2.„ Liczy się to co przed Tobą..."

„Liczy się to co przed tobą, a przeszłość zostaw z tylu."

Minęły dwa tygodnie od mojego wybudzenia. Przez ten czas poznałam Jerzego, mojego wujka i jego żonę. Są całkiem sympatyczni, ale nadal nie mogę sobie wyobrazić jak to będzie mieszkać z dala od mojego starego domu. Dom wujka znajduje się na wsi kilkaset kilometrów od tego, w którym mieszkałyśmy z mamą.
  Dziś mają mnie wypisać. W sumie się cieszę, że nie będę musiała siedzieć w tych czterech ścianach. Lekarka mówi, że mam się oszczędzać. Powiedziała, że do szkoły nie powinnam chodzić jeszcze z dwa miesiące i unikać wysiłku. Chociaż skoro wujek ma konie to może pozwoli mi pojeździć. Będę tęskniła za stajnią, w której do tej pory jeździłam, ale myślę, że będę tu wpadać co jakiś czas.
                          ***
   Wyszłam ze szpitala. Wujek spakował torbę z moimi rzeczami i wsiedliśmy do samochodu. Siedziała w nim Maria. Karoliny nie było co mnie zdziwiło.
- Gdzie Karolina?
- Poprosiłam ją, aby została w domu i pilnowała stajni. Nasz stajenny dzisiaj nie mógł przyjść, a nie chcemy koni na tyle godzin zostawiać samych.
- Rozumiem.
                         ***
   Droga była długa. Bardzo wyczerpująca. Jechaliśmy już osiem godzin, a ja już miałam dość.
- Długo jeszcze?
- Jeszcze kawałek, koło pięciu minut- odpowiedziała mi uprzejmie Maria.
   Przed nami widziałam tylko łąki lasy i jeziora. Mimo, że była późna jesień widok był naprawdę piękny.
   - To tutaj. Oznajmił wujek.- Samochód się zatrzymał. Wysiedliśmy.
   Moim oczom ukazał się mały, murowany dom. Za nim znajdowała się drewniana stajnia, obok niej ujeżdżalnia i pastwisko. Było już ciemno ale wszystko było oświetlone.
   Ja i Maria poszłyśmy do domu. Wujek poszedł do stajni. W środku było bardzo elegancko. Na pierwszym pietrze znajdowała się kuchnia, łazienka i sypialnia. Na drugim natomiast były trzy pokoje i kolejna łazienka. Jeden pokój zajmowała Karolina, drugi był gościnny, a trzeci był dla mnie. Mój był naprawdę ładny. Ściany miał szaro-fioletowe. Meble były białe, a łóżko szare. Wszystko bardzo ładnie się komponowało.
   Po zwiedzeniu domu umyłam się. Było już późno, więc poszłam spać.
***
Nazajutrz obudziło mnie słońce. Nie widziałam go od trzech miesięcy. Kiedy wstałam, szybko się ubrałam i poszłam do kuchni. Dziś Maria miała mi pokazać stajnię i okolicę. Ciotka przygotowywała śniadanie.
- Dzień dobry.
- A witaj Paulinko. Wyspana?
- Tak. A gdzie wujek i Karolina?
-  Karolina poszła do szkoły, a Jerzy pojechał po paszę dla koni
- Rozumiem. A pokażesz mi dziś okolicę?
- Mam dziś dużo pracy, ale napewno pokażę ci stajnię, a jeśli chcesz poznać okolicę poproszę Martina, aby ci ją pokazał, gdy przyjdzie ze szkoły.
- Okej. A kto to Martin?
- To syn mojej przyjaciółki. Pomaga nam w stajni.
                          ***
   Po śniadaniu ja i Maria poszłyśmy do stajni. Była inna niż sobie wyobrażałam. Stało w niej pięć koni. Eukaliptus, Posejdon, Grafik i Bojan to kare, potężne wałachy rasy śląskiej, a Korona to drobna, gniada klacz małopolska o bardzo spokojnym usposobieniu. Wałachy chodziły głównie w zaprzęgach, gdyż wujek organizował kuligi. W stajni znajdowała się duża siodlarnia, w której mieściły się siodła, oglowia, czapraki i nauszniki różnych kolorów dla każdego konia, oraz cztery piękne uprzęże do zaprzęgów. Obok stajni była ujeżdżalnia i pastwisko. Za nią natomiast były dwie eleganckie dorożki i sanie. Niedaleko obiektu znajdowała się mała, drewniana chatka służąca do organizowania w niej ognisk w zimie.
   Po zwiedzeniu całego obiektu Maria wróciła do domu, a ja czekając na Martina zajęłam się wyprowadzeniem na pastwisko Posejdona, Bojana i Korony. Następnie poszłam wyczyścić Eukaliptusa i Grafika, na których mieliśmy jechać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top