38. „W labiryncie wspomnień..."

  „W labiryncie wspomnień jeszcze tli się żar."

I nadszedł dzień zawodów. Obudziłam się o piątej i od tego czasu nie mogłam zasnąć. Bardzo się denerwuje. Nie wiem jak Almer zareaguje na tłum i inne konie. W końcu jest młodym ogierem dlatego nigdy nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy.
Obudziłam Lenę i po kilkunastu minutach poszłyśmy do stajni. Wypastowałyśmy sprzęt. W ośrodku było coraz więcej osób i koni, którzy zjeżdżali się na zawody. Czułam, że nie będzie łatwo. Kiedy wyprowadziliśmy konie aby je wyczyścic przyszła do nas Klaudia.
- I jak dziewczyny? Gotowe?
- Powiedzmy.- odparłam.
- Jak Almer? Nerwowy?
- Trochę.
- Pamiętaj kiedy będziesz czuła, że będzie świrował od razu na woltę i dopiero na przeszkodę. Pierwszy przejazd jedziemy dla rozgrzewki dlatego totalnie się nie przejmuj. Po za tym to konkurs dokładności, wiec czas liczy się jako ostatni.
- Dam rade.
- Mam nadzieje. Ty jedziesz jako trzecia, a ty Lena jako szósta. Konkurs zaczyna się za godzinę także się streszczajcie. Ja idę zobaczyć na resztę koni.
- okej- powiedziała Lena po czym trenerka znikła za budynkiem.
- Hej dziewczyny- usłyszałyśmy za sobą. Był to Oskar, a u jego boku Jasiek.
- Hej- powiedziałyśmy w tym samym czasie.
- Jedxiecie pierwszy konkurs?
- Tak.
- Zdążycie?
- Zobaczymy.
- Jak chcecie to przygotujemy wam konie- oznajmił Oskar
- Bylybyśmy wam wdzięczne- powiedziała moja przyjaciółka patrząc na Oskara.
- To jak będzie?
- No dobra ale maja lśnić- mruknelam przekazując Jaśkowi szczotkę.
  Razem z przyjaciółka wróciłyśmy do domku aby się przebrać. Założyłam białe bryczesy z pełnym, szarym lejem, niebieska koszulę konkursową i frak tego samego koloru. Na nogi wsunelam czarne oficerki z tattini, które otrzymałam od Marii. Włosy spielam w luźnego koła.
- Wow ślicznie wyglądasz.- usłyszałam Lenę przez co odwróciłam się w jej stronę.
- Dzięki ty tez.
Dziewczyna miała na sobie białe bryczesy, koszule tego samego koloru i niebieski frak, który był w barwach klubu.
- To co idziemy do koni?- spytała.
- Wypadałoby.- zachichotalam.
Kiedy doszłyśmy na miejsce zastalyśmy już osiodłane wierzchowce. Almer wyglądał pięknie. Miał czarne siodlo, ogłowie z niebieskimi kryształkami, a do kompletu napierśnik, niebieski czaprak, podkładkę i ochraniacze. Wyglądał oszałamiająco.
- Wow- powiedziałam ze zdziwieniem.
- Podoba się?- spytał Jasiek, który stanął obok mnie.
- Jest śliczny. Skąd ty to wziąłeś?
- Przyszła tu jakaś babka i powiedziała, że to dla ciebie.
- Mówiła kim jest?
- Nie.
Staliśmy przez chwile w milczeniu, lecz po chwili ciszę przerwała Klaudia.
- Dziewczyny chodźcie zobaczyć parkur.- Oznajmiła.
Bez zastanowienia ruszylysmy za trenerką. Na maneżu znajdowało się jedenaście niewielkich przeszkód. Były dwa oksery, a reszta to stacjonaty. Parkur nie był trudny, lecz bałam się, że Almerowi nie spodobają sie kolorowe przeszkody. Najgorsze było to, że wiał bardzo silny wiatr i konie mogły się płoszyć.
- Idźcie po konie musicie się rozprężyć.- rozkazała kobieta.
Zabraliśmy konie i poszłyśmy na rozprezalnie. Znjdowaly się tam dwa inne konie, lecz na nasze nieszczęście jeden z nich był klaczą przez co Almer zaczął się denerwować. Wsiadłam na ogiera, a ten od razu zaczął klusowac. Nie mogłam go zatrzymać dlatego skierowałam się na wolte. Koń po chwili się uspokoił i zaczęliśmy klusowac. Po kilku minutach minutach rozgrzewki przejechaliśmy trzy razy drążki, a następnie przyszedł czas na skoki. Klaudia ustawiła jedna niewielka stacjonate, z którą Almer nie miał żadnego problemu. Jednak kiedy stacjonata zmieniła się w okser ogier się zawahał, ale przeskoczył.
- Wystarczy. Almer i Eminem bardzo się starają, ale Paula musisz uważać, żeby nie wyłamał na okserze.
- Okej.
Byłam lekko zdenerwowana. Nie wiedziałam czy przejadę parkur na czysto, czy Almer odmówi skoki, albu czy będzie mnie próbował zrzucić. Rozglądałam się po trybunach czy może nie ma gdzieś wujka, Karoliny, albo Martina. Bardzo ich teraz potrzebowałam.
Kiedy przyszedł czas na mój start wyjechałam kłusem na parkur i zatrzymałam się przed sędziami. Zrobiłam ukłon i poczekałam na sygnał. Przed dźwiękiem spojrzałam jeszcze raz na trybuny, gdzie zobaczyłam siedzącego wujka, Mateusza, Karolinę i Marie. Uśmiechnęłam się pod nosem po czym ruszyłam galopem na pierwsza przeszkodę. Almer pędził jak szalony a ja nie mogłam go zatrzymać. Postanowiłam go nie powstrzymywać. Skoczył pierwsza przeszkodę, drugą, trzecią, czwartą, piątą, szóstą, siódmą i przyszedł czas na okser. Galopował na niego nieco spokojniej i niestety zatrzymał się przed. Delikatnie wycofałam go i zrobiłam jeszcze jeden najazd. Tym razem przeskoczył. Ostatnie trzy przeszkody nie sprawiły mu problemu. Po przejeździe opuściłam parkur i podjechałam do Klaudii, która rozmawiała z resztą uczniów. Kobieta spojrzała na mnie radośnie i się uśmiechnęła.
- Było dobrze. Ani jednej zrzutki, tylko to zatrzymanie, ale nic nie szkodzi. Ma świetny czas. Teraz chwila przerwy po tym konkursie jedziemy L1.
  Zaprowadziłam Almera przed stajnie i poluzowałam popreg. Usiadłam na ławce, która znajdowała się obok i zaczęłam przeglądać Facebooka.
- Jestem z ciebie dumna.- usłyszałam za sobą na co się odwróciłam. Moim oczom ukazała się ciocia.
- Maria!- krzyknęłam wieszając się jej na ramionach.- wróciłaś!
- Nie mogłam odpuścić sobie twoich zawodów.
- Tak się cieszę, że wróciłaś.
- Niestety tylko na tydzień później znowu wyjeżdżam.
- To szkoda.
- Niebawem wrócę na stałe. A ty jak narazie masz przed sobą kolejny konkurs i musisz się skupić- oznajmiła poważnie.
- Boje się, że odmówi.- mruknelam
- Pamiętaj na zakręcie go zwalniaj, a po nim dzida do przeszkody. Wtedy nie będzie miał czasu myśleć nad tym czy się zatrzymać.
                               ***
  Po rozstrzygnięciu wyników okazało się, że zajęłam szóste miejsce. Byłam dumna z Almera, ale jednocześnie denerwowałam się konkursem, który był przede mną.
- Powodzenia- usłyszałam Jaśka kiedy wyjeżdżałam na parkur.
- Nie dziękuje.- szepnelam.
  Spojrzałam w za szatyna i zobaczyłam, że niedaleko nas stoi Martin. Bardzo uważnie nam się przyglądał, lecz kiedy zauważył, że mu się przyglądał odwrócił wzrok. Właśnie wtedy zrozumiałam, że jest dla mnie wszystkim.
  Spokojnym kłusem wyjechałam na parkur i po raz kolejny się zatrzymałam po czym zrobiłam ukłon. Kiedy rozniósł się sygnał informujący, że mogę ruszyć zagalopowałam i najechałam na pierwsza przeszkodę. Przez cały czas powtarzałam w myślach słowa Marii Na zakręcie zwalniaj, a po nim dzida do przeszkody. Wszystko przejechałam na czysto i bez wyłamania. Byłam niesamowicie szczęśliwa.
   Później przyszedł czas na rozdanie nagród i rundę honorową. Zajęłam pierwsze miejsce.
                                  ***
   - Gratuluje.- usłyszałam głos Jaśka kiedy rozsiodlywalam ogiera.
- Dziękuje.- powiedziałam cicho.
- Byłem pewny, że wygrasz.- na jego słowa cicho się zasmialam.
- Myślałam, że to ty będziesz pierwszy.
- Co ty na to żeby dziś gdzieś wyjść i to uczcić- spytał z nadzieja. Ja zastanawiając się nad odpowiedzią oglądnęłam się dookoła i zobaczyłam Martina. Stał za nami i patrzał na nas zdenerwowany? Nie wiedząc co zrobić bez odpowiedzi podeszłam do bruneta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top