17.„Nawet nie wiesz ile radości daje mi to..."
„ Nawet nie wiesz ile radości daje mi to, że po prostu jesteś."
VII
- Jesteśmy- powiedział Martin kiedy doszliśmy na miejsce.
Moim oczom ukazal się niewielki biało zielony budynek. To była szkoła.
- Szkoła? Dlaczego akurat ona?- spytałam zdumiona.
- Nie marudź tylko chodź.- zaśmiał się i wziął mnie na ręce.
- Jak ty chcesz tu wejść?- Spytala zaciekawiona Karolina, kiedy staliśmy przed drzwiami obiektu.
- Drzwiami.- Odpowiedział stawiając mnie na ziemi i otwierając drzwi.
- Tu zawsze jest otwarte?- spytałam rozbawiona.
- Nie do końca.- uśmiechnął się i wszedł do środka, a ja z dziewczynami ruszyłyśmy za nim. Szliśmy po schodach, aż doszliśmy na strych. Tam Martin złapał moją rękę, abym się nie potknęła. Zatrzymaliśmy się przy małych schodkach prowadzących na dach. Weszliśmy po nich.
- Wow- wydusiłam z siebie. Widok był naprawdę oszałamiający. Mimo, że szkoła znajdowala się na odludziu z jej dachu było widać całe miasto.
- Podoba sie?-spytał chłopak, który niespodziewanie stanął obok nas. Był to Mateusz.- Martin wybrał to miejsce specjalnie dla ciebie.- zaśmiał się zwracając się do mnie.
- Dziękuje. Zwróciłam się do bruneta.
- Dla ciebie wszystko.- odpowiedział przytulając mnie.
Cała nasza piątka usiadła obok jednego z kominów.
- No to co ostatnie godziny starego roku?- zaśmiała się Karolina.
- Dokładnie dlatego trzeba je uczcić - powiedział Mateusz wyciągając z czarnej torby, której wcześniej nie zauważyłam pięć butelek alkoholu. Dał po jednej każdemu z nas. Karolina popatrzyła na mnie surowym wzrokiem.
- Ej ale moja siostrzyczka nie jest pełnoletnia- uśmiechnęła się.
- Eee tam szesnaście ma to może- zachichotał Martin.- Po za tym pełnoletnia to jesteś tylko ty i Mateusz.
- No dobra dobra gówniarze, ale żeby mi to było ostatni raz zaśmiała się.
Siedzieliśmy tak i gadaliśmy o różnych, aż wybiła dwudziesta trzecia pięćdziesiąt. Byliśmy już niezle wstawieni.
- No to moi drodzy powiedzcie jakie macie postanowienia noworoczne.- Zaczął Mateusz.
- Ja zamierzam w tym roku i już na zawsze być przy mojej ukochanej Pauli- oznajmił Martin przytulając mnie.
- A ja przy moim kochanym Martinie- uśmiechnęłam się mówiąc te słowa. Nadal nie wierzyłam, że to dzieje się na prawdę.
- A ja chce w końcu znaleść sobie jakiegoś normalnego chłopaka- zaśmiała się Zuza.
- Ja natomiast chce umówić się na randkę z dziewczyną, u której nie mam szans- powiedział Mateusz patrząc na Karolinę.
- A ja nie mam żadnych postanowień- krzyknęła rozbawiona Karolina.
Po kilku minutach wybiła północ. Dopilismy ostatnie resztki alkoholu. Siedzieliśmy jeszcze chwilę po czym ja, Zuza i Martin postanowiliśmy wracać do domu. Tak tez zrobiliśmy. Karolina i Mateusz jeszcze zostali. Byłam zdziwiona, że moja siostrzyczka zostaje z chłopakiem, który tak bardzo działał jej na nerwy.
Gdy dotarliśmy na miejsce moja przyjaciółka poszła do domu, a ja i mój ukochany zostaliśmy jeszcze na zewnątrz. Kiedy po kilkunastu minutach chciałam otworzyć drzwi do budynku chłopak złapał moją rękę i przyciągnął do siebie i objął w pasie.
- Kocham Cię- wyszeptał po czym jego usta złączyły się z moimi. Sama nie wiem ile trwał ten pocałunek, ale jak dla mnie mógł trwać wieczność.
- Ja ciebie też- wypowiedziałam, gdy oderwaliśmy się od siebie.
----------------------------------------------
Rozdział trochę dłuższy. Mam nadzieje ze się podobał.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top