35. „Obiecuje walczyć..."
„Obiecuję walczyć o ciebie już zawsze."
- Martin daj mi to wytłumaczyć- błagałam drżącym głosem.
- Co chcesz tłumaczyć!? To, że wolisz tego chuja a nie mnie!?
- Nie rozumiesz? On to zrobił specjalnie.
- Po co niby?
- Żeby nas skłócić.
- Nie wiem czy mogę ci wierzyć. Muszę to wszystko przemyśleć. Sorry.- po tych słowach odszedł.
Załamana odsunęłam się na ziemi i płakałam. Nie mogłam powstrzymać łez. Jego słowa bardzo mnie zabolały. Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Jest dla mnie wszystkim.
Kiedy się uspokoiłam wstałam i postanowiłam coś załatwić. Poszłam na pastwisko i zabrałam z niego Eukaliptusa. Założyłam mu ogłowie i wsipielam się na jego grzbiet. Stwierdziłam, że muszę znaleść Kubę i wszystko sobie z nim wyjaśnić. Nie wiedziałam gdzie chłopak może się znajdować, wiec postanowiłam pojechać tam gdzie spotykałam go ostatnim razem. Moja intuicja mnie nie myliła. Chłopak nadal siedział z kolegami w tym samym miejscu co wcześniej. Zsiadłam z wałacha i przywiązałam wodze do drzewa, a następnie podeszłam do szatyna.
- Kuba możemy porozmawiać?- powiedziałam słodko.
- Z tobą zawsze kochanie- oznajmił podchodząc do mnie.
- Wiesz przemyślałam sobie to wszystko i miałeś rację Martin jest zerem za to ty jesteś całkiem fajny.
- Cieszę się, że w końcu to zrozumiałaś.- Po tych słowach jego usta zbliżyły się do moich. Kiedy chłopak chciał mnie pocałować z calej siły kopnęłam go w krocze, a moja dłoń z ogromną siłą wylądowała na jego twarzy zostawiajac na niej czerwony ślad. Chłopak skulił się z bólu patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Ty to jednak naiwny jesteś.- zakpilam. - Wiedz, że ze mną się nie zadziera- Po tych słowach odeszłam.
- Pożałujesz tego!- po tych słowach poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstek. Był to oczywiście ten debil.
- Puść mnie- syknelam.
- Chyba się pomyślałaś maleńka.- wycedził łapiąc mnie drugą ręką za szyję, uniemożliwiając mi tym samym ucieczkę.- I co teraz zrobisz?- spytał zadowolony z siebie.
W tym momencie nie wytrzymałam po raz kolejny kopnelam szatyna tym razem w piszczel, dzięki czemu poluzował uścisk i puścił mój nadgarstek. Kiedy uwolniłam się odwróciłam się w jego strone i powtórzyłam czynność, natomiast potem uderzyłam go z impetem pięścią w brzuch. Chłopak przewrócił się na ziemie zwijając się z bólu.
- O co teraz zrobisz? - zasmialam się ironicznie.
- Pożałujesz tego- wysyczal
- Już to słyszałam.- zakpilam, a jego koledzy zaczęli się śmiać.
- Z czego się śmiejecie!- Krzyknął
- No popatrz nawet twój koledzy mają z ciebie bekę. Następnym razem jak będziesz chciał mnie nastraszyć idź najpierw na siłownie, bo nawet mucha by cię pokonała.
Po moich słowach odwiazalam Eukaliptusa, przerzuciłam wodze przez szyje i wspielam się na jego grzbiet. Nie było to jednak proste, bo koń nie miał siodła, a prawie 1,90 cm w kłębie to trochę jest.
Kiedy dotarłam do stajni ponownie wypuscilam wałacha na pastwisko, a sama poszłam do domu. Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Po chwili w kieszeni moich spodni rozległ się dźwięk informujący, że ktoś dzwoni. Wyjęłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. To była Lenka.
- Halo?
- Paula? Słyszałam co się stało.
- Co słyszałaś dokładnie?
- To, że pokłóciłaś się z Martinem i pobiłas Kubę- Na ostatnie dwa słowa mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Skąd ty to wiesz?
- Martin był u mnie. Narzekał, że nie wie co ze sobą zrobić. Dzwonił do mnie tez Marek, kolega Kuby i powiedział co mu zrobiłaś.
- Zaaluzyl na to- mruknelam.
- Wiem. Przykro mi z powodu Martina.
- Lena ja go kocham. Co ja mam zrobić?
- Przejdzie mu zobaczysz.
- Oby
- A tak po za tym słyszałaś, że w piątek są zawody?
- Już w piątek?- spytałam zaskoczona.
- Tak w piątek rozgrzewka przed sobotą.
- Jaka klasa?
- Najpierw LL potem L1, a w sobotę próbujemy P.
- Boje się.
- Będzie dobrze. Ty i Almer jestescie zgraną parą, a po za tym jak nie wyjdzie to trudno. Zobaczymy co potrafi.
- No okej.
- Jutro bądź o szesnastej.
- Dobra.
- To do jutra.
- Do jutra.
Po zakończeniu rozmowy poszłam spać. Miałam totalny mętlik w głowie.
----------------------------------------------
Hejka kochani, chciałam poinformować, że książka powoli dobiega końca:( Przewiduję jeszcze około 4-5 rozdziałów. Kto wie być może kiedyś pojawi się druga część;)
Pozdrawiam
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top