4.„ Bo tylko raz w życiu spotkasz taką osobę..."

„ Bo tylko raz w życiu spotkasz taką osobę, na której bardzo ci zależy."
  Następnego dnia obudziłam się o jedenastej. Za oknem znowu świeciło słońce. W domu nikogo nie było, ale w kuchni na stole leżała kartka od cioci:„Cześć Paula. Ja i wujek pojechaliśmy do miasta pozałatwiać parę spraw. Wrócimy wieczorem. Jeśli będzie ci się nudziło możesz wyczyścić konie i sprzęt, a jak przyjdzie Martin pojeździcie na Koronie i Posejdonie." 
  Nie miałam nic do roboty, więc po śniadaniu poszłam do stajni i zrobiłam to o co prosiła mnie Maria. Czyszczenie koni trochę mi zajęło, bo były całe brudne  po wczorajszym pastwisku.
  Po wykonaniu wszystkich zadań poszłam przed stajnię i usiadłam na ławce. Nie mogłam się doczekać,kiedy przyjdzie Martin. Bardzo chciałam go znowu zobaczyć. Sama nie wiem dlaczego. Na myśl o nim serce biło mi mocniej, a twarz sama się uśmiechała.
  W pewnym momencie usłyszałam „cześć", a przede mną pojawił się Martin.
- Hej- odpowiedziałam z radością.
- To co robimy?
- Mamy pojeździć Koronę i Posejdona.
- Okej. To ja biorę Posejdona.
  Wyprowadziliśmy konie przed stajnię i osiodłaliśmy, potem poszliśmy na ujeżdżalnię. Korona przy Posejdonie wyglądała jak kucyk, chociaż nim nie była.
  Najpierw rozstępowaliśmy konie i zaczęliśmy kłusować. Nie mogłam się nadziwić jazdą Martina. On i Posejdon dogadywali się niesamowicie. Koń jechał zebrany. Całą uwagę poświęcał jeźdźcowi. Kiedy przyszedł czas na galop wałach od bardzo delikatnej łydki zmienił chód. Szedł równym i spokojnym rytmem. Ciotka mówiła, że Posejdon jest nerwowy pod siodłem, a tu widzę całkiem co innego. Koronka też szła bardzo ładnie. Praktycznie w ogóle nie używałam wodzy. Wystarczył sam dosiad.
- Nie wiedziałam, że tam dobrze jeździsz.- Oznajmiłam kiedy stępowaliśmy.
- To Maria mnie wszystkiego nauczyła. Ty też barszi dobrze sobie radzisz.
- Dzięki.- Fajnie było słyszeć te słowa z jego ust.- Maria mówiła, że Posejdon jest nerwowy, a przecież nic nie robił.
- Poświęciłem temu koniowi cały swój wolny czas. To tykająca bomba. Nigdy nie wiadomo co mu odbije.
- Spadłeś kiedyś z niego?
- Tak dwa razy przy zajeżdżaniu go. Wtedy to był istny diabeł.
- Skoro to taki świr dlaczego tylko dwa razy?
- Posejdon jest bardzo nieufny. Kiedy już komuś zaufa i polubi to nic nie będzie robił. No chyba, że ma bardzo zły dzień.
- Kto na nim jeszcze jeździ?
- Czasami Jerzy na niego wsiada.
- A Maria?
- Od kiedy z niego spadła to nie.
- No nie dziwie się. Przecież on ma z dwa metry w kłębie.
- Metr dziewięćdziesiąt dwa dokładnie.
- Byłam blisko. Schodzimy?
- No możemy kończyć.
   Po rozsiodłaniu koni Martin poszedł do sklepu, a ja na obiad.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top