36.„Rób co cię fascynuje..."
„Rób co cię fascynuje. Trzymaj się tego!"
Obudziłam się o siódmej i niechętnie zsunęłam się z łóżka. Cieszy mnie jednak fakt, że nie idę dziś do szkoły. Jest środa, a do zawodów pozostały tylko dwa dni dlatego pani Klaudia stwierdziła, że przyda się nam trening wyjazdowy.
Kiedy się ogarnęłam i zjadłam śniadanie poszłam do stajni. Po drodze wpadłam na Martina, lecz ten traktował mnie jak powietrze. Cholernie mnie to bolało. Od niedzieli nie odezwał się do mnie ani słowem. Przez cały czas mnie unikał. Poszłam do stajni i wyprowadziłam ogiera przed stajnie i zabrałam się za czyszczenie. Gdy koń już był już wyszczotkowany spakowałam sprzęt i czekałam na Klaudię i Lenę, które miały po nas przyjechać. Siedziałam przed stajnia około piętnastu minut, aż nadjechał czarny Ford ciągnący za sobą bordową przyczepę. Kiedy samochód zatrzymał się wysiadła z niego trenerka i moja przyjaciółka.
- Hej- powiedziały równocześnie.
- Hej- odpowiedziałam.
- Gotowa? -Spytala Klaudia otwierając trap przyczepy.
- Powiedzmy.
- Dobra to Lenka spakuj sprzęt Almera, a my go wprowadzimy- rozkazała instruktorka.
Odwiązałam ogiera i powoli podprowadzilam do wejścia. Koń widząc przyczepę zaczął dębowac i brykać.
- Czekaj. Na spokojnie. Weź marchewki, a my z Leną weźmiemy lonżę od tyłu. Jeśli to nie pomoże wyprowadzimy Eminema - Kobieta wręczyła mi warzywo po czym złapała za jedną końcówkę lonży, a drugą wręczyła brunetce. Ja natomiast stanęłam przed wałachem pokazując mu marchewki. Ten przez chwilę stawiał opór, ale ostatecznie wszedł do środka. Zapielam go na dwa uwiązy i zawiesiłam mu siatkę na siano. Almer jednak bardziej interesował się Eminenem, a ten natomiast ignorował ogiera zajmując się jedzeniem siana. Kiedy sprawdzililismy czy wszystko jest gotowe wsiadlysmy do samochodu i ruszylysmy w drogę. Jechałyśmy około godziny aż moim oczom ukazał się baner" Ośrodek jeździecki Emanuel." Po chwili samochód się zatrzymał, a my wysiadlysmy. Był to naprawdę piękny widok. Otaczały nas hektary pastwisk i jezior.
- Pójdę zobaczyć gdzie macie iść z końmi a wy je wyprowadźcie, ale ostrożnie.- rozkazała Klaudia po czym zniknęła z pola widzenia.
Ja i Lena otworzyłyśmy przyczepę po czym odwiązałyśmy konie. Najpierw wyszła Lena i Eminem, a następnie ja i Almer. Konie były bardzo zaciekawione nowym otoczeniem, a w szczególności ogier. Przez cały czas rżał i tupał przednią nogą co oznaczało, że się denerwował. Po chwili pojawiła się Klaudia, która wskazała nam gdzie mamy iść. Doszłyśmy przed ujeżdżalnię gdzie przywiązałyśmy wierzchowce.
- Wy się siodłajcie a ja idę przeparkować auto.- oznajmiła Klaudia po czym znowu zniknęła.
Po kilkunastu minutach konie były gotowe, a my czekałyśmy na trenerkę.
- Pięknie tu.- oznajmiłam
- No. To jeden z najlepszych ośrodków w Polsce. Niestety ma tez swoje złe strony.
- Jakie?
- Wyższe sfery- stwierdziła wskazując na grupę dziewczyn mniej więcej w naszym wieku. Miały na sobie bryczesy od najnowszych kolekcji fair play po pikeur'y i różne inne, a na nogach sztublety, bądź oficerki z tattini lub hippici.
- No cóż wiesz są ludzie i parapety.- Na moje słowa zaczęłyśmy się śmiać.
- Najnowsze kolekcje eskadronów i siodła po dwanaście tysięcy, a dosiad jakby na kiblu siedziały.- zachichotała dziewczyna.
- Patrz w końcu jakieś normalne, a nie puste księżniczki- usłyszałyśmy za plecami przez odwróciliśmy się w tamtą stronę. Naszym oczom ukazali się dwaj wysocy szatyni.
-A wy to kto?- spytałam obojętnie.
- Oskar i Jasiek. A wy?
- Jestem Lena a to Paula.- powiedziała uśmiechnięta.
- Jaka stajnia?
- Mustang
- A to kojarzę- oznajmił Oskar.- Przyjechalyscie na trening?
- Ta- mruknelam.
- Chętnie zobaczymy jak jeździcie.- dodał Jasiek patrząc w moją stronę.
- Do zobaczenia- powiedział drugi brunet po czym odeszli.
- Widziałaś ich?- pisnela moja przyjaciółka.
- Nie oślepłam.
- Boże jacy oni przystojni.
- Przypominam, że masz Łukasza.
- Eee tam Łukasz to przeszłość.
Wsiadlysmy na konie i zaczęłyśmy stępowąć. Po chwili przyszła Klaudia i zaczęłyśmy trening. Najpierw porobiliśmy drążki w kłusie, później pojedyncze przeszkody, a na koniec cały parkur do 105 centymetrów. Almer na początku był bardzo rozproszony, ale gdy zaczęłam robić półparady zaczął się skupiać. Odmówił tylko jeden raz, a nie strącił ani razu. Byłam z niego dumna, bo parkur przejechał w świetnym czasie.
Przez cały trening obserwowali nas Jasiek i Oskar No i oczywiście te "puste księżniczki ze spalonego teatru." Kiedy zakończyliśmy trening zaprowadzilysmy konie do wskazanych przez Klaudię boksów. Kobieta oznajmiła nam, że zostajemy tutaj już do zawodów, gdyż nie ma sensu znowu tutaj przyjeżdżać.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top