29
Per. Imperium Rosyjskiego
Nowy car stara się unowocześnić jak tylko może państwo. Wielu uważa to za szkodliwe i złe dla nas. Ja osobiście nie mam zdania. Z jednej strony to chyba dobrze, że car chce dogonić Europę Zachodnią i resztę świata. Lecz z drugiej strony nie mam przekonania do tego, aby moje państwo było jak te wszystkie państewka pokroju Żabki czy Makaroniarza. Eh...sam już nie wiem...A do tego mam jeszcze własne, prywatne problemy. Nie potrafię nawet zasnąć ani myśleć jak dawniej. Już od tak dawna nie miałem kontaktu fizycznego z kobietą dla przyjemności. Po prostu już nie potrafię patrzeć na nie tak samo. Dawniej były moimi zdobyczami, zabawiałem się z kim chciałem i jak chciałem. Lecz teraz to nawet mi nie sprawia radości. Dlaczego? To pytanie zadaję sobie już od dłuższego czasu..., lecz nadal nie znalazłem na nie odpowiedzi. I za każdym razem to wszystko psuje mi ONA. Zawsze ONA. A kiedy ją widzę moje serce przyśpiesza. Pragnę jej ponad wszystko inne, lecz nie mogę zdobyć. Samo zniewolenie jej nic nie daje, ja pragnę by była moja z własnej i nieprzymusowej woli. Ale nie wiem, jak ją zdobyć...Wielu moich przyjaciół powiedziało mi prosto z mostu...Kochasz ją i pogódź się z tym. Czy ją kocham? Nie wiem czym jest miłość, więc nie wiem. Nikt i nic nie umie mi tego wyjaśnić.
Moje przemyślenia przerwała matka. Weszła do pokoju w kloszowanej fioletowej sukni i lawendową wstążką wplecioną w jej jasne włosy. Przyjrzała mi się, jej ciemne oczy wyrażały smutek i troskę. Podeszła do okna i odsłoniła zasłonę. Promienie słońca zmusiły mnie do mrużenia oczu. Jej głos był melodyjny, lecz jak zwykle karcący.
RM: Dlaczego ciągle siedzisz w tym zaduchu? Nie dość, że ciemno jak w grobie to jeszcze straszny zaduch. Wyszedłbyś do ogrodu i pospacerował. Tam jest mnóstwo młodych dam, które pragną twego towarzystwa i ciągle się o ciebie pytają. Słuchasz mnie?
A: Tak matko słucham...Nie mam ochoty na żadne spacery z panienkami.
RM: I tu twój problem!
A: Ale w jednym nie przypominam ojca
RM: Twój ojciec to kanalia i nie porównuj się nigdy do niego
A: Nie robię tego. Ty robisz to za mnie.
RM: Nieprawda! Czasami po prostu muszę byś zrozumiał, że robisz źle, ale nigdy nie uważałam, że jesteś jak on. A to duża różnica.
A; Myśl sobie jak chcesz i tak mnie to nie obchodzi. Jeśli to wszystko to możesz odejść
RM: Aleksandrze Wasiliewiczu! Jestem twoją matką i nie będziesz mnie odsyłał, kiedy ci się podoba!
A: Chcę być po prostu sam
RM: Sam, sam. Znalazł byś w końcu sobie żonę i założył rodzinę.
A; To nie tak łatwo sobie znaleźć żonę
RM: Oj z twoją urodą i bogactwem? Zapewniam, że każda cię pragnie.
A; Lecz ja nie pragnę ich
RM: Co za...Potrzebna jest tu kobieta i to bardzo. Dwór popadnie w ruinę bez gospodyni. Lecz skoro ty nie zamieszasz się tym przejmować to ja się tym zajmę.
A: Co masz na myśli?
RM: To ja będę gospodynią do czasu aż się nie ożenisz. Mogę się założyć, że syn Wilhelma, gdy będzie mógł się żenić to to zrobi. Niemcy nie pozwolą na takie życie.
A: Niech się żeni, a ty sobie bądź gospodynią ja nie ma zamiaru się żenić z pierwszą lepszą...
RM: Same z tobą problemy! Jak z Wasia! Czemu musisz być podobny do tego drania!?Jeszcze będziesz żałował, żeś tak mnie traktował. Przyjdziesz do mnie z błaganiem! - wyszła trzaskając drzwiami. Nie przejmują mnie jej łzy. Zawsze tak robiła, aby uznać jej racje. Wykończyła ojca psychicznie. Ciągle go poniżała i wyzywała. Pewnego razu wyszedł i już nie wrócił. Nie pamiętam nawet jak wyglądał. Matka od zawsze wmawiała mi, że ojciec jest niczym i nas porzucił. Do tej pory mam do niej żal o rozbicie naszej rodziny. Postanowiłem wyjechać na parę dni do Moskwy. Teraz kiedy matka się tu rządzi nie zaznam spokoju.
Per. Rusi Moskiewskiej
W tym domu panuje istna Sodoma i Gomora. Ale ja to naprawie. Moje biedne dziecko sobie samo nie radzi, ale to zrozumiałe, to jeszcze dziecko i to wychowywane bez ojca. Gdyby Wasilij był choć odrobinę męski to było by na pewno inaczej. Lecz to trochę moja wina. Nigdy nie potrafiłam go pokochać, ani nawet okazać jakieś pozytywne uczucia, a on mnie tak bardzo kochał...Lecz co z tego, skoro ja go nie? Był tylko jeden mężczyzna, którego kochałam, lecz nie dane nam było być razem. To Jan mi pokazał czym jest miłość, pragnęłam być z nim i tylko z nim. A teraz Rzeczpospolita nie żyje... a wraz z nim do grobu poszło moje serce...Wydałam rozkazy dla służby i kazałam przynieść mi herbatę. Mój Podwieczorek przyniósł mi jakiś niezdara. Taca z gorącym napojem i ciastem cała mu się trzęsła.
RM: No co się tak guzdrzesz?!
V-Pani wybaczy, już poda...- nagle ta ciamajda łotewska potknęła się o mojego psa i całą taca wylądowała na mnie.
RM-AH!! Ty niezdaro! Pacz co narobiłeś! Moja nowa suknia! Zapłacisz mi za to!
Per. Łotwy
Pobiegłem jaka najszybciej do Marii, która zajmowała się praniem. Może ona mi pomoże. Słyszałem mnóstwo opowieści o Rusi Moskiewskiej. Podobno jest bardzo mściwa. Nawet kiedyś pozbyła się własnego męża. Boję co ona mi za to zrobi. Wpadłem do pralni i podbiegłem do dziewczyny, która właśnie prała na tarce w miednicy. Gdy mnie dostrzegła jej zielone oczy wyrażały z dziwienie i smutek.
M: Valrter co ci? Wyglądasz strasznie smutno
V: Oh Maryś...przez przypadek zniszczyłem suknie Anastazji Michajłownej. Powiedziała, że zapłacę za to. Boję się...
M: Cii...będzie dobrze zobaczysz.
V: Ukryj mnie błagam.
M: Łociu...- nagle usłyszeliśmy krzyki strażników. Stałem jak wryty. Znaleźli mnie. Maria złapała mnie za rękę i pociągnęła na ziemię. Gestem pokazała bym wszedł pod maszynę parową. Tam było małe wejście dla kogoś kto by naprawiał. Wszedłem tam a ona zamknęła drzwi. Siedziałem w ciszy i nasłuchiwałem. Słyszałem jak Maria i Anastazja się kłócą. Marysia mówiła jej, że jest okrutna dla służby i jak tylko Imperium się dowie to ją wyrzuci. Na te słowa Anastazja zaczęła krzyczeć coś, że to jest jej syn i ona ma prawo tak postępować, dużo rzeczy nawet nie zrozumiałem, bo tak się darła. Polka nie odpuszczała i nagle rozległ się dźwięk jakby ktoś kogoś spoliczkował i Rosjanka kazała ją zabrać. To wszystko moja wina. Teraz Maria za to zapłaci. Nie, nie pozwolę! Nie dawałem rady otworzyć drzwiczek od wewnątrz. Po zostaje mi czekać aż ktoś przyjdzie. Minęło chyba parę godzin Gdy do pralni przyszły służące. Gdy usłyszały moje krzyki wypuściły mnie.
S1: Nic panu nie jest?
V: Nie. Jedynie boli mnie brzuch, ale to z głodu. Widziałyście Królestwo Polskie?
S2: Tak Na szczęście teraz ma dobrze.
V: Czemu?
S3: To ty nic nie wiesz?
S2: Przedwczoraj doszło do sprzeczki z Anastazją.
V: Przedwczoraj? Eh mniejsza...co z nią?
S1: Miała szczęście. Anastazja kazała ją wybatożyć na placu. Ale za nim zarządca uderzył to wrócił nasz pan. Na widok Marii przywiązanej do słupa z odkrytymi plecami wpadł w gniew i przegnał matkę z dworu.
V: A co z Marią?
S3: Zabrał ją do siebie i nakazał dać jej nową suknię. Podobno nakazał jej zostać w jego komnacie.
V: Aż strach pomyśleć co jej tam robi.
S1: A może...Są razem szczęśliwi? Ah to było by takie romantyczne jakby wyznali sobie uczucia.
S2: Głupia. A skąd możesz wiedzieć, że się zakochali?
S3: Ah, bo każdy wie, że pan się w niej kocha.
V: Ale ona go nie!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top