25.„ Są trzy rzeczy w życiu..."

„ Są trzy rzeczy w życiu, które nigdy nie powinny zostać złamane: serce, przyjaźnie, obietnice."

Nazajutrz wstałam o siódmej. Wykonałam poranną rutynę i poszłam do stajni, gdzie siedział Martin.
- Hej powiedziałam.
- Hej- odburknął chłopak. Był jakiś dziwny. Nigdy nie widziałam go tak przygnębionego.
- A tobie co?- spytałam siadajac obok niego.
- Wszystko w porządku księżniczko.- uśmiechnął się sztucznie.
- Powiedzmy, że ci wierzę. Co dziś robimy?
- Almerowi damy dziś wolne. Wypuścimy go z Posejdonem. Ja dziś muszę jechać na miasto, żeby załatwić pare spraw. Wrócę wieczorem- oznajmił.
- No okej.
Wypuściliśmy Almera i Posejdona na ujeżdżalnię. Ogier oczywiście brykał jak szalony i cały czas zaczepiał wałacha. Kiedy Martin pojechał ja wróciłam do domu. Okropnie mi się nudziło, wiec napisałam do Leny.
Do Lena
Hej :*
Od Lena
Hejka co tam księżniczko?:*
Do Lena
Nudzi mi się :(
Od Lena
Idziemy na zakupy;) Będę u ciebie za piętnaście minut;*
Szybko ubrałam czarne dżinsy i jakaś bluzę. Następnie pomalowałam i uczesała się. Wzięłam torebkę i telefon po czym zeszłam na dół. Założyłam kurtkę, oraz moje ukochane buty z adidas'a po czym wyszłam przed dom, gdzie czekała już na mnie moja przyjaciółka.
- Cześć Paulinko- powiedziała przytulając mnie.
- Hej.
- Gdzie masz swojego księcia?- zapytała gdy szlysmy na przystanek.
- Nie wiem gdzieś pojechał.
- Myślałam już, że wy nie odstepujecie siebie na krok.- zachichotała.
- Nie przesadzaj. Ale szczerze martwię się o niego.
- Dlaczego?
- Był dziś jakiś dziwny. Taki przygnębiony.
- Może ci się wydawało.
- Może. Sama nie wiem możliwe że jestem przewrażliwiona. To gdzie pierwsze jedziemy?- spytałam
- Sklep jeździecki moja droga. Tylko to poprawi tobie humor.- oznajmiła wybuchając śmiechem, a ja razem z nią.
Około dziesięciu minut siedziałyśmy na przystanku po czym nadjechał autobus. Nie jechałyśmy długo. Gdy byłyśmy już na miejscu od razu poprawił mi się humor. Lubiłam ten sklep z tego względu, że nie było tu drogo. Tego dnia postanowiłam zaszaleć. Kupiłam trzy czapraki i derkę polarową z fair play, ogłowie firmy daw mag, ochraniacze veredus i dwie pary bryczesów z lejem silikonowym. Lena zakupiła czaprak, owijki, podkładkę pod siodlo i frak konkursowy.
Po zakupach postanowiłyśmy przejść się po parku. Spacerowałyśmy i opowiadałyśmy o jakichś bzdurach. W pewnej chwili zobaczyłam Martina, Martina z jakąś dziewczyną. Całowali się. Stanęłam jak wryta, lecz gdy chłopak mnie zauwazył ocknelam się. Zostawiłam Lenę w tyle i biegłam przed siebie. Zatrzymałam sie i usiadłam na pobliskiej i łące, która była cała pokryta śniegiem. Zaczęłam płakać. Łzy leciały mi jak oszalałe. W tym momencie przed oczami przeleciały wszystkie nasze wspólne chwile. Tak go kochałam, zaufałam mu. A on? On miał mnie w dupie. Moje serce pękło na pół. Wiedziałam, że to koniec.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top