiście tak zrobiłam i nasłuchiwałam co się dzieje. Usłyszałam nagle krzyki, jeden z nich od razu rozpoznałam. Pobiegłam na dół i wbiegłam do Sali tronowej. Stanęłam jak skamieniała. Mój mąż klęczał ranny na ziemi, a moi trzej zaborcy stali nad nim. Cała rodzina Francji stała pod ścianą, a żołnierze mierzyli do nich z pistoletu. Austria mnie zauważył i kopnął mojego męża. Automatycznie podbiegłam do niego i starałam się zakryć go.

B: Błagam! Błagam, nie krzywdźcie go...

A: Bo co nam zrobisz ty...O mój boże a le się roztyłaś ohyda. Wstydziłabyś się dziwko.

E: Basia, u..ciekaj

B: Nie zostawię cię. Kocham cię Eugene.

A: Obrzydliwe.... To mi tak strasznie przypomina Nawoje i Gniewomira hihihihi

W: Milcz Austrio!

A: Nein! Już wystarczająco długo milczałem i się zgadzałem na wszystko. Teraz czas by działać. – Złapał mnie za włosy i odciągnął na bok. Eugene próbował się wyrwać i pomóc mi. Nagle Reinhard kopnął mnie mocno w brzuch. Poczułam ogromną fale bólu. Wszystko w koło zawirowała, a Austria zrobił to ponownie. Słyszałam tylko krzyki męża, były pełne gniewu i rozpaczy. Poczułam ciepłą ciecz na nogach. Spojrzałam na suknie. Jej biel przykryła czerwień. Wiedziałam co się stało. Straciłam je...straciłam moje dziecko....jego dziecko...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top