26
Per. Królestwa Polskiego
Końcówka marca tego roku przynosła Węgrom wiele zwycięstw. Jednak szpital polowy jest nadal przepełniony. Lekarz nie daje powoli im wszystkim rady. Do tego zaczynają kończyć się leki. Jestem wykończona. Po niektórych walkach nie ma czasu na przerwę, bo trzeba pomagać żołnierzom. Skończyły się już prawie całe zapasy eteru, przez co krzyki rannych podczas amputacji są nie do wytrzymania. Nagle na teren szpitala polowego przybiegli uradowani powstańcy. Nie znam węgierskiego, a szkodo przydał by się podczas opiekowania się rannymi. Dostrzegłam Polaków z Danielem. Podeszłam do nich. Po ich uradowanych twarzach mogłam wywnioskować, że może to już koniec. Moi rodacy na mój widok ukłonili się z uśmiechem. Daniel podszedł do mnie i chwycił mnie za rękę, a oni odeszli zostawiając nas samych. Spojrzałam mu w oczy. Jeszcze nigdy nie widziałam by był aż tak szczęśliwy.
M: O co chodzi? Czy to koniec? Wygrałeś?
D: Rząd ewakuowany do Debreczyna ogłosił dzisiaj moją niepodległość!
M: Ah to cudownie! - Rzuciłam mu się w ramiona. - Nareszcie jesteś wolny! Ale co z Habsburgami?
D: Zostali zdetronizowani.
M: To wspaniale....
D: Coś nie tak? - Uniósł mój podbródek tak bym patrzyła na niego.
M: Co z tymi których podpuścili Austriacy? Rumunia, Chorwacja, Serbia i....
D: Słowacja...Będą musieli się pogodzić z przegraną.
M: Dobrze...Teraz się cieszmy z twojej niepodległości. Oh Dani wreszcie jesteś wolny.
D: tak...I to również twoja zasługa.
M: Nie moja tylko moich żołnierzy
Ten noc spędzono na zabawie. Alkohol lał się strumieniami. Dowódcy pili z żołnierzami, nie patrząc na ich rangę. Tańczona wkoło ogniska, śpiewano i było mnóstwo wiwatowania na cześć Węgier. Podczas tańca z Danielem dostrzegła jakiś smutek w jego oczach. Postanowiłam jako przyjaciółka z nim pogadać. Po tańcu odciągnęłam go na bok. Stanęliśmy pod samotną jabłonką. Ciszę zakłócały jedynie odgłosy zabawy z oddali. Jedynym tu źródłem światła był księżyc i gwiazdy. Jak na kwiecień było bardzo ciepło. Usiedliśmy wtuleni w siebie i patrzyliśmy gwieździste niebo. Postanowiłam przerwać ciszę między nami.
M: Wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim?
D: Wiem...ale ja sam nie wiem co ze mną jest nie tak...
M: Františka? To przez nią nie cieszysz się w pełni?
D: Przed tobą nic się nie ukryje... Tak, wiem, że nasze narody się po prostu nienawidzą...lecz ja...pomimo, że wiesz jak się traktujemy to ja ciągle o niej myślę i....lubię?
M: Mhehe...Lubisz? Użyłabym innego określenia.
D: I co z tego jak ona mnie nienawidzi...
M: Nie wiesz tego
D: Ty też
M: OH, ale mogę się dowiedzieć, a wiem jak bardzo ci na tym zależy
D: Phi...niby jak chcesz to zrobić mądralo?
M: Wiem, że Frania za nikim nie przepada, ale nadal jest moją rodziną
D: Że kurva co?
M: To bardzo daleka kuzynka. Nasze bacie były siostrami.
D: Czemu o tym nie wiedziałem?
M: Nikt prawie nie wie. Mniejsza z tym. Pomogę ci z nią, oczywiście jeśli tego chcesz?
D: Dobra, ale jak sytuacja się uspokoi.
M: Nadal nie rozumiem jak tak można. Stłumić powstanie poprzez podjudzanie innych narodowości, żałosne.
D: I jakże austriackie. Cholerna żmija.
Per. Austrii
Nie podoba mi się fakt, że ten kotowaty smarkacz chce mi pomóc, no ale on nie ma wyjścia. Wreszcie na coś przyda się to Święte Przymierze. Eh...ale teraz jakieś ruski będą na moich terenach, aż strach pomyśleć co zrobią...Ale wreszcie wygarnę Aleksandrowi co o nim myślę. Marię wychowuje, odkąd miała roczek. Mam do niej ogromny sentyment i lubię ją, a to rzadkość u mnie. Ale nie pozwolę by wszystkie te lata zmarnował jakiś rusek, który z mojej małej damy robić jakąś tam służkę. To jest prawdziwa dama, zadbałem o takie wychowanie. Nadszedł maj. Armia rosyjska już tu dotarła. Jutro ma być wymarsz naszych połączonych wojsk na Węgry. Przy generałach starałem się być miły, ale wewnątrz mnie czułem wściekłość. Wreszcie zostałem sam z tym zwierzęciem.
R: Wiesz, że za gwałty u mnie się wiesza. To istny bandytyzm, ale wydaje mi się, że jakbyś był moim obywatelem to nie tylko za to byś został zgładzony.
A: Doprawdy Reinhardzie? A za co jeszcze?
R: Za twój totalny cios zadany modzie. No jak można zakładać taki zwykły, prosty zielony mundur i zwykłe czarne buty oficerskie. No istny skandal. Ktoś z taka pozycja w świecie, a nie umie się ubrać. Uhhhuhhhaahahuuu
A: Skończ się śmiać jak pierdolnieta foka i się skup na powstaniu.
R: Phi...sam papież powiedział, że mam przepiękny śmiech.
A: To widocznie jest głuchy
R: Bezczelny innowierca
A: Tak się składa, że też jestem chrześcijaninem
R: Możliwe, ale gorszej rangi
A: Nie dbam o twoją opinię...gdzie dziewczyna?
R: Zaraz każę ci przygotować powóz, który zawiezie cię do najlepszego burdelu, bo w moim pałacu nie będziesz grzeszył.
A: Zabawne Reinhardzie
R: To nie jest żart, nie będę tolerował gwałtów pod moim dachem
A: Nie mam zamiaru jej gwałcić, pytam tylko gdzie ona jest?
R: Daleko od ciebie. - Do sali wślizgnął się Wiedeń- O Wiedeń nareszcie, co tak długo?
W: Wybacz, ale musiałem zająć się nowo przybyłymi.
R: Das was?! (że, co)
W: No myślałem, że wiesz o tym.
R: Kto przybył?!
A: Phehe
W: No Serbia, Chorwacja, Rumunia i Słowacja. Są oburzeni, że Węgry odzyskał wolność. Starałem się ich uspokoić.
R: Ty lepiej zajmij się tymi swoimi głupimi motylkami! Do niczego się nie nadajesz!
W: Schmetterlinge (motylki) wcale nie są głupie! Głupia to jest twoja kolekcja koronek i strojów!
R: Precz! Ehh wybacz mi, ale muszę się zająć tymi nieudacznikami.
A: Może zamiast podpuszczać innych na wroga należało samemu się tym zająć?
R: Nie po to kowal ma kleszcze, aby się poparzyć. Do jutra i miłej nocy.
Per. Imperium Rosyjskiego
Szedłem do swojej komnaty, kiedy nadknąłem się na dziewczynę o szmaragdowych oczach wyłaniających się spod ciemnej brązowej grzywki. Reszta jej falujących na końcach włosów była zarzucona na plecy i spływała kaskadami zakrywając zapięcia gorsetu. Jej oczy okryte długimi, gęstymi i czarnymi rzęsami przypominały mi Marię. Ale przecież ona miała tylko jedną siostrę. Która do tego nie żyje. O co tutaj chodzi?
A: Przepraszam czy my się nie znamy panienką?
? - Zapewniam, że nie mieliśmy okazji panie. Pamiętałabym jeśli bym pana poznała- na jej rumianych ustach pojawił się uwodzicielski uśmiech.
A: A zatem należy to nadrobić. Nazywam się Aleksander, Imperium Rosyjskie.
?: Františka, Słowacja. Miło mi pana poznać, to dla mnie zaszczyt poznać prawdziwe mocarstwo w Europie. - Ucałowałem jej dłoń. Jej miny są takie kuszące, ciekawe co by powiedział Austria?
A: Mi również. Może zechcesz panienko przejść się po ogrodzie ze mną?
F: Z ogromną radością mój panie- zatrzepotała rzęsami.
...Time skip...
Węgrzy i Polacy, którzy im pomagają nie chcą się poddać. Węgrów rozumiem, ale Polacy? Czy oni potrafią nie buntować się? Nagle dotarły do mnie wieści z walk. O nie, dość tego. Udałem się wściekły do namiotu Austrii. Akurat trafiłem na jego przebieranie. Stał pod lustrem w samej falbaniastej koszuli i białych bokserkach oraz miał źle podciągnięte pończochy. Na mój widok poprawił jedynie swoje okrągłe okulary i westchnął.
R: O co chodzi Aleksandrze?
A: Co ona tu robi?!
R: Kto? W moim wojsku nie ma żadnej kobiety.
A: Maria! Od początku wiedziałeś, że pomaga Węgrom
R: I co z tego? Mój wywiad doniósł mi, że Daniel zabronił jej walczyć. Jedyne co robi to zajmuje się rannymi. Jest nie szkodliwa. Więc po co te nerwy?
A; i tak nie zrozumiesz...Jak ich zniszczymy wraca do mnie
R: Za dużo w nią zainwestowałem, żeby teraz była jaką tam nędzną pokojówką.
A: To trzeba było nauczyć ją uległości.
R: Phi...to ciebie trzeba tego nauczyć...zresztą nie tylko tego...Gorsi są wszędzie...Jak tyś Boże stworzył ten świat...
Per. Węgier
Nie damy już dużej rady odpierać ataków dwóch potężnych armii. Przegrywamy i wszyscy o tym wiedzą. 13 sierpnia 1849 roku. Tak tę datę zapamiętam do końca życia...W miejscowości Világos doszło do kapitulacji. Przegrałem... Marię zabrał Imperium, moi dowódcy uciekli za granice, ja trafiłem do lochów...Teraz czeka mnie sąd...
Obudził mnie dźwięk otwieranych drzwi celi. Podniosłem powoli powieki i zobaczyłem uśmiechniętego Reinharda. Gdy tyko wstałem przywali mi z całej siły pięścią w brzuch. Byłem w szoku. Austria uderzył mnie? Zaczął spacerować po celi patrzą jak z moich ust polała się lekka strużka krwi.
R: Jak miło mi patrzeć na ciebie w takim stanie Przegrałeś... I teraz klęczysz przede mną, twoim władcą.
D: Masz racje...wygrałeś Reinhardzie. - wyciągnął za paska pejcz.
R: Klękaj i błagaj o wybaczenie.
D: Nem! (nie)
R: Jak sobie chcesz zobaczymy jak długo to potrwa...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top